Jerzy Feliks Szymański - „Losy skoczka” - recenzja i ocena

opublikowano: 2015-11-30 10:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Życie Jerzego Feliksa Szymańskiego było tak skomplikowane jak czasy, w których przyszło mu żyć. Czy warto zapoznać się z jego wspomnieniami, pisanymi pod koniec życia?
REKLAMA
Jerzy Feliks Szymański
„Losy skoczka”
nasza ocena:
8/10
cena:
49,00 zł
Wydawca:
Dom Wydawniczy PWN
Rok wydania:
2015
Okładka:
kartonowa
Liczba stron:
664
Data i miejsce wydania:
pierwsze
Format:
145 x 205 mm
ISBN:
978-8377-0592-58

„Losy skoczka” to nic innego jak autobiografia Szymańskiego. Swoje wspomnienia autor podzielił na dziewięć dużych części, w których opisuje wszystkie najważniejsze momenty swojego życia. Czytając już pierwsze stronice, czytelnik jest pod wrażeniem doskonałej pamięci Szymańskiego. Dostajemy do ręki książkę, w której praktycznie każdy rok życia bohatera jest dokładnie opisany. Narracja autora jest płynna, bardzo ciekawa i zawiera liczne szczegóły. Widać od razu, że Szymański doskonale przygotował się do opisywania swojego życia. Przemyślał formę swoich wspomnień oraz to, co chciał przekazać dla potomnych. Ze wszystkimi tego zaletami i wadami takiego nastawienia.

Wspomnienia Szymańskiego są swego rodzaju rozliczeniem z własnym życiem oraz subiektywną próbą jego podsumowania. Losy Szymańskiego poznajemy od pierwszy lat jego dzieciństwa, które przypadło na czas I wojny światowej oraz wojny polsko-bolszewickiej. Dużo miejsca w swych wspomnieniach poświęca swojej matce, która po śmierci męża sama musiała się zająć wychowaniem syna. Szymański w okresie do 1939 r. przedstawia siebie jako bawidamka, przede wszystkim korzystającego z uciech życia. Żyję chwilą, nie ma planów na przyszłość. Jest człowiekiem areligijnym, zawziętym antypiłsudczykiem (którym nota bene zostaje do końca życia) oraz miłośnikiem twórczości Reymonta, Żeromskiego czy Wyspiańskiego. Przez pierwsze lata swojego życia, nie jest on nawet obywatelem Polski! Polskę jako swoją ojczyznę wybiera dopiero w 1931 roku, gdy z braku perspektyw decyduje się wstąpić do Szkoły Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu.

Przez następne lata służył w różnych jednostkach, barwnie opisuje zresztą codzienne życie kawalerzystów jak i elit polskiego wojska. Szymański nie gloryfikuje polskiej armii, czy ulega patriotycznemu uniesieniu. Wręcz przeciwnie, często ją wyśmiewa, ostro punktując jej słabości oraz niekompetencję dowódców. W pewnym momencie stwierdza, że „wierzyli oni [polscy oficerowie] święcie w propagandę reżimu [sanacji] i w to, że w działaniach wojennych rozstrzyga nie jakość uzbrojenia czy przewaga materiałowa, ale wysokie morale walczącego wojska”. Kwestią otwartą pozostaje to na ile taka ocena została ukształtowana przez pryzmat klęski we wrześniu 1939 roku. Skoro już o Kampanii Wrześniowej mowa, udział w niej Szymańskiego ogranicza się wyłącznie do jednej bitwy pod Tomaszowem Lubelskim. Następnie znalazł się on w niewoli niemieckiej, z której ucieka i - po krótkim pobycie w Warszawie - przybywa do Francji.

We Francji z rozkazu Władysława Sikorskiego powraca do okupowanego kraju, aby poznać nastroje wobec nowego rządu na uchodźstwie. Jako kurier będzie jeszcze do Polski wracał dwukrotnie. Po klęsce Francji, przenosi się do Wielkiej Brytanii, gdzie pracuje w ośrodku szkolących „cichociemnych”. Następnie zostaje skierowany do Egiptu i Iraku, gdzie bada nastroje polityczne w Armii Polskiej pod dowództwem Władysława Andersa. W wyniku rozmów z oficerami, Szymański nabiera podejrzeń o próbie zamachu na generała Sikorskiego, po czym wysyła pilną wiadomość do Naczelnego Wodza. Zostaje ściągnięty z Iraku, gdzie składa szczegółowy raport, który jednak nie zostaje potraktowany poważnie w Sztabie Naczelnego Wodza. Kolejne miesiące przebywa w Anglii, gdzie przygotowuje się do przerzutu do kraju, który następuje w kwietniu 1944 roku. Na miejscu zostaje mianowany szefem referatu wydziału informacyjno-wywiadowczego Komendy Głównej Armii Krajowej. Bierze udział w powstaniu w Warszawie, po którym trafia do niemieckiej niewoli. Ostatni rozdział książki poświęcony jest życiu autora na emigracji.

REKLAMA

Wspominałem już, że autor dobrze przemyślał formę swoich wspomnień. Czytelnik zaczytując się w „Losach skoczka” łatwo może ulec fascynacji postacią autora oraz historią, którą tak sugestywnie on przedstawia. Pierwsze co rzuca się w oczy, to odejście od wszelkiego rodzaju stereotypów, do których przyzwyczaiły nas podręczniki. Bezpardonowo podważa on wszelkie mity związane z II Rzeczpospolitą. Szymański, nie oszczędza również swoich przeciwników. Choć we wstępie pisze, że „w charakterach pojedynczych ludzi nie ma całkowicie białych i czarnych plam” sam zdaje się oceniać wszystkie osoby spotkane w życiu metodą „zero-jedynkową”. Swoje osądy opiera na własnych ocenach, a czasem na plotkach i niesprawdzonych informacjach, którym naiwnie daje wiarę. Sam też w swoich wspomnieniach, wiele razy przesadza. W części wspomnień, które dotyczą lat 1909-1939, autor ocenia swoją osobę z godnym uznania dystansem. Jednak im dalej w las, tym częściej przemilcza niewygodne dla siebie fakty - bez mała kreuje się na jedną z najważniejszych osób polskiego świata polityki, wojska czy wywiadu. Kolejną sprawą jest fakt, że w ostatniej części książki, która dotyczy emigracji, Szymański całkowicie przemilczał sprawę swojej współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, rozpoczętą w 1971 roku. W ciągu najbliższych lat TW „Bober” donosił na swoich kolegów oraz przekazywał informacje dotyczące polskiej emigracji. Z samej relacji Szymańskiego dowiadujemy się, że we wspomnianym okresie, podróżował po świecie, boleśnie przeżył stratę swojej jedynej córki oraz opiekował się chorą żoną. O współpracy z SB nie dowiemy się nic.

O kulisach współpracy autora „Losy skoczka” z SB dowiadujemy się z opracowania dr hab. Tadeusza Pawła Rutkowskiego, który przygotował dokładną biografię bohatera a całość wspomnień opatrzył bardzo szczegółowymi przypisami. Rutkowski pokusił się o dokładną analizę wspomnień Szymańskiego, korygując błędne oraz przesadzone informacje, podawane przez autor. Jego praca pozwala czytelnikowi zapoznać się z realiami epoki oraz podejść z dystansem do narracji Szymańskiego. Do książki dołączone są również trzy relacje autora książki, które zostały przez niego napisane wcześniej oraz uzupełniają główną narrację. Szkoda, że przy tak godnym uznania opracowaniu naukowym wydawnictwo nie zdecydowało się na zamieszczenie jakichkolwiek zdjęć. Szczególnie zaskakuje brak jakiejkolwiek podobizny autora wspomnień.

„Losy skoczka” należą do jednych z najciekawszych wspomnień, jakie ostatnio czytałem. Szymański przedstawia swoją historię wydarzeń, która szokuje oraz może budzić niesmak. Pomimo pewnych mankamentów, jego wspomnienia pozwalają na poznanie losów Polaków w latach 1939-1989 z innej, mało znanej perspektywy.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Kamil Kartasiński
https://kkartasinski.pl Doktorant Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Autor publikacji "Chłopak z Wehrmachtu. Żołnierz Andersa" oraz "Odszukaj dziadka w ..."

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone