Rammjäger – nie do końca boski wiatr

opublikowano: 2015-09-11 09:30
wolna licencja
poleć artykuł:
„Nie martwcie się, w końcu nie jesteśmy Japończykami” – pocieszał swoich młodych podopiecznych dowódca Sonderkommando Elbe, nie bez przyczyny nazywanego także Rammkommando (od niem. rammen – taranować). Ci lotnicy, których doświadczenie w kierowaniu maszynami było w najlepszych przypadkach minimalne, praktycznie przez przypadek podjęli się jednego z najtrudniejszych i najbardziej szalonych zadań wyznaczonych przez dowództwo Luftwaffe…
REKLAMA

Pomysł stworzenia osobnego oddziału, którego zadaniem byłoby niszczenie bombowców, narodził się już w roku 1944 w tak zwanych Sturmgruppen, walczących m.in. na froncie wschodnim. Na pozór obowiązki służących w nich lotników nie różniły się zbytnio od tych spełnianych przez pilotów z Jagdgeschwader. Poza drobnym szczegółem: członkowie Sturmgruppen zobowiązywali się do zniszczenia co najmniej jednego bombowca w ciągu dnia. Gdy to się im nie udawało, wlatywali swoim samolotem w maszynę przeciwnika, doprowadzając do wybuchu i wyskakując ze spadochronem na moment przed zderzeniem.

Gdy Himmelbett wychodzi z mody…

Hajo Herrmann (fot. ze zbiorów Bundesarchiv, Bild 146-2005-0025, opublikowano na licencji Creative-Commons-Lizenz „Namensnennung – Weitergabe unter gleichen Bedingungen 3.0 Deutschland“).

Taktykę Rammjäger wykorzystał Hans-Joachim (zwany głównie Hajo) Hermann, którego autorytet w ostatnich latach wojny znacząco wzrósł. Hermann zasłynął jako pilot bombowców, niszcząc kilkanaście wrogich okrętów (bombardując przy tym m.in. port w greckim Pireusie). Był on także autorem innowacyjnych dla „poukładanego” niemieckiego lotnictwa taktyk, będących zerwaniem z tradycją Himmelbett, czyli taktyki nakazującej walkę w ścisłym szyku. Były to: Wilde Sau (dzika świnia), zgodnie z którą myśliwce atakowały wrogów z pełną dowolnością oraz Zahme Sau (maciora/udomowiona świnia), gdzie wrogie maszyny były przejmowane przez myśliwce zgodnie z instrukcjami podawanymi przez radio.

Zobacz też:

Hermann, widząc, jakie straty przynoszą Niemcom nieustające amerykańskie naloty bombowe, zaproponował, że może to nie działa przeciwlotnicze, a myśliwce powinny zwalczać nękające miasta B-17 i B-24. Pomysłowi temu postanowiono dać szansę – tak 7 kwietnia 1945 roku na lotnisku Stendal-Borstel pod Magdeburgiem stawiło się 300 ochotników, których nie zniechęciła zapowiedź, że piloci tego oddziału będą mieli 10% szans na przeżycie. Tak właśnie powstało Sonderkommando Elbe, składające się głównie z niedoświadczonych młodych ludzi w wieku od 18 do 21 lat, którzy jednak, jako ostatni, wierzyli wciąż w Ostatecznie Zwycięstwo Niemiec. Gwarantowało to, że rekruci nie zwątpią i nie zawahają się nawet przed dokonaniem czegoś, co nie leży w ich naturze.

Jak wyszkolić samobójcę?

Co ciekawe, dowództwo nie zrobiło nic, by zwiększyć szanse na przeżycie swoich podopiecznych i lepiej przygotować ich do zleconego zadania. Dbano natomiast o patriotyczne morale. Piloci otrzymywali dodatkowe racje czekolady, alkoholu i papierosów, a w czasie lotu do ich uszu sączyły się marsze grane przez orkiestrę dętą lub znane piosenki żołnierskie. Były one co pewien czas przerywane komunikatami nadawanymi kobiecym głosem: „Walczcie za swoją ojczyznę, nie pozwólcie, by Amerykanie dalej zabijali niewinne kobiety i dzieci...”

REKLAMA

Choć Rammjäger podczas lotów bojowych mieli pełną dowolność działania na zasadzie Freie Jagd (swobodne polowanie), to istniało jednak kilka najskuteczniejszych metod, którymi mieli niszczyć wrogie bombowce. Gdy piloci myśliwców wzbijali się w powietrze i osiągali pułap 10 00 metrów, szukali szyku amerykańskich Boeingów, a następnie, klucząc pomiędzy nimi, wybierali jeden cel. Wówczas mogli uderzyć w jego ogon wraz ze statecznikami, w element skrzydła tuż nad jednym z silników lub w kokpit, uśmiercając natychmiast pilotów.

Taranowanie – rysunek z okresu drugiej wojny światowej (aut. Helmuth Ellgaard, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported).

Ta ostatnia taktyka była oczywiście najbardziej skuteczne, wymagała jednak pewnego doświadczenia w manewrowaniu – należało bowiem w pewnym momencie skręcić tak, by znaleźć się dokładnie na wysokości kokpitu. Uderzenie w ogon dawało załodze bombowca największe szanse na przeżycie (nie dochodziło do natychmiastowego zapłonu), Boeing tracił jednak wówczas stabilność i przerywał szyk, w jakim maszyny leciały początkowo. Myśliwce Rammjäger po uderzeniu w maszynę nieprzyjaciela traciły zazwyczaj jedno skrzydło i dalej, bezwładnie spadając, uderzały w kolejne bombowce. To właśnie jeszcze przed pierwszym lub pomiędzy pierwszym a drugim uderzeniem pilot niemieckiego myśliwca miał opuścić swój samolot.

Polecamy e-book: „Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”

Łukasz Męczykowski
„Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
123
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-9-1

Cena poświęcenia

Maszynami używanymi przez Rammjäger były najczęściej odpowiednio zmodyfikowane Me-109. Redukowano do minimum opancerzenie myśliwca i uzbrojenie, pozostawiając tylko jeden MG z 50 nabojami, dzięki czemu jego masa miała być znacznie lżejsza i bardziej zwrotna. Po wylądowaniu ze spadochronem po zniszczeniu pierwszego bombowca, pilot Me-109 wsiadał do kolejnego samolotu i powtarzał całą operację.

Wszystkie zniszczenia dokonane przez Sonderkommando Elbe nie były przez władze niemieckie nagłaśniane. Donoszono jedynie o masowych strąceniach bombowców nad Niemcami, nie wspominając o tym, w jaki sposób ich dokonano. Także Amerykanie, chcąc uniknąć paniki wśród swoich lotników, za większość powietrznych katastrof obwiniali niedoświadczonych niemieckich pilotów, którzy tracili panowanie za sterami maszyny…

Pomnik upamiętniający żołnierzy z Rammkommando Elbe (fot. Hajotthu, opublikowano na licencji Creative-Commons-Lizenz „Namensnennung – Weitergabe unter gleichen Bedingungen 3.0 nicht portiert“).

Podobieństwa Rammjäger do kamikaze są dosyć wyraźnie, podobnie jednak jak wiele różnic – dla Japończyka sprawą honoru było uderzenie swoim dodatkowo jeszcze uzbrojonym samolotem w okręt wroga, podczas gdy Niemcy do końca mieli nadzieję, że powrócą z kolejnej niebezpiecznej akcji. Mimo to 3/4 lotników z Sonderkommando Elbe nie przeżyło, a sam oddział zlikwidowano 17 kwietnia 1945 roku zlecając pilotom służbę w różnych niemieckich miastach. Rammkommando miało być dla Niemców demonstracją siły, choć po kilku operacjach wykonanych przez tę grupę, przy 24 zniszczonych bombowcach, tym niemal samobójczym misjom bliżej było do rozpaczliwego wołania o pomoc niż dumnej walki w powietrzu…

Bibliografia:

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

Polecamy e-book: „Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”

Łukasz Męczykowski
„Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
123
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-9-1
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Alicja Sułkowska
Uczennica jednego z krakowskich liceów, specjalizuje się w historii Trzeciej Rzeszy i niemieckiego lotnictwa z okresu obydwu wojen światowych. Wielbicielka uniwersum J.R.R. Tolkiena oraz książek i filmów o Czerwonym Baronie. Od kilku lat związana z dziennikarstwem muzycznym I kulturalnym, współpracuje z kilkoma portalami internetowymi, prowadzi bloga Wiatr Historii.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone