Stanisław Jarzyna - „Okruchy tamtych dni” - recenzja i ocena
Wspomnienia Stanisława Jarzyny powstały 38 lat po wybuchu Powstania Warszawskiego. Autor spisał swoje refleksje z dwóch powodów. Po pierwsze, pragnął w ten sposób rozliczyć własne czyny, postawy i zachowania w czasie II wojny światowej. Drugim powodem była chęć zachowania pamięci o działaniach swojego oddziału (III zgrupowanie AK „Krybar”) oraz pamięci o kolegach i koleżankach, którzy do niego należeli. Szczególnie tych, którzy na barykadach Warszawy zapłacili najwyższą cenę za swoje wybory.
„Pionek” swoje wojenne przeżycia rozpoczyna od opisu przygotowań Armii Krajowej do przeprowadzenia operacji „Burza”, aby następnie przejść do głównej treści książki, czyli opisu działań powstańczych na Powiślu w dniach od 1 sierpnia do 6 września 1944 r. Ostatnie rozdziały dotyczą jego popowstańczych losów oraz powrotu do zrujnowanej stolicy w styczniu 1945 r.
Praca Stanisława Jarzyny łączy w sobie dwie formy: reportażu oraz autobiografii. Ta pierwsza dotyczy historii oddziału. Autor podaje (oraz przedstawia z pamięci) jego członków, opisuje przeprowadzone akcje oraz próbuje obiektywnie podsumować odniesione przez odział sukcesy czy porażki. Gdy trzeba, posiłkuje się również literaturą naukową, aby lepiej udokumentować dane wydarzenia. Druga część książki dotyczy osobistych przeżyć Stanisława Jarzyny. Autor bardzo dokładnie przemyślał formę swoich wspomnień. Nie znajdziemy tu żadnych powtórzeń, opisywania tego samego wydarzenia z różnych perspektyw czy kolokwialnego języka. W książce mamy kontakt z piękną polszczyzną oraz interesującymi porównaniami, ubarwiającymi całą narrację.
„Pionek” nie szczędzi w swojej książce krytycznych uwag. Formuje je m.in. wobec niższego dowództwa AK oraz zasad przyjmowania do tej organizacji. Autor zauważa na przykład, że dowódcy jednostek nie przywiązywali zbyt wielkiej wagi do kwalifikacji wojskowych kandydata. Powodowało to później poważne problemy w czasie walk, gdy na ważnych stanowiskach obsadzani byli ludzie bez odpowiedniego doświadczenia czy chęci do walki. Powstanie to nie tylko bohaterska walka, ale również dramat ludności cywilnej. Autor, bardzo plastycznie oddaje atmosferę oraz relacje, panujące pomiędzy powstańcami a cywilami. „Pionek” nie sili się na ich ocenianie. Nie moralizuje, zostawiając komentarz czytelnikowi. Opisując te wydarzenia, zamieszcza zapamiętane przez siebie dialogi pomiędzy powstańcami i cywilami. Sami możemy przeczytać do jakich dramatów dochodziło pomiędzy tymi, którzy chcieli nadal walczyć oraz tymi, których głównym celem było po prostu przeżyć.
W książce znajduje się również wiele innych rozważań autora, mających charakter ogólniejszych refleksji. Jedna z nich dotyczy tzw. „papierowych tygrysów”, którym to mianem autor określa Polaków. „Pionek” dokonuje analizy polskiego powstańca na polu bitwy ze wszystkimi jego wadami oraz zaletami, aby na końcu zadać sobie samemu nieoczekiwane pytanie: czy ja sam nie jestem właśnie takim „papierowym tygrysem”? Do tej części książki, która ma charakter bardziej refleksyjny, podchodziłem z pewną dozą ostrożności. Jak już wspomniałem, relacja „Pionka” nie powstawała na gorąco, lecz po 38 latach. Po tak długim czasie, na pewne wydarzenia człowiek patrzy z innej perspektywy. Czytając jego wspomnienia zastanawiałem się np. czy krytyczne uwagi wobec dowództwa AK, biorą się tylko i wyłącznie z własnych przeżyć autora? A może swoje znaczenie miał wpływ literatury, którą posiłkował się on pisząc swoją relację? A może piętno odcisnęła epoka, w której spisał swoje wspomnienia?
Wspomnienia Stanisława Jarzyny stanowią na pewno cenne źródło dla historyków, którzy będą w przyszłości zajmować się historią walk na warszawskim Powiślu czy Powstaniem Warszawskim. Moim zdaniem książka „Pionka”, co też było głównym zamierzeniem autora, uczciwie i wiarygodnie przedstawia historię tych, którym nie było dane osobiście opowiedzieć jej przyszłym pokoleniom.