Adam Szymanowicz: przed wybuchem II wojny światowej Polacy prowadzili intensywną działalność wywiadowczą na Bliskim Wschodzie

opublikowano: 2022-08-02 10:04
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Już w latach dwudziestych XX wieku Wojsko Polskie dążyło do utworzenia sieci agenturalnej w krajach graniczących ze Związkiem Sowieckim. Jednym z jej elementów była placówka „Nabuchodonozor” w Iranie. O jej historii oraz o trudach prowadzenia działalności wywiadowczej w kraju pod rządami szacha opowiada ppłk dr Adam Szymanowicz - oficer WP, adiunkt na Wydziale Nauk o Bezpieczeństwie Akademii Wojsk Lądowych im. gen. Tadeusza Kościuszki we Wrocławiu, autor książki „Placówka „Nabuchodonozor” w Teheranie 1932–1937. Z działalności polskiego wywiadu wojskowego na Bliskim Wschodzie”.
REKLAMA
Brama jednego z pałaców w Teheranie, przełom lat 20. i 30. XX wieku (fot. NAC) 

Natalia Pochroń: W swojej książce poświęconej historii polskiego wywiadu wojskowego na Bliskim Wschodzie, główną uwagę poświęca Pan placówce „Nabuchodonozor”. Czym była owa placówka?

Adam Szymanowicz: Placówka „Nabuchodonozor” była strukturą wywiadu wojskowego II Rzeczypospolitej czyli Oddziału II Sztabu Głównego Wojska Polskiego, popularnie i potocznie nazywanego „dwójką”. Była jedną z wielu placówek polskiego wywiadu, rozmieszczonych w państwach graniczących z ZSRS. Celem jej utworzenia było zbadanie możliwości prowadzenia działalności wywiadowczej przeciwko Związkowi Sowieckiemu z terenu Iranu, a także przygotowanie siatki wywiadowczej na wypadek wojny ze wschodnim sąsiadem Polski.

Skąd zainteresowanie polskich władz wojskowych Iranem?

Do czasu zintensyfikowania przez III Rzeszę zbrojeń, co łączyło się z wcześniejszym wypowiedzeniem przez Adolfa Hitlera części traktatu wersalskiego, główne zagrożenie dla państwa polskiego stanowił Związek Sowiecki. Już od początku lat dwudziestych XX wieku polski wywiad tworzył placówki wywiadowcze w krajach graniczących z tym państwem, począwszy od Finlandii i republik bałtyckich, a skończywszy na podległej Japończykom Mandżurii. Na początku lat trzydziestych Oddział II utworzył również kilka placówek na Bliskim Wschodzie. Jedną z nich był właśnie „Nabuchodonozor”.

Polskie władze wojskowe interesowały się Iranem głównie ze względu na długą linię graniczną z ZSRS. Duże znaczenie miał też fakt, że w Iranie znajdowała się liczna emigracja z podległych Sowietom republik kaukaskich. Dawało to duże możliwości wywiadowcze.

Na czele placówki „Nabuchodonozor” stanął pułkownik dyplomowany w stanie spoczynku Jerzy Grobicki. Mężczyzna miał solidne wykształcenie i doświadczenie wojskowe – służba w Legii Cudzoziemskiej, udział w walkach turecko-serbskich (1908 r.), studia w austriackiej Akademii Wojskowej Wiener Neustadt, liczne stanowiska dowódcze i odznaczenia wojskowe. Jak to się stało, że został zwolniony z wojska i wysłany do Iranu?

Najprawdopodobniej jeszcze w trakcie czynnej służby wojskowej pułkownik Grobicki został wytypowany przez oficerów Oddziału II jako osoba przydatna do służby wywiadowczej. Następnie musiała się odbyć rozmowa werbunkowa i po wyrażeniu zgody przez zainteresowanego – przeszkolenie wywiadowcze. Nie zachowały się jednak niestety żadne dokumenty, które szczegółowo opisywałyby proces werbunku Grobickiego do działalności wywiadowczej.

Jerzy Grobicki, 1927 rok

Z wojska odszedł jednak w dość szczególnych okolicznościach…

Tak, Grobicki został w zasadzie zmuszony do odejścia z wojska. Miało to miejsce w marcu 1932 roku, w wyniku głośnego incydentu, w trakcie którego miał zamanifestować niechęć do marszałka Piłsudzkiego. Nie wiadomo, jak to było naprawdę, istnieje kilka wersji tego wydarzenia. Według samego Grobickiego, w czasie wizyty służbowej na Łotwie omyłkowo wręczył przedstawicielom strony łotewskiej miniaturkę Dowborczyków zamiast statuetki Piłsudzkiego, co zostało odebrane jako manifest niechęci wobec marszałka.

REKLAMA

Niektóre fakty wskazują jednak na to, że wydarzenie to, a następnie jego nagłośnienie oraz usunięcie Grobickiego z wojska, zostało zaaranżowane przez Oddział II. Potwierdził to zresztą sam szef „Nabuchodonozora” podczas rozmowy z jednym z eksponentów polskiego wywiadu w Iranie. Przyznał, że wszystkie te działania miały stworzyć Grobickiemu tzw. legendę wywiadowczą, niezbędną do jego działalności na terenie Iranu.

Aby nie wzbudzać podejrzeń i nie zdradzać się ze swoją misją, oficjalnie Grobicki wyjechał do Teheranu jako pracownik Polskiej Agencji Telegraficznej. Nie była to jednak jedyna działalność, jakiej podejmował się w Teheranie. W jaki inny sposób maskował swoją prawdziwą misję?

Oprócz oficjalnego zatrudnienia w Polskiej Agencji Telegraficznej Grobicki zajmował się również działalnością handlową. Dawało mu to większe możliwości podróżowania bez podejrzeń policji i kontrwywiadu irańskiego, a także zawierania nowych znajomości i utrzymywania kontaktów towarzyskich, jakże niezbędnych w pracy wywiadowczej. Z raportów Grobickiego niewiele jednak dowiadujemy się na temat tej działalności. Wiadomo, że zajmował się handlem m.in. ropą i bawełną, co jednak, zwłaszcza w początkowym okresie, przynosiło mu straty finansowe.

Handlarz uliczny z wagą, Teheran, dwudziestolecie międzywojenne (fot. NAC)

Inną przykrywką dla działalności wywiadowczej Grobickiego była funkcja prezesa stowarzyszenia polskiego w Teheranie. Dzięki niej mógł organizować cotygodniowe spotkania teherańskiej Polonii, na których miał możliwość spotykania się oraz korespondowania z różnymi ludźmi bez wzbudzania podejrzeń irańskiej policji.

Grobicki jednak dość nieprzychylnie wypowiadał się o Polonii w Iranie – napisał kiedyś, że „kolonia polska jest nader prymitywna i nieciekawa, składająca się prawie bez wyjątku z ludzi wykolejonych lub też moralnie nisko stojących”. Skąd tak krytyczna opinia?

Wpłynęło na nią kilka czynników. Sporządzając charakterystyki przedstawicieli Polonii w Teheranie Grobicki często używał takich określeń jak „aferzysta” czy „osobistość podejrzana” – to drugie określenie oznaczało podejrzenie o kontakty z sowieckim wywiadem. Według szefa „Nabuchdonozora” wielu uciekinierów ze Związku Sowieckiego podających narodowość polską i starających się o wyjazd do Polski należało do sowieckiej agentury.

REKLAMA

Abstrahując od tych podejrzeń Grobicki uważał, że trzy czwarte polskiej kolonii w Teheranie to „proletariat o niskiej kulturze” i w większości także o niewielkiej świadomości narodowej.

Okres służby wywiadowczej Grobickiego przypadł na niełatwy czas – władzę w Iranie sprawował wówczas Reza Szah Pahlawi – reformator, ale i zwolennik rządów dyktatorskich, raczej nieufny wobec Europejczyków. W jaki sposób wpływało to na jego działalność wywiadowczą?

Rzeczywiście, w jednym ze swoich raportów Grobicki napisał, że szach zakazał irańskim urzędnikom ministerialnym i wojskowym utrzymywania jakichkolwiek kontaktów z Europejczykami, nawet tych towarzyskich. Szef „Nabuchodonozora” mógł więc spotykać się z nimi jedynie na terenie klubu międzynarodowego w Teheranie. Ale i tam nie było to najbezpieczniejsze. Często prosili go o to, by nie kłaniał się im na ulicy, gdyż – jak przyznawali – „może mieć to dla nich niemiłe konsekwencje”.

I to niemałe. Już w 1932 r. doszło w Teheranie do serii procesów, w wyniku których rozstrzelano kilku urzędników państwowych „za zdradę i szpiegostwo na korzyść obcego mocarstwa”. Jak w warunkach tak dużej nieufności i dyktatury wyglądała współpraca Grobickiego z miejscową ludnością? W jaki sposób werbował agentów?

Tak, pokazowe rozstrzelanie kilku urzędników państwowych przyniosło niestety pożądane skutki. Wielu Irańczyków pracujących dla Grobickiego jako korespondenci Polskiej Agencji Telegraficznej odmówiło mu dalszej współpracy, obawiając się posądzenia o szpiegostwo. Znajomości z irańskimi kupcami również nie zwiększały liczby znajomości przydatnych do pracy wywiadowczej – kontakty z nimi ograniczały się zwykle do ewentualnego wypicia filiżanki herbaty w kawiarni. Jeśli chodzi o znajomości i kontakty prywatne – te również na niewiele się zdały. Ze względu na słabo rozwinięte życie towarzyskie w Iranie, spotkania w domach również obarczone były pewnymi trudnościami.

Reza Szah Pahlawi, zdjęcie koloryzowane (fot. ColorizePhotoOfIran)

To wszystko sprawiało, że werbunek Irańczyków do działalności wywiadowczej był bardzo utrudniony. Zresztą nie miał on dla Grobickiego większego znaczenia – mężczyzna uważał, że są oni mało przydatni do pracy wywiadowczej, chociażby ze względu na brak lojalności.

Zainteresowała Cię polska działalność wywiadowcza na Bliskim Wschodzie? Kup książkę „Placówka „Nabuchodonozor” w Teheranie 1932–1937. Z działalności polskiego wywiadu wojskowego na Bliskim Wschodzie”!

Wybór źródeł, oprac. Adam Szymanowicz
„Placówka Nabuchodonozor w Teheranie 1932–1937. Z działalności polskiego wywiadu wojskowego na Bliskim Wschodzie”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2022
Liczba stron:
208
ISBN:
978-83-8229-454-5
EAN:
9788382294545

Kogo więc werbował do współpracy w wywiadzie?

W swoich raportach Grobicki raczej rzadko podawał narodowość swoich agentów. Z tych dokumentów, w których ją zdradził, wynika, że byli to przede wszystkim Polacy i przedstawiciele narodów południowokaukaskich. W jednym z pism pułkownika znajdujemy informację, że zwerbował Irańczyka, ale jako korespondenta PAT, w innym zaś, że udało mu się zwerbować funkcjonariusza irańskiej policji politycznej (bez podania jego narodowości) – przy czym nie wiedział on, że pracuje dla polskiego wywiadu.

REKLAMA

Grobicki co do zasady nie podawał szczegółów werbunku, więc nie wiadomo do końca, jak on przebiegał. Wiemy jedynie, że agentura była opłacana. Z tego względu główną przyczyną, dla której Irańczycy podejmowali się współpracy z polskim wywiadem – choć często nieświadomie – były względy finansowe.

Czy nie łatwiej byłoby Grobickiemu o różne kontakty i pozyskiwanie danych wywiadowczych, gdyby został zatrudniony w polskim poselstwie w Teheranie?  

Z pewnością. Szef „Nabuchodonozora” wielokrotnie zwracał się do swoich przełożonych z Oddziału II z prośbą o przydzielenie go do pracy w Poselstwie RP w Teheranie. Swoje prośby argumentował faktem, że paszport dyplomatyczny pozwoliłby mu na swobodne poruszanie się po kraju, zapewniając ochronę „przed różnymi konsekwencjami natury policyjno-administracyjnej”. Niestety, kierownictwo Oddziału II nie widziało takiej potrzeby.

Wywiad polski nie był jedynym wywiadem działającym na terenie Iranu. Czy utrzymywał on jakieś kontakty z służbami wywiadowczymi innych krajów?

Tak, z raportów Grobickiego wiadomo, że na terenie Iranu działały przede wszystkim wywiady: sowiecki, brytyjski, francuski i niemiecki, przy czym największe wpływy miały wywiady sowiecki i brytyjski.

Gmach Poselstwa RP w Teheranie, 1938 rok (fot. NAC)

Początkowo, sięgając jeszcze lat dwudziestych XX wieku, wywiady polski i brytyjski nie były specjalnie zainteresowane współpracą. Sytuacja zmieniła się nieco w latach trzydziestych. We wrześniu 1934 roku w Londynie odbyła się konferencja przedstawicieli obu służb. Jej tematem przewodnim była sprawa uruchomienia polskiej placówki wywiadowczej w Iranie z obszarem działania rozszerzonym na Afganistan, której kierownictwo miał objąć major Stanisław Orłowski. Miała to być placówka mobilizacyjna uruchomiona na wypadek wojny – jedynie w nadzwyczajnych przypadkach dopuszczano możliwość uaktywnienia jej w warunkach pokojowych.

Brytyjski wkład w działanie tej placówki miał polegać na współpracy kontrwywiadowczej, pomocy w zapewnieniu łączności z centralą oraz wsparciu technicznym, m.in. zapewnianiu wiz czy udzielaniu informacji o stosunkach panujących na Bliskim Wschodzie.

Czy udało się powołać taką placówkę?

Niestety nie. Ze względu na zły stan zdrowia major Orłowski musiał bowiem zrezygnować z misji wywiadowczej. Pojawił się oczywiście pomysł,  aby brytyjskie koncesje dotyczące pomocy udzielone Orłowskiemu przelać na Grobickiego. W dokumentacji „Nabuchodonozora” brakuje jednak śladów świadczących o jakiejkolwiek współpracy z wywiadem brytyjskim. Wydaje się, że w pewnym sensie postrzegał on wywiad polski jako konkurencję dla swojej działalności na Bliskim Wschodzie.

REKLAMA

A jeśli chodzi o inne polskie placówki wywiadowcze na Bliski Wschodzie? Czy „Nabuchodonozor” utrzymywał z nimi jakieś kontakty?

Z dokumentów Oddziału II wynika, że Grobicki utrzymywał kontakty z kierownikiem placówki „Dragoman” powstałej w połowie 1934 roku – Janem Helcmanem, który formalnie został attaché Poselstwa RP w Teheranie. Przed wyjazdem z Polski Helcman otrzymał zresztą od porucznika Jerzego Niezbrzyckiego, szefa Referatu „Wschód” Oddziału II,  polecenie podjęcia „koleżeńskiej współpracy” z pułkownikiem Grobickim. Miała ona dotyczyć między innymi wymiany informacji na temat terenu obejmującego działalność obu placówek.

Jerzy Grobicki w stopniu majora, przed 1934 rokiem

Jako pracownik poselstwa, Helcman miał też pomagać Grobickiemu w dopełnianiu formalności paszportowych, ułatwianiu łączności z Oddziałem II oraz w szyfrowaniu. Szef placówki „Nabuchodonozor” krytycznie jednak oceniał zarówno tę współpracę, jak i samego Helcmana. Zarzucał mu, że ma trudny charakter, co czyniło kontakty z nim „wysoce kłopotliwe”. Do tego oskarżał go o nadużywanie alkoholu oraz niedostateczną orientację w miejscowych warunkach.   

Działalność wywiadowcza Grobickiego w Iranie nie potrwała długo – początkiem grudnia 1935 roku jako „niewygodny cudzoziemiec” otrzymał on nakaz opuszczenia kraju. Jak do tego doszło?

Wszystko wzięło się stąd, że w czerwcu 1935 roku władze irańskie aresztowały współpracowników placówki „Nabuchodonozor”, oskarżając ich o działalność szpiegowską na szkodę Iranu. Pułkownik Grobicki zdołał uniknąć tego losu – przebywał akurat wtedy w Polsce. Do Iranu wrócił pod koniec sierpnia lub na początku września tego samego roku, jednak nie podziałał już za długo. Wkrótce Irańczycy zwrócili uwagę również na niego.

Początkiem grudnia został wezwany na policję, gdzie kazano mu opuścić kraj. Co prawda nieco wcześniej zostali wypuszczeni jego współpracownicy – przeprowadzone przez Irańczyków śledztwo nie wykazało żadnych dowodów prowadzenia przezeń antyirańskiej działalności szpiegowskiej. Mimo tego również otrzymali oni nakaz wyjazdu z Iranu. Wobec tego Grobicki przekazał kierowanie działalnością placówki na terenie tego państwa najprawdopodobniej porucznikowi Mikołajowi Telatyckiemu, sam zaś wyjechał do Bagdadu.

Jak potoczyły się dalej losy placówki?

REKLAMA

Grobicki dalej z Bagdadu kierował całością sieci „Nabuchodonozora”, którego działalność, poza Iranem, obejmowała w tym czasie również terytorium Afganistanu, Iraku, Syrii i Palestyny. Nie potrwało to jednak długo – placówka zakończyła działalność w kwietniu 1937 roku, gdyż, jak uznali przełożeni z Oddziału II – „jej możliwości wyczerpały się”. Najprawdopodobniej jednak do likwidacji placówki przyczyniły się wcześniejsze aresztowania współpracowników Grobickiego. Do tego zadania „Nabuchodonozora” stopniowo przejmowały inne placówki. To zresztą nic nadzwyczajnego – żywotność placówek wywiadowczych trwała wówczas zwykle kilka lat. W ich miejsce powstawały nowe, co miało utrudniać służbom kontrwywiadowczym ich rozpracowanie – musiały bowiem zaczynać je od początku.

Teheran na przełomie lat 20. i 30. XX wieku (fot. NAC)

Czy placówka spełniła cele, dla których została powołana?

Placówka „Nabuchodonozor” miała charakter głównie mobilizacyjny i była przewidziana do uruchomienia na wypadek wojny ze Związkiem Sowieckim. Nie wiadomo, jak sprawdziłaby się w przypadku konfliktu ze wschodnim sąsiadem II Rzeczypospolitej. Z pewnością pozytywnym skutkiem jej działalności było rozpoznanie terenu i nawiązanie kontaktów, które mogły być wykorzystane przez inne polskie placówki wywiadowcze działające na terenie Bliskiego Wschodu w późniejszym okresie. 

Jak wygląda dziś dokumentacja placówki „Nabuchodonozor”? Przyznał Pan w książce, że jej skompletowanie było dość utrudnione…

Pierwszy raz dokumentację „Nabuchodonozora” przeglądałem kilkanaście lat temu. Były to wówczas dwie teczki, zawierające setki przeróżnych dokumentów dotyczących tej placówki. Słowem – dość obszerny materiał źródłowy. Po pewnym czasie wpadłem więc na pomysł wydania zbioru dokumentów dotyczących placówki kierowanej przez pułkownika Grobickiego. W tym celu kilka lat temu postanowiłem przeprowadzić ponowną kwerendę. Podczas ponownej wizyty w Centralnym Archiwum Wojskowym ze zdumieniem stwierdziłem, że opasłe wcześniej tomy zostały bardzo odchudzone. Brakowało praktycznie wszystkich raportów „Nabuchodonozora”.

Sytuacja ta nastręczała wiele trudności przy opracowywaniu materiału, ustalaniu faktów czy pseudonimów. Z tego, co wiem od kolegów historyków pracujących w Centralnym Archiwum Wojskowym, podobne braki występują w wielu innych teczkach. Nie wiadomo, co stało się z tymi dokumentami. Na szczęście podczas pierwszej wizyty w Centralnym Archiwum Wojskowym przepisałem wiele źródeł dotyczących „Nabuchodonozora”, dzięki czemu możliwe było zamieszczenie ich w książce. Inaczej niewiele wiedzielibyśmy o tej mało znanej i tak placówce.

Zainteresowała Cię polska działalność wywiadowcza na Bliskim Wschodzie? Kup książkę „Placówka „Nabuchodonozor” w Teheranie 1932–1937. Z działalności polskiego wywiadu wojskowego na Bliskim Wschodzie”!

Wybór źródeł, oprac. Adam Szymanowicz
„Placówka Nabuchodonozor w Teheranie 1932–1937. Z działalności polskiego wywiadu wojskowego na Bliskim Wschodzie”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2022
Liczba stron:
208
ISBN:
978-83-8229-454-5
EAN:
9788382294545
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Natalia Pochroń
Absolwentka bezpieczeństwa narodowego oraz dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Rekonstruktorka, miłośniczka książek. Zainteresowana historią Polski, szczególnie okresem wielkich wojen światowych i dwudziestolecia międzywojennego, jak również geopolityką i stosunkami międzynarodowymi.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone