Błażej Ciarkowski: Łódź jest miastem wymyślonym od zera, które nie rozwijało się w sposób klasyczny

opublikowano: 2024-09-10 05:50
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Łódź kojarzona jest z wielkim biznesem i „Ziemią obiecaną” Władysława Reymonta. Jaka jest jej historia? Jak wymyślono miasto? Dlaczego mówi się, że to „miasto amerykańskie”? Co przyciągało tu fabrykantów? Wszystko to opisuje w swojej najnowszej książce „Łódź. Ziemia wymyślona” dr Błażej Ciarkowski.
REKLAMA
Dr Błażej Ciarkowski, architekt i historyk sztuki, adiunkt w Katedrze Historii Architektury na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Łódzkiego. Autor książek oraz artykułów naukowych i popularno-naukowych (m.in. „Bolesław Kardaszewski. Architektura i polityka”, „Odcienie szarości. Architekci i polityka w PRL-u”, „Miastoprojektanci: łódzcy architekci w czasach PRL-u”. Członek Docomomo International, PKN ICOMOS, Oddziału Łódzkiego Stowarzyszenia Historyków Sztuki i Oddziału Łódzkiego Stowarzyszenia Architektów Polskich (fot. mat. Wydawnictwa).

Magdalena Mikrut-Majeranek: Pana najnowsza książka „Łódź. Ziemia wymyślona” posiada intrygującą formę. Nie jest to stricte podręcznikowa historia miasta, ale opowieść, której bliżej do beletrystyki, reportażu, felietonu. Niewątpliwie to intrygujący pomysł na opisanie Łodzi i przemian, jakim podlegało miasto.

Błażej Ciarkowski: Nie chciałem tworzyć kolejnej klasycznej historii miasta, ponieważ z okazji 600. rocznicy nadania praw miejskich Łodzi, grupa naukowców z Uniwersytetu przygotowała wielotomową publikację pt. „Łódź poprzez wieki. Historia miasta”. Stwierdziłem też, że całego miasta nie opiszę, a jeśli nawet się to powiedzie, to osiągnę bardzo duży stopień ogólności, który pewnie niespecjalnie zainteresuje czytelnika. Alternatywą było znalezienie innego klucza do opisania dziejów Łodzi. I tym kluczem są wybrane lokalizacje w obrębie miasta oraz związane z nim postacie, których losy tworzą sieć i wzajemnie się ze sobą przeplatają.

Jednym z bohaterów książki jest tajemniczy R. Pod inicjałem tym kryje się Władysław Reymont, który staje się przewodnikiem Czytelnika po Łodzi. Pisarz przez pewien czas mieszkał w tym mieście. Zbierał wówczas materiały do swojej najwybitniejszej powieści, ale nie pałał miłością do tego miasta. W jednym z listów, który stał się mottem książki, pisał zresztą: „(…) jeśli mi zagwarantują bezpieczeństwo, to będąc w kraju, zajrzę do Łodzi, ale jeśli mi zagwarantują, bo się boję, że skoro całą powieść przeczytają, to wielcy wyślą zbirów do mnie…”. Nie czuł się tu bezpiecznie?

Władysław Reymont przyjechał do miasta, kiedy jego kariera znajdowała się na wczesnym etapie rozwoju. Był postacią właściwie nierozpoznawalną. Wytrzymał w Łodzi około trzech miesięcy, ale od początku pobytu narzekał. Nic mu tu nie pasowało: ludzie, błoto, hałas, tryb życia gospodarza, u którego gościł. Nie zapałał do miasta miłością i moim zdaniem na kartach „Ziemi obiecanej” dał tego wyraz. A skąd te obawy o własne bezpieczeństwo? Otóż powieść ta publikowana była w odcinkach na łamach „Kuriera Ilustrowanego”, a łodzianie po przeczytaniu kolejnych epizodów, pisali listy do redakcji, w których grozili autorowi. Wspominano, że jeśli Reymont się tu pojawi, to ktoś – mówiąc kolokwialnie – może mu spuścić łomot.

REKLAMA

Czyli obawy były trochę uzasadnione?

Mural o Aleksym Rżewski przy ul. Ratajskiej 21 w Łodzi, Szkoła Podstawowa nr 116, (fot. Zorro2212).

Być może tak.

Jak się okazuje, postaci na „R” związanych z dziejami Łodzi było wiele. Kolejna, która miała olbrzymi wpływ na rozwój miasta, to Rajmund Rembieliński.

Tak, bez Rembielińskiego nie byłoby wielkiej Łodzi. Musimy pamiętać, że historia Łodzi rozpoczęła się znacznie wcześniej - w 1432 roku, gdy król Władysław Jagiełło nadał osadzie Lodza („Łodzia”) prawa miejskie, albo w 1332 roku, kiedy w dokumencie sygnowanym przez księcia łęczyckiego i dobrzyńskiego Władysława Garbatego owa osada została po raz pierwszy wymieniona z nazwy.

Jednakże rozwój Łodzi nabrał rozpędu w latach 20. XIX wieku. I to właśnie Rembieliński stworzył podwaliny pod przemysłową osadę, opracowują plan industrializacji województwa. Jest on postacią dość istotną, choć z pewnych względów w książce pojawia się jedynie na marginesie, bo za punkt wyjścia dla całej opowieści uznałem moment, w którym do Łodzi przybywa Władysław Reymont, czyli 1896 rok.

Kolejną ważną personą na „R” był Aleksy Rżewski, który razem z Tomaszem Arciszewskim współtworzył miejscowy organ prasowy PPS – „Łodzianin. Posiadał awanturniczą przeszłość, w jego życiorysie możemy wymienić słynną ucieczkę z tramwaju, posadę komisarza rządowego Łodzi, a następnie pierwszego w niepodległej Polsce prezydenta Łodzi, który odniósł liczne sukcesy na polu edukacyjnym w mieście, a skończył rozstrzelany przez Gestapo.

To niezwykle barwna postać, która zasługuje na poważną biografię, a nawet film, który mógłby mieć wątki sensacyjne, romantyczne i polityczne. Rżewski miał przy tym ogromne zasługi dla miasta. Jeszcze zanim rząd zadecydował o powszechnym obowiązku szkolnym, sam rozpoczął takie działania w Łodzi. Prezydent o wyraźnie socjalistycznych korzeniach wskazał, by podnieść poziom edukacji mieszkańców i podjąć walkę z analfabetyzmem. W pierwszych latach po odzyskaniu przez Polskę niepodległości udało mu się zbudować kilka dużych gmachów szkolnych wyposażonych w pracownie oraz w sale gimnastyczne. Chciał wprowadzić jeszcze wiele innych reform, ale udawało mu się to z różnym skutkiem. Jego kadencja obfitowała w wielkie problemy. Sam zresztą o tym wielokrotnie pisał. Zwracał uwagę na to, że wszyscy chcą, aby działał od razu, ale zwyczajnie nie miał na to pieniędzy. Łódź w 1918 roku była miastem ogołoconym. Niemcy wywieźli stąd wszystko, co się dało, łącznie z kredensem z dworcowego baru.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Błażeja Ciarkowskiego „Łódź. Ziemia wymyślona”! 

Błażej Ciarkowski
„Łódź. Ziemia wymyślona”
cena:
64,99 zł
Wydawca:
Wydawnictwo W.A.B.
Rok wydania:
2024
Okładka:
twarda
Liczba stron:
424
Premiera:
25.09.2024
Format:
142x202 [mm]
ISBN:
978-83-8387-069-4
EAN:
9788383870694
REKLAMA
Park Helenów.

Jednym słowem to ważna postać, którą można wpisać do panteonu łódzkich bohaterów. Pana książka opowiada o wymyślaniu miasta. To wędrówka w czasie i przestrzeni. Rozpoczynamy w 1896, a kończymy na współczesności. Widać zatem wyraźnie przemiany, jakie zaszły w mieście.

Starałem się znaleźć w historii Łodzi punkty mówiące jak najwięcej o tych przemianach, które jednocześnie musiały być związane z wybranymi przeze mnie postaciami. Wszystko musiało się splatać ze sobą.

Łódź bywa nazywana „miastem amerykańskim” i „ziemią obiecaną”, „czwartą stolicą” i „ostatnim nieodkrytym miastem”, „polskim Manchesterem” i „miastem przeklętym”. Które z tych określeń, Pana zdaniem, najbardziej do niej pasuje?

Najbardziej do mnie przemawia określenie wskazujące, że Łódź była „miastem amerykańskim”, a przynajmniej było tak na przełomie XIX i XX wieku, kiedy to pojęcie pojawiło się w prasie warszawskiej. Nie miał to być komplement, ale jeśli spojrzymy z dystansu, na  dynamiczny rozwój, na budowanie miasta praktycznie od zera, to jest to trafne określenie.

Tak naprawdę stare miasto o średniowiecznym rodowodzie możemy pominąć w naszych rozważaniach. Od lat 20. XIX wieku miało miejsce budowanie Łodzi od zera, na surowym korzeniu. To wtedy zaplanowano tą bardzo amerykańską, prostokątną siatkę ulic - przecież łódzkie śródmieście jest - mówiąc brzydko - koszmarnie nudne, ponieważ wszystko jest prostokątne, wszystkie ulice zbiegają się pod kątem prostym.

Myślę, że to stwierdzenie było też uzasadnione w latach 90. XX wieku, kiedy w Łódzkim biznesie rodziły się kariery potransformacyjne, kiedy odżywały marzenia o światowej karierze miasta, o HollyŁódź. Wtedy powrócił ten amerykański sen.

Pozostając w temacie marzeń, muszę spytać, jak wymyślono sobie Łódź? Było wszak wielu reformatorów i inicjatorów przemiany miasta.

Można zacząć od tego, że Łódź jest miastem wymyślonym od zera, które nie rozwijało się w sposób klasyczny, czyli od małej osady, która na przestrzeni wieków sukcesywnie się powiększała. Nie. Tutaj była jasna koncepcja, że będzie to miasto przemysłowe. Na tej podstawie zaczęła się rozwijać właśnie ta „ziemia obiecana”.

REKLAMA
Księży Młyn Scheiblera.

Kolejny pomysł pojawił się w latach międzywojennych, kiedy Łódź zyskała w końcu rangę stolicy województwa, bo tego w czasach zaborów nie było. Pomimo rozmiarów miasta i jego znaczenia, Łódź administracyjnie podlegała wówczas pod Piotrków Trybunalski.

Następnie w 1945 roku pojawił się pomysł, aby przenieść stolicę do Łodzi, jednakże błyskawicznie go odrzucono. W tym jednak czasie w mieście zaczęły powstawać uczelnie wyższe, co zdecydowanie wpłynęło wzrost jego rangi. Powstał Teatr Narodowy (obecnie Teatr Wielki), Pałac Sportu, planowano budowę filharmonii…

Z biegiem lat snuto kolejne marzenia – o milionie mieszkańców, o metrze… i wiele, wiele innych. W czasach nam bliższych powstały pomysły mówiące o Łodzi jako mieście przemysłów kreatywnych, o HollyŁódź, o Nowym Centrum Łodzi, o wielkim dworcu. Było ich wiele i łączyło je to, że żaden z nich nie został doprowadzony do końca.

Czyli zupełnie tak jak z marzeniami sennymi – wielkim amerykańskim snem. Ciekawą, acz kontrowersyjną, koncepcję w latach 40. przedstawił też Władysław Strzemiński i nazwał ją „Łódź sfunkcjonalizowana”. Zaproponował, by na zachodnich krańcach miasta, tam, gdzie niegdyś znajdowała się wieś Retkinia, stworzyć ogromne osiedle o liniowym układzie, złożone z setek powtarzalnych, równoległych względem siebie bloków, skazując starą Łódź na powolną śmierć.

Strzemiński tuż po II wojnie światowej wpadł na radykalny pomysł, żeby zostawić stare centrum Łodzi (niech się rozsypuje) i zbudować nowe, długie, liniowe miasto po zachodniej stronie. Takie były czasy i klimat jeśli chodzi o urbanistykę, architekturę czy sztukę, więc trudno tutaj oskarżać Strzemińskiego o jakieś nieludzkie zapędy. Wizja ta nie została zrealizowana, ale na terenie wspomnianej przez panią Retkini pod koniec lat 60. powstało wielkie, nowoczesny na owe czasy osiedle. Zaprojektowała je uczennica Strzemińskiego, Krystyna Krygier.

Czyli jakiś fragment planu Strzemińskiego doczekał się realizacji.

Patrząc na to, jak ważną dla swoich uczniów i uczennic, postacią był Strzemiński, no to pewnie gdzieś ten jego duch im towarzyszył.

Kiedy czytałam Pana książkę, spodobało mi się stwierdzenie, że „w Łodzi wiedzieli, jak się robi nowoczesny biznes. Rozumieli, czym są marketing i networking”, a jako przykład przywołuje Pan miejską legendę związaną z Scheiblerowskim wagonem. Fabrykanci z Łodzi wyprzedzali swoją epokę?

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Błażeja Ciarkowskiego „Łódź. Ziemia wymyślona”! 

Błażej Ciarkowski
„Łódź. Ziemia wymyślona”
cena:
64,99 zł
Wydawca:
Wydawnictwo W.A.B.
Rok wydania:
2024
Okładka:
twarda
Liczba stron:
424
Premiera:
25.09.2024
Format:
142x202 [mm]
ISBN:
978-83-8387-069-4
EAN:
9788383870694
REKLAMA
Fabryka Izraela Poznańskiego w Łodzi, ok. 1895 zdjęcie Bronisława Wilkoszewskiego.

To historia, która krąży tak na pograniczu legend miejskich i mitów. Karol Scheibler, czyli największy z łódzkich „królów bawełny”, najbogatszy i posiadający największą fabrykę łódzki fabrykant wysyłał carowi w prezencie wagon wypełniony swoimi najlepszymi produktami. Car jako zapłatę odesłał mu wagon pełen rubli. Jednakże jedno- i dwurublowe banknoty rozwieszono na sznurkach niczym pranie. W dodatku w dużych odstępach. Po ich podliczeniu fabrykantowi nie zwrócił się nawet koszt przystrojenia wagonu. Mimo tego w świat poszła fama, że oto car posłał Schieblerowi wagon gotówki! To oczywiście jest taka zgrabna historia, natomiast jak sobie spojrzymy, chociażby na działalność fabrykantów związaną z finansowaniem budowy różnych obiektów, głównie świątyń, to trzeba powiedzieć, że niezależnie od wyznania dołożyli się do powstania zarówno cerkwi, jak i kościołów katolickich. Można powiedzieć, że budowanie pewnego wizerunku było dla nich istotne.

Co więcej, moim zdaniem, najwspanialsza łódzka rezydencja, czyli Pałac Izraela Kalmanowicza Poznańskiego w Łodzi, to nic innego jak marketing w architektonicznej postaci.

Łódź kojarzy się właśnie z taką smykałką do biznesu, z miastem przedsiębiorców, manufaktur.

Tak się złożyło, że przyjeżdżali tu ludzie, którzy chcieli albo zacząć od nowa, albo zrobić karierę finansową w nowym miejscu. Nie bez powodu o Łodzi w końcu XIX wieku krążyły historie, że tutaj pieniądze nie są potrzebne. Mówiło się, że można przyjechać gołym i wesołym, a na kredytach, na wekslach - czyli jakbyśmy dziś powiedzieli na wirtualnym pieniądzu - zbić majątek. Oczywiście wyśmiewano takie podejście. Mówiono, że w Łodzi obowiązuje kredyt i pożyczka, a nie konkretna, twarda waluta. Jednakże jeśli spojrzymy na to z perspektywy XXI wieku, to było bardzo nowoczesne myślenie.

Jest Pan architektem i historykiem sztuki. Co Pana najbardziej interesuje w Łodzi? Myśląc o Łodzi, wiele osób wskazuje „Ziemię obiecaną”, Manufakturę i Piotrkowską - pierwszą polską ulicę w Google Street View. A jakie perły skrywa łódzka architektura?

REKLAMA
Widok ulicy w 1900 roku.

Zawodowo zajmuję się przede wszystkim czasami powojennymi, więc pewnie wskazałbym przykłady architektury PRLu, ale warto zacząć od klasyki, od miejsc ikonicznych jak zespół fabryczny Izraela Poznańskiego, jego pałac zwany „łódzkim Luwrem”, famuły robotnicze przy ulicy Ogrodowej. Dzięki temu można stworzyć sobie obraz tego, jak wyglądała „ziemia obiecana” z perspektywy tych, którzy znajdowali się na szczycie drabiny społecznej. Potem warto przenieść się, chociażby na Bałuty, których oryginalna postać została w dużym stopniu zniszczona, jednakże jakieś ślady tej dawnej, wielkiej wsi pozostały. Tam z kolei można sobie wyobrazić, w jakich warunkach mieszkali ludzie, którzy pracowali u Poznańskiego i którzy po 12 godzinach pracy wracali do swoich nędznych domostw. Myślę, że warto spojrzeć na Łódź z różnych perspektyw.

Dziś chyba głównym kierunkiem zwiedzania jest Manufaktura, stanowiąca świetny przykład rewitalizacji zabytków poprzemysłowych.

Tak, zdecydowanie. Będąc tam, warto zajrzeć do małego, niepozornego miejsca, jakim jest Muzeum Fabryki, w którym przedstawiono historię kompleksu fabryczno-mieszkalnego Izraela Poznańskiego. Można przenieść się w czasie, posłuchać huku autentycznych maszyn i zobaczyć, jak to wszystko wyglądało przed laty.

A jeżeli chodzi o zabytki PRLu?

Polecam wybrać się na wspomniane przeze mnie Bałuty i odwiedzić okolice Rynku Staromiejskiego, który pomimo swej nazwy tak naprawdę powstał w końcu lat 40. XX wieku. Znajdziemy tan relikty z czasów wczesnego PRLu, takie jak dekoracje przedstawiające sojusz robotniczo-chłopski. Jeżeli ktoś gustuje w bardziej awangardowych rozwiązaniach, to polecam z kolei mój ulubiony budynek, czyli gmach Biblioteki Uniwersytetu Łódzkiego. Obiekt zaprojektowany przez Edmunda Orlik i Eugeniusza Budlewskiego został uznany za najbardziej dopracowane dzieło architektoniczne okresu PRL w Łodzi. Reprezentuje modernizm z końca lat 50. i początku lat 60. – bardzo racjonalny, prosty, ale wewnątrz znajdziemy rzeźby, malowidła, reliefy wykonywane przez profesorów łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych.

Trzeba przyznać, że cały kampus uniwersytecki prezentuje się dobrze.

Kampus uniwersytecki jest pochodną wielu niezrealizowanych projektów budowy dzielnicy uniwersyteckiej, ponieważ od 1945 do 1989 roku pojawiły się co najmniej cztery zaawansowane koncepcje dotyczące jego budowy. Z każdej z nich zostawał jednak jakiś ślad w postaci jednego czy dwóch budynków.

Więcej ciekawostek dotyczących Łodzi i jej architektury można przeczytać w książce. Dziękuję serdecznie za rozmowę!

Materiał powstał dzięki współpracy reklamowej z Wydawnictwem W.A.B.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie sięgnijcie po książkę Błażeja Ciarkowskiego „Łódź. Ziemia wymyślona”! 

Błażej Ciarkowski
„Łódź. Ziemia wymyślona”
cena:
64,99 zł
Wydawca:
Wydawnictwo W.A.B.
Rok wydania:
2024
Okładka:
twarda
Liczba stron:
424
Premiera:
25.09.2024
Format:
142x202 [mm]
ISBN:
978-83-8387-069-4
EAN:
9788383870694
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Magdalena Mikrut-Majeranek
Doktor nauk humanistycznych, kulturoznawca, historyk i dziennikarz. Autorka książki "Henryk Konwiński. Historia tańcem pisana" (2022), monografii "Historia Rozbarku i parafii św. Jacka w Bytomiu" (2015) oraz współautorka książek "Miasto jako wielowymiarowy przedmiot badań" oraz "Polityka senioralna w jednostkach samorządu terytorialnego", a także licznych artykułów naukowych. Miłośniczka teatru tańca współczesnego i dobrej literatury. Zastępca redaktora naczelnego portalu Histmag.org.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone