Bohaterstwo i tragedia rodziny Ulmów
Józef Ulma, urodzony w 1900 roku, był wykształconym rolnikiem. Jego pasją była fotografia, na której utrwalał swoją wieś Markową pod Łańcutem i życie rodziny. Wraz z żoną Wiktorią, z domu Niemczak, mieli szóstkę dzieci. W 1944 roku miało się narodzić siódme.
Pierwsze szczególne „pukanie do drzwi” rozległo się jesienią 1942 roku. Żydowska rodzina Szallów, złożona z ojca i czerech synów, prosiła małżeństwo Ulmów o schronienie w ich gospodarstwie. Sytuacja była klarowna. Z okien domu Ulmów widać było „okop”, gdzie rozstrzeliwano Żydów z sąsiednich wsi, którzy byli następnie chowani na cmentarzu dla zwierząt. Nieliczni (przed wojną żyło tam około 120 Żydów, wojnę przeżyło siedemnastu), którzy uniknęli zabrania z własnych domów, kryli się po lasach. Jednak jesienią 1942 Niemcy zarządzili obławę i na okoliczne lasy.
Wtedy to rodzina znanego przed wojną handlarza bydłem zwróciła się do Ulmów, prosząc o ratunek. Niedługo potem dołączyły do nich siostry Goldman, Gołda i Lejka z córeczką. Spali na strychu domu, za dnia zaś pomagali Ulmom w gospodarstwie. Było ono oddalone od reszty wioski, co stwarzało pozory bezpieczeństwa.
Przed świtem 24 marca 1944 roku do drzwi Ulmów „zapukano” ponownie. Do domu wtargnęło czterech niemieckich żandarmów i czterech funkcjonariuszy granatowej policji. Żydów, śpiących na strychu, znaleziono od razu. Wydał ich Włodzimierz Leś, obecny zresztą na miejscu jako funkcjonariusz policji. Znał osobiście rodzinę Szallów, pomagał im wcześniej w zamian za opłatę. U niego pozostały ich rzeczy, które miały być motywem jego działania: chciał je przywłaszczyć.
Według świadków, czyli chłopów z okolicznych wsi, najpierw, od razu na strychu, rozstrzelano Żydów. Rodzina Ulmów została wywleczona przed dom, gdzie na oczach dzieci zastrzelono Józefa i Wiktorię, będącą w ostatnich miesiącach ciąży. Na koniec zastrzelono szóstkę rodzeństwa, w wieku od ośmiu do półtora roku: Stasia, Basię, Władka, Frania, Antosia i Marysię.
Na Włodzimierzu Lesiu podziemie wykonało wyrok we wrześniu 1944 roku. Zastrzelono go w Łańcucie.

13 września 1995 roku Józefowi i Wiktorii Ulmów przyznano tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Stali się symbolem polskiego poświęcenia podczas niemieckiej okupacji. W 2003 rozpoczął się ich proces beatyfikacyjny. W Markowej działa obecnie Muzeum Polaków Ratujących Żydów.
Rodzina Ulmów – zobacz też:
- Apteka pełna historii
- Bezwarunkowy odruch ratowania – wywiad z Barbarą Stanisławczyk
- Rewanż - dziennik z życia spędzanego w ukryciu
Źródła: ipn.gov.pl, prawy.pl, sprawiedliwi.org.pl (1, 2), yadvashem.org (1, 2).
Redakcja: Tomasz Leszkowicz
Ja nie nazywam tego bohaterstwem Oni nie mieli prawa narażać dla OBCYCH życia SWOICH DZIECI
I na tym polega nieludzkosc ich postepowania. Oni mieli obowiazek chronic SWOJE dzieci a nie jakis obcych rasowo, etniczne I religijnie ludzi
Jesteś żałosny. Już widzę jak sam kogokolwiek rarujesz, bohaterze.
Ulmowie wykazali się postawą głęboko ludzką bowiem zamiast chronić jedynie własne potomstwo - co czynią również, instynktownie, zwierzęta - "sprzeciwili" się własnemu (a właściwie ich genów) interesowi, i pomyśleli o innych dzieciach, które, obiektywnie patrząc, są tak samo wartościowe.
Św. Maksymilian Kolbe oddał SWOJE Życie za Gajowniczka, który przeżył, miał dzieci i zmarł wiele lat po wojnie. Ulmowie, z całym szacunkiem dla ich męczeństwa, zaryzykowali życie swoich dzieci, do czego prawa NIE MIELI. No ale Kolbe oddał życie TYLKO za Polaka, a Ulmowie AŻ za Żydów...
Dziwne się wydaje, że tak Cię boli cześć im oddawana!
Myślę, że ci, którzy podtrzymują ten kult, dobrze przebadali te sprawę. Mają dostęp do świadectw i świadków ich życia. Daruj sobie pomówienia. A jeżeli znasz inne fakty, to śmiało pisz. Ale FAKTY!
Ale czy Ulmowie rzucali się pod pociąg z dziećmi na ręku, który zabija ze stuprocentową koniecznością? Oni po prostu tylko ratowali Żydów, na pewno mając nadzieję, że Niemcy nie są aż tak bestialscy, jakimi się okazali.
A dlaczego tak ci zależy, że by na Polaków złożyć winę za ich śmierć?
Kiedyś pewien obywatel Polski, ale Niemiec z nazwiska pisał mi, że Polacy są winni zniszczenia Polski, bo po co się Niemcom w czasie okupacji sprzeciwiali, gdy oni chcieli dla Polski dobrze?
Typowe myślenie kryminalistów za kratami (stwierdzone naukowo!): mają pretensje do ofiar, że stanęły na ich drodze albo że się broniły!
Tam, gdzie jest zbytnia roztropność i wyrachowanie, nie ma bohaterstwa. Nikt nie podejmuje bohaterstwa ze świadomością, że na pewno zakończy się ono jego i innych katastrofą.