Czym jest koncepcja miast-ogrodów?

opublikowano: 2025-12-20, 15:04
wszelkie prawa zastrzeżone
Autorem koncepcji miasta-ogrodu był Ebenezer Howard. Był to rodzaj protestu przeciwko zabudowie miast przemysłowych. Pomysł Howarda znalazł zastosowanie w wielu miejscach na świecie, również w Polsce. Czym były miasta-ogrody?
reklama

Ten tekst jest fragmentem książki Michała Pszczółkowskiego „Czterdzieści miast-ogrodów. Dzieje budowy i architektura kolonii urzędniczych na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej. 1924–1925”, wydanej przez Instytut Polonika.

Ilustracja koncepcji miasta-ogrodu wg Ebenezera Howarda

Pełne i właściwe rozpoznanie znaczenia budowy kolonii urzędniczych i ich wartości urbanistyczno-architektonicznych wymaga zarysowania szerszego tła, jakim było zorganizowane budownictwo mieszkaniowe w Europie i na ziemiach polskich w pierwszej ćwierci XX wieku. Program budowy kolonii odegrał w procesie rozwoju polskiej myśli twórczej tego czasu podwójną rolę: zarówno w odniesieniu do zagadnień urbanistycznych, jak też formy i stylu w architekturze. Z tego powodu należy się przyjrzeć obu tym wątkom, przy czym o ile w związku z urbanistyką istotne są w pierwszej kolejności zjawiska europejskie, które bezpośrednio wpływały na kierunki działań na ziemiach polskich, to w zakresie architektury na pierwszy plan wysuwają się poszukiwania polskich środowisk architektonicznych, związane z dążeniem do wypracowania stylistyki narodowej.

Urbanistyka

„Pomiędzy rozumem i rękami musi być serce” – głosiło przesłanie ekspresjonistycznego filmu Fritza Langa Metropolis z 1927 roku, w którym przedstawiono katastroficzną wizję bezdusznej machiny wielkiego miasta. Negatywne konsekwencje XIX-wiecznej rewolucji przemysłowej i charakterystycznego dla „wieku pary i elektryczności” miasta industrialnego – znaczny przyrost ludności, niekontrolowana rozbudowa i degradacja krajobrazu kulturowego, zerwanie kontaktu z naturą, niezdrowe warunki życia i niski standard mieszkań robotniczych, wreszcie rozluźnienie norm moralnych – były poddawane krytyce już znacznie wcześniej. Ponure obrazy nędzy wielkiego miasta odnajdujemy na kartach powieści Victora Hugo, Charlesa Dickensa czy Bolesława Prusa. W 1893 roku pisał Bolesław Lutomski:

Kamienne więzienia, zwane miastami – mówią – sfałszowały i wykoszlawiły naturę ludzką, przygniotły wyobraźnię, spowodowały nieodzowny ferment duszy, zatarły płuca (...). Nad morzem proletariatu dumnie w nich sterczą pałace, fabryki, banki i uniwersytety. Obyczaje miejskie, fałszywe i sfałszowane przez złoto, które w mieście jest wszechwładne, które pożąda zbrodni i za które kupuje swoją sławę teatralna i zmanierowana cnota. Najgorsze instynkty ludzkie wyszły na jaw w miejskim środowisku ludzkim (...). Miasta ze swoją energią i inicjatywą, wytworzyły cywilizację, która, jak obecnie, chora i zmęczona szuka dla siebie odpływu.
reklama

Potrzeba działań reformatorskich w kierunku uzdrowienia patologii XIX-wiecznego kapitalizmu była niewątpliwa i paląca. Jedno z najważniejszych zadań w tym zakresie przypadło urbanistom.

Genezy nowoczesnych zjawisk w urbanistyce I ćwierci XX wieku należy szukać w utopijnych ideach społecznych poprzedniego stulecia, które dążyły do rozwiązania problemu nierówności w warunkach mieszkania różnych grup społecznych: w wioskach jedności (villages of unity) Roberta Owena i falansterach François Marii Charles’a Fouriera. Niemal całkowicie samowystarczalne, rolniczo-przemysłowe „wioski jedności”, przeznaczone dla 800–1200 mieszkańców, miały się składać z głównego budynku z obszernym, kwadratowym dziedzińcem, na którym stałoby kilka mniejszych obiektów. Owen wyobrażał sobie, że w trzech skrzydłach głównego domu będą mieszkać rodziny z dziećmi do trzech lat, w czwartym natomiast starsze dzieci, tworzące samodzielną społeczność. W budynkach na dziedzińcu planowano wspólne jadalnie i kuchnie, kościół i szkoły. Na zewnątrz głównego gmachu miały znajdować się tereny uprawne i fabryki; każdy pracownik fabryki miał jednocześnie uprawiać rolę, co prowadziłoby do zniesienia podziału na życie miejskie i wiejskie. Podobna myśl przyświecała Fourierowi, który falanster dla 1600–1800 osób widział jako pałac przypominający założenie wersalskie, położony na obszarze wiejskim. Mieszkańcy mieli tam wspólnie żyć i pracować. Jako miejsce spotkań i kontaktów towarzyskich planowano szerokie, przeszklone galerie. Dookoła gmachu, poza obiektami o funkcjach szkoły, biblioteki, szpitala itp., roztaczać się miały tereny uprawne.

„Wioski jedności” nie doczekały się w zasadzie realizacji, sam pomysł był jednak wcielany w życie, m.in. w postaci miast mormonów. Zmodyfikowana i mniejsza wersja falansteru – tzw. familister – powstała we francuskim Guise (1859–1877, proj. Jean Baptiste André Godin). Pokłosiem tych idei były także tzw. osiedla patronackie dla robotników, budowane w pobliżu fabryk przez filantropijnie nastawionych przemysłowców (sam Owen wybudował takie osiedle – New Lanark w Szkocji). Z innych, licznie powstających w kolejnych latach przykładów można wymienić m.in. osiedla angielskie: Saltaire, Bournville, Earswich czy Port Sunlight, założenie o starannej kompozycji planu i z dużą ilością zieleni, w tym prywatnymi ogródkami dla mieszkańców. Wszystkie te koncepcje miały wspólną cechę: negatywnym następstwom industrializacji starano się przeciwstawić kulturę przedindustrialną i wiejską, remedium na zepsucie wielkiego miasta miał być powrót do natury. Mówiąc obrazowo, Sodomę i Gomorę chciano zastąpić ogrodem Edenu.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Michała Pszczółkowskiego „Czterdzieści miast-ogrodów. Dzieje budowy i architektura kolonii urzędniczych na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej. 1924–1925” bezpośrednio pod tym linkiem!

Michał Pszczółkowski
„Czterdzieści miast-ogrodów. Dzieje budowy i architektura kolonii urzędniczych na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej. 1924–1925”
cena:
110,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA
Tłumaczenie:
Tłumaczenie na język angielski: Edward Assarabowski
Rok wydania:
2025
Okładka:
miękka
Liczba stron:
415
Format:
210 x 295 mm
ISBN:
978-83-68405-13-2
EAN:
9788368405132
reklama
Wycinek planu miasta-ogrodu z końca XIX wieku

Idealistyczne koncepcje wpływały na ewolucję trendów urbanistycznych. Dzięki nim dostrzeżono znaczenie nie tylko kontaktu z zielenią, ale także demokratycznej, moralnie zdrowej wspólnoty w ludzkiej skali. Idea zbliżenia mieszkańców miast do środowiska naturalnego leżała u podstaw koncepcji miasta linearnego (Arturo Soria y Mata) i miasta industrialnego (Tony Garnier). Miasto linearne (liniowe), opisane w 1882 roku w serii artykułów na łamach czasopisma „El Progreso”, było rozwiązaniem podporządkowanym transportowi: miało posiadać formę zurbanizowanej wstęgi wzdłuż trakcji kolejowej i centralnej arterii drogowej, o szerokości 500 metrów i nieograniczonej długości, otoczonej terenami zielonymi, zapewniającymi mieszkańcom dostęp do wypoczynku i rekreacji (udoskonaloną wersję tej koncepcji przedstawił González del Castillo). Miasto przemysłowe, potraktowane jako wielki park, miało być strukturą przestrzenną, będącą harmonijnym połączeniem funkcji przemysłowych i mieszkalno-rekreacyjnych.

Obie te koncepcje pozostały teoretycznymi ideami: budowa ciudad lineal na peryferiach Madrytu, podjęta w 1898 roku, skończyła się po kilku kilometrach inwestycji, wizję cite industrielle zrealizowano jedynie fragmentarycznie w niektórych częściach Lyonu. Rewolucją w urbanistyce przełomu XIX i XX wieku okazał się natomiast pomysł Ebenezera Howarda – londyńskiego urzędnika i samouka w dziedzinie planowania miast. Koncepcja ogłoszona drukiem w 1898 roku początkowo nosiła nazwę rurisville, ostatecznie przeszła do historii jako miasto-ogród (garden-city, termin zaproponowany przez Harry’ego Howarda, brata Ebenezera). Podobnie jak wcześniejsze pomysły, opierała się na połączeniu zalet miasta i wsi przy jednoczesnej eliminacji wad obu form osadniczych, była jednak znacznie bardziej zaawansowana w zakresie funkcjonalnym.

reklama

Miasta-ogrody, harmonijnie łączące mieszkanie, pracę, edukację i wypoczynek, były zaplanowane jako jednostki satelickie wokół miasta centralnego. Każde z nich, przeznaczone dla maksymalnie 32 tysięcy mieszkańców, miało się opierać na układzie promienisto-koncentrycznym, składając się z centralnego parku, w obrębie którego rozmieszczono gmachy użyteczności publicznej (ratusz, salę koncertową, teatr, bibliotekę, szpital i muzeum), a dalej niewielkie, wolnostojące lub zgrupowane budynki mieszkaniowe, tworzące koncentryczne kręgi z główną aleją pomiędzy nimi, przy której planowano obiekty o charakterze rekreacyjnym, szkoły i świątynie. Ważną cechą idei był znaczny udział terenów zielonych – 4:1 w stosunku do terenów zabudowanych. Według założeń na jednego mieszkańca miało przypadać 35 m² zieleni publicznej, a na jeden dom 200 m².

Miasta-ogrody nie ograniczały się wyłącznie do funkcji mieszkaniowej, planowano w nich również w podstawowym zakresie funkcję usługową i kulturalną, a także przemysłową, skoncentrowaną na wąskim, zewnętrznym kręgu, co miało być wyrazem sprzeciwu wobec sypialnianego charakteru przedmieść. Ostatni krąg tworzyła linia kolejowa, dalej planowano tereny rolnicze. Bogatszą ofertę kulturalną, większy pakiet wyspecjalizowanych usług czy szersze możliwości zatrudnienia planowano w mieście centralnym, dostępnym za pośrednictwem kolei. Poszczególne miasta-ogrody miały być także skomunikowane między sobą. Ściśle geometryczny układ miał charakter poglądowy – Howard podkreślał, że chodzi jedynie o schemat funkcjonalny, w rzeczywistości idea powinna być dostosowana do miejscowych warunków. Miasto-ogród w zamyśle twórcy odzwierciedlało wyznawaną przez niego filozofię społeczną, opartą na współpracy, kreatywności i samorządności mieszkańców. Z tego powodu Howard nie zdefiniował wyraźnie szczegółów planu – chodziło o to, aby mieszkańcy mogli samodzielnie zorganizować sobie życie. Takie ujęcie zagadnienia miało także skłaniać mieszkańców do organizowania się w grupy; według Howarda było to niezbędnym warunkiem do dalszego rozwoju miast-ogrodów.

Diagram prezentujący koncepcję miasta-ogrodu

Idea zdrowych, zielonych i słonecznych miast trafiła na podatny grunt, wzbudzając zainteresowanie w całej Europie, a także poza nią. Książkę Howarda tłumaczono na inne języki, powstawały też liczne publikacje autorskie, promujące ideę Anglika. W 1903 roku, a więc zaledwie pięć lat po ogłoszeniu drukiem koncepcji Howarda, powstało Letchworth – pierwsze na świecie miasto-ogród, zaprojektowane przez Raymonda Unwina i Barry’ego Parkera. W jego środku zaplanowano centralny, zielony plac, wokół którego stanęły budynki użyteczności publicznej. Wzdłuż osi północ-południe powstała główna aleja, krzyżująca się prostopadle ze styczną do miasta linią kolejową, za którą zlokalizowano gospodarstwa rolne. W późniejszych latach powstawały m.in. takie realizacje, jak angielskie Welwyn, szwedzkie Enskede, fińska Kapyla, węgierskie Wekerle czy francuskie Stains.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Michała Pszczółkowskiego „Czterdzieści miast-ogrodów. Dzieje budowy i architektura kolonii urzędniczych na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej. 1924–1925” bezpośrednio pod tym linkiem!

Michał Pszczółkowski
„Czterdzieści miast-ogrodów. Dzieje budowy i architektura kolonii urzędniczych na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej. 1924–1925”
cena:
110,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA
Tłumaczenie:
Tłumaczenie na język angielski: Edward Assarabowski
Rok wydania:
2025
Okładka:
miękka
Liczba stron:
415
Format:
210 x 295 mm
ISBN:
978-83-68405-13-2
EAN:
9788368405132
reklama

Pierwsze realizacje były licznie odwiedzane przez delegacje architektów i szeroko komentowane w prasie fachowej, a w wielu krajach – nie tylko europejskich, także w Stanach Zjednoczonych i Australii – powstawały stowarzyszenia miast-ogrodów, działające na rzecz inicjatyw inwestycyjnych. Wśród nich na szczególną uwagę wydają się zasługiwać przedsięwzięcia niemieckie, można bowiem sądzić, że ze względu na bezpośrednie sąsiedztwo odgrywały one największą rolę w inspiracji rozwoju tego zjawiska na ziemiach polskich, szczególnie po I wojnie światowej, kiedy część ziem dawnego Cesarstwa Niemieckiego weszła w skład II Rzeczypospolitej. Najważniejszym osiągnięciem niemieckim była budowa miasta Hellerau (1907–1913, proj. Richard Riemerschmid), powstawały jednak także inne: Staaken (1914–1917, proj. Paul Schmitthenner), Falkenberg pod Berlinem (1913–1916, proj. Bruno Taut), Bischofswalde (ob. Biskupin pod Wrocławiem) czy Carlowitz (ob. Karłowice pod Wrocławiem). Budowa całej struktury miejskiej była jednak zawsze ogromnym przedsięwzięciem, dlatego idea howardiańska zrobiła większą karierę w mniejszej skali „przedmieścia-ogrodu” czy też „dzielnicy-ogrodu”. Zalety miasta-ogrodu były tam możliwe do zastosowania jedynie w pewnym stopniu, stąd Charles Benjamin Purdom – bliski współpracownik Howarda – określił ten typ „dobrym winem miasta-ogrodu rozcieńczonym wodą planowania miast”.

Ebenezer Howard

Przedmieścia-ogrody, ze względu na większą łatwość w realizacji, okazały się jednak urbanistycznym hitem. Czołowym przykładem jest tu Hampstead Garden Suburb z 1907 roku, projektowane przez twórców Letchworth. Podobne założenia powstawały licznie w całej Europie, w tym na ziemiach niemieckich: w Berlinie, Karlsruhe, Norymberdze, Magdeburgu, Hamburgu, Dreźnie, Lipsku czy Strasburgu. Poznańska badaczka Hanna Grzeszczuk-Brendel uważa wręcz, że to właśnie niemieckie przedmieścia-ogrody zdecydowały o rozpowszechnieniu idei w Europie. Dzięki ideom Howarda pojawiły się także nowe formy zabudowy w istniejących strukturach miejskich. Już pod koniec XIX wieku można zaobserwować dążenia do zreformowania warunków mieszkania w mieście: humanizacji zabudowy czynszowej, poprawy funkcjonalności i higieny mieszkania w kamienicy. Budownictwo mieszkaniowe zaczęło być traktowane jako dobro wspólne, w związku z czym zgłaszano potrzebę rozluźnienia zabudowy, polepszenia warunków oświetlenia i przewietrzania budynków oraz wprowadzenia zieleni. Jednym z przejawów tych dążeń była nowa koncepcja kamienicy wolnostojącej (Grzeszczuk-Brendel zaproponowała tu określenie „kamienicy willowej”11). Obiekt taki zachowywał co do zasady schemat funkcjonalny typowej kamienicy pierzejowej, różnił się od niej nieograniczonym dostępem światła do wszystkich pomieszczeń, a także odwrotnie – z każdej strony budynku rozpościerał się widok na ogród i obsadzoną zielenią ulicę. Usytuowanie oferujące spokój, zdrowe otoczenie i zieleń dawało poczucie odrębności życia rodzinnego, nie odbierając dostępu do typowo miejskich atrakcji – sklepów, kawiarni czy instytucji rozrywkowych. Za twórcę takiego rozwiązania uważa się architekta Friedricha Hitziga, realizującego ten typ zabudowy na przedmieściach Berlina już w latach czterdziestych XIX wieku. W kolejnych dekadach stawało się coraz bardziej powszechne, a szczególnej popularności doczekało się na początku XX wieku za sprawą Alberta Gessnera, który proponował kompleksową zabudowę całych bloków urbanistycznych z kamienicami willowymi w różnych konfiguracjach.

reklama

Jeszcze inną propozycją rozwiązania problemu zagęszczonej zabudowy miejskiej była koncepcja bloku urbanistycznego o czystej zabudowie obrzeżnej. Wymagało to zmiany struktury właścicielskiej i odejścia od koncepcji działek czynszowych na rzecz zasady komponowania zespołu urbanistycznego na dużej powierzchni. To z kolei wiązało się z dużym kapitałem, dlatego architekci niemieccy postulowali wprowadzenie ulg w przepisach na korzyść inwestorów zainteresowanych wspólnym zestawianiem podwórzy, przy zachowaniu pełnej własności hipotecznej. W układzie tym rezygnowano z oficyn, koncentrując się na zabudowie frontowej, a na dużych, pustych podwórzach wprowadzano wspólną przestrzeń rekreacyjną, tworząc zazielenione dziedzińce. Zwracano też uwagę na wygląd elewacji tylnych. Twórcą takiej idei był berliński architekt Alfred Messel, który urzeczywistnił ją w latach 1897 1905, realizując zespół mieszkaniowy na zlecenie Berliner Spar- und Bauverein.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Michała Pszczółkowskiego „Czterdzieści miast-ogrodów. Dzieje budowy i architektura kolonii urzędniczych na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej. 1924–1925” bezpośrednio pod tym linkiem!

Michał Pszczółkowski
„Czterdzieści miast-ogrodów. Dzieje budowy i architektura kolonii urzędniczych na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej. 1924–1925”
cena:
110,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA
Tłumaczenie:
Tłumaczenie na język angielski: Edward Assarabowski
Rok wydania:
2025
Okładka:
miękka
Liczba stron:
415
Format:
210 x 295 mm
ISBN:
978-83-68405-13-2
EAN:
9788368405132
reklama

Nowe tendencje w urbanistyce europejskiej szybko dotarły na ziemie polskie, w równym stopniu dotknięte negatywnymi skutkami procesów XIX-wiecznych. Roman Feliński diagnozował w 1916 roku: „Niesumienna, niczem nieograniczona spekulacya gruntowa święciła orgie, a wykorzystanie parceli do ostatnich granic spowodowało okropne stosunki mieszkaniowe i higieniczne. Powstają wielopiętrowe kasarnie, w których stłoczono wprost nieprawdopodobną liczbę ludzi na niewielu metrach kwadratowych parceli, nieoglądającą nigdy słońca z powodu wązkich ulic i podwórzy”. Obok problemów społecznych i higienicznych urbanista dostrzegał także – powołując się na badania zachodnie – nierentowność budownictwa wielorodzinnego. Konkludował, że najbardziej praktyczna i tania jest budowa małych domów o niskiej wysokości: „najniższe są koszta budowy domów dla jednej rodziny, obliczone na 100 kwadratowych stóp powierzchni mieszkalnej, budowanych zwartym systemem z własnym ogródkiem, oraz domków jednopiętrowych dla dwu rodzin z osobnemi wejściami. Najdroższą zaś okazuje się powierzchnia mieszkalna w masowym, czynszowym domu”. Do najpoważniejszych problemów miast urbanista zaliczał także brak zieleni:

Parki, zieleńce i miejsca wypoczynku wyrzucono więc na krańce. Daleka i brzydka do nich droga naraża znowu na stratę nielicznych, cennych godzin wypoczynku. Trzeba jechać do parku, o dojściu pieszo niema mowy. Do parku i z powrotem do domu przybywa się wyczerpanym, po ścisku w przepełnionych tramwajach (…). Problem zieleńców był przez długi czas rozważany jedynie przez pryzmat upiększenia miasta i z tych względów niejednokrotnie go pomijano. Jasne stało się obecnie, że kwestja ta jest zasadnicza dla zdrowia ludności miejskiej. Kapitał zużyty na założenie zieleńców w miastach procentuje się wielokrotnie wzmożeniem zdrowotności mieszkańców.
reklama
Koncepcja kolonii urzędniczej w Kamieniu Koszyrskim

Dalej Feliński dowodził związku między wzrostem zieleni i spadkiem śmiertelności mieszkańców miast. Konkludował: „więcej zieleni, więcej parków – to kwestja życia lub śmierci znacznej liczby mieszkańców. Parki, zieleńce, stadjony i boiska sportowe – to nie luksus, lecz konieczność”.

Specyfika kraju podzielonego pomiędzy państwa zaborcze skutkowała wieloma negatywnymi konsekwencjami, których rozwiązanie spadło później na barki II Rzeczypospolitej, z drugiej jednak strony ułatwiała transfer zachodnich idei urbanistycznych. Ze względu na brak krajowych uczelni architektonicznych Polacy najczęściej odbywali studia za granicą – w Austro-Węgrzech, Niemczech czy Francji, poznając tam nowe koncepcje i wracając z nimi do kraju. Nie ma wątpliwości, że najmocniejsze piętno na polskiej urbanistyce lat 1900–1925 odcisnęła właśnie idea miasta-ogrodu. Na jej popularność, poza ogólną karierą na Zachodzie, mogła też zapewne wpłynąć angielska proweniencja (koncepcje o genezie niemieckiej czy rosyjskiej trafiały na większy opór z powodów politycznych). Już w 1899 roku została omówiona na łamach czasopisma „Tygodnik Polski”, w kolejnym roku poświęcono jej dwa teksty w „Ekonomiście”. W 1908 roku na łamach „Przeglądu Technicznego” zaprezentowano teoretyczne projekty „osady ogrodowej” autorstwa Zdzisława Kalinowskiego i Czesława Przybylskiego. Owocny był rok kolejny – nie tylko opublikowano cykl artykułów Tadeusza Tołwińskiego na temat angielskich „osad ogrodowych”, ale również ukazało się opracowanie książkowe autorstwa Józefa Holewińskiego, który szczegółowo omówił koncepcję Howarda i jej zalety, zwracając także uwagę na przyczyny, dla jakich – w odróżnieniu od innych, utopijnych koncepcji – możliwe było wprowadzenie jej w życie. W następnych latach przybywało podobnych publikacji.

Poza prezentacją zalet miast-ogrodów rozważano m.in. możliwości w zakresie adaptacji idei do polskich warunków, objaśniano wreszcie zasady prawidłowego projektowania domów.

Do ważnych popularyzatorów idei należeli społecznicy i higieniści, zwłaszcza dr medycyny Władysław Dobrzyński, utrzymujący bezpośrednie kontakty z Howardem. Był twórcą Delegacji ds. Miast Ogrodów przy Warszawskim Towarzystwie Higienicznym (1909), organizatorem wystawy na temat europejskich miast-ogrodów (1910), współzałożycielem pierwszej światowej organizacji urbanistycznej – International Garden Cities and Town-Planning Association (1913), wreszcie autorem licznych publikacji, w których m.in. dowodził przewagi domów jednorodzinnych nad kamienicami czynszowymi z punktu widzenia komfortu i higieny. Zamieszczany w tych publikacjach materiał ilustracyjny ułatwiał skuteczną promocję założeń teoretycznych, dlatego ważną drogą popularyzacji idei howardiańskich stało się wystawiennictwo. W 1909 roku powstało wileńskie Towarzystwo Urządzenia Mieszkań, które w tym samym roku zorganizowało Wystawę Urządzeń Mieszkań i Ogrodniczą, a także wydało okolicznościową publikację, w jakiej podkreślano przełomowy charakter idei miast-ogrodów, pisząc m.in.:

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Michała Pszczółkowskiego „Czterdzieści miast-ogrodów. Dzieje budowy i architektura kolonii urzędniczych na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej. 1924–1925” bezpośrednio pod tym linkiem!

Michał Pszczółkowski
„Czterdzieści miast-ogrodów. Dzieje budowy i architektura kolonii urzędniczych na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej. 1924–1925”
cena:
110,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA
Tłumaczenie:
Tłumaczenie na język angielski: Edward Assarabowski
Rok wydania:
2025
Okładka:
miękka
Liczba stron:
415
Format:
210 x 295 mm
ISBN:
978-83-68405-13-2
EAN:
9788368405132
reklama
Kamień i mur przywaliły człowieka; ciasnota i brak tchu zdławiły go duchowo, skrzywiły fizycznie, zamknęły mu widnokręgi szersze, oderwały od natury, zasłoniły świat, piękno. W ponurych izbach poczęły się rodzić ponure dusze, buntujące się w dzieciństwie już co każdą wiosnę przeciwko strasznej niewoli, spragnione powietrza, słońca, światła, barw, kształtów nowych i woni pól. Nic z tego nie daje im miasto olbrzymie, mrowisko nieskończone, krew i pot wchłaniające, a niosące zmęczenie albo wyziewy uciech niezdrowych, złych. Tak przynajmniej było dotychczas. Ale i w tym kierunku budzi się protest i pragnienie reformy. Dłużej tak być nie może. I w mieście człowiek musi zacząć inaczej żyć; z niewolnika dzisiejszego murów posępnych i zimnych tylko degenerat lub wróg porządku społecznego wyrasta. Czas temu położyć kres. I oto na szerokim świecie zamarzyły się ludziom garden-city, miasta-ogrody... i tam, gdzie powstawać mogą, już powstają.
Budowa domów dla urzędników państwowych w województwach wschodnich – jeden z Zeszytów Ministerstwa Robót Publicznych z 1925 roku

W innym miejscu tej publikacji znajdujemy wyjaśnienie promocji budownictwa jednorodzinnego:

Mieszkanie z ogródkiem to żywa poezja wszystkiego, co wyobrażamy sobie pod nazwą życia rodzinnego — to zacisze i przystań, to twierdza oszańcowana przeciw „światu” (my home, my castle, jak w nieco innem znaczeniu mówi Anglik). Domy ogrodowe mają być mieszkaniami, w których naprawdę mieszkać można. Pokoje będą zastosowane do potrzeb życia, nie do oprocentowania kapitału; do okien będą zaglądały drzewka, nie sąsiedzi. (...) Będzie to mieszkanie dla mieszkania. (...). Ognisko domowe przestanie być szyderczym komunałem, którym klubowa kompanja ćwierka w oczy opuszczającemu lokal przed 12-tą w nocy.
reklama

Do najważniejszych wydarzeń promujących ideę howardiańską należała z pewnością Wystawa Architektury i Wnętrz w Otoczeniu Ogrodowym, zorganizowana w Krakowie w 1912 roku. Jej znaczenie wiąże się nie tylko z koncepcją miasta-ogrodu, ale także popularyzacją tzw. stylu dworkowego, ostatniego przed wybuchem I wojny światowej i pierwszego po niej przejawu poszukiwań formuły narodowej w architekturze polskiej. Najbardziej istotny jest tutaj fakt połączenia obu tych zjawisk w ramach jednego przedsięwzięcia, wystawa ta bowiem, urządzona na malowniczych terenach pofortecznych, w sąsiedztwie Błoni i parku Jordana – jak pisano na łamach „Architekta” – „wyrosła z tła wspomnień domku polskiego, wzmocnionego znajomością ruchu (howardiańskiego – przyp. M.P.) za granicą”. W Krakowie dokonał się zatem oficjalny mariaż howardiańskiej urbanistyki z polską architekturą narodową.

Jeszcze w tym samym roku pojawiła się pierwsza inicjatywa urbanistyczna z prawdziwego zdarzenia – konkurs na rozplanowanie majątku Adama Feliksa hr. Ronikiera w podwarszawskich Ząbkach. Miało tu powstać miasto obliczone na 5–8 tysięcy mieszkańców. W konkursie zwyciężył Tadeusz Tołwiński, absolwent politechniki w Karlsruhe. Wyraźnie określona, niepozbawiona reminiscencji historycznych struktura miasta opierała się na pięciu zespołach, z których każdy miał być skoncentrowany wokół osi głównej ulicy. Na osie nanizano z kolei place różnej wielkości, przy których zgrupowano usługi. Propozycja Tołwińskiego stanowiła udane połączenie programu funkcjonalnego miasta-ogrodu z dyscypliną kompozycyjną (symetryczne ukształtowanie strefy usługowej) i swobodą, widoczną w miękkim prowadzeniu ulic strefy mieszkaniowej. Do idei Howarda odwołali się także zdobywcy II nagrody – Aleksander Bojemski i Jerzy Siennicki, podkreślając to jednoznacznie w opisie. Choć przedsięwzięcie nie doczekało się finalizacji (przed wybuchem I wojny światowej wytyczono jedynie drogi, rozpoczęto nasady zieleni według opracowanych osobno planów i wybudowano kilkanaście z półtora tysiąca planowanych obiektów mieszkaniowych), niemniej była to znacząca inicjatywa, wskazująca kierunek planowania podmiejskich zespołów urbanistycznych wokół centralnego ośrodka.

Ogromne zniszczenia, jakich doznały ziemie polskie wskutek działań I wojny światowej i wojny polsko-bolszewickiej, stały się jednocześnie katalizatorem praktycznych zastosowań nowych koncepcji urbanistycznych. Kazimierz Saski pisał w 1926 roku: „Wielka wojna światowa pozostawiła w szeregu naszych miast pożałowania godną spuściznę w postaci zgliszcz i gruzów. Nadarzała się wyjątkowa okazja do odbudowania zniszczonych miast zgodnie z współczesnemi wymaganiami piękna, techniki i higieny”. Nie była to jedyna wypowiedź z takiej perspektywy, jeszcze w czasie działań wojennych pisano:

Zważmy, że chodzi obecnie nie o jeden, lub kilka domów, lecz o setki wsi i miast, o setki tysięcy najrozmaitszych budów, które kraj cały wznieść i ozdobić, lub w długie wieki oszpecić mogą. Mamy dziś możność dowolnie zmienić wygląd całych przestrzeni kraju. Możemy je wyodrębnić, wyróżnić, zindywidualizować na sposób swoisty, a oryginalny. (…) Sposobność taka prawdopodobnie nigdy się już nie nadarzy.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Michała Pszczółkowskiego „Czterdzieści miast-ogrodów. Dzieje budowy i architektura kolonii urzędniczych na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej. 1924–1925” bezpośrednio pod tym linkiem!

Michał Pszczółkowski
„Czterdzieści miast-ogrodów. Dzieje budowy i architektura kolonii urzędniczych na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej. 1924–1925”
cena:
110,00 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA
Tłumaczenie:
Tłumaczenie na język angielski: Edward Assarabowski
Rok wydania:
2025
Okładka:
miękka
Liczba stron:
415
Format:
210 x 295 mm
ISBN:
978-83-68405-13-2
EAN:
9788368405132
reklama
Komentarze
o autorze
Michał Pszczółkowski
(Ur. 1981) Dr hab. nauk technicznych w zakresie architektury, autor licznych publikacji w zakresie historii architektury i ochrony zabytków. Profesor Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku i Uniwersytetu Zielonogórskiego.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone