Dzięki lokalnym archiwistom społecznym zyskujemy możliwość zwiększenia swojej wiedzy i świadomości na temat własnych korzeni

opublikowano: 2020-12-04 07:01
wolna licencja
poleć artykuł:
Stereotypy mają duży wpływ na naszą codzienność. Jak zaznacza Ilona Dusza-Kowalska, lokalna świadomość dziedzictwa historycznego i kulturalnego mieszkańców Podkarpacia jest niska, a nawet bardzo niska jeśli ją porównamy z mieszkańcami Wielkopolski czy też Śląska. Kształtowaniem tej tożsamości regionalnej poprzez przybliżanie historii i dziedzictwa zajmuje się Fundacja Rzeszowska. Na czym polegają jej działania? Wyjaśnia to w poniższym wywiadzie jej prezeska.
REKLAMA
Ilona Dusza-Kowalska (fot. z archiwum prywatnego)

Zobacz też:

Magdalena Mikrut-Majeranek: W dzisiejszym kosmopolitycznym świecie bardzo ważna jest troska o lokalność oraz dziedzictwo kulturowe, które ma olbrzymi wpływ na kształtowanie tożsamości młodych ludzi. Fundacja Rzeszowska, której jest Pani prezeską, zajmuje się właśnie przybliżaniem historii i dziedzictwa regionalnego oraz współtworzenie kultury. Na czym polegają realizowane przez Państwa działania?

Ilona Dusza-Kowalska: Sięgając do korzeni tworzymy współczesną kulturę – tak mogę w największym skrócie opisać naszą działalność. Chcemy podawać kolejne powody do dumy z bycia mieszkańcem lub bycia osobą, w jakiś sposób związaną z naszym regionem. Jesteśmy regionalnymi pasjonatami. W Fundacji Rzeszowskie łączy nas pragnienie odkrywania historii i dziedzictwa regionalnego, chęć współtworzenia kultury i wpływania na rozwój tożsamości kulturowej. Wierzymy, że działając wspólnie możemy zmienić świat na lepszy, na taki, w którym ludzie sobie ufają, współpracują i pomagają sobie nawzajem, potrafią dzielić się z innymi i wspólnie rozwiązywać problemy.

Jako Fundacja Rzeszowska tworzymy partnerstwa z różnymi organizacjami i pracujemy w zespołach projektowych, w zależności od charakteru podejmowanych przez nas inicjatyw. Są one różnorodne. Prowadzimy np. Rzeszowskie Archiwum Społeczne we współpracy z Instytutem Historii Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz Wojewódzką i Miejską Biblioteką Publiczną w Rzeszowie. Dzięki wsparciu Miasta Rzeszowa i programu Lechstarter mamy możliwości organizacji dla mieszkańców sezonowej, bezpłatnej działalności kulturalnej na terenie administrowanego przez nas Kwadratu Kultury. Jest to stworzone przez nas na 8-arowej działce, publiczno-dostępne miejsca nad rzeką Wisłok w pobliżu Zapory, w którego centrum znajduje się wypoczynkowa instalacja plenerowa pn. „Przestrzeń Kwadratowa” aut. Jakuba Szczęsnego. Tworzymy także regionalne produkcje filmowe, publikacje, słuchowiska, mappingi, wystawy, trasy spacerowe z grami miejskimi pod hasłem „Laba”, wydarzenia poświęcone dziedzictwu kulturowemu, warsztaty – najczęściej poświęcone dawnej fotografii, z której czerpiemy garściami inspiracje. W zeszłym roku utworzyliśmy przedsiębiorstwo społeczne Spółka Rzeszowska sp. z o. o., które służący m.in. komercjalizacji regionalnego dziedzictwa kulturowego. Poprzez starania Bartka Gancarczyka i grupy Stacja Rzeszów Dziki, od 3 lat zabiegamy o to, aby został wpisany do Rejestru Zabytków, najbardziej rozpoznawalny obiekt architektoniczny Rzeszowa tj. Pomnik Czynu Rewolucyjnego.

REKLAMA

Nasze projekty społeczno-kulturalne powstają najczęściej w wyniku chęci realizacji własnych pasji i pomysłów oraz powstałej burzy mózgów, która trwa i się rozrasta odkąd powołaliśmy Fundację do życia. Pojawienie się nowych aktywistów w naszym otoczeniu często skutkuje realizacją nowych, interdyscyplinarnych inicjatyw opartych o inspiracje regionalnym dziedzictwem kulturowym. Staramy się także tworzyć mosty współpracy między różnymi organizacjami. W ten sposób dążymy do budowania tożsamości i rozwijania świadomości regionalnej wspólnie z lokalną społecznością.

M.M.: Podkarpacie to region stanowiący tygiel kulturowy, który nadal kryje wiele tajemnic i inspiruje do działania. Dziś region postrzegany jest nieco stereotypowo. Czy dzięki działalności społeczników, lokalnych archiwistów społecznych pewne mity można odczarować?

I.D.K.: Współczesne określenie Podkarpacia jako regionu stanowiącego tygiel kulturowy, wg mnie, nie będzie miało odzwierciedlenia w myśleniu mieszkańców. Natomiast, myślę, że taka teza byłaby dobrym punktem do badań tożsamości regionalnej wśród Podkarpacian. Zdecydowanie warto byłoby takie badania przeprowadzić. Zyskalibyśmy obraz tego jak postrzegamy siebie w stosunku do stereotypów nam przypisywanych.

REKLAMA

Z mojego, czyli miejskiego, rzeszowskiego, punktu widzenia, postrzegamy siebie na Podkarpaciu bardziej, jako grupa jednorodna kulturowo w silnej wierze katolickiej i małej wierze we własne osiągnięcia i możliwości. O tyle jest to interesujące, że jeszcze nie wiele ponad wiek temu obszar Podkarpacia był zamieszkiwany nie tylko przez naszych przodków polskiego pochodzenia, ale też m.in. przez Rusinów, ludność żydowską, węgierską, austriacką, służącą często w austro-węgierskich garnizonach wojskowych, oraz mniejszości etnograficzne Łemków, Bojków, Lasowiaków, Pogórzan, Kresowiaków, Dolinian itp. Nasza lokalna świadomość dziedzictwa historycznego i kulturalnego jest niska, a nawet bardzo niska jeśli ją porównamy z mieszkańcami Wielkopolski czy też Śląska. Ja już teraz już wiem, że mam korzenie lasowiackie, a przy stole wigilijnym niejednokrotnie zasiadam z potomkami Pogórzan, a nawet Łemków. Czy uda nam się zwiększyć poczucie tożsamości regionalnej? Czas pokaże.

Przyznam, że im głębiej wnikam w Podkarpacie poprzez działalność archiwisty społecznego i badania metodą historii mówionej, tym bardziej zauważam, jak głęboko osadzone są w nas stereotypy i jak wielki mają wpływ na naszą codzienność. Byłam zaskoczona, jak podczas badań odkrywaliśmy w najbliższym otoczeniu głębokie antypatie względem innych nacji, które zostały przelane poprzez przekazy przodków i są utrwalane do dzisiaj. Badania uzmysłowiły mi nie tylko, że pewne nie dostrzegane przeze mnie do tej pory, podziały i stereotypy istnieją, ale też jakie mogą być ich przyczyny w wymiarze lokalnym.

Działalność społeczników i lokalnych archiwistów społecznych jest potrzebna. Dzięki niej zyskujemy możliwość zwiększenia swojej wiedzy i świadomości na temat własnych korzeni, a tym samym mamy okazję do poszerzenia swoich horyzontów i lepszego rozumienia otaczających nas współcześnie społecznych mechanizmów. Istotne są wyniki pracy lokalnych społeczników, które mogą nas naprowadzić na wnioski dotyczące przyczyn zdarzeń w historii regionalnej, które też często mają też wpływ na nas dzisiaj. Ważne jest, aby sięgać po wyniki i je popularyzować oraz traktować je jak wskazówki do kolejnych działań. Tylko działania mogą pomóc nam odczarować utarte mity.

Ilona Dusza-Kowalska (fot. z archiwum prywatnego)

M.M.: Współtworzyła pani wiele rzeszowskich produkcji dokumentalnych jak np. „Rzeszowskie janusze. Rodzina” (2017), „Rzeszowskie janusze” (2016) we współpracy z Podkarpacką Komisją Filmową i „SEDNO – społecznościowy film dokumentalny” (2015). Historie z dawnych lat opowiedziane językiem filmu dziś chyba najlepiej trafiają do młodych ludzi, którzy dzięki nim mogą poznać dziedzictwo kulturowe regionu?

I.D.K.: Ha! Żeby to było takie proste. Nie wystarczy zrobić film, aby trafić do młodych. Produkcję filmową uważam za jeden z najbardziej skomplikowanych typów projektów, ponieważ mimo wielu starań całego zespołu, efekt końcowy może być bardzo odmienny od tego zakładanego na początku. Młodzi potrzebują okazji do zaangażowania w działanie i w myślenie. Dlatego do naszych filmów opracowałam dodatkowo scenariusze zajęć dla młodzieży, dzięki którym młodzi mogą bardziej doświadczać dziedzictwa kulturowego regionu. Właśnie teraz, w dobie świata cyfrowego, wydaje mi się, że młodzi potrzebują bardziej żywych przewodników, którzy będą w stanie ich zainspirować do działania, nauczyć myślenia krytycznego, podpowiedzieć, co jest interesującego w ich najbliższym otoczeniu. Z tego powodu podejmujemy różnorodne działania w naszych inicjatywach. W Fundacji dążymy do przełamywania tendencyjności i rutyny w pokazywaniu regionalnego dziedzictwa. Świetnie w tym celu sprawdziły się nasze drukowane Spacerowniki Laba, które jednocześnie pełniły funkcję mini przewodników po wybranej trasie spacerowej po mieście i karty gry miejskiej. Za pomocą kodów QR poukrywaliśmy zadania nawiązujące m.in. do cyfrowych zasobów pochodzących z naszego archiwum społecznego. Oprócz tego eksperymentowaliśmy z bezpłatnymi aplikacjami rozszerzonej rzeczywistości. Aby te tego typu technologiczne eksperymenty przyniosły pozytywny efekt muszą być właściwie komunikowane odbiorcom projektu.

REKLAMA

M.M.: Poprzez realizację tych projektów udało się przypomnieć sylwetki zapomnianych mieszkańców Rzeszowa, którzy mieli duży wpływ na rozwój kulturalny miasta. Mowa tu chociażby o Leopoldynie Januszowej - polskiej pionierce fotografii, która była żoną zasłużonego dla rzeszowskiej kultury Edwarda Janusza. Takich mikrohistorii, które ujrzały światło dzienne dzięki Pani działalności jest wiele. Czy udało się odkryć jakieś rzeszowskie tajemnice?

I.D.K.: Zgłaszają się do nas sukcesywnie aktywiści społeczni, którzy dzielą się z nami swoimi historiami i pamiątkami. Są wśród nich osoby, które przeprowadziły też dogłębne badania genealogiczne swoich rodzin i stworzyły wspaniałe artykuły, które ukazują wiele interesujących podkarpackich wątków. Tu warto wspomnieć o p. Januszu St. Andraszu, który w artykułach: „Podkarpackie korzenie” i „Galicyjski tygiel narodowościowy - Runge i rodziny z nimi spokrewnione” przytacza wiele anegdot i ciekawostek na temat podkarpackich rodzin szlacheckich, które swoimi korzeniami sięgają Szkocji. Ostatnio p. Krystyna Pawłowska podzieliła się z nami swoją relacją o sowich dziadkach - Zofii i Stanisławie Bartynowskich – założycielach jednego z pierwszych ośrodków kultury w Rzeszowie tj. Muzeum Przemysłowego.

REKLAMA

Dzięki działalności Rzeszowskiego Archiwum Społecznego dokonaliśmy wspaniałego odkrycia nieznanego zbioru szklanych negatywów, ale o tym opowiem szerzej przy innej okazji. Aktualnie próbuję opracować plan pozyskania środków na jego konserwację i digitalizację oraz rozwój naszej działalności.

M.M.: Jest Pani jednym z lokalnych ambasadorów archiwistyki społecznej. Dlaczego zdecydowała się Pani na podjęcie współpracy z Centrum Archiwistyki Społecznej?

I.D.K.: Jeżeli my nie zadbamy o pamięć naszych przodków, to nasi potomkowie zapomną również i o nas. – Tą dewizą się kieruję w swoich działaniach. Współpraca z Centrum Archiwistyki Społecznej jest dla mnie wyróżnieniem i nobilitacją, choć wiem, że nie mają tam ze mną lekko. Cieszy mnie, że dążeniem kompetentnych osób udało się taką organizację utworzyć i zapewnić jej finansowanie. CAS jest dla mnie w pewien sposób wyznacznikiem standardów i w przewodnikiem w obszarze archiwistyki społecznej. Mam nadzieję, że poprzez współpracę uda mi się zwiększyć kompetencje w tej dziedzinie, zaszczepić jej idee w naszym regionie oraz przyczynię się do jej popularyzacji.

M.M.: Czy historia lokalna od zawsze znajdowała się w centrum Pani zainteresowań?

I.D.K.: Zdecydowanie nie. Nie wynikało to tylko z mojej nastoletniej ignorancji, ale też z braku wiedzy i niewielkich możliwości bliższego jej poznania. Aczkolwiek, raz w gimnazjum wychowawczyni wzięła naszą klasę na wycieczkę po Rzeszowie. Teraz mogę stwierdzić, że zasiała we mnie malutkie ziarenko zainteresowania, które zakiełkowało dopiero po moim powrocie ze studiów z Wrocławia. Tam zaczęłam zwracać uwagę na to, z jaką dumą mieszkańcy wypowiadają się na temat swojego miasta i regionu. Zdałam sobie sprawię, że moim domem jest Rzeszów, do którego postanowiłam wrócić. Jednocześnie doszłam do wniosku, że właściwie nic o moim regionalnym domu nie wiem. I tak nadrabiam te braki wiedzy i dzielę się nią poprzez realizację kolejnych inicjatyw Fundacji Rzeszowskiej.

REKLAMA

M.M.: Archiwistyka społeczna staje się coraz bardziej popularna. Jaki potencjał w sobie kryje i jaka może być jej przyszłość?

I.D.K.: Na pewno chciałabym, żeby stała się bardziej popularna i powszechnie użyteczna. Mocno wierzę w to, że działalność Centrum Archiwistyki Społecznej się temu przysłuży. Potencjał archiwistyki społecznej jest ogromny, tak samo jako ogromny jest wkład żmudnej pracy archiwistów w jej rozwój. Myślę, że jej przyszłość powinna strategicznie uwzględniać wykorzystanie najnowszych technologii cyfrowych, aplikacji mobilnych, mediów społecznościowych oraz partnerstwo z uczelniami, jako partnerami badawczymi, jak i partnerstwo z ośrodkami kultury jako partnerami współpracującymi z potencjalnymi darczyńcami pamięci i pamiątek.

Ilona Dusza-Kowalska – prezeska Fundacji Rzeszowskiej zajmującej się kształtowaniem tożsamości regionalnej poprzez przybliżanie historii i dziedzictwa regionalnego oraz współtworzenie kultury. Tworzy, eksperymentuje i koordynuje działania na styku kultury, edukacji, multimediów i aktywizmu społecznego w ramach III sektora. Uhonorowana w 2018 r. nagrodą Prezydenta Miasta Rzeszowa za osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechniania i ochrony kultury oraz promocji miasta Rzeszowa, inicjatorka i koordynatorka autorskich projektów kulturalnych, w tym m.in.: „Mikrohistorie” (2018) z Muzeum Historii Polski, „Vintage” FIO 2018, „Laba” projekt edukacji regionalnej we współpracy z Podkarpackim Urzędem Marszałkowskim (2018, 2017), „Czas w kadrze zatrzymany – Edward Janusz i jego fotografie” (2018), „UCHO – dźwiękowy wehikuł” (2018), „Sięgając do korzeni” (2017) projekty działań społeczno-kulturalne we współpracy z Urzędem Miasta Rzeszowa. Zajmuje się edukacją filmową i regionalną. Jest współtwórcą rzeszowskich produkcji dokumentalnych: „Rzeszowskie janusze. Rodzina” (2017), „Rzeszowskie janusze” (2016) we współpracy z Podkarpacką Komisją Filmową i „SEDNO – społecznościowy film dokumentalny” (2015). Z wykształcenia jest ekonomistką z kwalifikacjami pedagogicznymi. Inspiracje do działania znajduje w ludziach. Prywatnie jest mamą 2 dzieci. Pracowała z młodzieżą, z osobami dorosłymi, z seniorami, z różnymi grupami społecznymi, w tym z osobami zagrożonymi wykluczeniem społecznym.

Zachęcamy do zapoznania się ze szczegółowymi informacjami na temat Centrum Archiwistyki Społecznej, które można znaleźć na stronie internetowej instytucji.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Magdalena Mikrut-Majeranek
Doktor nauk humanistycznych, kulturoznawca, historyk i dziennikarz. Autorka książki "Henryk Konwiński. Historia tańcem pisana" (2022), monografii "Historia Rozbarku i parafii św. Jacka w Bytomiu" (2015) oraz współautorka książek "Miasto jako wielowymiarowy przedmiot badań" oraz "Polityka senioralna w jednostkach samorządu terytorialnego", a także licznych artykułów naukowych. Miłośniczka teatru tańca współczesnego i dobrej literatury. Zastępca redaktora naczelnego portalu Histmag.org.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone