Fenomen Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie

opublikowano: 2023-05-01, 15:55
wszelkie prawa zastrzeżone
PSZ na Zachodzie to jedna z najliczniejszych armii ochotniczych w historii świata. Jakie były powojenne losy jej żołnierzy?
reklama

Ten tekst jest fragmentem książki Zbigniewa Gołasza „Wojenne peregrynacje Stanisława Bogdana Mączyńskiego”.

Polscy żołnierze witani przez mieszkańców Bredy, Holandia, 1944 rok

PSZ na Zachodzie to swoisty fenomen – jedna z najliczniejszych ochotniczych armii w dziejach świata, której liczebność w szczytowym momencie wynosiła blisko ćwierć miliona żołnierzy. Chętni trafiali do niej różnymi drogami, często z odległych zakątków świata. Geneza tego wojska sięga 9 września 1939 r., kiedy to utworzono Armię Polską we Francji. Choć II Rzeczpospolita Polska poniosła klęskę w wymiarze militarnym, a  przedstawiciele rządu i prezydent zostali internowani przez państwo rumuńskie, nie podpisała aktu kapitulacji i zachowano ciągłość władzy i instytucji. Wkrótce w sojuszniczej Francji uformował się rząd emigracyjny – na jego czele (i polskiego wojska) stanął gen. Władysław Sikorski, uznany przez niemal wszystkie państwa europejskie, które nie poddały się sowieckiemu i niemieckiemu dyktatowi. Był to jasny sygnał, że władze polskie nie zamierzają kapitulować i są nastawione na dalszą walkę, nawet poza granicami kraju. Drogi i  szlaki komunikacyjne zapełniły się polskimi ochotnikami z Francji, Belgii oraz obu Ameryk, zmierzającymi do powstającej we Francji armii polskiej. Jej szeregi zasilili również uciekinierzy z okupowanej Polski i obozów dla internowanych w Rumunii, krajach bałtyckich, Szwecji i na Węgrzech.

Do tworzących się polskich oddziałów łatwiej było im się przedostać po zorganizowaniu ośrodka mobilizacyjnego na Bliskim Wschodzie. Pomysł, aby jednostki polskie sformować przy francuskiej Armii Lewantu w Syrii, gen. Sikorski przedstawił stronie francuskiej jeszcze w grudniu 1939  r. Zakładano, że będą tam kierowani m.in. Polacy przebywający na terytorium Węgier i Rumunii. BSK planowano użyć w razie konfliktu na Bałkanach i docelowo miała ona przez Karpaty wkroczyć do Polski. Rozkaz ustny o utworzeniu BSK w Syrii Sikorski wydał 2 kwietnia 1940 r., a trzy dni później na jej dowódcę wyznaczył płk. Stanisława Kopańskiego.

Jak zanotował prof. Witold Żdanowicz, jeden z żołnierzy 2 KP, redaktor monumentalnego dzieła Śląsk pamięci Monte Cassino: „dnia  12 kwietnia 1940  r. płk dypl. Stanisław Kopański, mianowany przez Naczelnego Wodza dowódcą BSK, otrzymał w Paryżu rozkaz organizacyjny gen. W. Sikorskiego, powołujący brygadę do życia z dniem 2  kwietnia 1940 r. […] Miejscem organizacji brygady był obóz wojskowy w miejscowości Homs w Syrii […]. Gdy wiadomość o utworzeniu Brygady Strzelców Karpackich rozeszła się po świecie, a przede wszystkim dotarła na Bałkany, do Rumunii, a potem na Węgry, wszystkie dostępne drogi morskie i lądowe prowadzące do Syrii zaludnili polscy ochotnicy. Do Brygady przedzierali się Polacy z całego niemal świata, lecz główny nurt szedł z obozów internowania na Węgrzech i w Rumunii”. Trafili do niej nawet żołnierze walczącej pod Narwikiem Brygady Strzelców Podhalańskich, którzy przedarli się na Bliski Wschód po upadku Francji, ochotnicy z okupowanej przez Japończyków Mandżurii, a także z Brazylii.

reklama

Wymknięcie się tysięcy polskich żołnierzy z zaciskających się niemiecko-słowacko-sowieckich kleszczy – które nie objęły granicy z sojuszniczą Rumunią – było możliwe dzięki ustanowionej po upadku Czechosłowacji granicy polsko-węgierskiej oraz postawie węgierskiego rządu, nieugiętego wobec niemieckich i słowackich nacisków i próśb o  przepuszczenie wojsk przez terytorium Węgier. Polsko-węgierskie pertraktacje w sprawie warunków przekroczenia granicy przez polskie oddziały trwały od 17 września i w zasadzie ustalenia nie odbiegały od regulacji międzynarodowych. Oficerowie mogli zachować broń boczną, szeregowi żołnierze mieli złożyć broń w depozyt. Przekraczające granicę jednostki miały przejść na utrzymanie rządu węgierskiego. Następnego dnia Węgrzy otwarli przejścia, przez które wkroczyło kilkadziesiąt tysięcy polskich żołnierzy i cywili.

Żołnierze gen. Stanisława Maczka podczas ćwiczeń (fot. NAC)

Jak wylicza Krzysztof Tochman, przez granicę w Tatarowie przeszły m.in. 10 Brygada Kawalerii (zmotoryzowanej) pod dowództwem płk. dypl. Stanisława Maczka w sile blisko 2 tys. żołnierzy, oddziały 3 Brygady Górskiej, zgrupowanie 45 Rezerwowej Dywizji Piechoty, Ośrodek Zapasowy 11 Stanisławowskiej Dywizji Piechoty, Grupa „Stryj”, składająca się z czternastu batalionów Obrony Narodowej, Ośrodek Zapasowy Broni Pancernej nr 3 oraz Ośrodek Zapasowy Podolskiej Brygady Kawalerii. Ewakuację w okolicach Przełęczy Tatarskiej osłaniał Huculski Batalion Obrony Narodowej. Masowy exodus trwał do 28 września, kiedy to granicę obsadzili Niemcy i Sowieci. Natomiast przemarsz oddziałów wojskowych ustał już w zasadzie między 22 a 24 września. Granicę przekroczyło 4553 oficerów i 31 685 żołnierzy Wojska Polskiego. Ogółem liczbę osób, które przeszły na stronę węgierską, szacuje się na 50–60 tys., a czasem nawet 140 tys. Było to gorzkie doświadczenie, któremu towarzyszyły silne emocje. Miłą niespodzianką dla polskich żołnierzy okazało się bardzo ciepłe przyjęcie, jakie zgotowali im Madziarzy.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Zbigniewa Gołasza „Wojenne peregrynacje Stanisława Bogdana Mączyńskiego” bezpośrednio pod tym linkiem!

Zbigniew Gołasz
„Wojenne peregrynacje Stanisława Bogdana Mączyńskiego”
cena:
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia publikacji artykułu. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu naszego partnera — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2022
Liczba stron:
304
ISBN:
978-83-8229-617-4
EAN:
9788382296174
reklama

Szacuje się, że na samych Węgrzech utworzono około 140 obozów internowania dla żołnierzy i 114 dla cywilów. Aby zapewnić im należytą opiekę, przy Ministerstwie Honwedów utworzono specjalną komórkę. Na jej czele stanął gen. Stefan Dembiński, który wraz z attaché wojskowym ppłk. Janem Emisarskim organizował przerzut do ośrodków mobilizacyjnych we Francji. Temu celowi służyło specjalnie utworzone biuro „Ewa”, mieszczące się przy Vaci utca 37, naprzeciwko polskiego konsulatu. Początkowo kierował nim ppłk Adam Rudnicki, a następnie płk Adam Zakrzewski oraz ppłk Jan Kornaus. Na przełomie września i października powstał punkt przerzutowy w Jugosławii. Wówczas instrukcje otrzymał Konsulat Generalny RP w Zagrzebiu, który obsługiwał pierwsze transporty do Francji.

1  października w jego siedzibie odbyła się konferencja z udziałem attaché wojskowych z Rzymu, Belgradu i Budapesztu. 8 października zorganizowano kolejne spotkanie, na którym ustalono rolę polskich placówek w Jugosławii w przerzucie oraz techniczne kwestie z nim związane. W styczniu 1940 r. na mocy rozkazu ministra spraw wojskowych polecono attaché wojskowym w Rumunii i na Węgrzech opracowanie planu ewakuacyjnego do Syrii.

Utworzenie ośrodka mobilizacyjnego na Bliskim Wschodzie spowodowało, że szlak bałkański, wiodący dotąd głównie w kierunku Włoch, rozgałęził się i część ochotników kierowała się przez Jugosławię, Grecję i Turcję do formowanej w Syrii brygady. Żdanowicz napisał: „Nie była to droga łatwa. […] Chcący uciec z obozu musieli wykazać dużo pomysłowości i odwagi. Zdarzały się wypadki śmiertelne, np. przy nielegalnej przeprawie przez rzekę Drawę na granicy Węgier z Jugosławią. W porównaniu jednak z trudnościami, jakie nastręczała ucieczka z Polski (a takich przypadków było bardzo wiele) czy z Niemiec, wydostanie się z Węgier lub Rumunii może się wydawać niezbyt trudne”. Dynamika rozwoju liczebnego Brygady Karpackiej była zaskakująca. Kilkunastoosobowa kadra dowódcza dotarła do obozu 24 kwietnia. W połowie maja jednostka liczyła zaledwie 316 żołnierzy. Wkrótce jednak zaczęło się to szybko zmieniać. W Homs pojawiały się zastępy ochotników. Do końca czerwca, po klęsce Francji, pod dowództwo brytyjskie w Palestynie przeszło już 3,5 tys. żołnierzy, a więc nastąpił dziesięciokrotny wzrost. W ciągu kolejnych trzech miesięcy pobytu w Latrun stan podniósł się do 5 tys. ludzi.

Winston Churchill w towarzystwie Władysława Sikorskiego wizytuje jednostkę Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie

Żołnierze brygady pochodzili z całej Polski, najwięcej z części południowej, głównie z Krakowskiego (871) i ze Śląska (224). Najliczniej były reprezentowane roczniki 1910–1922 (prawie 75 proc.). Pod względem narodowościowym i wyznaniowym brygada była niemal jednolita, tylko pojedynczy żołnierze deklarowali narodowość żydowską, ukraińską czy białoruską. Prawie 30 proc. żołnierzy legitymowało się wykształceniem średnim i wyższym (nadreprezentacja) i byli oni przedstawicielami niemal wszystkich głównych zawodów, a odsetek rolników nie przekraczał 10 proc. Według szacunków Armię Polską zasiliło 21 tys. żołnierzy, którzy zbiegli z obozów internowania na Węgrzech.

reklama

Po kapitulacji Francji polski rząd i część polskich jednostek ewakuowano do Wielkiej Brytanii. Niektóre z oddziałów przekroczyły granicę francusko-szwajcarską i zostały internowane w Szwajcarii. Jak wspomniano wyżej, karpatczycy mimo utrudnień ze strony francuskiego sojusznika przeszli do Palestyny pod dowództwo brytyjskie. Po trzech miesiącach pobytu w Latrun skierowano ich do Egiptu, pod zagrożoną ofensywą gen. Rudolfa Grazianiego Aleksandrię. Pełnili tam służbę od 6 października 1940 r. do 24 sierpnia 1941 r., najpierw pod samą Aleksandrią w rejonie Agami, w okolicach wioski El Dekheila i słonego jeziora Mariyut, a od stycznia 1941 r. na Pustyni Zachodniej. Wówczas brygadę zreorganizowano na wzór brytyjskich grup brygadowych i do jej nazwy dodano przymiotnik „Samodzielna”. Po inwazji na Grecję, wiosną 1941 r. przygotowywano ją do uczestnictwa w korpusie ekspedycyjnym, do czego jednak nie doszło w związku z zajęciem Bałkanów i  Grecji przez Niemców i ofensywą niemiecką w Afryce Północnej, która zaczęła zagrażać Aleksandrii. Brygada zajęła wtedy pozycje w rejonie Marsa Matruh i Sidi Boggusch. Następnie została przerzucona do Libii. Znajdowała się na linii frontu od 18 sierpnia 1941 r., uczestnicząc w obronie Tobruku i odblokowaniu tej twierdzy, walkach pościgowych w Libii, m.in. pod Gazalą, i w okupacji Cyrenajki.

Straty brygady w tym czasie to 156 zabitych, 467 rannych, 15 zaginionych, w sumie 638 żołnierzy, w tym 69 oficerów. Kolejnych 57 żołnierzy zmarło na skutek odniesionych ran. Od 15 stycznia do 17 marca 1942 r. brygada toczyła walki osłonowe, ubezpieczając odwrót 8 Armii brytyjskiej. Po tym, jak zluzowali ją Południowoafrykańczycy, została skierowana na odpoczynek do Aleksandrii, a następnie przesunięta do Palestyny. Tam 3 maja 1942 r. doszło do reorganizacji spowodowanej scaleniem z jednostkami ewakuowanej z ZSRS Armii Polskiej. W efekcie powstała 3 DSK, w której skład weszła brygada. Po całkowitej ewakuacji z ZSRS polskie jednostki przerzucono na Środkowy Wschód, do obrony Iranu i Iraku. Tam też latem 1942 r. przetransportowano 3 DSK. Zgrupowanie polskich oddziałów w jednym miejscu pozwoliło utworzyć liczącą 62 tys. żołnierzy Armię Polską na Wschodzie (APW) i wprowadzić brytyjską strukturę organizacyjną.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Zbigniewa Gołasza „Wojenne peregrynacje Stanisława Bogdana Mączyńskiego” bezpośrednio pod tym linkiem!

Zbigniew Gołasz
„Wojenne peregrynacje Stanisława Bogdana Mączyńskiego”
cena:
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia publikacji artykułu. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu naszego partnera — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2022
Liczba stron:
304
ISBN:
978-83-8229-617-4
EAN:
9788382296174
reklama

Decyzja o otwarciu drugiego frontu w Europie i inwazji na Włochy umożliwiła polskim jednostkom wejście do działania na Starym Kontynencie, a w perspektywie, jak sądzono, marsz wyzwolicielski w kierunku kraju – do czego, jak wiadomo, nie doszło. Niemniej, aby wykonać zadanie, z APW wydzielono 2 KP. 3 DSK włączono wówczas w  skład nowego związku taktycznego, którego dowódcą został gen. Władysław Anders. Pod koniec grudnia 1943 r. 2 KP przetransportowano do Włoch, gdzie w ramach 8 Armii uczestniczył w całej kampanii apenińskiej, odznaczając się w walkach o Monte Cassino, Loreto i Ankonę, linię Gotów, w Apeninie Emiliańskim i o Bolonię, którą zdobyto 21 kwietnia 1945 r. Na przełomie 1943 i 1944 r. 2 KP liczył 49 tys. ludzi. W chwili kapitulacji III Rzeszy było to już 65 tys. żołnierzy liniowych, a łącznie z bazą 76 tys. Po wojnie liczba ta wzrosła do 110 tys. Straty bojowe od lutego 1944 do 2 maja 1945 r. wyniosły 2197 zabitych, 278 zmarłych na skutek odniesionych ran, 8737 rannych i 264 zaginionych, co daje łącznie 11 476 żołnierzy.

Zaopatrzenie wojsk 2 Korpusu Polskiego podczas bitwy o Monte Cassino (fot. NAC)

Szacuje się, że w momencie zakończenia wojny w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem brytyjskim służyło od 230 do 249 tys. żołnierzy, z czego 121 tys. przebywało we Włoszech oraz na Środkowym Wschodzie. Rząd brytyjski musiał zmierzyć się z problemem, co zrobić z tą ćwierćmilionową armią. Racje ekonomiczne i polityczne przemawiały za tym, aby pozbyć się użytecznego dotąd sojusznika, który stał się z dnia na dzień uciążliwym balastem. Atmosfera wokół żołnierzy polskich zaczęła się psuć. Jak wspominał lotnik 300 Dywizjonu Bombowego Czesław Blicharski: „Dnia 6 lipca 1945 r. nasz wierny sojusznik, z którym kiedyś mieliśmy być sobie wierni aż do śmierci, cofnął uznanie naszemu rządowi, uznając »rząd tymczasowy« w Warszawie, przestał uważać Polskie Siły Zbrojne za wojsko suwerennego państwa i przejął nad nim kierownictwo. Wypadki potoczyły się lawinowo: następnego dnia w pismach emigracyjnych związanych z Mikołajczykiem ukazał się apel generałów Izydora Modelskiego i Gustawa Paszkiewicza […] nawołujący do oddania się (nas żołnierzy) pod rozkazy Tymczasowej Rady Jedności Narodowej z Warszawy. Rozpoczął się wyścig w workach do koryta warszawskiego”. Zmiana stosunku rządu brytyjskiego do Polaków była niemiłą niespodzianką dla zwykłych żołnierzy, choć niektórzy nie mieli od pewnego czasu złudzeń: „Po Teheranie, Jałcie i Poczdamie nic mnie już nie mogło zdziwić ani zaskoczyć od naszych już teraz niegościnnych gospodarzy” – napisał Blicharski.

reklama

Władze warszawskie przystąpiły do rozmów z rządem brytyjskim na temat repatriacji żołnierzy PSZ na Zachodzie. Zainicjowano też działania w tym kierunku. Utworzono polskie misje wojskowe mające udzielać pomocy żołnierzom, którzy wyrazili chęć powrotu do kraju. Podporządkowana rządowi warszawskiemu Polska Misja Wojskowa we Włoszech zaczęła funkcjonować 30  września 1945  r. W związku z nieprzychylną postawą dowództwa 2  Korpusu oraz samych żołnierzy miała ona niełatwe zadanie i jej działania nie przyniosły oczekiwanych skutków. W wyniku długotrwałych negocjacji między przedstawicielami misji we Włoszech a rządem brytyjskim do końca grudnia 1945 r. z Włoch do Polski wyjechało zaledwie 12 305 oficerów i żołnierzy. Nadzieje, że naciski dyplomatyczne na rząd brytyjski przyspieszą demobilizację i da on zielone światło repatriacji, okazały się płonne.

Los PSZ na Zachodzie wiosną 1946 r. przypieczętowali Brytyjczycy. 11 marca 1946 r. powołano w Londynie Gabinetowy Komitet do spraw Polskich Sił Zbrojnych pod przewodnictwem ministra skarbu Hugh Daltona, którego naczelnymi zadaniami były natychmiastowe przeniesienie polskich jednostek z Włoch na Wyspy Brytyjskie i jak najszybsza demobilizacja PSZ na Zachodzie. Decyzję o ich likwidacji zakomunikowano znaczniejszym dowódcom PSZ na Zachodzie 15 marca 1946 r. na konferencji z premierem Wielkiej Brytanii Clementem Attleem oraz ministrem spraw zagranicznych Ernestem Bevinem. Choć podkreślono, że rząd brytyjski, mający dług wdzięczności w stosunku do Polaków, nie odda ich „na pożarcie wilkom”, to równocześnie członkowie Rady Ministrów RP oraz dowódcy wojskowi ogłosili, iż nie będą czynić trudności w powrocie do kraju żołnierzom, którzy wyrażą taką chęć – ani ich do tego zachęcać. Ta powściągliwa postawa, wycofanie się rządu z oficjalnego protestu, zdaniem Janusza Wróbla, miała przyczynić się do opóźnienia demobilizacji. Stało się jednak inaczej. 21 maja polscy dowódcy zostali ponownie wezwani do Londynu, gdzie zażądano od nich natychmiastowej likwidacji PSZ, a dzień później poinformowano o tym na posiedzeniu Izby Gmin. Szybka demobilizacja PSZ była oczywiście mrzonką, tym bardziej że żołnierze nie okazywali entuzjazmu i nie garnęli się do repatriacji. Od 20 marca do maja 1946 r. chęć powrotu do kraju zgłosiło zaledwie 6,8 tys. z nich!

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Zbigniewa Gołasza „Wojenne peregrynacje Stanisława Bogdana Mączyńskiego” bezpośrednio pod tym linkiem!

Zbigniew Gołasz
„Wojenne peregrynacje Stanisława Bogdana Mączyńskiego”
cena:
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia publikacji artykułu. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu naszego partnera — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2022
Liczba stron:
304
ISBN:
978-83-8229-617-4
EAN:
9788382296174
reklama

Nie zachęcały do tego niepokojące wieści z Polski, zaostrzająca się sytuacja międzynarodowa i propaganda. Kiedy Brytyjczycy to dostrzegli, postanowili użyć innych narzędzi. Aby uniknąć fermentu, powołano Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia (PKPiR). Miał on umożliwić żołnierzom, którzy nie zdecydowali się na powrót, adaptację w  nowym środowisku oraz zdobycie zawodu i pracy, a przy tym nie zamykał im drogi do repatriacji. Postawiony przed faktami dokonanymi rząd na uchodźstwie w oświadczeniu z 3 września 1946 r. zalecił, by wstępować do PKPiR. Ze 103 167 tych, którzy należeli do korpusu, na powrót do Polski do 1949 r. zdecydowało się 7821 żołnierzy.

Władysław Sikorski prezentuje sztandar Oddziału Polskich Saperów we Francji (fot. NAC)

Ostre i bezkompromisowe stanowisko zajęło w tej sprawie dowództwo 2 KP. Decyzję o repatriacji często odbierano jako zdradę. Zgodnie z ideą Andersa korpus miał tworzyć polską enklawę na obczyźnie – wokół niej miały się skupić nadzieje Polaków żyjących w  okupowanym kraju. Widać wyraźnie rysującą się dychotomię. Kwestia powrotu stała się przedmiotem dyskusji i sporu w łonie środowisk emigracyjnych, co z zainteresowaniem i nieskrywaną satysfakcją obserwował rząd warszawski. Repatriacja silnie podzieliła środowisko żołnierskie. Generał Sosabowski ubolewał nad faktem, że tych, którzy się na nią zdecydowali, dotychczasowi towarzysze szykanowali i określali mianem komunistów. Dokonanie takiego wyboru nie było zatem łatwe i czyniono to często po rozmowach w cztery oczy z przyjaciółmi, bliskimi, a także ze „specjalnymi wysłannikami z kraju”, czyli emisariuszami rządu warszawskiego. Narażano się na środowiskowy ostracyzm, co było wyraźne zwłaszcza w 2 Korpusie. Zjawisko to opisał Alfons Mrowiec, żołnierz Andersa pochodzący z Górnego Śląska, który odczuł to na własnej skórze.

Tych, którzy nie zdecydowali się na repatriację, odsyłano na wyspy. Pierwszy transport żołnierzy 2 KP z Włoch do Wielkiej Brytanii wyruszył 10 czerwca 1946 r. Jak wspominał Czesław Blicharski, dla wielu zderzenie z brytyjską rzeczywistością było bolesne: „Od czerwca zaczęła się ewakuacja 2 Korpusu z Włoch. W Anglii pojawili się pierwsi żołnierze Andersa. Tutaj po raz pierwszy poczuli się zagubieni. Nieznajomość języka, nieprzychylna atmosfera wracającego do normalności kraju całkowicie pozbawiły ich pewności siebie, która cechowała ich we Włoszech po zwycięskiej kompanii”.

reklama

Wynikające z tego konsternacja i frustracja powodowały, że część z nich zaczęła rozglądać się za innym rozwiązaniem. Poczucie krzywdy i niesprawiedliwości skłaniało wielu do opuszczenia wysp, gdzie niedawnych sojuszników i bohaterów traktowano jak przybłędów. Rząd warszawski oczywiście korzystał z okazji, starając się przekonać ich do powrotu. W 1946  r. głównymi zadaniami Polskiej Misji Wojskowej były całkowita demobilizacja 2 KP, organizacja obozów repatriacyjnych i repatriacja. Jednakże w związku z ewakuacją 2 KP na Wyspy Brytyjskie, 15 grudnia 1946 r. zlikwidowano placówkę we Włoszech. Początkowo władze warszawskie łudziły się, że sprawa powrotu PSZ z Zachodu zostanie rozstrzygnięta na drodze dyplomatycznej. Dlatego w sierpniu 1945 r. wyznaczono jedynie attaché wojskowego przy ambasadzie RP w Londynie. Dwa miesiące później powołano jednak misję w Wielkiej Brytanii, która zajęła się całokształtem spraw związanych z repatriacją PSZ Jej szefem mianowano gen. bryg. Modelskiego. Rozmowy prowadzone z Brytyjczykami nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Misję formalnie rozwiązano 30 marca 1946 r.

W pewnym momencie pojawiła się furtka pozwalająca pozostać na emigracji tym, którzy to rozważali, choć czuli, że atmosfera nie jest odpowiednia. Za oceanem zwyciężył nurt nastawiony na konfrontację z Sowietami, co skutkowało większą życzliwością Stanów Zjednoczonych wobec sprawy polskiej i zapowiedzią zmiany stosunku tego mocarstwa do weteranów PSZ na Zachodzie. Oczywiście nie podobało się to władzom warszawskim. Otwarcie dla żołnierzy granic i zmiana w podejściu przyczyniły się do tego, iż wielu podjęło decyzję o emigracji. Dotyczyło to zwłaszcza Kresowian.

Podróż inspekcyjna Naczelnego Wodza na Bliskim Wschodzie w 1943 roku. Od lewej Tadeusz Romer, Władysław Sikorski, Władysław Anders i Tadeusz Klimecki

Szacunki dotyczące repatriacji są różne. Jan Linowski twierdzi, że w latach 1945–1949 wróciło do kraju 105 900 żołnierzy PSZ, wg Stefana Artymowskiego było ich 122  07357. Są to dane zbliżone do tych wskazanych przez gen. Józefa Kuropieskę, który doliczył się 123 tys. repatriowanych, włączając w to Pomocniczą Wojskową Służbę Kobiet. Z kolei Janusz Wróbel dowodzi, że spośród 249 tys. żołnierzy PSZ na Zachodzie na powrót zdecydowało się 129 040, czyli 51,8  proc. W najnowszym opracowaniu Mieczysław Nurek podaje liczbę 119 066.

Po powrocie do ojczyzny byli żołnierze PSZ na Zachodzie bardzo często spotykali się z represjami ze strony władz i zwykłymi szykanami. Określano ich pejoratywnym wówczas mianem „andersowców” czy „dwójkarzy” – ta druga nazwa odnosiła się do osób wpisanych na niemiecką listę narodowościową, pochodzących głównie z Górnego Śląska, Pomorza i Wielkopolski. Byli oni „naturalnie podejrzani” i bezpieka często prowadziła wobec nich działania operacyjne. Wielu żołnierzy PSZ osadzono w więzieniach, zakatowano lub skazano w pokazowych procesach. Dowódców najwyższego szczebla, takich jak generałowe Anders i Maczek, pozbawiono polskiego obywatelstwa. Z tych powodów liczne historie zostały niedopowiedziane. Wspomnienia często trafiały do szuflady. Niektóre nigdy nie ujrzały światła dziennego…

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Zbigniewa Gołasza „Wojenne peregrynacje Stanisława Bogdana Mączyńskiego” bezpośrednio pod tym linkiem!

Zbigniew Gołasz
„Wojenne peregrynacje Stanisława Bogdana Mączyńskiego”
cena:
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia publikacji artykułu. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu naszego partnera — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2022
Liczba stron:
304
ISBN:
978-83-8229-617-4
EAN:
9788382296174
reklama
Komentarze
o autorze
Zbigniew Gołasz
Historyk, pracownik Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN w Katowicach.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone