Grzegorz Piątek – „Starzyński. Prezydent z pomnika” – recenzja i ocena

opublikowano: 2024-05-11 07:57
wolna licencja
poleć artykuł:
Przed kilkoma laty Grzegorz Piątek napisał książkę pt. „Sanator”, będącą biografią Stefana Starzyńskiego. Niedawno natomiast ukazała się nowa publikacja Piątka pt. „Starzyński. Prezydent z pomnika”. Tutaj może powstać wątpliwość – czy to aby nie próba zaoferowania czytelnikowi ponownie tej samej zawartości? Czy może autor dokonał ustaleń dezaktualizującą całkowicie treść „Sanatora”? A może nie jest ani tak, ani tak?
REKLAMA

Grzegorz Piątek – „Starzyński. Prezydent z pomnika” – recenzja i ocena

Grzegorz Piątek
„Starzyński. Prezydent z pomnika”
nasza ocena:
9/10
cena:
69,99 zł
Wydawca:
Wydawnictwo W.A.B.
Rok wydania:
2024
Okładka:
twarda
Liczba stron:
512
Premiera:
24.04.2024
Format:
142x202 [mm]
ISBN:
978-83-8319-544-5
EAN:
9788383195445

Zanim odpowiem na te jakże nurtujące pytania, przyjrzyjmy się postaci autora obu książek. Grzegorz Piątek z wykształcenia jest architektem. Napisał biografię Bohdana Pniewskiego, zajmował się również zagadnieniami międzywojennej Gdyni czy powojennej odbudowy Warszawy. Publikacje Piątka spotkały się z dużym uznaniem zarówno krytyki jak i czytelników. Dość powiedzieć, że autor jest laureatem Paszportu „Polityki”, finalistą konkursu Nagrody Nike i zdobywcą Nike Czytelników.

Zarówno profil wykształcenia Grzegorza Piątka, jak i podejmowana przez niego tematyka wskazują, że bliska jest mu perspektywa architektoniczna i urbanistyczna. Jeśli komuś brak kwalifikacji z twego zakresu wiedzy lub najzwyczajniej nie jest jej pasjonatem, nie powinien się zniechęcać. Owszem, ta perspektywa jest w omawianej książce obecna – i jest istotna – nie jest jednak dominująca. Mamy do czynienia z kompleksową biografią Stefana Starzyńskiego omawiającą zarówno jego życie osobiste, karierę polityczną, jak i szczegóły działalności jako prezydenta Warszawy.

Myślę, że kluczowe dla omówienia i oceny „Starzyńskiego” będzie porównanie z „Sanatorem”, stwierdzenie czy mamy do czynienia z zupełnie nową książką na ten sam temat, ze zrewidowanym kolejnym wydaniem, czy jest to ta sama publikacja z zaledwie kosmetycznymi poprawkami. Myślę, że bardzo trafnie i zgodnie z rzeczywistością sformułował to sam autor nazywając „Starzyńskiego” „nową, bardzo zmienioną wersją” „Sanatora”. Rzeczywiście, trudno ująć to inaczej. Przeczytałem obie książki, są to pozycje na ten sam temat, zawierające wspólną znaczną część materiału, ale jednak jeśli miałbym orzec – są to dwie różne książki. Dość powiedzieć, że czytając je jedną bezpośrednio po drugiej, nie czułem znużenia powtarzającymi się informacjami, raczej w nowszej książce znajdowałem fakty, które po wcześniej lekturze „Sanatora” były dla mnie nowe. Tak więc z pewnością nie możemy powiedzieć, że autor i wydawnictwo postanowili „zarobić ale się nie narobić”, wydając po raz drugi tę samą książkę po innym tytułem. Jeszcze raz podkreślam: to są dwie różne pozycje!

REKLAMA

Stefan Starzyński jest symbolem bohaterskiej i niezłomnej obrony stolicy w 1939 r., wzorem człowieka który do końca trwa na posterunku. Heroizm Starzyńskiego został unieśmiertelniony we wspomnieniach świadków epoki, a po wojnie w kulturze i polskiej pamięci zbiorowej. Dziś każdy kandydat na prezydenta Warszawy odwołuje się do postaci Stefana Starzyńskiego i porównania z nim traktuje jako najwyższy zaszczyt. Niewiele osób dziś pamięta, że Starzyński, jako komisaryczny zarządca arbitralnie wyznaczony przez sanacyjną władzę nie był wcale w stolicy powszechnie lubiany ani ceniony i miał przeciwko sobie silną opozycję, tak lewicową, jak i prawicową. Dziś Starzyński jest dla nas niezłomnym prezydentem z pomnika. Grzegorz Piątek postawił sobie na cel bynajmniej nie symboliczne burzenie pomników, ale raczej doprowadzenie do tego, żeby Starzyński „zszedł z pomnika”, abyśmy mogli poznać go takiego, jakim był, przez co w zasadzie powinien stać się nam bliższy. Już we wstępie do „Sanatora” Piątek prezentował nam przegląd istniejących pomników i innych form upamiętnienia Stefana Starzyńskiego.

Tok narracji to w zasadzie chronologicznie ułożona biografia Stefana Starzyńskiego od narodzin i sylwetek rodziców - dzieciństwo spędzone w Łowiczu, lata szkolne, zaangażowanie polityczne w ramach lewicy niepodległościowej, działalność w Legionach. Przedmiotem zainteresowania autora jest nie tylko działalność publiczna bohatera książki, ale także jego życie prywatne – relacje z braćmi, szczególnie Romanem – a także pierwsze małżeństwo (żona Józefa Wróblewska porzuciła go dla Sylwestra Wojewódzkiego, późniejszego działacza radykalnego skrzydła ruchu ludowego, a następnie partii komunistycznej – autor kreśli zresztą skrótowo ich dalsze, niezbyt pomyślne, losy).

REKLAMA

Równie dużo uwagi autor poświęca życiu i działalności Stefana Starzyńskiego w Polsce niepodległej. Starzyński najdłużej zaangażowany był w pracę w Ministerstwie Skarbu. W obozie, który doszedł do władzy w rezultacie zamachu majowego, bohater książki miał szansę stać się jednym z kreatorów polityki ekonomicznej. Nie darzyli się jednak, mimo wspólnych poglądów, sympatią z Eugeniuszem Kwiatkowskim (Kwiatkowski mógł widzieć w nim konkurenta). W obliczu wielkiego kryzysu Starzyński opowiadał się za daleko posuniętym interwencjonizmem i etatyzmem. W ministerstwie i innych miejscach działalności był wymagający dla siebie i innych, pracowity i nieznoszący rutyny. Politycznie zaangażowany był w Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem, a następnie Obóz Zjednoczenia Narodowego, którego był eksponowanym działaczem.

W 1934 Starzyński zastąpił Mariana Zyndrama-Kościałkowskiego na funkcji komisarycznego zarządcy Warszawy. Po wyborach do rady miasta w 1938 r. konkurował o prezydenturę stolicy z socjalistą Tomaszem Arciszewski. Wobec nieuzyskania przez żadnego z kandydatów wymaganej większości w radzie, nowego prezydenta – oczywiście Starzyńskiego – wyznaczył rząd. Piątek dość szczegółowo opisuje plany rozwoju stolicy podjęte i rozważane wówczas w ratuszu. Nawet jeśli ktoś nie pasjonuje się zagadnieniami urbanistycznymi, fragmenty te nie powinny być nużące. Na pewno zaciekawią one osoby znające Warszawę. Dla mnie smakowita była informacja, że proboszcz jednej z istotnych w historii stolicy parafii nie chciał odstąpić terenu na rzecz poszerzenia ważnej ulicy (zupełnie inną postawą wykazała się pobliska parafia prawosławna). Dobrze było sobie też uświadomić, że powstanie niektórych znanych i lubianych parków miejskich zawdzięcza się prezydentowi Starzyńskiemu i programowi robót publicznych.

REKLAMA

Mimo hołdowania etatystycznym zapatrywaniom na gospodarkę i podejmowanym próbom zmniejszania skali istniejącej w Warszawie biedy czy organizowania na dużą skalę kolonii dla dzieci, Starzyńskiego można określić jako zwolennika dyscypliny budżetowej. Odwołując się do problemu wciąż aktualnego, i obecnego w niedawnych wyborach warszawskich, nie był zwolennikiem zaangażowania miasta w budownictwo mieszkalne. Uważał, że należy jedynie tworzyć w tym zakresie pole do działania dla podmiotów prywatnych. Przedmiotem zainteresowania autora są też stosunki rodzinne prezydenta, w tym związek z drugą żoną Pauliną, jak i relacje z braćmi, zwłaszcza Romanem. Obie te ważne dla Starzyńskiego osoby zmarły jeszcze przed wybuchem wojny. Rzecz jasna nie sposób wyobrazić sobie książki o Stefanie Starzyńskim bez opisania jego roli w obronie Warszawy po agresji niemieckiej. Kreślony przez Grzegorza Piątka obraz uwidocznia także zaangażowanie innych osób, m.in. gen. Waleriana Czumy i płk. Wacława Lipińskiego.

Jako architekt z wykształcenia Grzegorz Piątek ze znawstwem i co ważne przystępnie porusza kwestie związane z urbanistyką i tkanką miejską, ale jak wygląda jego warsztat historyczny? Spieszę z odpowiedzią, że co najmniej bez zarzutu. Baza źródłowa wykorzystana przy pracy nad książką jest wręcz imponująca i składa się w przeważającej większości z materiałów archiwalnych. Bardzo obfita jest też lista wykorzystanej literatury przedmiotu. Podczas lektury szybko się przekonujemy, że Piątek potrafi korzystać ze źródeł, a z ich odczytaniem i prawidłowym wykorzystaniem nie ma najmniejszych problemów. Ba, jest w stanie nawet najzupełniej trafnie podważać ustalone twierdzenia zawodowych uznanych historyków, niemające poparcia w źródłach.

„Starzyński. Prezydent z pomnika” to książka napisana bardzo sprawnie i wciągająca, wręcz porywająca. Dzięki, jak wspomniałem, bardzo solidnej podstawie źródłowej, czyta się ją w zasadzie jak reportaż. Szczerze ją wszystkim rekomenduję – także i tym, którzy czytali już „Sanatora”. Osobom bardziej zainteresowanym postacią Stefana Starzyńskiego polecam wręcz lekturę równoległą obydwu jego biografii autorstwa Grzegorza Piątka.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Grzegorza Piątka „Starzyński. Prezydent z pomnika” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Gadziński
Absolwent Instytutu Historycznego oraz Instytutu Nauk Politycznych UW. Interesuje się historią XIX i pierwszej połowy XX wieku. Pasjonat historii, kultury i polityki krajów anglosaskich.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone