Hilary Koprowski. Zapomniany Polak, który stworzył pierwszą skuteczną szczepionkę przeciw polio
Na mocy postanowienia Prezydenta RP z 2007 r. nadano Hilaremu Koprowskiemu, „obywatelowi Rzeczypospolitej Polskiej i Stanów Zjednoczonych Ameryki”, Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski „za wybitne zasługi w działalności naukowej i charytatywnej dla dobra społeczeństwa Rzeczypospolitej Polskiej”. W 2010 r. tenże lekarz został laureatem pierwszej edycji konkursu „Wybitny Polak”.
Wybitny, jeden z najwybitniejszych rodzimych naukowców – ta fraza pojawia się w artykułach traktujących o osobie Hilarego Koprowskiego. Zaskakujące, że żadnej notki biograficznej nie zawierają o nim encyklopedie (np. Podręczna encyklopedia PWN czy Wielka encyklopedia powszechna) ani Polski słownik biograficzny. A przecież dzięki wynalezionej przez niego szczepionce rozpoczęto skuteczną walkę z groźnym wówczas wirusem polio. Koprowski opracował ją w Stanach Zjednoczonych, gdzie spędził większość dorosłego życia. Jednak, jak napisał Cyprian Kamil Norwid o Fryderyku Chopinie, „sercem był Polakiem”.
Hilary Koprowski: zdolny uczeń
Rodzice Hilarego Koprowskiego byli ludźmi inteligentnymi, wykształconymi i zamożnymi. Mimo różnic charakterów Paweł i Sonia w kwestii wychowania syna byli zupełnie zgodni. Solidarnie zarażali go pasją do książek i muzyki. Hilary był bardzo zdolny. Szybko nauczył się mówić i czytać. Wspominał, że w wieku trzech lat mówił już po niemiecku. Zawdzięczał to niemieckim piastunkom, które się nim opiekowały. Spędzał z nimi większość czasu, bo „ojciec często wyjeżdżał, matka całymi dniami pracowała”.
Koprowski od najmłodszych lat był osłuchany z muzyką. Rodzice zabierali go na koncerty do Filharmonii Warszawskiej. W domu stało pianino, następnie pojawił się gramofon. W wieku pięciu lat zaczął pobierać lekcje gry na fortepianie. Początkowo uczyła go kuzynka ze strony matki, która musiała uciekać z rodzinnej Odessy przed sankcjami ze strony komunistycznego reżimu. Po pewnym czasie został przyjęty na naukę do prof. Zbigniewa Drzewieckiego – wybitnego pianisty, jednego z inicjatorów Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina – niemniej jako nauczyciel spełniał się głównie w przypadku dorosłych adeptów sztuki.
„Pięć straconych lat. Byłem za młody dla profesora. Z jego mieszkania roztaczał się widok na tor wyścigów konnych. Przez większą część lekcji oglądaliśmy wyścigi”.
Tak wynalazca szczepionki podsumował okres nauki u Drzewieckiego. W końcu Sonia zapisała syna do konserwatorium, i to była słuszna decyzja. Hilary opowiadał:
„Atmosfera i tradycja tego miejsca, muzyka w powietrzu, gdy tylko się przekroczyło próg gmachu konserwatorium i konkurencja – wszystko to ogromnie mobilizowało. W pierwszym roku nauki byłem najmłodszy, a skończyłem z drugą lokatą w klasie”.
W 1926 r. Hilary rozpoczął naukę w gimnazjum im. Mikołaja Reja. Początki edukacji nie były łatwe. Młodzieńcowi przyzwyczajonemu do innych warunków ciężko było w nowym otoczeniu. Na łamach książki Agaty Tuszyńskiej przyznał:
„To był dla mnie duży wstrząs. Konieczność opuszczenia starego, znanego, bezpiecznego świata dla czegoś nowego. Zamiast zabawy, beztroskiego domowego życia, nagle szkolna dyscyplina. Teraz rysunki, teraz przerwa, teraz kaligrafia”.
Potem oswoił się ze szkolnymi realiami, a z perspektywy czasu oceniał, że gimnazjum miało ogromny wpływ na jego rozwój.
Choć Koprowski nie lubił szkoły, nie znaczyło to, iż nie tolerował nauki. „Od początku byłem wzorowym uczniem” – mówił, a opinie kolegów z placówki im. Mikołaja Reja to potwierdzają: „[…] niesłychanie utalentowany i pracowity. Powoli zdobywał sobie w klasie pozycję prymusa” – zaświadczał Ludwik Mazurek, późniejszy profesor urologii. Dodawał też:
„Przy tym wszystkim był lubiany, ponieważ chętnie pomagał kolegom. Nie wywyższał się, był uczynny. Pozwalał ściągać […]. Cierpliwie odpowiadał na pytania w rodzaju przez jakie ‘ż’ pisze się morze albo przez jakie ‘h’ wahadło. Podpowiadał. Szanowaliśmy go za to. Lubiany był również przez nauczycieli. Zawsze mile go wspominali”.
Edukacją Hilarego kierowała apodyktyczna i stanowcza Sonia. „Moja matka niewątpliwie podsycała moje ambicje. Zawsze chciała, żebym zdobył jak najlepsze wykształcenie i był najlepszy w tym, co robię” – przekonuje lekarz w książce Tuszyńskiej. Kobieta zwykła powtarzać synowi i jego kolegom: „Uczcie się, chłopcy, uczcie, czego się dzisiaj nie nauczycie, tego później nie będziecie wiedzieli”.
Koprowski pozostawał wtedy przede wszystkim pod wpływem matki, która przysłaniała ojca, niejako nie dopuszczała go do sfery edukacji Hilarego. Dopiero po latach wirusolog zbliżył się do ojca, uznał, że jest on „mądrym i ciekawym człowiekiem”.
W 1927 r. Paweł Koprowski nabył dwuhektarową posiadłość w podwarszawskim Celestynowie, która stała się ulubionym miejscem całej rodziny, zwłaszcza Hilarego. „Było tak przyjemnie spędzać tam prawie każde wakacje” – zaznaczał wynalazca szczepionki. Rodzina miała do dyspozycji piękny dworek (przetrwał wojnę, niestety został rozebrany w 2004 r.) oraz staw, kort tenisowy, ogród warzywny, ogród owocowy, pola zbożowe. Wspaniałą atmosferę okolicy mogli chłonąć także koledzy Hilarego, którzy odwiedzali go w Celestynowie.
Z okresu gimnazjalnego Koprowski wyniósł zamiłowanie do twórczości popularnego w dwudziestoleciu międzywojennym austriackiego poety Rainera Marii Rilkego. W placówce im. Reja młodzieniec trafił na wybornych pedagogów. Języka polskiego nauczał poeta Młodej Polski Leon Rygier, pierwszy mąż Zofii Nałkowskiej. „Pokazał nam, jaką przyjemnością może stać się lektura Mickiewicza, Słowackiego, Żeromskiego, ale i Norwida” – wspominał Hilary. Koprowski otrzymał gruntowne wykształcenie, bez problemu zdał maturę i dostał się na studia.
Od roku akademickiego 1934 r. przyszły uczony był żakiem Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Mimo iż miał zacięcie humanistyczne i uwielbiał muzykę, zdecydował się na praktyczny, dający gwarancję dostatniej przyszłości kierunek studiów. Poszedł w ślady przodków ze strony matki, wśród których było wielu przedstawicieli zawodów medycznych.
Materiał jest fragmentem książki Małgorzaty Król – „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”. Zainteresował Cię ten fragment? Kup ebooka w naszym sklepie!
Polecamy e-book Małgorzaty Król pt. „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”:
Hilary był jednym z najlepszych studentów na swoim roku. „Świetnie radził sobie na uniwersytecie, zdawał wszystkie egzaminy i kolokwia bez kłopotów” – mówi wymieniony wcześniej Ludwik Mazurek. Obok pragmatycznej medycyny cenił artyzm. Koprowski obracał się w towarzystwie humanistów dyskutujących o literaturze, sztuce, teatrze. Nie porzucił też muzycznej pasji – lubił chodzić do filharmonii.
Na trzecim roku studiów Hilary rozpoczął praktykę w Zakładzie Patologii Eksperymentalno-Doświadczalnej. Odbył wakacyjne staże w Irlandii i Anglii. W 1939 r. ukończył uniwersytet ze stopniem doktora.
Doktor Koprowski i tułaczka po świecie
Jeszcze przed uzyskaniem absolutorium, w czerwcu 1938 r., Koprowski poślubił Irenę Gasberg (ur. 1917 r. w Warszawie), córkę handlowca, właściciela młyna i piekarni na Powiślu. Para poznała się cztery lata wcześniej, podczas egzaminów wstępnych na studia, przez wspólnego kolegę. Ona słyszała o nim, że jest „bardzo inteligentny i interesujący”. On przy pierwszym spotkaniu zauważył, że dziewczyna ma „olśniewające oczy, duże, chabrowe, przepiękne”.
Oboje trafili do jednej grupy. Uczyli się razem, przeprowadzali doświadczenia, chodzili na spacery. Ślub wzięli w tajemnicy. Na sekretną uroczystość, jak przyznaje Irena, nalegał Hilary. Może bał się, że rodzice, szczególnie matka, nie zgodzą się na małżeństwo? Mężczyzna był nadal pod bardzo silnym wpływem Soni. Gdy kobieta dowiedziała się, że syn jest żonaty, była zdruzgotana. Nigdy nie nawiązała dobrych relacji z Gasberg.
Po wybuchu II wojny światowej Koprowscy, tj. Hilary z rodzicami i jego żona, która była wówczas w ciąży, opuścili stolicę i tymczasowo zamieszkali w letniej posiadłości w Celestynowie. Ojciec lekarza planował wyjazd do Anglii, gdzie miał przedstawicielstwo swojej firmy handlującej tekstyliami. Hilary nazwał ojca „zagorzałym anglofilem”, który uważa, że „jedynym miejscem na świecie, gdzie można mieszkać i żyć szczęśliwie, jest Anglia”. Jednak bezpośrednia podróż na Wyspy nie była możliwa. Pojechali więc najpierw do Włoch (w listopadzie 1939 r.).
W Rzymie młody Koprowski pełnił służbę medyczną wśród polskich żołnierzy pragnących zaciągnąć się do walki w państwach nie zajętych jeszcze przez Niemców. Dorabiał także graniem na fortepianie, i właśnie te kontakty pozwoliły mu później zostawić Półwysep Apeniński. Irena, u której lada dzień miało nastąpić rozwiązanie, uznała, iż lepiej urodzić u rodziny w Paryżu. Do Francji pojechała jednak nie z mężem, który został z matką we Włoszech, ale z teściem. 5 lutego 1940 r. przyszedł na świat syn Ireny i Hilarego, Claude.
Kobieta dostała nad Sekwaną pracę w szpitalu psychiatrycznym. Niestety wkrótce spełnił się czarny scenariusz: w maju 1940 r. Niemcy napadły na Francję. Irena nie czuła się już bezpiecznie. We Włoszech zacieśniał się natomiast sojusz Mussoliniego z Hitlerem, również Hilary musiał więc szukać innego domu. Marzył o emigracji do Stanów Zjednoczonych, lecz przy okazji koncertu w ambasadzie Brazylii mimochodem dostał wizę do tego państwa.
Droga do Ameryki Południowej wiodła przez Hiszpanię (gdzie do męża dołączyła żona z synkiem) i Portugalię. Do Brazylii przyjechali z matką Hilarego, Sonią, Paweł bowiem z Lizbony poleciał do swej ukochanej Anglii. I tak po wielu zawirowaniach Koprowscy trafili do tego raju dla uchodźców. Niemiecki pisarz Erich Maria Remarque tak opisywał ówczesną atmosferę:
„Górę Ararat [miejsce, gdzie osiadła Arka Noego po biblijnym potopie – przyp. red.] stanowiła Ameryka, a powódź przybierała z dnia na dzień. Zalała ona dawno Niemcy i Austrię; w jej odmętach pogrążyły się Polska i Praga, utonęły Amsterdam, Bruksela, Kopenhaga, Oslo i Paryż; cuchnęły nią miasta włoskie, a i w Hiszpanii nie było już bezpiecznie”.
W Rio de Janeiro Hilary początkowo utrzymywał się jedynie z muzyki, Irena pracowała dorywczo jako pomocnica pielęgniarki. Po pewnym czasie ich sytuacja się poprawiła. Mężczyzna otrzymał posadę w Laboratorium Żółtej Febry (finansowanym m.in. przez amerykańską Fundację Rockefellera), a kobieta stanowisko patologa. Koprowski rozwijał też karierę naukową, napisał kilka rozpraw o zakażeniach wirusowych.
Wiadomość o uzyskaniu wiz amerykańskich Koprowscy przyjęli z mieszanymi uczuciami. Dla Hilarego wyjazd do USA był marzeniem, za oceanem miał szansę na jeszcze większy rozwój naukowy. Irena była zadowolona z pracy, bała się, jak poradzi sobie w nowym kraju. Soni, podobnie jak synowi i jego żonie, żal było opuszczać Brazylię: barwną, ciepłą, życzliwą. Niemniej 1 grudnia 1944 r. pod osłoną nocy wszyscy wsiedli na statek płynący do Nowego Jorku.
„Pierwszą szczepionkę wypiliśmy sami”
W styczniu 1945 r. Koprowski został zatrudniony w laboratorium w Lederle. Świetnie wyposażone, dysponujące najnowszymi urządzeniami i technologiami, stwarzało znakomite warunki do rozwoju.
W 1946 r. Hilary zaczął prowadzić badania nad wirusem polio, wywołującym chorobę Heinego-Medina, w Polsce występującą także pod nazwą nagminnego porażenia dziecięcego czy zapalenia rogów przednich rdzenia kręgowego. Na schorzenie to zapadano już w starożytności, ale jego dokładny opis kliniczny przedstawił dopiero w 1840 r. Niemiec Jakob Heine, a 50 lat później Szwed Karl Oscar Medin. Choroba ta niszczy komórki i nerwy rdzenia kręgowego, co w większości przypadków doprowadza do trwałego kalectwa. Na przełomie XIX i XX w. zarejestrowano kilkanaście mniejszych i większych ognisk epidemicznych tej jednostki. Gdy Koprowski zajmował się badaniem wirusa polio, USA walczyły z kolejną falą epidemii.
Przy opracowywaniu szczepionki na polio Polak wzorował się na podejściu bakteriologa Maxa Theilera, który na zlecenie Fundacji Rockefellera stworzył szczepionkę przeciwko żółtej febrze. Dzięki jego dokonaniom ocalono życie wielu żołnierzy walczących w czasie II wojny światowej w Afryce, a Theiler w 1951 r. został odznaczony Nagrodą Nobla.
Materiał jest fragmentem książki Małgorzaty Król – „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”. Zainteresował Cię ten fragment? Kup ebooka w naszym sklepie!
Polecamy e-book Małgorzaty Król pt. „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”:
Pod kierownictwem Hilarego przeprowadzono doświadczenia na szczurach. Z zawiesiny mózgu zwierzęcia wykreowano preparat, który mógł być podawany doustnie. Jego skuteczność lekarz i asystenci testowali na sobie. „Pierwszą szczepionkę wypiliśmy sami […]. Smakowała jak tran” – wspominał wirusolog.
27 lutego 1950 r. był ważnym dniem w walce przeciwko polio. Tego dnia po raz pierwszy szczepionkę, przygotowaną w laboratorium pod okiem Koprowskiego, podano dziecku, które nie miało przeciwciał. Z obserwacji wynikało, że u małoletniego pacjenta nie wystąpiły objawy chorobowe. „Tak oto pierwsze dziecko na świecie zostało uodpornione przeciwko chorobie Heinego-Medina” – stwierdzał Polak. Kolejne dawki szczepionki na polio podano dzieciom z domu dla upośledzonych sierot oraz dzieciom więźniarek z New Jersey. Pierwotnie nowe rozwiązanie przyjmowano z dystansem, lecz pozytywne efekty stanowiły dowód, że było to udane przedsięwzięcie. W 1952 r. publicznie ogłoszono wyniki badań zespołu Koprowskiego. Pionierskie doniesienia odbiły się w Ameryce szerokim echem, a nazwisko Hilarego, jak sam zaznacza, „zaczęło być znane poza kręgiem ściśle naukowym i kojarzone z poliomyelitem”.
Warto podkreślić, że być może Polak nie miałby sposobności prowadzenia badań nad chorobą Heinego-Medina, gdyby nie fakt, że na schorzenie to cierpiał 32. Prezydent Stanów Zjednoczonych Franklin Delano Roosevelt. W 1937 r. z jego inicjatywy powołano do życia fundację zajmującą się dziecięcym paraliżem, która hojnie finansowała testy w kierunku stworzenia szczepionki przeciw polio.
Wkrótce wynalezioną przez Koprowskiego szczepionkę zaczęto stosować na masową skalę, m.in. w Stanach Zjednoczonych i w Rosji. Niemniej najbardziej spektakularnym sukcesem w walce przeciwko chorobie Heinego-Medina było zaszczepienie ponad 250 tysięcy dzieci w Kongu Belgijskim (obecnie Demokratyczna Republika Konga) i w Ruandzie (dziś Republika Rwandy). W Afryce polio atakowało głównie noworodki i dzieci do trzech lat. Małoletnim podano szczepionkę rozpuszczoną w słonej wodzie, sól bowiem była dla nich przysmakiem. W 2020 r. WHO oficjalnie ogłosiła, że Afryka jest wolna od zakażeń wywoływanych wirusem polio, do czego niewątpliwie przyczynił się polski naukowiec.
W 1951 r. wielka epidemia poliomyelitis zalała Polskę. Zanotowano wówczas 3060 przypadków choroby. Przez kolejne lata liczba ta wahała się na poziomie tysiąca zachorowań. Jednak w 1958 r. doliczono się aż 6090 nowych przypadków. Szpitale zapełniały się chorymi, zwiększyła się populacja inwalidów. Niepokojące doniesienia znad Wisły dotarły do Hilarego. A że los ojczyzny leżał mu na sercu, wywalczył u firmy farmaceutycznej produkującej jego szczepionkę 9 milionów dawek. Przekazał je nieodpłatnie polskiemu Ministerstwu Zdrowia. Wcześniej podawano dzieciom szczepionkę przygotowaną przez wirusologa Jonasa Salka w 1955 r. Choć został on okrzyknięty „amerykańskim bohaterem”, jego domięśniowa szczepionka często powodowała powikłania. Tymczasem szczepionka otrzymana przez Koprowskiego i przyjmowana doustnie nie wywoływała powikłań. Po wprowadzeniu masowych szczepień polskich dzieci szczepionką Hilarego liczba zachorowań na polio w Polsce drastycznie spadła. W efekcie pod koniec lat 60. polio przestało być groźne.
Niestety Koprowski nie doczekał się wówczas – ani później – należytych podziękowań. W Rzeczypospolitej znajdującej się pod wpływami rosyjskimi zaczęto później podawać szczepionkę opracowaną w ZSRR. A dobroczyńcy polskich dzieci: Hilary Koprowski i administrujący proces szczepienia nad Wisłą Feliks Przesmycki byli brutalnie atakowani. Przesmycki został zwolniony ze stanowiska dyrektora Państwowego Zakładu Higieny. Koprowskiego oskarżano o to, że uczynił z polskich dzieci króliki doświadczalne. Przedstawiano go jako człowieka niepoważnego i nieodpowiedzialnego.
„Największą tragedią w naukowym życiu Hilarego było niedocenienie jego zasług przy odkryciu szczepionki przeciw polio” – zaznacza w rozmowie z Agatą Tuszyńską David Kritchevsky, profesor biochemii na Uniwersytecie Pensylwanii w Filadelfii. „Był jednym z trzech naukowców, którzy powołali do życia żywą szczepionkę przeciw polio. Jedynym, który dokonał heroicznego aktu – wypił jako pierwszy swoją szczepionkę” – wtóruje Michael Katz, profesor pediatrii na Uniwersytecie Columbia. Pozostali dwaj to Jonas Salk i Albert Sabin (ten urodził się w Białymstoku w rodzinie żydowskiej). Obaj tworzyli w Stanach Zjednoczonych i obaj stali się sławni, ponieważ potrafili się dobrze zareklamować. Hilary pozostał w cieniu. „Bardzo to przeżywał, denerwował się, walczył, lecz nie podupadał na duchu” – opisuje jego żona Irena. Jednak nadal skupiał się na badaniach, prowadził doświadczenia. Robił to dla nauki, której był pasjonatem, a nie dla zaszczytów.
Żaden z naukowców zajmujących się wirusem polio nie dostał najważniejszego naukowego wyróżnienia: Nagrody Nobla, mimo że Polak był w tej kategorii nominowany. Brak uhonorowania usprawiedliwiał następująco:
„Nagrodzono w 1954 roku Johna F. Endersa i dwóch jego współpracowników za wynalezienie pięć lat wcześniej metody hodowania wirusów w kulturze tkanek. To otworzyło możliwość stworzenia szczepionki przeciwko polio. Powstała kilka lat później, ale komitet Nobla uznał widocznie, że nagrodził już ten problem naukowy”.
Polak pracujący za granicą
W 1957 r. Koprowski odszedł z Lederle. Była to jego własna decyzja podyktowana zmianą wartości przyświecających działaniom instytucji. Gdy mężczyzna trafił do Lederle, nadrzędną misję firmy stanowiły badania naukowe, z czasem zaczęły się liczyć tylko pieniądze. Człowiek, który poświęcił życie na rozwój naukowy, nie mógł zaakceptować takiej polityki.
Materiał jest fragmentem książki Małgorzaty Król – „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”. Zainteresował Cię ten fragment? Kup ebooka w naszym sklepie!
Polecamy e-book Małgorzaty Król pt. „Polscy Hipokratesi. Najświetniejsi lekarze Rzeczypospolitej”:
Hilary nie pozostał jednak długo bezrobotny. Jeszcze w tym samym roku objął kierownictwo filadelfijskiego Instytutu Anatomii i Biologii im. Wistara. Ten niezależny instytut, nienastawiony na zysk, zajmujący się badaniami z zakresu biomedycyny został nazwany na cześć Caspara Wistara – lekarza o niemieckim pochodzeniu, profesora medycyny ze specjalizacją z anatomii, ważnej osobistości osiemnastowiecznej Filadelfii. Polak przeniósł się wówczas z rodziną do miejscowości Wynewood pod Filadelfią, która stała się jego ostoją do ostatnich dni.
Pierwszym zadaniem, które zaabsorbowało nowego dyrektora Instytutu Wistara, była renowacja siedziby. W budynku zalegały ogromne zbiory kości i szkieletów. Koprowski postanowił sprzedać część eksponatów, a uzyskany w ten sposób dochód przeznaczył na remont jednego piętra. Ograniczył także liczbę szczurów wykorzystywanych do eksperymentów i zlikwidował gabinet, w którym dawniej prowadzono badania nad bezpłodnością. I tak krok po kroku gmach Instytutu Wistara zmieniał swe oblicze.
Ale instytut to nie tylko budynki i wyposażenie, ale przede wszystkim naukowcy. Hilary miał znakomitą kadrę. To również było jego prywatną zasługą, ściągnął bowiem do Filadelfii wiele znamienitych osób z poprzedniego miejsca pracy. Ponadto starał się, aby Instytut Wistara był miejscem międzynarodowej wymiany i współpracy naukowej, dlatego zapraszał stypendystów z Polski, Japonii, Finlandii czy Włoch.
W 1959 r., a zatem zaledwie dwa lata po objęciu stanowiska dyrektora przez Koprowskiego, dokonano uroczystego odsłonięcia nowego laboratorium. W nim właśnie Polak wraz z rodakiem Tadeuszem Wiktorem opracował szczepionkę przeciwko wściekliźnie. Szczepionkę tę stosowano i nadal stosuje się w postaci zastrzyków w przypadku ludzi oraz doustnie w przypadku zwierząt. W latach 60. szczepionkę zrzucano z samolotów i śmigłowców w Europie Zachodniej, dzięki czemu wyeliminowano wściekliznę u lisów i dzikich zwierząt, co należy zaliczyć na poczet sukcesów wirusologa. Z opinii osób znających osobiście Hilarego wyłania się obraz człowieka zaciekle ambitnego, pragnącego nieustannie się rozwijać, zasadniczego i szorstkiego. „On jest niesłychanie silną osobowością […], bywa nieprzejednany, bywa nieprzyjemny, czasem wymusza na innych swój punkt widzenia” – twierdził stypendysta Instytutu Wistara, Vittorio Defendi. Z drugiej strony nie był przywiązany do pieniędzy i nie pozostawał obojętny wobec przyjeżdżających do obcego kraju podopiecznych Instytutu. Mimo pewnej arogancji budził u naukowców szacunek. „Hilary był świetny w gromadzeniu ludzi, którzy pracowali dla niego. Dostarczał im pomysłów, robił burzę mózgów, inspirował. Przewodził […] jest urodzonym liderem” – przekonywał Martin Kaplan, zatrudniony w placówce im. Wistara w 1959 r.
Oprócz wirusologii zainteresowania naukowe Koprowskiego koncentrowały się wokół immunologii i biologii raka. Za swoją działalność i osiągnięcia naukowe (opublikował ponad 850 prac naukowych) był odznaczany zarówno w Polsce, jak i w innych państwach. Najbardziej jednak cieszyły go wyrazy uznania płynące z Rzeczypospolitej. Zawsze bowiem podkreślał, że czuje się Polakiem pracującym za granicą. Od 1991 r. był członkiem Polskiej Akademii Nauk. W latach 90. otrzymał tytuły honoris causa od uczelni medycznych w Lublinie, w Poznaniu i w Warszawie. W 2001 r. nagrodzono go Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Później uhonorowano go też Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski i Orderem Polonia Restituta. Jak łatwo zauważyć, wszystkie odznaczenia przyznane Koprowskiemu pochodzą z okresu po upadku komunizmu. W PRL-u postać tego fantastycznego lekarza była deprecjonowana.
Przez ponad 70 lat wierną towarzyszką doli i niedoli życiowych naukowca była jego żona Irena. „Może nie zawsze najlepiej ją rozumiałem, ale teraz to widzę najlepiej – zawsze ujmowała mnie swoim niezwykłym do mnie przywiązaniem” – powiedział niegdyś o ukochanej, z którą doczekał się dwóch synów: Claude’a oraz urodzonego w kwietniu 1951 r. Christophera, który tak jak rodzice został lekarzem.
Na stronach książki spisanej przez Agatę Tuszyńską oboje zaznaczają, jak istotna w małżeństwie jest sztuka kompromisu i umiejętność znoszenia siebie. Szczególnie Irena znajdowała się w ciężkiej sytuacji, gdyż przez wiele lat mieszkała z teściową, która jej nie akceptowała.
Małżonkowie potrafili się wspierać w karierze, niektóre badania prowadzili wspólnie. Niemniej Irena miała własną pracę zawodową. Była uznanym cytologiem. Oboje byli również pasjonatami sztuki i muzyki. W pamięci przyjaciół zachował się widok Hilarego grającego na pianinie rano albo późnym wieczorem. W domu Koprowskich bywali artyści, muzycy, organizowano recitale i koncerty. Wynalazcę szczepionki nazywano człowiekiem renesansu.
Koprowski pamiętał o swych polskich i warszawskich korzeniach. Przez lata starał się o odzyskanie letniego majątku w Celestynowie, przejętego przez komunistyczne władze. Do końca PRL-u mu się to nie udało, potem zwyczajnie nie miał na to siły. Aczkolwiek dla przypomnienia osoby profesora i jego związku z Celestynowem powstało Stowarzyszenie „Koprówka”, które dąży do odbudowy pałacyku rodziny. W miejscu przedwojennej posiadłości Koprowskich obecnie stoi szkoła podstawowa, przy której w 2004 r. odsłonięto tablicę poświęconą wakcynologowi.
W 1991 r. Polak odszedł z Instytutu Wistara, lecz nie pozostał bezczynny na emeryturze. Do ostatnich chwil życia pełnił funkcję dyrektora Wydziału Mikrobiologii i Immunologii Uniwersytetu Tomasza Jeffersona w Filadelfii oraz uniwersyteckiego Instytutu Biotechnologii i Zaawansowanej Medycyny Molekularnej.
W sierpniu 2012 r. umarła Irena. 11 kwietnia 2013 r. dołączył do niej Hilary Koprowski, który zmarł po kilkumiesięcznej chorobie we własnym domu na obrzeżach Filadelfii. „Był świetnym ojcem, oryginalnym i charyzmatycznym […]. To najwspanialszy człowiek, jakiego kiedykolwiek poznałem” – napisał po jego śmierci syn Christopher.
