Jak Stanisław Poniatowski został królem?

opublikowano: 2025-04-11, 13:27
wszelkie prawa zastrzeżone
Pojawiło się pytanie, na jakim etapie należy zwrócić się do Katarzyny o pomoc wojskową. A jednak nigdy przedtem nie wzdragał się na myśl o rosyjskim wsparciu i rzadko miewał skrupuły co do metod stosowanych dla osiągnięcia celu.
reklama

Ten tekst jest fragmentem książki Adama Zamoyskiego „Ostatni król Polski”.

Elekcja Stanisława Augusta (mal. Bernardo Bellotto, 1778 rok)

Dnia 17 grudnia 1763 roku rywal Stanisława, Fryderyk Chrystian, syn Augusta III, zmarł nieoczekiwanie. Jego śmierć wywołała zamęt we frakcji saskiej, lecz nie umniejszyła determinacji przeciwników Stanisława, wobec czego 23 grudnia 1763 roku w jego domu odbyła się konferencja ustalają ca zasady politycznego działania. Uczestniczyli w niej: Keyserling, Repnin, bracia Stanisława – Kazimierz i Michał, wujowie – Michał i August, kuzyn Adam, Stanisław Lubomirski i Andrzej Zamoyski. Repnin powtórzył, że otrzymał polecenia, by dążyć do elekcji Stanisława, a gdyby okazała się niemożliwa – Adama Czartoryskiego.

Pojawiło się pytanie, na jakim etapie należy zwrócić się do Katarzyny o pomoc wojskową. Stanisław oświadczył, że obecność wojsk rosyjskich w Polsce byłaby dla niego nie do przyjęcia, gdyż podważałaby legalność jego elekcji. „Jeśli nie wkroczą tu rosyjskie wojska, pan nie zostanie królem” – zauważył Keyserling, na co Stanisław odparł: „Wolałbym nie być królem, niż dać podstawę do przygany”. Michał Czartoryski i Andrzej Zamoyski oznajmili wówczas, że nie jest to kwestia jego upodobań i że stronnictwo, które wysunęło go jako kandydata, od lat działa na rzecz osadzenia swojego człowieka na tronie. Po kilku starannie dobranych słowach sprzeciwu Stanisław poddał się. Jego nagła obsesja na tle legalności była prawdopodobnie zamierzona na pokaz – i później prosił paru obecnych o potwierdzenie jego niechęci do usankcjonowania rosyjskiej interwencji.

Nigdy przedtem nie wzdragał się na myśl o rosyjskim wsparciu i rzadko miewał skrupuły co do metod stosowanych dla osiągnięcia celu. „Byle dobry był koniec, pewnie nie trzeba się wiązać do reguł mniemanych w takiej rzeczy, która przez się jest nieregularna, kiedy wiązanie się takowe szkodliwym stać się może albo opóźniającym dzieło” – pisał w kwietniu do Ignacego Massalskiego, biskupa wileńskiego. Niezależnie zaś od oświadczeń kierowanych do Katarzyny, że wolałby raczej znaleźć się u jej boku niż na polskim tronie, nie mógł całkowicie stłumić ambicji. W długiej nocie, ułożonej w grudniu 1763 roku, wyliczał przyczyny, dla których Michał Kazimierz Ogiński nie jest wiarygodnym kandydatem na króla, i przypominał, że Adam Czartoryski po raz trzeci zrzekł się korony.

Gdy tylko jego królewskie ambicje słabły, podtrzymywali je krzepko brat Kazimierz i rosnące grono zwolenników, takich jak Ksawery Branicki – śmiałek spotkany w Petersburgu, Franciszek Rzewuski, August Sułkowski i Ignacy Krasicki – wykształcony, młody szlachcic rozpoczynający właśnie karierę duchownego. Wszyscy oni liczyli na znaczne korzyści z jego panowania. 4 stycznia 1764 roku Stanisław przedłożył Keyserlingowi i Repninowi spis „warunków”, pod którymi miałby panować; były wśród nich: coroczne dotacje z Rosji, przeniesienie czterech regimentów gwardii spod władzy hetmana pod jego rozkazy oraz gwarancja praw monarchy do obsadzania urzędów. Następnie skierował do Katarzyny oficjalną prośbę o przysłanie wojska, które formalnie miałoby podlegać Familii. Jednocześnie omawiał z architektem Jakubem Fontaną plany przebudowy Zamku Królewskiego.

reklama

„Co się tyczy rodu Czartoryskich, mogę upewnić Pana, że panuje największa jednomyślność co do Poniatowskiego” – donosił rezydent angielski Thomas Wroughton. Decyzja Rosji w tym czasie też już była przesądzona. Panin, którego wpływ był najdonioślejszy, opowiedział się za Stanisławem i powiadomił o tym sprzymierzeńców swego kraju. Związek Keyserlinga z Czartoryskimi skłaniał go do faworyzowania Augusta i jego syna, nie zdołał jednak rozniecić w nich płomienia ambicji, dmuchając w żar miłości własnej. Wczesną wiosną 1764 roku poprosił Stanisława o zastanowienie się nad rezygnacją na rzecz wuja Augusta, sugerując, że człowiek starszy może okazać się lepszym królem. Stanisław odrzucił jednak ten pomysł.

Poseł rosyjski Herman Karl von Keyserling, preceptor młodego Poniatowskiego (mal. Michael Christoph Hagelgans, 1750 rok)

Nęciła go nie tylko chwała. Nie można wykluczyć elementu próżności, lecz jego głównym bodźcem zawsze było żarliwe pragnienie odrodzenia Polski. Teraz, gdy miał to w zasięgu ręki, nie mógł dać się odwieść od celu. Program Familii był programem reformatorskim, opartym na aktualizacji konstytucji i wyrzuceniu z niej nadużyć, takich jak liberum veto, bez na ruszania podstaw ustroju Rzeczypospolitej. Tak naprawdę chodziło przede wszystkim o pomniejszenie wpływów króla przez odebranie mu przywileju mianowania ministrów i innych urzędników państwowych. Stanisław do szedł do wniosku, że Polska jest tak zacofana nie tylko z powodu pewnych nadużyć i niedostatków, lecz także dlatego, że zdecentralizowana struktura Rzeczypospolitej okazała się nieodpowiednia dla tak rozległego państwa. Przykład Anglii, gdzie miłowano wolność podobnie jak w Polsce, nie opuszczał Stanisława. Jego zdaniem Polska potrzebowała czegoś więcej niż reformy – potrzebowała przemiany w państwo zdolne do rozwoju gospodarczego oraz do obrony militarnej.

Wiosną 1763 roku naszkicował własny program w ramach eseju zatytułowanego Anecdote historique, który przybrał kształt wyimaginowanego testamentu politycznego króla Władysława IV. Opisał w nim monarchię dziedziczną, silny rząd gabinetowy, stale obradujący sejm, reprezentujący nie tylko szlachtę, oraz utworzenie opłacanej administracji. Najważniejszy był dla niego mocny tron. Na pół literacka forma eseju sugeruje, że Stanisław mógł przemyśliwać nad opublikowaniem go, lecz w pierwszej kolejności wręczył tekst duńskiemu dyplomacie Ostenowi, który jechał właśnie przez Warszawę do Petersburga, i poprosił o przekazanie go Katarzynie. Chciał powiadomić ją o swych zamiarach i poznać jej zdanie. Wydaje się jednak, że ona nigdy tego nie ujrzała.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Adama Zamoyskiego „Ostatni król Polski” bezpośrednio pod tym linkiem!

Adam Zamoyski
„Ostatni król Polski”
cena:
103,70 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
The Last King of Poland
Wydawca:
Czytelnik
Tłumaczenie:
Ewa Horodyska
Rok wydania:
2025
Okładka:
twarda
Liczba stron:
544 plus 24 (trzy wkładki ilustracyjne)
Ilustracje:
Katarzyna Konior
Premiera:
kwiecień 2025
Format:
160x230 [mm]
ISBN:
978-83-07-03595-6
EAN:
9788307035956
reklama

Pierwsze miesiące roku 1764 upłynęły na gromadzeniu głosów wyborczych. Prymas Polski, który po śmierci króla automatycznie stawał się głową państwa – jako interrex – zapowiedział wybory na wiosnę. W trakcie sejmików wybierano delegatów na sejm konwokacyjny, który miał za zadanie ustalić zasady elekcji i rozważyć pretendentów do tronu. Później ów sejm rozwiązywał się, przekazując funkcje sejmowi elekcyjnemu, w którym mógł brać udział każdy szlachcic, jeśli sobie tego życzył. Po elekcji nowego króla delegaci sejmu konwokacyjnego zbierali się ponownie na sejmie koronacyjnym i rozpoczynali rządy. Hetman Jan Klemens Branicki zwołał wojska koronne i objął dowództwo oddziałów saskich stacjonujących w Polsce. Mimo zaawansowanego wieku przemaszerował na ich czele przez kraj, dając pokaz siły. Inni członkowie jego stronnictwa posunęli się do otwartego zastraszania. Karol Radziwiłł wdarł się do pałacu biskupa Massalskiego i zagroził mu śmiercią, jeśli nie zaprzestanie agitacji na rzecz Familii. „I przypominam, że mam w zapasie sto tysięcy dukatów, by jechać do Rzymu i prosić o absolucję” – dodał.

Familia notowała takie bezprawne działania, a po zebraniu wystarczających danych skłoniła prymasa, arcybiskupa Władysława Łubieńskiego, by zwrócił się do Rosji o ochronę prawa i porządku. Parotysięczne wojska rosyjskie wkroczyły do Polski w marcu i rozproszyły się na oddziały liczące po około 150 ludzi, sygnalizując swą obecność. Do poważniejszej konfrontacji doszło pod Grudziądzem, gdzie stacjonował generał Chomutow z dwoma tysiącami żołnierzy, strzegąc rosyjskiego składu pozostałego po wojnie siedmioletniej. Ponieważ 27 marca miał się tam odbyć sejmik generalny ziem pruskich, generał wycofał z miasta swoich ludzi. Tymczasem jednak zjawił się hetman Branicki z 800 żołnierzami i usiłował zastraszyć wyborców. Andrzej Poniatowski, który organizował tam kampanię Familii, został napadnięty, lecz Chomutow powrócił do miasta i zmusił Branickiego do wycofania się. Ta oraz druga, podobna rozgrywka w Bydgoszczy zapewniły Familii ogólną przewagę 45 miejsc na sejmie konwokacyjnym. Łatwość, z jaką to wszystko się odbywało, wywołała jednak za granicami kraju reakcje, z których miały później wyniknąć poważne konsekwencje.

reklama
Nikołaj Repnin

Pierwsza polegała na tym, że król Fryderyk pruski zaczął odczuwać nie pokój. Zabiegał o sojusz z Rosją od lutego 1763 roku, Rosjanie zaś ociągali się z odpowiedzią na jego propozycje. Jedyną natychmiastową korzyścią była dla nich gwarancja współdziałania Prus w sprawie Polski. Fryderyk jednak oświadczył już wcześniej Francji i Austrii, że popiera Katarzynę i teraz wyglądało na to, iż imperatorowa będzie czerpać korzyści z proponowanego sojuszu, nie musząc go podpisywać. W listopadzie 1763 roku Fryderyk zastanawiał się już, czy nie został wystrychnięty na dudka, i rozglądał się w poszukiwaniu sposobu ponaglenia rosyjskiej ręki.

Nie musiał szukać daleko. W listopadzie poseł Porty Ahmed Resmî Efendi przybył do Berlina z zamiarem nakłonienia Prus do sprzeciwu wobec kandydatury Stanisława, której Turcja się obawiała. Przyjazd Turka z licznym orszakiem Fryderyk uważał za kosztowną niedogodność i w pierwszej chwili pragnął pozbyć się ich wszystkich jak najszybciej. Z początkiem grudnia zaczął jednak wydawać dla nich sute uczty i zaprosił posła do siebie, do Poczdamu, co było niezwykłym zaszczytem. Cudzoziemscy dyplomaci w Berlinie, dobrze znający skąpstwo Fryderyka, patrzyli na to ze zdumieniem i przekazywali wiadomości swoim dworom. Już wkrótce petersburska kancelaria zaczęła zadawać sobie pytanie, czy Fryderyk nie zamierza przypadkiem podpisać traktatu z Turcją. Wydawało się to wysoce nieprawdopodobne, lecz Rosję przerażała perspektywa połączonej napaści Porty i Prus w chwili, gdy zajęta była wspieraniem swego kandydata w Polsce wbrew opozycji francuskiej, austriackiej i saskiej. Jedynym wyjściem było poważne potraktowanie póz Fryderyka. Pod koniec stycznia z Petersburga napłynęły szczodre propozycje.

Fryderyk zawarł swój sojusz, a niefortunny Turek został bezceremonialnie wyproszony. Jak się okazało, Fryderyk otrzymał więcej, niż oczekiwał. Traktat podpisany 11 kwietnia 1764 roku był rzekomo sojuszem zaczepno-obronnym, gwarantującym wzajemne zabezpieczenie dla obydwu państw. Jednakże wśród tajnych klauzul znalazła się jedna, która dotyczyła wspólnych działań dla zapobieżenia wszelkim zmianom polskiego status quo oraz zapewnienia tronu Stanisławowi. Oznaczało to, że Fryderyk stał się partnerem Rosji jako poręczyciel ustroju Rzeczypospolitej, choć dotychczas Rosja zazdrośnie strzegła tej roli. Był to duży błąd ze strony Rosji i katastrofa dla Polski. Zachwycony Fryderyk wydelegował księcia Carolath jako ambasadora nadzwyczajnego, by ten nadał Stanisławowi pruski Order Czarnego Orła. Ani Stanisław, ani Familia nie podejrzewali wcale, że to zły omen.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Adama Zamoyskiego „Ostatni król Polski” bezpośrednio pod tym linkiem!

Adam Zamoyski
„Ostatni król Polski”
cena:
103,70 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
The Last King of Poland
Wydawca:
Czytelnik
Tłumaczenie:
Ewa Horodyska
Rok wydania:
2025
Okładka:
twarda
Liczba stron:
544 plus 24 (trzy wkładki ilustracyjne)
Ilustracje:
Katarzyna Konior
Premiera:
kwiecień 2025
Format:
160x230 [mm]
ISBN:
978-83-07-03595-6
EAN:
9788307035956
reklama

Sejm konwokacyjny rozpoczął obrady 7 maja. Warszawę otoczyły kordonem wojska rosyjskie, których liczebność wahała się szacunkowo od czterech do siedmiu tysięcy. Kolejne dwa tysiące w szarych i zielonych barwach mundurów Czartoryskich zajęły pozycje w samej stolicy. Andrzej Poniatowski dowodził oddziałami zebranymi wokół Zamku, a Kazimierz nadzorował manewry pozostałych. Wywołało to najwyższe oburzenie hetmanów Rzewuskiego i Branickiego oraz wojewodów Karola Radziwiłła i Franciszka Potockiego, których żołnierzom – w liczbie raptem siedmiuset – otaczający Warszawę Rosjanie zabronili wstępu do miasta. Gdy jednak prymas nakazał zawrócić wojska koronne do koszar i oddać broń do arsenału, hetmanowie odmówili. Nazajutrz, kiedy Adam Czartoryski został obrany na marszałka sejmu, krzykliwe protesty przekształciły się w gwałtowną konfrontację, po łączoną z sięganiem po broń na znak sprzeciwu. Hetmańskie stronnictwo nieskore było jednak do czynów bohaterskich. Branicki był zbyt dumny, by wszczynać kłótnie w sejmie, Radziwiłł był pijanym samochwałą, a Potocki „okazywał odwagę, gdy był silny, lecz tchórzył w obliczu niebezpieczeństwa” – jak stwierdził jeden z jego zwolenników. Wraz ze sprzymierzeńcami burzliwie opuścili salę. Pewna liczba senatorów i delegatów wniosła formalne skargi do Warszawskich Ksiąg Miejskich, a następnie opuściła Warszawę.

Stanisław August Poniatowski, na piersi króla widoczny pruski Order Orła Czarnego oraz polski Order Orła Białego (mal. Marcello Bacciarelli, 1786 rok)

Sejm, opanowany obecnie przez Familię, zawiesił hetmanów w sprawowaniu urzędów i przekazał tymczasowe dowództwo nad wojskiem Augustowi Czartoryskiemu. Większość oddziałów podporządkowała się jego rozkazom, choć kilka regimentów pozostało wiernych Branickiemu. Wysłano w pościg za nimi Kazimierza Poniatowskiego. Otoczył siły Branickiego pod Lublinem i po krótkiej potyczce zmusił do kapitulacji. Złożywszy broń, Branicki wyjechał na Węgry, by tam pielęgnować urazę. Za nim podążył Karol Radziwiłł. Kazimierz zaś ruszył na Podole za wycofującym się Franciszkiem Potockim, którego wkrótce także nakłonił do poddania się. Dyplomatyczne działania Kazimierza zganił August Czartoryski.

reklama

Wypływały one z podszeptów Stanisława, który myślał już o sobie jako monarsze i pragnął postępować jak król, nie jak zacietrzewiony stronnik partii politycznej. Podczas poprzedzających elekcję miesięcy dokładał wszelkich starań, by ułagodzić hetmana Branickiego, zwracając się doń za pośrednictwem swej siostry, a żony hetmana, a także przez jej kochanka Andrzeja Mokronowskiego, który był prawą ręką Branickiego i należał do francuskiego „Secret du Roi”. Po części z próżności Stanisław pragnął zostać wybrany możliwie najbardziej prawomocnie i jednomyślnie, lecz zdawał sobie również sprawę z tego, że stosowana przez Familię taktyka konfrontacji podważała możliwość uzyskania masowego poparcia dla późniejszego programu reform. Z tego powodu zalecił Kazimierzowi jak najłagodniejsze traktowanie Branickiego, Radziwiłła i Potockiego. Także dlatego trzymał się z boku pod czas sejmu konwokacyjnego, gdzie zasiadał jako delegat mazowiecki wraz z Teodorem Szydłowskim, ojcem swej aktualnej kochanki. Spoczął na nim obowiązek zainicjowania postępowania prawnego, mającego na celu uznanie cesarskiego tytułu monarchini rosyjskiej, nieprzyjętego dotychczas jedynie przez Rzeczpospolitą i Francję. Dla Stanisława było powodem do pewnego zadowolenia, że mógł powiadomić Katarzynę o uznaniu jej tytułu. Ze znacznie mniejszą przyjemnością przeforsował uznanie królewskiego tytułu Fryderyka. Prócz tego unikał poczynań, które mogłyby zrazić do niego ludzi. Większość czasu poświęcał za to zabiegom wokół swojej sprawy i próbom odbudowy mostów, często wykorzystując żony dla przyciągnięcia do siebie mężów. W tym czasie jednak z trzaskiem zawalił się pewien szczególnie ważny most.

Stanisław wierzył, że w nieco dalszej przyszłości Polska będzie musiała wyzwolić się spod wpływów Rosji i Prus, a mogłaby tego dokonać jedynie dzięki poparciu mocarstw, takich jak Austria, Francja i Brytania. Tuż przed śmiercią Augusta III odwiedził sekretarza francuskiego ambasadora, Hennina, o którym wiedział, że należy do „Sekretu”. Zapewnił go, że choć on, Stanisław, jest kandydatem do tronu popieranym przez Rosję, nie zamierza być rosyjską marionetką. Przedstawił mu swój plan gospodarczego i politycznego odrodzenia Polski oraz odzyskania przez nią niezależności, co będzie wymagało wsparcia Francji. Poprosił Hennina o przekazanie tej informacji Ludwikowi XV i podsunął, że Francja pomogłaby, nie udzielając poparcia hetmanowi Branickiemu. Hennin, doświadczony dyplomata, który dobrze znał Polskę, przekazał owe wiadomości Wersalowi, opatrując je przychylny mi uwagami. Stanisław przychodził przez parę tygodni, by się dowiedzieć, czy nadeszła odpowiedź na jego propozycje, lecz żadnej nie otrzymał.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Adama Zamoyskiego „Ostatni król Polski” bezpośrednio pod tym linkiem!

Adam Zamoyski
„Ostatni król Polski”
cena:
103,70 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
The Last King of Poland
Wydawca:
Czytelnik
Tłumaczenie:
Ewa Horodyska
Rok wydania:
2025
Okładka:
twarda
Liczba stron:
544 plus 24 (trzy wkładki ilustracyjne)
Ilustracje:
Katarzyna Konior
Premiera:
kwiecień 2025
Format:
160x230 [mm]
ISBN:
978-83-07-03595-6
EAN:
9788307035956
reklama

Ludwik XV nie mógł podjąć decyzji. Choiseul, minister spraw zagranicznych, poinformowany w końcu o wszystkim przez jakiegoś poirytowanego członka „Sekretu”, okazał pewne zainteresowanie, lecz zareagował w charakterystycznie niejasny sposób. Polecił Paulmy’emu, by nie zrażał Stanisława i Familii, lecz nadal stwarzał pozory, że popiera ich rywali. Skutek był taki, że Paulmy wygłaszał stanowcze oświadczenia na korzyść prosaskich magnatów, a jednocześnie słał do Stanisława noty zapewniające go, że Francja uzna jego elekcję. Choiseul wysłał także niezaangażowanego w „Sekret” generała Moneta, by działał na rzecz porozumienia Familii z Francją. Monet przybył w styczniu 1764 roku i jego obecność w kręgach Familii wywołała konsternację wśród przeciwników, którzy zaczęli nękać i obrażać Paulmy’ego i Hennina, niewiedzących wcale, co i dlaczego zamierza uczynić Monet. W Polsce przebywało teraz trzech przedstawicieli francuskiej dyplomacji: dwóch otrzymało całkowicie sprzeczne polecenia, trzeci zaś – jedyny, który odznaczał się inteligencją i należał do „Sekretu” – nie otrzymał żadnych.

Portret koronacyjny Stanisława Augusta Poniatowskiego

Ujawnienie gry po otwarciu sejmu konwokacyjnego wymagało reakcji ze strony Francji, która musiała teraz opowiedzieć się za jedną ze stron. Polityka francuska znajdowała się jednak w stanie takiego nieładu, że jedynym wyj ściem, które potrafił wymyślić Choiseul, było odwołanie ambasadora. Rankiem 7 czerwca Paulmy złożył wizytę prymasowi, który przyjął go oficjalnie w sali pełnej ministrów i senatorów. Paulmy oznajmił o swym odwołaniu, opartym na dość osobliwym pretekście, że sam organizm Rzeczypospolitej został „rozdarty i odrealniony” przez wypadki, do których doszło na początku sejmu konwokacyjnego. Prymas, który w okresie interregnum reprezentował władzę królewską i Rzeczpospolitą, zapytał, czy oznacza to, że Francja przestaje uznawać Rzeczpospolitą jako państwo. Paulmy potwierdził to, powołując się na otrzymane polecenia. Prymas oświadczył wówczas, że skoro ambasador Jego Chrześcijańskiej Wysokości nie uznaje Rzeczypospolitej, także Rzeczpospolita nie może uznać ambasadora i pożegnał go jako osobę prywatną, słowami „Adieu, Monsieur le Marquis de Paulmy!”.

reklama

Był to typowy incydent dyplomatyczny. Urażone zostały zarówno godność Rzeczypospolitej, jak i majestat Ludwika XV. Paulmy niezwłocznie opuścił Warszawę. Hennin i Monet również musieli wyjechać. Wiedeń w ramach solidarności wycofał Mercy’ego, a Hiszpania odwołała swego chargé d’affaires (Aranda wyjechał kilka miesięcy wcześniej). Ich odejście dosłownie odcięło Polskę od Europy, co zaniepokoiło Stanisława, który przykładał wagę do dyplomacji i miał nadzieję, że wykorzysta ją dla wzmocnienia pozycji Polski. Teraz pozycja ta zależała przede wszystkim od stosunków z Rosją. Ponownie opadły go dawne żale, jakie miał do Katarzyny, więc 27 maja napisał do niej list pełen skarg kochanka. Tym razem jednak przez smutek przebijały wątpliwości innego rodzaju:

Błagam Cię, zaklinam, odpowiedz mi, daj jakąś pociechę. Potrzebuję tego, być może bardziej, niż myślisz. Czynisz mnie królem, ale czy czynisz mnie szczęśliwym? Nie możesz odebrać mi wspomnienia dawnego szczęścia ani też pragnienia, by je odzyskać. Nie kocha się dwa razy tak, jak ja kochałem Ciebie, a cóż mi pozostało? Pustka, nuda straszliwa na dnie serca, której nic nie wypełni. A cóż ambicja? – mogłabyś rzec. O, nie wiem, z czego ulepieni są inni, lecz mnie ambicja jawi się jako rzecz płonna, jeśli nie wspiera jej pogoda ducha i radość serca. A cóż tron! Cóż chwała! Czy jest w mojej mocy uczynić choć trochę dobrego? Czy mi na to pozwolisz? I czyż dbasz o to, skoro mnie nie kochasz? Myślisz, że oczyszczasz się w oczach tych, którzy znają przeszłość, dając mi koronę. Czy naprawdę wierzysz w to w głębi serca? Jeśli tak, to Twe serce niezbyt podobne jest do mojego… Czy to możliwe, że jesteś prawdziwie zadowolona z siebie, ze swego położenia? Czy możliwe, by kto inny niż ja kochał Cię tak bez reszty, tak szczerze jak ja?… Ach, Sophie, Sophie, jak okrutnie każesz mi cierpieć.
Traktat wieczystej przyjaźni pomiędzy Rosją a Rzecząpospolitą

Z tego listu, który być może nigdy nie został wysłany, przebija coś, czego Stanisław ani razu dotąd nie poruszał – a mianowicie to, że wygaśnięcie jej miłości i wyraźny chłód mogły oznaczać jednoczesne wygaśnięcie wiary w niego i zmianę postawy wobec jego planów dla Polski, gdy zostanie królem. Pytanie, ujmując rzecz najprościej, brzmiało: czy niekochająca go Katarzyna pozwoli mu rządzić zgodnie z jego wolą? Stanisław posłał do Petersburga swego przyjaciela Franciszka Rzewuskiego jako pośrednika, naprawdę jednak chciał spotkać się z nią osobiście, wierząc, że bezpośrednia rozmowa wszystko wyjaśni. W czerwcu 1764 roku Katarzyna odwiedziła Rygę i Stanisław pragnął dołączyć tam do niej. Jednakże jej zamiary matrymonialne były czujnie obserwowane. Niektórzy uważali, że powinna wzmocnić swą pozycję, poślubiając stryjecznego prawnuka Piotra Wielkiego, Iwana VI, od suniętego od tronu przez Elżbietę w 1741 roku i wtrąconego do twierdzy w Szlisselburgu, gdzie tkwił nadal. Ale w lipcu 1764 roku zginął on podczas próby oswobodzenia go, co zaniepokoiło państwa takie jak Turcja, obawiające się, że Katarzyna istotnie zamierza poślubić Stanisława.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Adama Zamoyskiego „Ostatni król Polski” bezpośrednio pod tym linkiem!

Adam Zamoyski
„Ostatni król Polski”
cena:
103,70 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
The Last King of Poland
Wydawca:
Czytelnik
Tłumaczenie:
Ewa Horodyska
Rok wydania:
2025
Okładka:
twarda
Liczba stron:
544 plus 24 (trzy wkładki ilustracyjne)
Ilustracje:
Katarzyna Konior
Premiera:
kwiecień 2025
Format:
160x230 [mm]
ISBN:
978-83-07-03595-6
EAN:
9788307035956
reklama

Kwestię tę poruszono także w Polsce. Do obowiązków sejmu konwokacyjnego należało sformułowanie zbioru zasad, zwanych pacta conventa, którymi przyszły monarcha miał się kierować w swych rządach. Wiele z nich nie ulegało zmianie podczas kolejnych elekcji, niektóre jednak miały charakter szczególny, a w tym wypadku jedna z nich miała dotyczyć swobody królewskiego ożenku. W lipcu Fryderyk pruski napisał do swego ambasadora w Petersburgu, hrabiego Solmsa, że najlepszą drogą do uśmierzenia obaw Turcji i ukrócenia gróźb Francji byłoby przymuszenie Stanisława do „małżeństwa z jakąś Polką”. Keyserling oficjalnie oznajmił Stanisławowi, że rosyjskie poparcie uzależnione jest od jego małżeństwa z Polką. W pewnej chwili Panin miał odmienne zdanie i proponował rosyjską księżniczkę. „Uczyńcie królem mojego kuzyna i zwróćcie mi wolność” – napisał zrozpaczony Stanisław do Panina pod koniec sierpnia, lecz Panin nie zamierzał spełnić jego prośby. Został niedawno ostrzeżony przez Repnina, że August Czartoryski planuje zamianę ról w ostatniej chwili, tak aby samemu zostać wybranym i Panin nie chciał tego oglądać. 24 sierpnia Stanisław otrzymał z Petersburga od Rzewuskiego list stwierdzający, że Katarzyna oświadczyła wyraźnie, iż nigdy go nie poślubi. Niemniej jednak Stanisław opierał się wszelkim próbom zmuszenia go do małżeństwa, częściowo dlatego, że bezżenność mogła stać się w przyszłości dyplomatyczną kartą przetargową.

Pragnąc pozostać całkowicie lojalnym w stosunku do osoby Katarzyny, nie odczuwał podobnego pragnienia wobec jej kraju. Jego nadrzędnym celem pozostało dobro Polski. Połączenie tych dwóch sentymentów stwarzało pewien problem i nakładało na niego, jak się wydaje, olbrzymi ciężar. Jedną z przyczyn, dla których wciąż powracał do myśli o ożenku z Katarzyną, było prawdopodobnie przeświadczenie, że tylko takie rozwiązanie może te sentymenty pogodzić. Skoro jednak nie miał jej poślubić, musiał zacząć myśleć mniej o własnym położeniu, a więcej o sytuacji kraju w odniesieniu do innych dworów. Pogląd członków Familii na tę sprawę był wyrazistszy. Zamierzali wykorzystać poparcie Rosji dla osiągnięcia celów znacznie dla nich ważniejszych, niż jakiekolwiek roztrząsanie ponadnarodowej lub osobistej lojalności wobec jej władczyni. W bardziej przyziemny sposób postrzegali związek Stanisława z Katarzyną i bardziej realistycznie zapatrywali się na jego przyszłe losy. Skupili się na korzystaniu z istniejącej sytuacji, by móc rozpocząć realizację własnej polityki.

reklama

Sejm konwokacyjny miał się zakończyć 23 czerwca, po podjęciu działań niezbędnych dla elekcji. Familia chciała jednak zacząć rządzić natychmiast, póki państwa ościenne były zbyt zajęte obserwowaniem się nawzajem, by móc się skupić na wydarzeniach wewnątrz kraju. Familia postanowiła zatem przedłużyć sejm przez skonfederowanie go. Konfederacja mogła zostać ogłoszona poza sejmem jako oficjalny wyraz sprzeciwu wobec tronu lub polityki sejmowej. Kiedy jednak proklamowała ją sejmowa większość, zgromadzenie zobowiązane było przeprowadzić pewną politykę, w interesie której procedurę upraszczano, a weto znoszono. Łatwo było to usprawiedliwić przed Keyserlingiem i Repninem, twierdząc, że dzięki temu cały kraj znajdzie się pod kontrolą w czasie, który pozostał do elekcji. A zatem w dniu zakończenia obrad sejm ogłosił generalną konfederację z Augustem Czartoryskim jako marszałkiem. Pewna liczba posłów i senatorów odmówiła przystąpienia do niej. Miało to jednak niewielkie znaczenie i sejm obradował przez całe lato, w wyniku czego przegłosowano pakiet podstawowych reform.

Elekcja Stanisława Augusta. Pierwsza wersja obrazu niezaakceptowana przez króla (mal. Bernardo Bellotto, 1776 rok)

Dnia 27 sierpnia rozpoczęły się obrady sejmu elekcyjnego. Dla zadość uczynienia prawu zawieszono konfederację i kazano wszystkim rosyjskim oddziałom (w całym kraju było 14 tysięcy żołnierzy, a w okolicach Warszawy prawdopodobnie nie więcej niż około 4 tysięcy) oddalić się od stolicy i nie dać się widzieć podczas elekcji, która miała się odbyć 6 i 7 września. Przestała być przedmiotem sporu. Frakcja saska upadła, a większość jej przywódców udała się na dobrowolne wygnanie. Hetman Branicki uczynił ostatnią próbę odebrania Stanisławowi tronu, proponując Fryderykowi II pruskiemu zagarnięcie korony dla jego brata, księcia Henryka. Fryderyk nie był jednak zainteresowany.

Stanisław prowadził działalność wyborczą do samego końca, usiłując zyskać poparcie magnatów, którzy – choć nie tworzyli otwartej opozycji – nie chcieli brać udziału w elekcji człowieka niższego stanem. 6 września obje chał pole elekcyjne, pozdrawiając wyborców. Środek pola otaczały kręgiem miejsca senatorów, a nad nimi górował pusty tron, ustawiony na niewielkim podium. Za tym kręgiem zgromadziło się 25 tysięcy szlachty, przybyłej na wybory i stojącej na podobieństwo formacji wojskowych pod sztandarami województw, z których pochodziła.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Adama Zamoyskiego „Ostatni król Polski” bezpośrednio pod tym linkiem!

Adam Zamoyski
„Ostatni król Polski”
cena:
103,70 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
The Last King of Poland
Wydawca:
Czytelnik
Tłumaczenie:
Ewa Horodyska
Rok wydania:
2025
Okładka:
twarda
Liczba stron:
544 plus 24 (trzy wkładki ilustracyjne)
Ilustracje:
Katarzyna Konior
Premiera:
kwiecień 2025
Format:
160x230 [mm]
ISBN:
978-83-07-03595-6
EAN:
9788307035956

Nazajutrz zgromadzono się ponownie w taki sam sposób, później zaś nadjechał prymas „kariolką bogatą od złota, aksamitu pąsowego i galonów, na wszystkie strony blask rzucającą, czterokonną z stangretem i forysiem na koniach siedzących, także galonami, a konie czubami złotymi błyszczących”. Podjechał do szlachty z województw poznańskiego i kaliskiego i zatrzymał kariolkę. „Witam waszeciów mościwych panów i braci na tym elektoralnym polu – zaczął – oraz pytam, jaka jest wola i zgoda prześwietnych województw wielkopolskich, kogo mam nominować na króla i pana”. Wojewoda kaliski i kasztelan poznański (wojewoda poznański Antoni Jabłonowski nie przybył) odparli, że nie życzą sobie innego króla niż Stanisław Poniatowski, stolnik litewski. Szlachta obydwu województw zakrzyknęła: „Zgoda!” i „Wiwat!”. Prymas ruszył następnie ku przedstawicielom pozostałych województw. Gdy dotarł do województwa kijowskiego, stwierdził, że Franciszek Potocki, który wrócił, by wziąć udział w elekcji, obawiając się niezadowolenia Rosji, nie mógł się zmusić do wypowiedzenia nazwiska Poniatowskiego i tylko oznajmił, że zgadza się z innymi. Gdy prymas stanął przed wojewodą ruskim, August Czartoryski odpowiedział wyraźnie, że życzy sobie Stanisława Poniatowskiego jako króla i pana. Lecz zdaniem jednego ze świadków, mówiąc to, „dużo był na twarzy pobladł”.

Później prymas wjechał na środek pola i stając na pustym tronie, ponownie zapytał szlachtę, czy chce jako króla Poniatowskiego. Odpowiedział mu ryk zgody, oświadczył więc, że elekcja została przeprowadzona i zaintonował Te Deum, którą to pieśń podjęli wszyscy obecni przy wtórze gromkich salw armatnich. Potem prymas ruszył ku siedzibie Poniatowskiego, za nim zaś podążyło całe zgromadzenie.

Stanisław, który tego dnia nie miał wstępu na pole elekcyjne, zjadł obiad w towarzystwie Elżbiety Lubomirskiej. Przyznała, że chętnie ujrzałaby na tronie ojca lub brata, lecz „[p]rzeznaczenie było dla ciebie łaskawe, więc powiadam sobie, że tak jest najlepiej, i pragnę tego z całego serca, równie szczerze i tkliwie jako cię ściskam”. Zaledwie to powiedziała, z pola dały się słyszeć salwy. Stanisław pospieszył do swych własnych komnat.

Przyjął prymasa i marszałka sejmu elekcyjnego przemową, w której przyrównał akt elekcji do chrztu przemieniającego zwykłego, grzesznego śmiertelnika w odrodzone, niewinne narzędzie swego narodu i Boga. Chciał przez to powiedzieć, że wyzbędzie się prywatnych interesów i antypatii dla dobra narodu, i zachęcił ludzi, by traktowali go odtąd jako szczodrobliwego ojca, zapominając o dawnych antagonizmach. W duchu pojednania ogłosił także, że będzie panował pod imieniem Stanisława Augusta, godząc przeciwieństwa: sprawę Stanisława Leszczyńskiego i własną ze sprawą królów z dynastii saskiej oraz korzystając ze sposobności podkreślenia blasku (Augustus), który – jak miał nadzieję – będzie towarzyszył jego panowaniu.

Tron Stanisława Augusta na zamku w Warszawie (fot. Maciej Szczepańczyk)

Następnie dosiadł konia – czarnego wierzchowca będącego nawiązaniem do Saturna – i ruszył wśród wiwatów tłumu w stronę kościoła Świętego Jana, gdzie odśpiewano uroczyste Te Deum. Stamtąd udał się pieszo do Zamku Królewskiego, wyciągając dłonie tak, by zebrany z dwóch stron tłum mógł je całować. „Zdaje się, że mu Pan Bóg przystawił osobnego na ten dzień anioła stróża – rzekł August Czartoryski do córki – bo ani słowem, ani krokiem więcej, ani mniej, nie powiedział i nie uczynił, tylko ile właśnie było potrzeba”.

Stanisław utrzymał ową doskonałą miarę i kilka dni później. Uroczyście zaprzysięgając pacta conventa w kościele Świętego Jana, wygłosił zaimprowizowaną mowę, która kończyła się charakterystyczną, wzruszającą oracją: „Boże najwyższy, jedyny, któryś mię na tym stopniu mieć chciał, wszak darmo nic nie czynisz. Tyś mi dał koronę, Tyś mi dał tę chęć gorliwą ratowania, dźwignienia ojczyzny. Dokończ, Panie, Twoje dzieło! Niech głos mój i prośba żarliwa przebije się aż do Ciebie. Dopełnij, Panie, dzieło Twoje, i wlej też w serca całego narodu tę miłość dobra ogólnego, którą ja pałam”. Zebra ni wybuchnęli płaczem i nawet Franciszek Potocki popłakał się z emocji.

Nowy król został wybrany jednogłośnie. Na elekcję stawiło się 5584 wyborców. Nawet ci, którzy uważali sejm konwokacyjny za nieprzepisowy, musieli przyznać, że była to najswobodniejsza i najbardziej zgodna z prawem elekcja od czasu wyboru Jana III przed prawie stu laty. Została przeprowadzona „w zgodzie, w spokojności i w skromności od wieków w królestwie niepraktykowanej” – jak zauważył Jędrzej Kitowicz, osoba niezbyt życzliwa Stanisławowi. Nie było żadnej przemocy, a jedynym nieszczęśliwym wypadkiem podczas całych uroczystości była złamana wskutek końskiego kopnięcia noga. Liczni magnaci, kręcący nosami na Stanisława, wydawali się mimo wszystko gotowi go znosić, on zaś wierzył, że zdoła stopniowo przekonać ich wszystkich.

Wieczorem po elekcji Stanisław napisał do Katarzyny, oznajmiając jej nowinę. Odpowiedź, datowana na 25 września, była taka, jaką mógł sobie wymarzyć. „Winna jestem Panu najserdeczniejsze powinszowania z racji tego szczęśliwego wydarzenia – pisała Katarzyna – i to w mniejszym stopniu z uwagi na wzięty tron niż na pole, które otwiera się przed Panem, byś mógł czynić wszelkie dobro według miary i wyższości Twych talentów”.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Adama Zamoyskiego „Ostatni król Polski” bezpośrednio pod tym linkiem!

Adam Zamoyski
„Ostatni król Polski”
cena:
103,70 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Tytuł oryginalny:
The Last King of Poland
Wydawca:
Czytelnik
Tłumaczenie:
Ewa Horodyska
Rok wydania:
2025
Okładka:
twarda
Liczba stron:
544 plus 24 (trzy wkładki ilustracyjne)
Ilustracje:
Katarzyna Konior
Premiera:
kwiecień 2025
Format:
160x230 [mm]
ISBN:
978-83-07-03595-6
EAN:
9788307035956
reklama
Komentarze
o autorze
Adam Zamoyski
Urodził się w Nowym Jorku, a młodość spędził w Londynie. Absolwentem uniwersytetu w Oksfordzie, gdzie studiował historię, filologię francuską i rosyjską. Autor książek i artykułów, głównie na tematy związane z Polską. Często też wypowiada się na łamach prasy brytyjskiej i w BBC.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone