Józef Hen - „Ja, Michał z Montaigne” – recenzja i ocena

opublikowano: 2010-07-10 08:44
wolna licencja
poleć artykuł:
Doskonale spełnia swoją rolę historyczna panorama: postaci odmalowane są żywymi barwami, autor dywagując może sobie pozwolić na opisanie najważniejszych motywów, decyzji i wydarzeń bez grzęźnięcia w bagnie szczegółów. Dokładnie tak, jak w _Próbach_ robi to Montaigne: kontekst jest potrzebny, lecz nie traćmy z oczu horyzontu i myśli przewodniej.
REKLAMA
Autor: Józef Hen
Ja, Michał z Montaigne
cena:
45 zł
Wydawca:
Wydawnictwo WAB
Okładka:
twarda, z obwolutą
Liczba stron:
316
Format:
160x240 mm
ISBN:
9788374146326

Książka, którą miałem przyjemność wziąć do ręki, jest wznowieniem biografii znanego francuskiego pisarza wydanej w roku 1978. Niemniej zmartwiłby się ktoś, kto szukałby tam szczegółowych dywagacji na temat dokładnych dat podróży bohatera, okoliczności murowania poszczególnych kamieni w jego zamku czy szczegółów garderoby jego małżonki. To biografia pisarza autorstwa innego pisarza (Józef Hen ma na swoim koncie i powieści i literaturę faktu); stąd koncentruje się nie na faktografii, a na dziele – opus magnum francuskiego twórcy to Próby. Lub raczej Essais : francuski tytuł książki dał bowiem nazwę całemu – i to wielce obszernemu – działowi literatury. Jednocześnie, jak na obwolucie zauważa wydawca, Hen ma bardzo osobisty stosunek do bohatera książki. Widać, że należy do szerokiego wcale grona osób, które się w Próbach zaczytywały. Mamy zatem biografię specyficzną: dokładne przeciwieństwo silącej się na dystans za wszelką cenę i obiektywne spojrzenie – niemal sub specie Aeternitatis – dłubaniny, książkę z tezą i wyraźnie zarysowanymi poglądami autora. Stąd Hena w tej książce niewiele mniej niż Montaigne'a. I dobrze, zyskują na tym zarówno styl, jak i przyjemność z lektury. Wszak informacje o Montaigne'u zdobyć dziś nietrudno – poczytać natomiast kilka słów na ten temat od kogoś, kto przez opasłe Próby przebijał się wielokrotnie, już trudniej.

Montaigne

Nim więcej o biografii, warto powiedzieć kilka słów o postaci. Jest to o tyle istotne, że Hen stara się pisać w duchu Montaigne'a, z jego lekkością i dystansem, a także nie sili się na perspektywę mędrca. Jeśli odrzucić bardziej ambitne – choć nie pozbawione argumentów – poglądy literaturoznawców, których część wywodzi eseistykę jako gatunek od dialogów Platona (czegóż brodaty Ateńczyk nie wymyślił?), właśnie Próby miały stanowić kamień węgielny nowego sposobu pisania. Wiele atramentu wylano, próbując ująć treściowe jak i formalne wyznaczniki eseistyki: bez większych skutków, niczym Proteusz wymyka się on próbom precyzyjnego opisu i klasyfikacji. Mnie jednak najbardziej do gustu – a w przypadku eseistyki można z czystym sumieniem zdać się na osąd klasyka: to tylko kwestia smaku – przypadła uwaga T. Adorno: eseje czyta się bezinteresownie. Można by dodać: bezinteresownie się je także pisze. I tu wydaje się Montaigne wyprzedza swoich poprzednich. Nie sili się na całościowe ujęcie wiedzy, nie analizuje problemów i nie rozkłada ich na czynniki pierwsze. Próby to raczej wielki dziennik z podróży (w przestrzeni jak i czasie – Montaigne wybornie znał łacinę i antyczną literaturę) oraz zapiski z życiowych doświadczeń. Dość bogatych zresztą – Montaigne doradzał królom, był też przez pewien czas politykiem. Stąd dwie cechy, które zdają się wyznaczać eseistykę w duchu Monatigne'a: bezinteresowność, pisarstwo mające służyć ekspresji i lepszemu formułowaniu własnych poglądów raczej niż przekonywaniu i agitacji czy retorycznym popisom. Stąd często dygresyjny styl i potrzeba zarysowania szerokiego tła opisywanych wydarzeń czy problemów. Z drugiej strony widać natomiast silne związanie poruszanej treści i doświadczeń życiowych (nierzadko w służbie publicznej): stąd osobista perspektywa.

REKLAMA

W swojej książce Hen starał się przedstawić zarówno informacje dotyczące dzieła i życia Francuza, jak też i pokazać własną interpretację wielu fragmentów oraz szerokie tło polityczne, pomagające zrozumieć problemy, którymi pan na Montaigne żył i o których pisał. Ponadto przejmuje opisany wyżej styl pisarza, dzięki czemu także forma biografii wybornie odpowiada jej treści.

Trzy tematy

Układ treści ma charakter chronologiczny, skoncentrowany jest jednak na trzech głównych zagadnieniach: najważniejszych wydarzeniach w życiu bohatera (oraz ich wpływowi na dzieło), interpretacji fragmentów Prób oraz próba odczytania „ducha autora”, a także polityczna panorama XVI-wiecznej Francji, opis wydarzeń, które miały wpływ na losy Montaigne'a. Ponadto jest wklejka z kilkunastoma ilustracjami na bardzo dobrym papierze: część to zdjęcia zamku w Montaigne... z Wikipedii, część – własne zdjęcia autora z podróży do Francji, do tego kilka portretów i dokumentów. Miły dodatek, choć do treści nie wnosi wiele.

Doskonale spełnia swoją rolę historyczna panorama: postaci odmalowane są żywymi barwami, autor dywagując może sobie pozwolić na opisanie najważniejszych motywów, decyzji i wydarzeń bez grzęźnięcia w bagnie szczegółów. Dokładnie tak, jak w Próbach robi to Montaigne: kontekst jest potrzebny, lecz nie traćmy z oczu horyzontu i myśli przewodniej. Siłą rzeczy owa część polityczna skupia się na panowaniu Henryka III de Valois, i jego następcy Henryka IV, który jeszcze jako król Nawarry miał wpływy w Bordeaux, gdzie Montaigne posłował, a później uzyskał nawet urząd mera. W tle wojny religijne i rzeź w nocy św. Bartłomieja, a także uwagi Montaigne'a na ten temat: rozsądek (zwolennik katolicyzmu w imię stabilności oraz braku wiary w przewrót i rozlew krwi jako sposób na budowę lepszego jutra) jak i bezradność.

Osobiste losy bohatera również szkicowane są dokładnie; plusem autora książki jest dobry dobór informacji. Jak wspomniałem, nie ma tu fachowych dyskusji montenistów nad dokładnymi datami poszczególnych wydarzeń, choć widać, że Hen się ze sporami specjalistów zapoznał. Przedstawia czasem najważniejsze kontrowersje, po to raczej, by spór zasygnalizować, niż by się usprawiedliwiać ze stanięcia po jednej ze stron. Czasem decyzje o poparciu którejś z doktryn wydają się pospieszne, trzeba jednak pamiętać o idei książki: jest to esej o Montaigne'u, a skoro esej, to siłą rzeczy czytamy o Michale jakiego postrzega Hen. Stąd prymat poszukiwań „ducha Montaigne'a” nad faktami z jego życia (zapewne ku rozpaczy poststrukturalistów, wierzących, że liczy się słowo, nie ulatujący w momencie publikacji duch autora). Nie ma jednak obaw – autor nie fantazjuje – lub raczej wyraźnie zaznacza, gdzie odbiega od źródeł i snuje własne domysły.

REKLAMA

Szczególnie ulubionym polem snucia rzeczonych domysłów jest życie uczuciowe Montaigne'a. Fakt, że bohater w Próbach nie stroni i od tych tematów, zastanawiając się na przykład w księdze III, w rozdziale O wierszach Wergilego nad tym, czy afekt i fizyczna skłonność są najważniejszymi podstawami do budowania dobrego małżeństwa. Niemniej, mimo lekkiego pióra autora, nużące są dywagacje a temat kolejnej kobiety spotkanej przez Montaigne'a i doszukiwanie się bliższych związków między nią a bohaterem. Szczególnie, że przedostatni rozdział, nb pod tytułem Ostatni romans, opisuje przyjaźń wiekowego już autora z Marią de Gournay. Przyjaźń o tyle istotną, że Maria była zarówno wielbicielką Prób i redaktorką III księgi oraz wydań pośmiertnych, jak i wartościowym intelektualnym partnerem dla Montaigne'a. Żeby pokazać próbkę stylu, oddam na moment głos autorowi, który docieka myśli pisarza przy okazji spotkania z wielbicielką:

Dziewczyna! Młoda, rozentuzjazmowana – a może piękna? Stare, głupie serce kołacze się niespokojnie w piersi. Nazajutrz Montaigne przemaga swą boleść – odświeżony, wymyty, pachnący udaje się z wizytą do panny de Gournay i jej matki. Składa wyrazy podziękowania [za zaproszenie – BC] – i przygląda się swojej entuzjastce. Nie, nie jest piękna. Ale nie jest też brzydka. Młoda, świeża, inteligentna, oczytana, trochę egzaltowana, prawie niepoczytalna – bardzo dobrze, może myśleć schorowany mędrzec, niepoczytalne panny to jedyna nasza nadzieja [s. 270].

Ponieważ znajomość z panna Gournay jest istotnym wydarzeniem, dywagacje te są tu na miejscu, niemniej po ponad dwustu stronach najeżonych takimi dygresjami, ów rozdział budzi poczucie przesytu. Na korzyść autora przemawia tu jednak fakt, że stara się odmalować Montaigne'a jako zwolennika złotego środka, człowieka zaangażowanego w sprawy światowe oraz potrafiącego docenić przyziemne przyjemności. Tu zresztą będzie bronić Hen prawa do własnej wizji Prób i ich autora – na koniec jednego z rozdziałów pisze:

Montaigne w ostatnich latach życia dodał do Prób trochę uszczypliwości pod adresem protestantów, czasem bardzo gwałtownych. Nic nie pomoże – póki spór jest żywy, protestanci będą brać Próby w posiadanie. Książki mają swoje własne życie [s. 287].

REKLAMA

O interpretacji, jaką wobec dzieła Montaigne'a stosuje Hen, wspomniałem mimochodem w poprzednim rozdziale, pozostaje jedynie doprecyzować. Poza zwróceniem szczególnej uwagi na umysłowość Montaigne'a, na osobisty ton i szukanie środka, pisze Hen o erudycji i literackich komentarzach Montaigne'a. Szczególnie ciekawe było dla mnie porównanie stosunku młodego pisarza do autorów antycznych oraz starszego, bardziej doświadczonego, mającego za sobą pracę w sądzie. Na tej podstawie, jak pisze Hen, rodzi się krytycyzm Montaigne'a, skoro nawet idylliczny świat lektur łacińskich i greckich jest źródłem sceptycyzmu i ironii. Dobrze uargumentowane są także różnice, które wskazuje między pierwszymi dwoma i trzecią księgą prób, którą Montagine pisał po sporej przerwie, podróży do Włoch i merostwie Bordeaux. W istocie, widać w niej większy dystans i oddalanie się od sceptycyzmu w kierunku pogody życia. Jednym z najlepszych fragmentów jest też opis wyprawy do Włoch, gdzie między cytatami z dziennika Montaigne'a można dostrzec i jego słabostki (opis chorób i braku wiary w ich wyleczenie) jak i umiejętność cieszenia się podróżą i ciekawość świata, ważną cechę pisarza.

Strona redakcyjna książki nie przedstawia większych braków. Czcionka jest czytelna, przyjemnie skrojona; błędów stylistycznych i literówek w zasadzie brak. Dziwi jedynie maniera umieszczania nawiasów po kropce kończącej zdanie. Oprawka jest twarda z obwolutą, książka szyta i klejona, wygodnego formatu. Cena jest wysoka, ale jakoś wydania a nade wszystko treści w dalszym ciągu zachęca do kupna.

Podsumowanie

Dobra recenzja nie może się obejść bez krytyki autora. Z drugiej strony formuła przyjęta przez Hena znacznie bardzo to zadanie utrudnia. Dzięki doskonałemu warsztatowi i wyrobionemu stylowi, książkę czyta się przyjemnie. Balans pomiędzy liczbą szczegółów a tokiem narracji jest zachowany. Największy mój zarzut – czyli osobiste podejście do tematyki i własne interpretacje, w miejscach wychodzących poza źródła zaznaczane przez Hena – jest zarazem jej największą zaletą. Ta biografia Michała z Montaigne nie jest szczegółowym kompendium jego życia – jest raczej przewodnikiem po twórczości, czymś pomiędzy własną interpretacją a pracą historyka, mającą uwypuklić najważniejsze wydarzenia, które ukształtowały pisarza i do których się odnosił. Ponieważ gros tekstu to dywagacje na temat zbioru esejów, podstawą do oceny stają się zręczność, spójność i oryginalność ujęcia. A w tych kategoriach trudno cokolwiek autorowi zarzucić.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Bartłomiej Czajka
Absolwent filozofii (licencjat w ramach MISH UJ, magisterium na Uniwersytecie w Barcelonie), naukowo zajmuje się logiką i filozofią języka. Interesuje się historią starożytną i średniowieczną, szczególnie światem greckim w okresie klasycznym i hellenistycznym oraz językami klasycznymi. Z Histmagiem współpracuje od 2003 r. Członek Stowarzyszenia Naukowego Collegium Invisibile. W wolnych chwilach chętnie grywa w szachy i brydża.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone