Kobieta, która wstrząsnęła życiem Goethego
Pani von Stein (1742–1827) zajmuje zaszczytne pierwsze miejsce w galerii kobiet, które zdołały zawładnąć sercem wielkiego poety. Ponad półwieczna bogata korespondencja między tą parą — od momentu ich poznania w 1775 roku do śmierci Charlotty w roku 1827 — zaledwie w części ukazuje postać kobiety, która była jego muzą. To jej poświęcał swe mistrzowskie liryki. Jej rysy nadał Ifigenii i księżniczce z Torquata Tassa. Jej pierwszej czytał fragmenty Wilhelma Meistra. Ona zainspirowała go do stworzenia innych utworów poetyckich, sztuk teatralnych, rysunków, do napisania prac naukowych, których nie sposób wyliczyć.
Zachowało się aż tysiąc sześćset listów oraz krótkich bilecików, które Goethe napisał do powierniczki swego serca. Na pozór są spokojne, pogodne, pełne miłości i wdzięczności. To listy-zwierzenia, rozmowy z samym sobą, zapiski niczym w pamiętniku, poezja prozą, opisy przyrody, analizy dzieł. To także nadzieje i namiętne wezwania, pragnienia i pełne goryczy rezygnacje.
Niestety, nie posiadamy ani jednego listu Charlotty do Goethego z pierwszego okresu ich znajomości. Zwrotu wszystkich listów, które pisarz cierpliwie gromadził przez dwadzieścia cztery lata ich miłości, zażądała pani von Stein w 1789 roku, po czym własnoręcznie je spaliła urażona, rozżalona i rozgniewana oziębieniem jego uczuć po powrocie z Italii i związkiem z Chrystianą Vulpius.
Jest to korespondencja jednostronna i wydaje się, że dla historyka niekompletna, małowartościowa, ale na tym właśnie polega jego praca — nawet z najmniejszych zasobów źródłowych musi wyłuskać jak największą ilość informacji. Mam nadzieję, że uda mi się przeprowadzić takie badania na podstawie listów miłosnych Goethego do pani von Stein z lat 1775–1827.
Kobiety w życiu Goethego
Pierwszą miłością czternastoletniego wówczas Johanna Wolfganga była starsza od niego Małgorzata, którą poznał w domu swego kolegi. Chodził za nią do kościoła, żeby móc nacieszyć się jej widokiem. W czasie koronacji arcyksięcia Józefa był jej przewodnikiem po Frankfurcie. Niestety, piękna dziewczyna musiała opuścić miasto i wrócić do rodziców. Młody Goethe przeżywał okrutne męki z tęsknoty za nią. Gdy dowiedział się, że uważała go zawsze za dziecko, szybko wyleczył się z młodzieńczego zauroczenia.
Imię Anny Katarzyny „Anett” Schönkopf (1746–1810) zakochany Goethe wyciął starannie nad swoim imieniem w korze młodej lipy. Poznał ją wiosną 1776 roku w Lipsku. Anettka, starsza o trzy lata, młoda, ładna, świeża, kochająca i miła, gotowa uczynić dla niego wszystko, zasługiwała — zwierza się Goethe — na wstąpienie do przybytku jego serca i dostarczała mu rozkoszy uwielbienia. Miłość z lat studenckich, egzaltowana i gwałtowna, okazała się miłością niespokojną i nieszczęśliwą — rodzice jego wybranki nigdy nie wyrazili zgody na ich pożycie. Latem 1768 roku Johann przerwał studia i porzucił Anettę na zawsze. Tuż po wyjeździe poety Katarzyna zaręczyła się z doktorem praw Krystianem Karolem Kanne i poślubiła go w maju 1770 roku. Pod wpływem tych młodzieńczych uniesień Goethe stworzył cykl erotyków poświęconych Annie Katarzynie, wydany w 1770 roku w Lipsku.
W czasie idylli strasburskiej w życiu Goethego pojawiła się nowa namiętność — Fryderyka Brion (1752–1813), córka pastora z Sesenheim. Subtelna, błękitnooka dziewczyna, o smukłej sylwetce, jasnej cerze, delikatnych rysach twarzy i bujnych blond warkoczach, skora do tańca i zabawy, wywarła na nim niebywałe wrażenie, skoro już po kilku dniach znajomości dostała od niego list, będący zapowiedzią poważniejszego uczucia. Płomień miłości wygasł jednak, gdy poeta skończył studia w Strasburgu latem 1771 roku. Fryderyka nie wyszła za mąż. Jej serce, które kochało tylko Goethego, nie mogło należeć do kogoś innego.
Dzieje kolejnej miłości błyskotliwego pisarza wyczytać można przede wszystkim z Wertera.
Charlottę „Lottę” Buff (1753–1828) poznał przypadkowo 9 czerwca 1772 roku na wiejskim pikniku w pobliżu Wetzlaru. Nie był świadomy, że Lottka jest od trzech lat zaręczona, ba! jej wybrankiem okazał się jego przyjaciel Jan Krystian Kestner, i uległ urokowi osiemnastoletniej dziewczyny. Smukła i zgrabna, szczera i radosna, swobodna w codziennym obcowaniu przyciągnęła do siebie Goethego, który często odwiedzał jej dom, czasami nawet kilka razy dziennie. Serdeczność, którą roztaczała wokół siebie, pogłębiała uczucie poety, jednak Lotta nie była w stanie mu zaproponować niczego poza przyjaźnią. Po burzliwych zmaganiach wewnętrznych zdecydował się on na „dobrowolne oddalenie się” i 10 listopada 1772 roku ostatecznie opuszcza Wetzlar, by rozpocząć we Frankfurcie pracę nad dziełem swego życia.
W kwietniu 1773 roku Lotta wzięła ślub z Kestnerem i w kochającej się rodzinie wychowywała szczęśliwie dwanaścioro dzieci. Po śmierci męża jesienią 1816 roku przybyła z córką do Weimaru, by po raz ostatni spotkać się z twórcą Wertera.
Anna Elżbieta „Lili” Schönemann (1758–1817) ujęła Johanna swym dziecięcym urokiem w styczniu 1775 roku podczas koncertu, który odbył się w domu jej ojca, bogatego kupca i bankiera frankfurckiego. Nieśmiałe spojrzenia, wdzięczne ruchy, ukradkowe uśmiechy Lili rozdmuchały ogień w jego sercu. Wiosną wyjechali razem do wiejskiej posiadłości państwa Schönemann w Offenbachu. A że szesnastoletnia panna również uległa przystojnemu kawalerowi, w kwietniu 1775 roku doszło do oficjalnych zaręczyn. W tym okresie powstały pierwsze liryki miłosne poświęcone Lili.
„Uczucie oparte na nadziei połączenia i trwałego współżycia” przekreśla lęk przed skrępowaniem osobowości twórczej, zahamowaniem artystycznego rozwoju i zepchnięciem z obranej drogi. 20 września 1775 roku Goethe zerwał zaręczyny z panną Schönemann, a 30 października uciekł do Frankfurtu. Rozpoczął się nowy rozdział jego życia — okres weimarski. Nie otrząsnął się szybko z zawiłej miłości, która przyciągała go nieodpartą siłą, póki widywał Lili, przebiegając skrycie, otulony obszernym płaszczem, pod jej oknami.
Lata 1775–1786 to płomienny okres, kiedy Goethe niczym Ziemia porusza się wokół wciąż oddziałującego Słońca — Charlotty von Stein. Ta właśnie kobieta, z którą łączyła go ponaddziesięcioletnia intymna przyjaźń, przyciągała poetę najmocniej i najtrwalej ze wszystkich dotychczas poznanych niewiast. W liście z 30 sierpnia 1784 roku wyznaje: ...nie, moja miłość do Ciebie to nie namiętność, to choroba, ale droższa mi ona niż najwspanialsze zdrowie i nie chcę z nią walczyć.
Ich związek dusz trwał aż do nagłego wyjazdu poety bez pożegnania do Włoch w 1786 roku, a zerwanie z blisko pięćdziesięcioletnią Charlottą stało się całkowite po jego powrocie, gdy zamieszkał z nowo poznaną kobietą...
Christiana Vulpius (1765–1816), wówczas dwudziestotrzyletnia pracownica manufaktury wytwarzającej sztuczne kwiaty, nie była wysoka ani piękna. Zresztą Goethe nie lubił arcypięknych kobiet. Była ładna. Miała świeże, mięsiste usta, okrągły podbródek, błyszczące oczy, niskie czoło i bujne ciemne loki, które frywolnie wiły się wokół jej twarzy. Gdy wręczała mu list od swego brata z prośbą o poparcie u dworu, ujęła go śmiałością i dobrym humorem. Dostrzegł w niej posłankę naturalnego, zdrowego świata ludu. To spotkanie zapoczątkowało silną miłość, lecz związek ten zachowywali w ścisłej tajemnicy. Związanie się Goethego z kobietą niższego stanu wywołało ogólne oburzenie dworu weimarskiego i uczyniło ich pożycie przedmiotem obraźliwych plotek i kpin.
Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!
Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!
Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/
Mimo ujmującego wyglądu była to istota bardzo przyziemna i prozaiczna, która poza upojną zmysłowością i przymiotami skrzętnej gospodyni nie miała większych zalet. Była niewykształcona, pisanie sprawiało jej ogromne trudności. Z natury wulgarna i ordynarna miała trzy główne wady: lubowała się w nie zawsze gustownych strojach, bez opamiętania kochała tańczyć, nie znała umiaru w piciu. Mimo to Goethe w pulchnych ramionach Christiany szybko zapomniał o kazaniach pani von Stein.
Dopiero o piętnaście lat młodszej Christianie udało się okiełznać niestroniącego od kolejnych miłostek Goethego, a punktem kulminacyjnym tego długoletniego związku był ślub zawarty niemalże potajemnie w czasie oblężenia Weimaru przez wojska francuskie, 19 października 1806 roku. Christiana umarła 6 czerwca 1816 roku prawdopodobnie wskutek napadów epilepsji wywołanych przez zakażenie krwi.
W różnobarwnym wachlarzu miłosnym Goethego już w latach 1806–1807, podczas jego pobytu w Jenie, znalazła się Wilhelmina Herzlieb (1789–1865), nazywana przez bliskich Minnchen. Literatura zawdzięcza jej powstanie sonetów jenajskich — pereł poezji miłosnej Goethego. Po wyjeździe Minny do Züllichau Goethe spotkał ją dopiero w 1812 roku, już jako narzeczoną berlińskiego nauczyciela gimnazjum. Tak relacjonuje wydarzenie w liście do żony z 6 listopada 1812 roku: Wczoraj wieczorem widziałem Minę... zawsze tak samo piękna i miła, toteż wcale nie biorę sobie za złe, że ją niegdyś tak kochałem.
Tragicznie potoczyły się dalsze losy Minny. Rozwój choroby psychicznej przyspieszył małżeństwo z człowiekiem, którego nie kochała.
Swoją drugą młodość Johann Wolfgang przeżył u boku Marianny von Willemer-Zulejka (1784–1860), wychowanki, a potem żony frankfurckiego przyjaciela poety Johannesa von Willemera. Impulsywna, wesoła, naturalna, wszechstronnie wykształcona, rozkochana w pieśniach, tańcu, muzyce i poezji, którą sama tworzyła, stała się obiektem uwielbienia poety. Latem 1815 roku spędził z nią szczęśliwe tygodnie w posiadłości Willemerów w Gerbermühle. Po rozstaniu wymieniali między sobą jeszcze przez kilka lat gorące listy miłosne pisane szyfrem. Marianna obdarowała go własnymi wierszami, które Goethe pod tytułem Zulejka włączył po latach do obszernego tomu orientalnej poezji Dywan Zachodu i Wschodu, na który składa się blisko trzysta wierszy ułożonych w dwanaście ksiąg.
W chwili, gdy poczuł, że jego relacja z Zulejką, podsycana fantazją romantycznej przygody, zaczyna przekraczać granice poetyckiej przyjaźni, odjechał. Nie spotkali się już nigdy.
W sierpniu 1821 roku, podczas wyjazdu na kurację zdrowotną do Karlsbadu, siedemdziesięciodwuletni autor Fausta poznał w pobliskim Marienbadzie swoją ostatnią miłość — siedemnastoletnią Ulrykę von Levetzow (1804–1899), która spędzała wakacje u dziadków. Mieszkali w jednym domu, poeta miał więc wiele okazji do spotkań z dziewczyną. Kolejnego lata również odwiedził marienbadzkie przyjaciółki. Zbudziła się w nim myśl o poślubieniu Ulryki. O pomoc w staraniach o jej rękę prosił księcia Karola Augusta. Oświadczyny Goethego zostały odrzucone. Familia Ulryki nie zgodziła się na ten związek. We wrześniu wrócił do Weimaru, a wiadomość o jego małżeńskich planach wzbudziła niemało kontrowersji w tamtejszym towarzystwie. Odtrącony znalazł ukojenie w muzyce polskiej pianistki Marii Szymanowskiej, a gorycz jego porażki naświetla Elegia Marienbadzka, która wraz z wierszem Do Wertera i lirykiem Pojednanie tworzy cykl znany jako Trylogia namiętności.
Femme fatale i cierpienia młodego Goethego
W maju 1775 roku podczas pobytu w Strasburgu Johann Wolfgang von Goethe spotkał się ze słynnym lekarzem Zimmermannem, który w trakcie rozmowy pokazał mu swój zbiór portretów sylwetkowych. Wśród nich odnalazł poeta postać pani von Stein, która od razu przykuła jego uwagę. Skreślił wówczas kilka słów na arkuszu: Jakże wspaniałym widowiskiem byłoby ujrzeć świat przeglądający się w tej duszy. Widzi ona świat takim, jaki on jest, a przecież przez pryzmat miłości...
Charlotta Albertyna Ernestyna von Schardt urodziła się w 1742 roku. Córka tajnego radcy i marszałka dworu weimarskiego Jana Krystiana Wilhelma von Schardta i Konkordii Elżbiety Irving of Drum. Starannie wykształcona i wychowana w domu o typowych arystokratycznych tradycjach. Od lat młodzieńczych była damą dworu księżnej matki Anny Amalii. W 1764 roku, po namowie rodziny, wzięła ślub z typowym niemieckim szlachcicem, pasjonatom koni, rasowego bydła i hazardu, nadwornym marszałkiem Ernestem Jozajaszem Fryderykiem von Stein. Niezbyt szczęśliwa w małżeństwie, nierozumiana przez męża, chorowita, żyła na uboczu, wiele czasu poświęcała sztuce. Matka siedmiorga dzieci, z których wiek dojrzały osiągnęło trzech synów: Karol, Ernest i Fryderyk.
Zanim poznała Goethego osobiście, była pod silnym wrażeniem jego twórczości. Jego imię często wymieniała w listach do swego lekarza i przyjaciela, Johanna Georga Zimmermanna. W jego oczach ta fascynująca kobieta jawiła się niczym Włoszka — szczupła, o mocno różowych policzkach, czarnych włosach, łagodnym głosie i niezwykłej piękności czarnych oczach. Z jej twarzy od pierwszego wejrzenia można wyczytać powagę i cnotliwość, łagodność i uprzejmość, cierpienie i subtelną wrażliwość. Dworskie maniery, których sztukę opanowała w najwyższym stopniu, uszlachetnia rzadko spotykana prostota. To pobożna dusza o marzycielskim polocie. Po ziemi stąpa niczym Zefir, tańczy jak artystka teatralna, a światowe rozrywki nie są jej upodobaniem.
W listopadzie 1775 roku w wieku dwudziestu sześciu lat serce Goethego zostaje rażone piorunem namiętnej, ale niespełnionej, jak się później okaże, miłości do trzydziestotrzyletniej wówczas Charlotty.
Już w początkach ich znajomości była najdroższym aniołem Goethego: Tyś jedyna pośród kobiet dała miłość memu sercu i uczyniła mnie szczęśliwym — pisze w liście z 23 lutego 1776 roku.
Poeta nie wywarł początkowo entuzjastycznego wrażenia na pani von Stein: ...jest niemożliwy, ze swym zachowaniem, nie da sobie rady na świecie... a do tego jeszcze ten niespokojny sposób bycia, posługiwanie się przekleństwami, używanie wulgarnych i niestosownych wyrażeń... Czuję, że Goethe i ja nie będziemy nigdy przyjaciółmi. Nie podoba mi się jego sposób bycia, gdy idzie o naszą płeć... nie ma szacunku w jego osobie — pisze do Zimmermanna 7 marca 1776 roku.
Mimo niechęci, którą zapewne okazywała na oficjalnych spotkaniach, nieugięty Goethe uporczywie kreślił w listach kolejne wyznania, kochał ją jeszcze bardziej niż zwykle, a cokolwiek ona czyniła, uszczęśliwiało go. 13 maja pani von Stein pisze do swego lekarza w zdecydowanie innej tonacji: Z Goethem mi cudownie. Po ośmiu dniach, kiedy opuścił mnie tak gwałtownie, wrócił znów aż nadmiernie kochający...
Jako przyjaciółka i partnerka do rozmowy Charlotta von Stein stawała się dla Goethego coraz ważniejsza. Pomagała mu rozeznać się w obcych dlań kręgach dworskich, uświadamiała go, kim jest, do czego zmierza i jaką stosowną koncepcję jego osoby powinien obrać. On wypoczywał przy niej, uprzyjemniał sobie czas poprzez rozmowy z nią i zapominał o trudach dnia codziennego. Narastająca miłość i bezgraniczne zaufanie stawały się jego przyzwyczajeniem.
Każdy wyjazd i niemożność widzenia jej przysparzały mu okrutnych cierpień: ...od kiedy Cię nie ma przy mnie, życie straciło dla mnie sens, nie wiem, po co nadchodzą dni, w których Cię nie zobaczę, a już najbardziej mnie męczy, kiedy mnie spotyka coś dobrego i nie mogę z Tobą tego dzielić... Dla złagodzenia swych boleści woził ze sobą jej obraz i wspominał każdą wolną od zajęć państwowych wspólnie spędzoną chwilę.
Razem czytali Pamiętniki Woltera, Etykę Spinozy, razem rysowali, chodzili na przechadzki, na ślizgawkę, razem brali udział w przedstawieniach teatru książęcego, wspólnie organizowali zabawy i reduty dworskie. Charlotta wiedziała o nim wszystko. Udzielała mu życzliwych rad. On zwierzał się jej z najgłębiej skrywanych tajemnic i najbardziej osobistych spraw moralnych i politycznych, a gdy tylko wracał z podróży, niecierpliwie dzielił się z nią najróżniejszymi spostrzeżeniami. To jej pierwszej przesyłał swoje gotowe dzieła, które stworzył w czasie owej miłosnej burzy i to właśnie jej recenzja miała dla niego największe znaczenie. Jej zdanie nadawało ostateczną formę lisów, które pisał do księcia Karola Augusta. Ona jedyna ze wszystkich istot na świecie mogła uczynić Goethego szczęśliwym.
Gdy tylko się budził, pędził jak wariat do biurka, by skreślić choć kilka słów do Charlotty, jedynego słodkiego wytchnienia jego serca. Wiecznie stęskniony i spragniony jej drogich czarnych oczu, ukrywał się w krzakach przy szosie, by zobaczyć, jak przejeżdża jego ukochana.
Przesyłał jej bukiety kwiatów i kosze owoców, szparagi i melony, poziomki i brzoskwinie, które hodował w swoim ogrodzie na Frauenplan. Obdarowywał ją słodyczami i prezentami i z rozkoszą wyrwałby sobie każdy włos z osobna z głowy, by móc sprawić jej przyjemność. Ona nauczyła go jeść kiszone ogórki, za co jej dziękował serdecznie — gdy orzeźwiał się nimi podczas męczącej konnej podróży. Opiekował się jej najmłodszym synem Fryderykiem, gdy musiała opuścić Weimar, zabierał go ze sobą podczas wyjazdów służbowych i zasypywał prezentami.
Jesteśmy darmowym portalem, którego utrzymanie dużo kosztuje. Jako medium niezależne pozyskujemy środki na nasze utrzymanie od reklamodawców lub Czytelników. Nie prosimy o wiele - gdyby każda czytająca nas Osoba podarowała nam 10 zł, to starczyłoby to nam na rok bardzo wytężonej działalności i nowych inicjatyw. Okazuje się jednak, że do tej pory wsparło nas zaledwie 0,0002% naszych Czytelników. Dowiedz się, jak możesz nam pomóc!
26 czerwca 1780 roku dołączył Goethe do listu mały podarunek, z wyglądu niepozorny. Wiąże się z nim rzecz osobliwa: otóż wolno mi obdarzyć nim tylko jedną jedyną kobietę, i to raz w życiu. Była to jedna z trzech par białych rękawiczek, które otrzymał 23 czerwca 1780 roku w czasie pasowania go na członka loży wolnomularskiej „Amalia”. Jedną parę miał nosić podczas posiedzeń loży, drugą miano mu włożyć na ręce do trumny, trzecią, zgodnie z przepisami loży, mógł ofiarować najukochańszej kobiecie. Goethe wybrał panią von Stein.
Gloryfikował jej imię, nie rozstawał się z prezentami, które otrzymywał od Charlotty jako symbole jej przyjaźni — pierścienia nie zdejmował, mimo że czasami zsuwał się z jego palców, a kamizelkę utkaną przez swoją Madonnę traktował niczym talizman i nosił przy każdej uroczystości. Miejsca, w których byli razem, rozpamiętywał w kolejnych listach, a jej inicjały, które złożyła na skale, gdy była z nim w Grocie Hermana, całował dopóty, dopóki porfir wionął zapachem ziemi.
Subtelność, powab, uprzejmość, nawet widoczna sympatia kobiet, które spotykał na swej drodze, przemijały bezpowrotnie. Tylko pani von Stein pozostawała niezmienna — tylko ją ubóstwiał. Kochał w niej nawet sposób, w jaki prowadziła gospodarstwo w Kochbergu. We wszystkim, co czyniła, objawiała się jej cudowna natura.
Ernest von Stein, odpowiedzialny na dworze Karola Augusta za książęcą wozownię i stajnie oraz stadninę koni w Allstedt, nie miał zastrzeżeń wobec przyjaznego związku Goethego z jego żoną, a ten przesyłał w listach do Charlotty wielokrotne pozdrowienia Ernestowi i chętnie spotykał się z nim.
Wielką wstrzemięźliwość w pisaniu listów do poety w pierwszych latach ich znajomości próbował Goethe przezwyciężyć wzbudzeniem w Lotcie zazdrości, mówił więc o pięknej markizie Branconi. Wydaje się, że od listopada 1780 roku drzewo ich przyjaźni, dość dawno już zasadzone, powoli się odradza. W lustrum swego pobytu w Weimarze tak oto pisze do Charlotty: Pewny znów miłości Pani, czuję się zupełnie inaczej, miłość nasza powinna być jak wino reńskie, co rok lepsza. W liście z 22 listopada 1781 roku nakreśla obraz miłości, którą jednak zaczęła go darzyć najukochańsza kobieta. Porównuje ją do Gwiazdy Polarnej, która nigdy nie zachodzi i świeci niczym żywy wieniec nad ich głowami. Goethe nie mógł pojąć przewrotu, jakiego dokona miłość w najgłębszych pokładach jego duszy. Mimo że żył już tyle lat, nigdy nie był w stanie zaznać takiego uczucia.
W dalszej korespondencji poeta nie nadużywa już zdania wykrzyknikowego „Kochaj mnie!”. Częściej zastępuje go stwierdzeniem „Twoja miłość...” Zaczyna zdrabniać jej imię — „moja Lotta”. Język, którym do niej przemawia, wydaje się bardziej intymny, słowa jawią się niczym osnute mgiełką szczęścia i radości. Czyżby doszło między nimi do erotycznego zbliżenia, które połączyło całkowicie ich dusze, a czemu zaprzeczają biografowie Goethego?
Pod datą 8 lipca 1781 roku czytamy: Jesteśmy naprawdę sobie poślubieni, związani księgą, na której kartki składają się miłość i radość, okładka zaś to krzyże, troski i niedole... Z wcześniejszych listów możemy dowiedzieć się, iż zdarzało mu się wymykać nocą z jej pokoju, po czym krążyły mu po głowie dziwaczne myśli. Nieraz spodziewał się zastać ją samą w domu, miał nadzieję, że kilka pierwszych godzin spędzi tylko z nią. Podarował nawet Lotcie do jej wyłącznego użytku klucze od bramy prowadzącej do jego domku na skraju parku dworskiego. W liście z 1 marca 1783 roku pisze, że jedyną sprawą ziemską, która go jeszcze obchodzi, jest marzenie na jawie i we śnie o jej fantazjach. Czy erotycznych? — tego nikt nie będzie pewien, bo przecież swoje listy ona sama spaliła. Ja osobiście jestem skłonna podpisać się pod stwierdzeniem, że tych dwoje oprócz jedności myśli i dusz łączyła również jedność ciał.
Świadectwem głębokiego przywiązania, które Goethe odczuwał wobec swej przyjaciółki-kochanki, jest bogata spuścizna twórcza, którą pozostawił potomnym. W czasie jego weimarskiego romansu z Charlottą von Stein, oprócz niemal tysiąca ośmiuset listów adresowanych do niej, powstało wiele wierszy, w których opiewał poeta swoją ukochaną jako „Lidę”. Od wcześniejszych erotyków, które pisał chociażby do Fryderyki, różnią się uduchowieniem i dystansem w stosunku do podmiotu miłości. Świadczą o wzajemnym zrozumieniu kochanków, o bogatej wiedzy o życiu, głoszą umiar, przypominają o troskach i obowiązkach.
Pomimo wszystkich namiętnych chwil wspólnych uniesień Goethemu coraz bardziej ciążył ten związek. Zaczął on dotkliwiej odczuwać samotność w domu i nienormalność sytuacji życiowej. Konieczność ciągłego baczenia na zachowanie pozorów i wiecznego ukrywania swych uczuć przez wzgląd na wszechpotężny konwenans stała się nieznośna. Służba na dworze męczyła go i napawała niechęcią. Działanie jako minister księstwa nie dawało mu już satysfakcji. Do relacji między trzydziestosześcioletnim Johannem i czterdziestoczteroletnią Charlottą zaczęła wkradać się nuda przyzwyczajenia, zobojętnienie poety i zazdrość starzejącej się kobiety. W jego listach wyczuwa się jakieś wahanie, jakąś monotonną obojętność, a ich częstotliwość maleje.
3 września 1786 roku przebrany za kupca z Lipska, pod zmyślonym nazwiskiem Jana Filipa Möllera, potajemnie opuszcza Karlsbad, gdzie przebywał na kuracji, i udaje się w podróż do Italii. Ucieka, nie wtajemniczywszy w swoje plany powierniczki swego życia, co było dla niej wielkim ciosem. Nigdy mu tego nie wybaczyła.
Goethe spędził we Włoszech prawie dwa lata. Przeżył tam wspaniałą przygodę intelektualną. Poznał nowych ludzi i kulturę, podziwiał przyrodę, krajobrazy i sztukę włoską. Korespondencja z Lottą nie została zerwana, ale zmącona obopólnym żalem i wyrzutami porzuconej kochanki. W czasie tych szalonych wojaży prowadził dla niej dziennik podróży. Zwierzał się jej ze swych przeżyć i wrażeń, informował o swoim zdrowiu, postępach twórczych i zajęciach. Wysyłał jej pozdrowienia i paczki, które jak sam pisał, były dowodem jego nieustającej miłości.
Rozstanie z Charlottą w zamyśle Goethego miało uczynić go lepszym, szczęśliwszym. Było swego rodzaju katharsis dla ich obojga i odrodzeniem ich miłości: ...odległość i nieobecność oczyściła i spłukała wszystko, co w ostatnich latach między nami stanęło, tym goręcej płonie i znów jaśnieje w mej duszy piękny płomień miłości, wierności i pamięci.
Więzy łączące go z pozostawioną przyjaciółką okazały się nierozerwalne. Pamięć o niej nie opuszczała poety nawet pod wpływem wielu różnorodnych zmysłowych doznań i radości życia. Miłostki z nowo poznanymi włoskimi kobietami nie zdołały rozproszyć tęsknoty za tą jedyną. Był przywiązany do niej wszystkimi nerwami, całą duszą.
18 czerwca 1788 roku Goethe wraca do Weimaru. Pani von Stein na wieść o jego powrocie wyjechała do swego majątku w Kochbergu. Gdy spotkali się wreszcie, powitała go z milczącą oziębłością i udawaną obojętnością. Relację Johanna z podróży włoskiej pozornie zbagatelizowała, zabawiała się w tym czasie z ulubionym psem. Dla obojga spotkanie to przyniosło rozczarowanie. Ich kontakty ulegały ciągłemu pogorszeniu.
Ostateczne zerwanie nastąpiło, gdy do Charlotty dotarła wiadomość o romansie Goethego z Krystianą Vulpius. Do głębi zraniona w swych uczuciach i dumie, odrzuciła przyjaźń, którą jej ofiarował w zamian za minioną miłość, czyniła mu wyrzuty i oskarżała go, odcięła się w gniewie i w żalu pisała wiersz, rozpamiętujący minione godziny radości i miłości, na które nadal czekała.
Po przykrym dla obu stron rozstaniu, gdy namiętności już wygasły, a zostały wspomnienia, znów krążyły między nimi listy, tyle że podkreślali w nich swoje przyjacielskie relacje. Wymieniali życzenia świąteczne i urodzinowe, drobne upominki, książki, bywali u siebie, Goethe gościł ją często u siebie na sympozjach towarzysko-literackich, ona opiekowała się jego synkiem Augustem, jak zawsze żywo interesowała się jego pracami — była najwierniejszą wielbicielką jego twórczości.
Charlotta von Stein zmarła 6 stycznia 1827 roku. Goethe nie był obecny na ceremonii żałobnej — całe życie unikał pogrzebów. Zaraz po jej śmierci wykrzyczał ze łzami w oczach do pani von Ahnefeld, jej starej przyjaciółki: Ach, to nie do wybaczenia, że ja, człowiek osiemdziesięcioletni, ryczę jak stara baba. Ale stracić taką przyjaciółkę to ciężki cios!
Charlotta von Stein wywarła na Goethego i jego twórczość największy wpływ spośród kobiet, które darzył uczuciem w ciągu swego osiemdziesięcioczteroletniego życia. Niewątpliwie była osobą subtelną, łagodną i delikatną. Obdarzona poczuciem piękna, wrażliwa na literaturę, sztukę i muzykę. Nieprawdą jest, jak piszą o niej niektórzy biografowie, że była powierzchowną, niewyrozumiałą i oziębłą kobietą, niezdolną do wyższych uczuć, o wąskich horyzontach zakreślanych przez etykietę dworską. Bez wątpienia nie dorównywała wielkości Goethego, ale nie mogła być taką Charlotta, która stała się pierwszą damą jego duszy, największą miłością twórcy Wertera, która zawładnęła bezgranicznie jego uczuciem i wyobraźnią.
Chcesz zawsze wiedzieć: co, gdzie, kiedy, jak i dlaczego w historii? Polecamy nasz newsletter – raz w tygodniu otrzymasz na swoją skrzynkę mailową podsumowanie artykułów, newsów i materiałów o książkach historycznych. Zapisz się za darmo!
Bibliografia
Źródła:
- Goethe J. W., Z mojego życia: Zmyślenie i prawda, [w:] Dzieła wybrane, oprac. S. H. Kaszyński, t. I, Poznań 2002.
- Goethe J. W., Listy miłosne, oprac. A. Milska, Warszawa 1968.
Opracowania:
- Carré J. M., Goethe, Warszawa 1950.
- Friedenthal F., Goethe. Jego życie i czasy, Warszawa 1969.
- Hoesick F., Goethe i „najpiękniejsze dni” w jego życiu 1814–1832, Kraków 1931.
- Janik R., Uniwersalne wartości pracy i działalności Johanna Wolfganga Goethego, „Studia Neofilologiczne”, red. P. Płusa, I. Świtała, 2002, z. 3.
- Klasycyzm niemiecki: życie i twórczość Goethego i Schillera, red. G. Albrecht, J. Mittenzwei, Warszawa 1970.
- Kopaliński W., Encyklopedia „drugiej płci”, Warszawa 1995.
- Oelleres N., Steegers R., Spotkajmy się w Weimarze. Literatura i życie za czasów Goethego, Poznań 2004.
- Szyrocki M., Dzieje literatury niemieckiej, t. I, Warszawa 1969.
- Szyrocki M., Johann Wolfgang Goethe, Warszawa 1987.