Maria Radożycka–Paoletti – „Wciąż szukamy Ojczyzny zgubionej w wrześniowych chmurach...” – recenzja i ocena

opublikowano: 2022-07-29 08:13
wolna licencja
poleć artykuł:
Jego historia to jeszcze jedna ilustracja dramatycznych losów tysięcy polskich żołnierzy, których los rzucił daleko od ojczyzny, by na obcej ziemi walczyli o upragnioną niepodległość.
REKLAMA

Maria Radożycka–Paoletti – „Wciąż szukamy Ojczyzny zgubionej w wrześniowych chmurach... Wojennym szlakiem majora Władysława Drelicharza (1913–1944)” – recenzja i ocena

Maria Radożycka–Paoletti
„Wciąż szukamy Ojczyzny zgubionej w wrześniowych chmurach... Wojennym szlakiem majora Władysława Drelicharza (1913–1944)”
nasza ocena:
9/10
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej, Wydawnictwo Apostolicum
Rok wydania:
2022
Liczba stron:
520
ISBN:
978-83-8229-427-9
EAN:
9788382294279

Gdy zapytamy historyka, dlaczego zainteresował się daną problematyką lub postacią, rzadko usłyszymy, że wszystko zaczęło się od zdjęcia. Maria Radożycka-Paoletti, przygotowując wystawę poświęconą wyzwoleniu Ankony przez polskie wojska, natknęła się na fotografię przedstawiającą młodego polskiego oficera. Uśmiechnięta twarz, wojskowy beret trochę niedbale okrywający głowę, zsunięty na prawą stronę, a na nim trzy gwiazdki oznaczające stopień kapitana. Nad nimi – polski orzeł. Oblicze mężczyzny zdradza trudy wojenne, ale jednocześnie promienieje. Spokojny letni pejzaż w tle pozwala na cenne chwile wytchnienia po długiej wojennej przeprawie. Wygląda chyba na więcej niż trzydzieści lat, bo tyle miał w chwili wykonania zdjęcia. Ów oficer nie mógł wiedzieć, że kilka miesięcy później zginie w walkach na Półwyspie Apenińskim i pozostanie już na zawsze na obcej ziemi.

Władysław Drelicharz urodził się w 1913 roku. We wrześniu 1939 roku był oficerem 51 pułku piechoty Strzelców Kresowych. W grudniu zdołał przedostać się na południe i trafił do Bejrutu, gdzie tworzyła się Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich. Nie przeszedł szlaku z Armią Andersa wiodącego z nieludzkiej ziemi. Walczył w Tobruku i pod Gazalą. Następnie, już z 2 Korpusem Polskim, walczył pod Monte Cassino, za co został odznaczony Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari. Natomiast za postawę w czasie starć nad rzeką Metauro uhonorowany został Złotym Krzyżem tego orderu, dodajmy, jako jedyny w swoim pułku. Cieszył się szacunkiem zarówno wśród podwładnych, jak i przełożonych. Gen. Anders powiedział, że „wszystkie walki, w których brał udział, zdobyły mu serca żołnierskie całego Korpusu”. Drelicharz zginął na polu bitwy o Faenzę w listopadzie 1944 roku. Jego doczesne szczątki spoczęły ostatecznie na polskim cmentarzu wojskowym w Bolonii.

Gdyby przeżył wojnę, czy podzieliłby los tysięcy polskich tułaczy na obczyźnie? Czy doczekałby odzyskania przez Polskę wolności? Czy pozostałby wesołym i twardym mężczyzną, w którym towarzysze niedoli szukaliby wsparcia? Co czuła żona kapitana, która przez dwa lata nie mogła uzyskać informacji o losach męża? Dopiero w sierpniu 1946 roku poznała prawdę. Przerwany życiorys wybitnego oficera to ilustracja losów Polaków, którzy na wielu frontach wojny próbowali walczyć o upragnioną niepodległość i trudu, który nigdy nie został należycie nagrodzony.

REKLAMA

Maria Radożycka-Paoletti w swej książce poświęconej Drelicharzowi opowiada nie tylko o zawiłych losach oficera, ale także całej generacji ludzi zdeterminowanych, by na obcej ziemi wywalczyć powrót do starego świata. Generacji, która (gdyby w gabinetach politycznych, daleko za linią frontu, podjęto inne decyzje) mogłaby przydać się ojczyźnie, a swoim przykładem promieniować na młodsze pokolenie. Los zrządził inaczej.

Nieczęsto otrzymujemy pięknie wydane (na kredowym papierze!) i bogato ilustrowane publikacje naukowe. W zestawieniu z większością książek wydawanych przez Instytut Pamięci Narodowej wyróżnia się także nieco większy rozmiar czcionki, co bez wątpienia uprzyjemnia lekturę. Zwłaszcza, że autorka obficie korzysta z cytatów, co nadaje plastyczności historii Władysława Drelicharza. O to właśnie chodzi, by dzieje bohaterów takich jak on docierały do szerszego grona odbiorców, a nie tylko stanowiły przedmiot zamkniętej (może wręcz hermetycznej?) dyskusji między badaczami i pasjonatami II wojny światowej.

Autorka nie jest historykiem wojskowości, choć z terminologią wojskową radzi sobie bardzo dobrze. Co istotne, nie ma tu przesytu w charakterystyce uzbrojenia, ale nie brakuje jednocześnie opisów taktyki walk prowadzonych przez polskie wojska. Jako osoba słabo obeznana z historii wojskowości nie czułam więc przesytu, a jednocześnie zrozumiałam sporo zagadnień związanych ze szlakiem bojowym Armii Andersa. W książce Radożyckiej-Paoletti na pierwszy plan wysuwa się więc człowiek. A właśnie historię człowieka chciałam poznać sięgając po biografię Władysława Drelicharza.

Recenzowana książka jest hołdem złożonym wybitnemu oficerowi. Postaci nieznanej, niesłusznie skazanej na zapomnienie przez historię. Przywrócenie pamięci o nim i jego towarzyszach wojennych to, jak udowadnia autorka, nasz obowiązek. On również, własną krwią, dopisał piękny, choć przecież niezwykle dramatyczny rozdział do polskiej epopei wojennej. I na naszą pamięć bezwzględnie zasługuje.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Marii Radożycka–Paoletti „Wciąż szukamy Ojczyzny zgubionej w wrześniowych chmurach... Wojennym szlakiem majora Władysława Drelicharza (1913–1944)” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Ewelina Piątkowska
Absolwentka historii i socjologii. Interesuje się historią społeczną krajów Europy Środkowej. Zaczytuje się w powieści realistycznej i uwielbia spacery ulicami krakowskiego Kazimierza.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone