Michał Wenklar: Sytuacja międzynarodowa stworzyła Polakom szansę na odzyskanie niepodległości. A Polacy tę szansę wykorzystali

opublikowano: 2021-08-25 05:34
wolna licencja
poleć artykuł:
Odzyskanie przez Polskę niepodległości to efekt wieloletnich wysiłków nie tylko wybitnych jednostek, ale i całego społeczeństwa. Jak podkreśla dr Michał Wenklar, jeden z redaktorów publikacji „Zanim nastała wolność. Droga do niepodległej II Rzeczypospolitej”, celem wspomnianej książki było ukazanie tego wielkiego zbiorowego wysiłku – i jednostek, i stronnictw politycznych, i poszczególnych formacji wojskowych, i w końcu tysięcy Polaków – które doprowadziły do odzyskania niepodległości.
REKLAMA
Wielki pochód narodowy w Warszawie 17 listopada 1918 roku (POLONA, domena publiczna)

Magdalena Mikrut-Majeranek: Publikacja „Zanim nastała wolność. Droga do niepodległej II Rzeczypospolitej” to cykl 55 artykułów przybliżających zmagania Polaków na krętej drodze do odzyskania niepodległości. Można powiedzieć, że to taki przewodnik po drodze do niepodległości, pokazujący dzieje Polaków z wielu perspektyw

Michał Wenklar: Artykuły składające się na książkę ukazały się pierwotnie na łamach ośmiu dodatków prasowych do „Dziennika Polskiego”, jakie krakowski Oddział IPN przygotował z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości. Celem zespołu opracowującego układ tych dodatków było przedstawienie w popularyzatorskiej formie szerszego kontekstu historycznego oraz wszystkich najważniejszych działań, osób, organizacji, które w okresie I wojny światowej przybliżały Polskę do odzyskania niepodległości. Po dodatkowej redakcji i złożeniu tych artykułów w formie zwartej książki rzeczywiście uzyskaliśmy rodzaj przewodnika, w którym dostępnym językiem opisano najistotniejsze elementy tego wielkiego zbiorowego wysiłku, prowadzącego do wolnej, II Rzeczpospolitej. Co ważne, każdy z artykułów stanowi samodzielną całość, można więc czytać tylko wybrane, interesujące Czytelnika wątki, ale zachęcamy też do lektury całej książki, co pozwoli uzyskać całościowy obraz ówczesnych wydarzeń.

M.M.-M.: Ziemie Rzeczypospolitej znajdowały się pod zaborami 123 lata. Jak wyglądał stosunek zaborców do Polaków w poszczególnych zaborach? Gdzie polska ludność miała najlepszą sytuację?

M.W.: Bez wątpienia najlepsza sytuacja dla Polaków istniała wówczas w zaborze austriackim. W momencie wybuchu I wojny światowej już od półwiecza funkcjonowała w Galicji autonomia – Polacy sami zarządzali krajem koronnym Galicji, w ich rękach były autonomiczne organy władzy, takie jak Sejm Krajowy czy Wydział Krajowy. Także namiestnik – przedstawiciel cesarza – był Polakiem. Czysto polskie było szkolnictwo, kierowane przez Radę Szkolną Krajową. Polacy uczestniczyli też w życiu politycznym cesarstwa, nierzadko zajmując eksponowane stanowiska. Tu też, co ważne, można było prowadzić jawne szkolenie wojskowe w ramach legalnie funkcjonujących organizacji paramilitarnych. To tutaj działały swobodnie partie polityczne – od socjalistów przez ludowców po endeków i konserwatystów. Nieprzypadkowo Galicję określano polskim Piemontem, obszarem, na którym mogą wyłonić się elity polityczne i powstać instytucje, które dadzą początek przyszłej, odrodzonej Polsce.

REKLAMA

O wiele trudniejsza była sytuacja w zaborze pruskim i rosyjskim. W zaborze pruskim panowała polityka zwalczania polskości i wspierania żywiołu niemieckiego. Można wymienić takie działania, jak rugi pruskie (wysiedlanie Polaków nie posiadających obywatelstwa), działalność Komisji Kolonizacyjnej (wykup ziemi pod osadnictwo niemieckie), Hakaty (Niemieckie Towarzystwo Marchii Wschodniej), ustawa kagańcowa ograniczająca możliwość używania języka polskiego na forum publicznym, czy nowela osadnicza z 1904 r., zakazująca stawiania nowych budynków bez zezwolenia władz – z tą ostatnią związana była znana sprawa Michała Drzymały. Ponieważ jednak Prusy były państwem prawa, szykany prowadzone były drogą legalną, a więc też drogą legalną można się było im sprzeciwiać. Opór prowadzony był za pośrednictwem licznych organizacji społecznych, Polacy mieli też własną reprezentację w Reichstagu, czyli pruskim parlamencie.

Co najmniej równie trudna była sytuacja w zaborze rosyjskim. Zapoczątkowana po klęsce powstania styczniowego polityka represji trwała praktycznie do 1905 r. Represje często były realizowane drogą administracyjną nie sądową. Ograniczano odrębność Królestwo, od 1888 r. nazywanego Priwislinskim Krajem.

Do lat 80. XIX. w. ograniczany był Kościół, dłużej prześladowano Unitów na Podlasiu i Ziemi Chełmskiej. Szczególne oburzenie wywołało wyodrębnienie w 1912 r. osobnej guberni chełmskiej i włączenie jej w 1914 r. do Cesarstwa. W szkołach panowała rusyfikacja, co też ważne poza gminami wiejskimi praktycznie nie funkcjonował samorząd – Kongresówka była jednym z niewielu obszarów w Europie bez samorządu miejskiego. Pewne zmiany wprowadziły dopiero reformy po rewolucji 1905 r. Królewiacy chcący dołączyć do organizacji o niepodległościowym i wojskowym charakterze, takich jak Związek Strzelecki, musieli przedzierać się do Galicji.

Członkowie Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu, 1918

M.M.-M.: Zanim doszło do wybuchu I wojny światowej snuto wiele koncepcji odbudowy Polski. Jak wyglądały te plany?

M.W.: Koncepcje odzyskania niepodległości przynajmniej na części polskiego terytorium związane były z sytuacją międzynarodową. Na początku XX w. ukształtowały się dwa konkurencyjne bloki: Trójprzymierze, inaczej mówiąc państwa centralne – Niemcy, Austro-Węgry i (początkowo) Włochy, oraz Trójporozumienie (Ententa) – Francja, Anglia i Rosja. Taki układ oznaczał rozbicie dawnego Świętego Przymierza i podział zaborców między dwa bloki. Wobec rosnącego konfliktu między tymi stronami Polacy musieli wybrać po której stronie stanąć, który z zaborców bardziej zagraża polskości, a z którym można współpracować. Stąd pojawienie się dwóch głównych orientacji.

REKLAMA

Pierwsza, reprezentowana przede wszystkim przez narodową demokrację, zakładała, że można coś osiągnąć w oparciu o słabą – po wojnie japońskiej – Rosję. Przedstawiciele tej opcji uzasadniali swoje stanowisko licznymi argumentami. Po pierwsze, twierdzili, że Rosja stoi na niższym cywilizacyjnie poziomie niż Polacy, po drugie, że największa i najważniejsza część ziem polskich leży w zaborze rosyjskim, że to status Rosji zadecyduje o dalszych losach Polski. Stąd, gdy lewica bojkotowała wybory w 1907 r., narodowcy zdobywali polskie miejsca do Dumy i prowadzili zabiegi o uzyskanie autonomii. Jednocześnie za największe zagrożenie uznawali Niemców, z ich polityką germanizacyjną i tendencjami ekspansjonistycznymi na wschód.

Wybór Rosji był wyborem mniejszego zła. Przywódca ruchu narodowego Roman Dmowski w tekście „Niemcy, Rosja i kwestia polska” z 1908 r. pisał, że o ile dla Rosji polskie ziemie są peryferyjne, o tyle dla Niemiec leżące między Prusami właściwymi a Prusami Wschodnimi tereny są szczególnie istotne i z nich nie zrezygnują. Endecki program wszechpolski zakładał, że najważniejsze jest zjednoczenie ziem polskich, a potem poszerzanie autonomii i droga do niepodległości. Zjednoczenie w ramach konfliktu między zaborcami mogła dać tylko Rosja – bo w przypadku sojuszu niemiecko-austriackiego te dwa zabory by się nie połączyły. Podkreślano ponadto pewne tendencje demokratyczne w Rosji oraz fakt, że w ramach układu międzynarodowego sojusznikiem Rosji jest Francja, tradycyjny obrońca polskich interesów.

Tuż przed wybuchem wojny przedstawiciele opcji prorosyjskiej zakładali, że wygra ententa, stawiali na Francję i Anglię, a w konsekwencji i na Rosję, licząc, że po zwycięstwie trójprzymierza uda się zjednoczyć ziemie polskie. Dodajmy jednak, że Rosjanie na polskie propozycje nie odpowiadali, a Dmowski w konsekwencji zaczął być postrzegany jako polityk ugodowy.

red. nauk. Filip Musiał i Michał Wenklar
„Zanim nastała wolność. Droga do niepodległej II Rzeczypospolitej”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2021
Okładka:
twarda
Liczba stron:
376
ISBN:
978-83-8229-170-4
EAN:
9788382291704

Zobacz też:

Manewry Związku Strzeleckiego, Zakopane, sierpień 1913. Na czele oddziału Mieczysław Ryś-Trojanowski (domena publiczna)

Druga orientacja, to ruch proaustriacki. Polscy politycy z Galicji – od konserwatystów po socjalistów – dostrzegali, że monarchia Habsburgów słabnie, a dotychczasowa autonomia pozwala w Galicji na swobodny rozwój życia narodowego. Stąd nadzieje na podniesienie jeszcze rangi ludności polskiej i na monarchię złożoną z trzech członów – Austrii, Węgier i Polski – co określano mianem trializmu. Wiązano z tym możliwość dołączenia w wyniku wojny ziem z zaboru rosyjskiego. Szczególną pozycję w ramach orientacji proaustriackiej zajmowali irredentyści, zamierzający wykorzystać walkę Austro-Węgier z Rosją by u boku Austriaków wywołać powstanie w Kongresówce, tutaj mieściły się plany Józefa Piłsudskiego, związanego z nim ruchu strzeleckiego, czy Komisji Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych.

REKLAMA

Podobnie jak endecy irredentyści uznawali, że najważniejsze są ziemie znajdujące się w zaborze rosyjskim, ale wyciągali z tego odmienne wnioski – właśnie Rosję trzeba uznać za głównego przeciwnika. Proponowali też odwrotną kolejność działań – najpierw w wyniku działań powstańczych we współpracy z Austriakami wyzwolić choć część ziem zaboru rosyjskiego, a później będzie można myśleć o jednoczeniu ziem polskich. Do tego jednak konieczna była własna siła zbrojna.

Ruch irredenty nie budził sympatii ani lojalistów, ani endeków, był krytykowany przez większość prasy. Pisano o jego przedstawicielach jako o awanturnikach, rojących o kolejnym powstaniu, a wiadomo, jak dotąd te zrywy się dla Polski kończyły. Tymczasem przedstawiciele tej opcji stwierdzali, że wojna i tak wybuchnie, a jak Polska ma na tym skorzystać, to musi mieć przygotowane argumenty, czyli własną siłę zbrojną. Podkreślali też, że działają legalnie w ramach austriackiego prawa.

Warto od razu dodać, że paradoksalnie działania obu tych przeciwstawnych tendencji, prorosyjskiej i proaustriackiej, przyczyniły się do wywalczenia niepodległości, uznania jej przez zachodnie mocarstwa i określenia kształtu późniejszych granic.

Dla porządku dodajmy, że odrębne stanowisko zajmowała radykalna lewica, reprezentowana przez SDKPiL oraz PPS-Lewicę, dla której punktem odniesienie nie był naród i niepodległość, ale klasa i rewolucja. Robotnicza rewolucja miała przekreślić problem granic i państw.

M.M.-M.: Jedną z organizacji nastawionych na starcie z Rosją był ruch strzelecki. Jaka jest jego geneza i gdzie powstał?

M.W.: Najpierw był powstały w 1908 r. Związek Walki Czynnej (ZWC), najważniejsza organizacja nastawiona na zbrojne starcie z carską Rosją, jeszcze o tajnym, konspiracyjnym charakterze. Wkrótce jednak, wykorzystując wzrost napięcia w sytuacji międzynarodowej i swobodę działania daną Polakom przez austro-węgierskie władze, udało się utworzyć w Galicji organizacje jawne o wyraźnie militarnym, a jednocześnie niepodległościowym charakterze. Tak pojawił się ruch strzelecki. Najpierw był Związek Strzelecki we Lwowie i Towarzystwo „Strzelec” w Krakowie – dwie bliźniacze organizacje powstałe w 1910 r. pod auspicjami ZWC. Wkrótce podobne ruchy pojawiły się w innych miastach Galicji. Działały jawnie, pod nadzorem austriackich władz wojskowych. Na czele oficjalnego kierownictwa Wydziału Związku Strzeleckiego stanął najpierw Władysław Sikorski. Faktycznie zwierzchnikiem był od początku Józef Piłsudski, od czerwca 1912 r. już formalnie jako komendant Komendy Głównej Związków Strzeleckich. Szefem sztabu Komendy został Kazimierz Sosnkowski.

REKLAMA
Jedno z ostatnich zdjęć gen. Sikorskiego - 4 lipca 1943 r., Gibraltar (domena publiczna).

Formalnie był to rodzaj przysposobienia wojskowego, w rzeczywistości zalążek polskiej armii – ochotniczej, z polskimi komendami, z orzełkami na czapkach. Garnęła się do niego młodzież, początkowo głównie z Galicji, później również Królewiacy, czyli mieszkańcy zaboru rosyjskiego. Udział w „Strzelcu” czy Związku Strzeleckim dawał nadzieję na realny czyn zbrojny w zbliżającej się wojnie, na możliwość aktywnej walki o narodową sprawę, w polskim, nie zaborczym mundurze.

Poza ruchem strzeleckim, wywodzącym się z ZWC, pojawiły się wkrótce podobne organizacje, wywodzące się z innych nurtów ideowych. Część galicyjskiej młodzieży związanej z ruchem narodowo-demokratycznym zerwała z endecką prorosyjskością i w 1911 r. na wzór „Strzelca” powołała Polskie Drużyny Strzeleckie. W pozostającym pod wpływem endecji Towarzystwie Gimnastycznym „Sokół” pojawiły się Stałe Drużyny „Sokoła”. Galicyjscy ludowcy tworzyli Drużyny Bartoszowe. Częściowo militarny charakter miał również rozwijający się od 1910 r. w Galicji skauting.

M.M.-M.: Czy można przyjąć, że ruch strzelecki był zalążkiem późniejszych Legionów Polskich?

M.W.: Ruch strzelecki stworzył wyjątkowy** fenomen: nieposiadający własnego państwa Polacy prowadzili w przeddzień I wojny światowej przeszkolenie wojskowe tysięcy młodych ludzi**, w duchu niepodległości i zjednoczenia poprzedzielanych zaborczymi kordonami ziem polskich. Do nich mógł się odwołać Józef Piłsudski, gdy po wybuchu I wojny światowej postanowił wcielić w czyn ideę irredenty i 6 sierpnia 1914 r. wysłał I Kompanię Kadrową z Krakowa, by ruszyła do Kongresówki walczyć z Rosjanami i wywołać tam powstanie. Kadrówka złożona była właśnie z drużyniaków i strzelców. Okazało się jednak, że spotkali się z chłodnym przyjęciem przez Polaków za kordonem, powstanie nie wybuchło.

Austriacy niechętnie patrzyli na samowolę Piłsudskiego i nakazali albo rozwiązać powstałe już oddziały, albo wcielić je do armii austriackiej. W tej sytuacji pomoc nadeszła ze strony galicyjskich konserwatystów, którzy w porozumieniu z władzami austriackimi powołali Naczelny Komitet Narodowy, a pod jego szyldem Legiony Polskie, których bazą była I Kompania Kadrowa. Między ruchem strzeleckim a Legionami mamy zatem zarówno ciągłość organizacyjną, jak i osobową – bo to kilkanaście tysięcy przeszkolonych już strzelców stanowiło kadry dla rozbudowujących się Legionów.

REKLAMA

M.M.-M.: Zwiastunem podniesienia sprawy polskiej do rangi karty rozgrywanej na arenie międzynarodowej był Akt 5 listopada 1916 roku. Jakie było jego realne znaczenie?

M.W.: W Akcie 5 Listopada cesarze Austrii i Niemiec zadeklarowali powołanie z ziem polskich odebranych Rosji samodzielnej dziedzicznej monarchii konstytucyjnej, wyposażonej m.in. we własną armię. Nie doprecyzowano co prawda kwestii ustroju ani granic, ale i tak akt miał olbrzymie znaczenie polityczne, bo sprawiał, że kwestia odbudowy Polski przestała być wewnętrzną sprawą zaborców, a stała się elementem polityki międzynarodowej. Był to przełom, bo na mapę wracało – ograniczone co prawda, i podporządkowane Niemcom i Austriakom – ale jednak polskie państwo. Był to krok do przodu, umożliwiający tworzenie polskich instytucji politycznych (Tymczasowa Rada Stany, później na jej bazie Rada Regencyjna), pozwalający Polakom na artykułowanie kolejnych postulatów, a przede wszystkim rozpoczynający pewną licytację w sprawie polskiej.

Obu walczącym stronom – Niemcom i Austriakom z jednej, a Rosjanom z drugiej – zależało bowiem na pozyskaniu przychylności Polaków, a jeszcze bardziej polskiego rekruta. Stąd ze strony Rosji ukazała się w carskim rozkazie bożonarodzeniowym z 25 grudnia 1916 r. zapowiedź „stworzenia Polski wolnej, złożonej ze wszystkich trzech obecnie rozdzielonych części”.

red. nauk. Filip Musiał i Michał Wenklar
„Zanim nastała wolność. Droga do niepodległej II Rzeczypospolitej”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2021
Okładka:
twarda
Liczba stron:
376
ISBN:
978-83-8229-170-4
EAN:
9788382291704
Absolwenci kursu wojennego oficerów Sztabu Generalnego z generałem Felixem von Barthem, 1917 r. (domena publiczna)

M.M.-M.: Jednym z postanowień wspomnianego dokumentu było powstanie Polnische Wehrmacht. Dr Rafał Opulski, autor jednego z artykułów wchodzących w skład publikacji, stosuje określenie „marionetki Beselera” na określenie wspomnianej formacji. Czym tak naprawdę była wspomniana jednostka i jakie miała zadania?

M.W.: Polnische Wehrmacht, czyli Polska Siła Zbrojna, to jedna z najmniej znanych polskich formacji wojskowych okresu I wojny światowej. Jej powołanie związane było z jednej strony z narastającym napięciem między państwami centralnymi a Legionami, i poszukiwaniem już przez Piłsudskiego drogi do zerwania z opcją proniemiecką czy proaustriacką, a z drugiej z próbą pozyskania przez Niemców polskiego żołnierza. Wojna się przeciągała, straty rosły, a jak się Niemcy już zdążyli przekonać, „Polak to dobry żołnierz”, cytując szefa sztabu generalnego gen. Ericha Ludendorffa. Zarządzający odebranymi Rosji ziemiami Kongresówki generał -gubernator Hans von Beseler nie ufał Legionom, przekształconym już zresztą w Polski Korpus Posiłkowy, i na ich bazie spróbował stworzyć nową formację, siłę zbrojną zapowiedzianego Aktem 5 Listopada królestwa, a więc właśnie Polską Siłę Zbrojną, z niemiecka Polnische Wehrmacht.

REKLAMA

Próba wymuszenia przysięgi od wcielanych do PSZ legionistów pochodzących z Kongresówki zakończyła się kryzysem przysięgowym. Piłsudski znalazł się w Magdeburgu, ruch legionowy został rozbity, a PSZ nie osiągnęła spodziewanej przez Niemców wysokości stanów osobowych. Wielu Polaków traktowało ją nieufnie, podkreślano, że była podporządkowana bezpośrednio władzom niemieckim, nawet nie Tymczasowej Radzie Stanu, stąd to pogardliwe określenie „marionetek Beselera”. Z drugiej strony znalazło się w PSZ wielu dobrych oficerów i żołnierzy, którzy nie chcieli składać broni, próbowali kontynuować walkę w polskich mundurach, choć pod niemieckim rozkazami, aż do wykrystalizowania się ostatecznej sytuacji ziem polskich. Wśród nich były takie osoby, jak Władysław Sikorski, Stefan Rowecki czy Jan Rzepecki. Dopiero na miesiąc przed odzyskaniem niepodległości, w październiku 1918 r., formacja ta została podporządkowana Radzie Regencyjnej. Po wydarzeniach listopada licząca już wówczas ok. 9 tys. żołnierzy PSZ stanowiła jedną z głównych kuźni kadr odrodzonego wojska niepodległej Polski.

M.M.-M.: W publikacji przypominają Państwo postać zapomnianego ojca Niepodległości, czyli Leopolda Jaworskiego. Czy może Pan przybliżyć jego dzieje? Dlaczego został zapomniany?

M.W.: Władysław Leopold Jaworski rzadko bywa zaliczany do panteonu ojców Niepodległości. Tymczasem jako twórca porozumienia politycznego patronującego ruchowi strzeleckiemu, a później legionowemu odegrał niezwykle ważną rolę. Jaworski był naukowcem, teoretykiem prawa i czynnym politykiem, związanym z galicyjskimi konserwatystami, zwanymi stańczykami. W 1911 r. był jednym z głównych architektów tzw. bloku namiestnikowskiego czyli koalicji konserwatystów z ludowcami, która stanowiła zaplecze polityczne dla ówczesnego Namiestnika Galicji, Michała Bobrzyńskiego. A po wybuchu I wojny światowej doprowadził do porozumienia mających zaufanie Wiednia konserwatystów z centrolewicową Komisją Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych. Ten wyjątkowy sojusz, łączący m.in. socjalistów i konserwatystów, pozwolił na powołanie Naczelnego Komitetu Narodowego, który, jak już mówiłem, umożliwił działanie Legionów Polskich. Jaworski był prezesem Sekcji Zachodniej (krakowskiej) NKN, a od stycznia 1915 r. do kwietnia 1916 r. prezesem całego Komitetu.

REKLAMA

Po odzyskaniu niepodległości Jaworski nie uprawiał już czynnej polityki, ale zaangażował się w prace nad ujednoliceniem systemu prawnego odrodzonego państwa. Później skoncentrował się na pracy naukowej i publicystycznej. Jako jeden z głównych krytyków konstytucji marcowej, opracował własny projekt ustawy zasadniczej, który stanowił jedno ze źródeł inspiracji dla twórców konstytucji kwietniowej.

Kazimierz Kostynowicz: Karykatura Władysława Leopolda Jaworskiego (domena publiczna)

M.M.-M.: Czy odzyskanie niepodległości było dziełem wybitnych jednostek, czy raczej efektem pracy całego społeczeństwa?

M.W.: Na odzyskanie niepodległości w 1918 r. złożyło się wiele czynników, z których najważniejsza była z jednej strony sytuacja międzynarodowa – a więc konflikt zbrojny między zaborcami, przegrana Niemiec, rozpad Austro-Węgier i rewolucyjny chaos Rosji – a z drugiej działania samych Polaków. Sytuacja międzynarodowa stworzyła Polakom szansę, którą ci potrafili wykorzystać. Działania Polaków były kierowane przez wybitne jednostki, takie jak Józef Piłsudski i Roman Dmowski, ale też Ignacy Paderewski, Wojciech Korfanty i wielu innych polityków i żołnierzy.

Jednostki jednak nic same by nie uczyniły, potrzeba było tysięcy legionistów, żołnierzy polskich korpusów w Rosji, członków POW, w końcu mas uczestniczących w rozbrajaniu Niemców i przejmowaniu władzy w listopadzie 1918 r. Choć jednak liczba bezpośrednich uczestników działań niepodległościowych nie była mała, to trudno mówić tu, szczególnie w pierwszych latach wojny, o naprawdę masowym uczestnictwie – taka powszechna mobilizacja nastąpiła dopiero w okresie wojny polsko-bolszewickiej, umożliwiając obronę niedawno uzyskanej niepodległości i wytyczenie w miarę satysfakcjonującej granicy na wschodzie.

Warto natomiast podkreślić, że do niepodległości przybliżały Polaków działania różnych orientacji politycznych, często działania sprzeczne. Dzięki opcji prorosyjskiej mieliśmy Komitet Narodowy Polski, „błękitną armię”, uznanie wśród aliantów i lepszą pozycję na Kongresie Wersalskim. Dzięki opcji procentralnej mieliśmy legendę Legionów, Akt 5 Listopada, Radę Regencyjną – zalążki władzy i wojska w kraju. A szczególnie istotny był wyjątkowy w polskiej historii moment jedności i porozumienia, gdy w momencie podejmowania przez zachodnie mocarstwa decyzji o kształcie powojennej Europy doszło do porozumienia Piłsudskiego z Dmowskim, co umożliwiło zachowanie ładu wewnątrz państwa i skuteczną walkę o polskie interesy w Wersalu.

Celem książki „Zanim nastała wolność” było właśnie całościowe ukazanie tego wielkiego zbiorowego wysiłku – i jednostek, i stronnictw politycznych, i poszczególnych formacji wojskowych, i w końcu tysięcy Polaków – które doprowadziły do odzyskania niepodległości. Pokazanie, że sama korzystna sytuacja międzynarodowa nie wystarczy, że trzeba jej było pomóc. Że nie było tak, jak kiedyś żartobliwie powiedział Józef Piłsudski, że „ni z tego ni z owego mamy Polskę od pierwszego”, ale 11 listopada był przygotowany wysiłkiem i ofiarą tysięcy Polaków.

Dziękuję serdecznie za rozmowę!

red. nauk. Filip Musiał i Michał Wenklar
„Zanim nastała wolność. Droga do niepodległej II Rzeczypospolitej”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2021
Okładka:
twarda
Liczba stron:
376
ISBN:
978-83-8229-170-4
EAN:
9788382291704
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Magdalena Mikrut-Majeranek
Doktor nauk humanistycznych, kulturoznawca, historyk i dziennikarz. Autorka książki "Henryk Konwiński. Historia tańcem pisana" (2022), monografii "Historia Rozbarku i parafii św. Jacka w Bytomiu" (2015) oraz współautorka książek "Miasto jako wielowymiarowy przedmiot badań" oraz "Polityka senioralna w jednostkach samorządu terytorialnego", a także licznych artykułów naukowych. Miłośniczka teatru tańca współczesnego i dobrej literatury. Zastępca redaktora naczelnego portalu Histmag.org.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone