Morszyn – zapomniana perła modernizmu
Ten tekst jest fragmentem książki Weroniki Grzesiak „Modernistyczna architektura wschodniokarpackich uzdrowisk (dawne województwa lwowskie i stanisławowskie)”.
Architektura modernistyczna przeważała tam liczebnie nad budownictwem w innych stylach, gdyż najintensywniejszy rozwój urbanistyczny i inwestycyjny kurortu przypadł na lata trzydzieste XX wieku. Tak późny rozkwit uzdrowiska jest faktem o tyle zaskakującym, że miejscowość posiadała unikatowe w swym składzie wody mineralne, jednak, z jednej strony, odkryto je o wiele później niż w Truskawcu czy Krynicy, z drugiej – nie miało ono właścicieli, którzy, jak Wyczyński czy Jarosz, umieliby skutecznie nim zarządzać.
Wczesna historia leżącego w odległości 82 kilometrów od Lwowa Morszyna zaczyna się, podobnie jak w przypadku Truskawca, od epizodu związanego z warzeniem soli. W 1538 roku Zygmunt I Stary udzielił ówczesnym właścicielom tych ziem przywileju na wydobywanie soli poprzez założenie tzw. okien solnych – jednego w Morszynie, drugiego w pobliskim Dołhem. Niebawem okazało się jednak, że ze względu na gorzki smak nie nadaje się ona do spożycia, toteż zaniechano eksploatacji złóż białego surowca.
„Solny” akcent występuje również według jednej z teorii w samej na zwie miejscowości, mającej pochodzić od nazwiska okolicznych dzierżawców żup ruskich – Morsztynów. Według innej koncepcji jest ona związana z właściwościami tutejszego terenu – murszeniem. Niemiecki źródłosłów „morsch” znaczy to samo, co po polsku, czyli „butwienie” lub „gnicie”. Koresponduje to ze słowami odpoczywającej w Morszynie w 1936 roku Zofii Nałkowskiej: „Najbardziej typowe jest tu nastawienie wszystkiego na wilgoć, na błotnistość terenu nieprzepuszczalnego. Po wsiach, umieszczonych zawsze wysoko (inaczej niż w Wileńszczyźnie), kałuże, błota, bajora, gęsi w znacznej ilości, przejścia przez nieruchome potoki, przez rozdeptane błoto – po kamykach, drewnie. Tutaj ścieżki wąskie – środkiem wysokie, drogi często wyłożone okrąglakami, przez mokradła przerzucone grube deski zamiast ścieżek”.
Kolejni właściciele Morszyna nie podejmowali już prób wydobywania soli ani zrobienia użytku z gorzkich wód. Paradoksalnie, początki tamtejszego uzdrowiska także nie mają związku z wodami mineralnymi. W roku 1876 na drodze publicznej licytacji dobra morszyńskie odkupił od Franciszka Smolki Bonifacy Jan Stiller – zamożny przedsiębiorca ze Lwowa. Wielce prawdopodobne, że już w chwili transakcji planował on utworzenie w tym miejscu uzdrowiska. Rok później w Morszynie otwarto zakład wodoleczniczy, niewykorzystujący jednak prozdrowotnych właściwości tutejszych wód, gdyż oferował jedynie zabiegi „wodno-powietrzne”, popularne w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XIX wieku w wielu tego typu placówkach w całej Europie. Kierownikiem zakładu został Wenanty Piasecki – „fanatyczny zwolennik wodolecznictwa”. Drugi z doradców medycznych Stillera, Zygmunt Dzikowski, kładł nacisk przede wszystkim na właściwości klimatyczne kurortu: podgórska okolica i otoczenie rozległymi lasami iglasto-liściastymi. W 1878 roku udał się on do Krakowa na posiedzenie komisji balneologicznej Towarzystwa Lekarskiego Krakowskiego (utworzonej po rozwiązaniu komisji balneologicznej Towarzystwa Naukowego), gdzie wygłosił referat propagujący klimat i położenie Morszyna jako czynników sprzyjających leczeniu chorób układu oddechowego. Miejscowość ta miała być zatem odpowiednim miejscem dla sanatorium przeciwgruźliczego, z uwzględnieniem leczenia dietetycznego, galaktoterapeutycznego, wodoleczniczego oraz przede wszystkim powietrznego (w tym inhalacyjnego). Co ciekawe, Dzikowski porównywał Morszyn, znajdujący się na wysokości 325 metrów n.p.m., do uzdrowiska wysokogórskiego w szwajcarskim Davos, a także do Görbersdorfu na Śląsku i Aussee w Styrii. To znaczne przekłamanie nie przeszkadzało w reklamowaniu nowego wschodniokarpackiego uzdrowiska jako polskiego odpowiednika słynnych alpejskich kurortów.
W 1878 roku w Morszynie stały już łazienki z 12 kabinami i wodą doprowadzoną do nich ze specjalnie wykopanej studni, a więc zwykłą, używaną do kąpieli i natrysków, oraz trzy budynki mieszkalne. Warto podkreślić, że w momencie tworzenia bazy uzdrowiskowej – zarówno budynków specjalistycznych, jak i zaplecza mieszkalnego – lokalizacja obiektów nie była zależna od dopiero później odkrytych źródeł wód mineralnych, zaś jedynym czynnikiem leczniczym, który decydował o ich położeniu, mogła być ewentualnie bliskość lasu iglastego – w kontekście przeznaczenia miejscowości do leczenia chorób układu oddechowego. Zakład uzdrowiskowy mieścił się w odległości 380 metrów od dworca kolejowego, park miał powierzchnię 25 morgów i przylegał do lesistych wzgórz. Pierwszym budynkiem zakładowym był tzw. Dom Pod Kotwicą z 30 pokojami, jadalnią i pokojem rekreacyjnym. Obiekt ten stał w zdrojowisku aż do połowy lat trzydziestych. Plan przestrzenny nowego kurortu wyglądał wówczas tak: Dom Pod Kotwicą, pełniący także funkcję siedziby zarządu uzdrowiska, został ulokowany w środku parku zdrojowego. Za nim w kierunku zachodnim rozciągał się las, a od północy w znacznej odległości od zdrojowiska mieściła się wieś Morszyn (w typie ulicówki). Wskutek rozbudowy części uzdrowiskowej w latach trzydziestych XX wieku wydzielono dwie osady mieszkalne – Morszyn-Wieś i Morszyn-Zdrój – z których ważniejsza była ta druga. Południowa część opisywanego obszaru pozostawała otwarta na przyszłą rozbudowę. Z kolei od wschodu – wzdłuż rzeki Bereźnicy – biegła linia kolejowa Stryj–Bolechów, krzyżująca się w południowej części uzdrowiska pod kątem ostrym z gościńcem. Przy nim powstały drugi morszyński pensjonat z czasów Stillera – Pod Gwiazdą – z sześcioma pokojami gościnnymi oraz zajazd z karczmą – trzeci budynek noclegowy. Wejście do zakładu znajdowało się bezpośrednio przy gościńcu.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Weroniki Grzesiak „Modernistyczna architektura wschodniokarpackich uzdrowisk (dawne województwa lwowskie i stanisławowskie)” bezpośrednio pod tym linkiem!
Podczas swojego pobytu w Morszynie w 1878 roku higienista Bolesław Lutostański, wysłany przez krakowską komisję balneologiczną w celu zbadania tamtejszych warunków leczniczych, zwrócił uwagę na trzy źródła wody słono-gorzkiej znajdujące się na wschód od uzdrowiska, za rzeką, gdzie teren się podwyższał, w głębi lasu zwanego Bannym lub Banią. Dokonał on jako pierwszy prowizorycznego badania miejscowych źródeł, wykazując, że dają one wodę mineralną. Odkrycie to otwierało szansę na przekształcenie zakładu wodoleczniczego w zakład wód mineralnych, dzięki czemu właściciel miał prawo do pobierania taksy kąpielowej. Na to jednak jeszcze trzeba było poczekać. W 1878 roku uzdrowisko rozpoczęło działalność jako „zakład dla chorób piersiowych”, prowadzony przez Dzikowskiego. Stiller nadal jednak pokładał nadzieje w balneologii i rok później oczyścił i uporządkował częściowo zasypane źródła, nazywając je „Bonifacy”, „Magdalena” (na cześć małżonki) i „Bronisław” (zapewne w celu uczczenia lekarza Radziszewskiego, który na jego zaproszenie dokonał dokładnej analizy składu wszystkich trzech źródeł). Szczęśliwie skład chemiczny wody ze źródeł okazał się zbliżony, choć bardziej skoncentrowany, do czeskich wód z Marienbadu, Karlsbadu i Franzensbadu, a więc były to tzw. sole glauberskie o działaniu przeczyszczającym. W tymże roku znaleziono w Morszynie borowinę z dużą zawartością kwasu mrówkowego. Dzięki obu odkryciom w 1880 roku zmieniono nazwę i kategorię uzdrowiska – Morszyn stał się zdrojowiskiem solankowo-borowinowym. Wprowadzono wówczas do sprzedaży „sól morszyńską” i „borowinę mrówczaną z Morszyna”. Prawdopodobnie wtedy, bezpośrednio po uzyskaniu pozwolenia na wprowadzenie soli do handlu, wodę morszyńską zaczęto stosować wewnętrznie – w krenoterapii, a od 1883 roku sprzedawano ją w butelkach.
Wymusiło to budowę w kolejnych latach (1885–1886) warzelni. Przemysłowy charakter, jakiego wskutek tego nabrały okolice lasu Bannego, spowodował, iż nie rozwijało się tam budownictwo na potrzeby kurortu. Dodatkowo na zachód od tego miejsca, w sporym oddaleniu, odkryto źródło nazwane w późniejszym czasie „Pod Matką Boską”. To w jego rejonie i na terenie dawnego zakładu przyrodoleczniczego rozwijało się uzdrowisko, choć samo ujęcie miało znaczenie drugorzędne – nie dawało leczniczych wód glaubersko-gorzkich, a wyłącznie wodę stołową.
Oferta kuracyjno-wypoczynkowa Morszyna stawała się coraz bogatsza: na miejscu produkowano żętycę owczą i krowią oraz pastylki żętyczne, można było brać kąpiele zwykłe natryskowe, solankowe i borowinowe, liczba budynków noclegowych wzrosła do pięciu – łącznie dysponowały one 60 pokojami; ponadto uruchomiono kapelę zdrojową, omnibus wycieczkowy, pocztę i telegraf.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Weroniki Grzesiak „Modernistyczna architektura wschodniokarpackich uzdrowisk (dawne województwa lwowskie i stanisławowskie)” bezpośrednio pod tym linkiem!
Bonifacy Stiller zmarł bezdzietnie w 1884 roku, przeznaczając cały swój majątek na różnego rodzaju cele dobroczynne. Zdrojowisko przeszło wtedy pod własność Towarzystwa Lekarzy Galicyjskich – według testamentu lwowskiego przedsiębiorcy dochody z niego miały być przeznaczone na fundację im. Magdaleny i Bonifacego Stillerów dla wsparcia wdów i sierot po członkach Towarzystwa będących wyznania chrześcijańskiego. Znaczącą rolę w tej transakcji odegrał Alfred Biesiadecki, prezes Towarzystwa i prywatny lekarz Stillera. Zarządzana przezeń organizacja nie miała żadnego doświadczenia w prowadzeniu uzdrowisk, wobec czego zdecydowano się na wydzierżawienie poszczególnych części morszyńskiego kompleksu, co okazało się niezbyt fortunnym posunięciem – przez kilka lat zakład w ogóle nie prowadził działalności. Pomimo przeprowadzenia szeroko zakrojonych prac remontowych i porządkowych w 1908 roku stwierdzono, że morszyńskie uzdrowisko jest nierentowne, i wkrótce potem zdecydowano o konieczności jego sprzedaży. Najbardziej oczywistym powodem upadku kurortu był brak gospodarza, który byłby na miejscu i dysponowałby odpowiednim kapitałem, by należycie zadbać o niego. Jednakże wskutek komplikacji formalnych Morszyn nie zmienił właściciela przed I wojną światową ani w jej trakcie.
I wojna światowa przyniosła znaczne zniszczenia – w okolicach tych toczyły się walki pozycyjne. Przez park i las biegły rowy strzeleckie, a większość domów po przejściu frontu pozostała bez okien i drzwi, z podziurawionymi pociskami dachami. W 1919 roku zakład wodoleczniczy i przetwórnię produktów zdrojowych wydzierżawiono spółce akcyjnej Zdroje Polskie. W 1921 roku, po sześciu latach przerwy, ponownie otwarto zakład. Nowi dzierżawcy doprowadzili do porządku istniejące budynki, ich otoczenie i park leśny, a najistotniejszą wprowadzoną przez nich innowacją było położenie rurociągu ze źródła Bonifacy do łazienek w zakładzie, co zaowocowało zwyczajem picia wody gorzkiej na miejscu i uznaniem jej za jeden z głównych środków leczniczych, a następnie – powstaniem pierwszej pijalni wody mineralnej w Morszynie. Wkrótce potem na terenie zakładu zainstalowano oświetlenie elektryczne. Frekwencja w zdrojowisku w tym czasie znacznie wzrosła w stosunku do stanu sprzed wojny, podobnie jak popyt na sól i wodę morszyńską. Procesom tym sprzyjały w znacznej mierze nowe warunki, w jakich funkcjonował kurort: „otwarły się granice międzydzielnicowe, zamknęły granice państwowe”. Jednakże spółka Zdroje Polskie nie dbała zbytnio o poszerzenie usług kuracyjnych, nie inwestowała więc w budowę nowych pensjonatów czy w sprzęt medyczny, większość środków przeznaczając na przetwórstwo. Tymczasem w ślad za liczbą kuracjuszy wzrosło zapotrzebowanie na miejsca noclegowe – w latach 1921–1931 liczba domów mieszkalnych dla gości kurortu zwiększyła się dzięki inwestycjom prywatnym z dziesięciu do 24; tym sposobem suma pokoi podwoiła się – z 80 do 160.
Towarzystwo Lekarzy Galicyjskich – przemianowane po wojnie na Towarzystwo Lekarzy Polskich – w 1932 roku rozwiązało we Lwowie umowę ze Zdrojami Polskimi, przejmując nadzór nad zdrojowiskiem. Zarządcą i dyrektorem zakładu został mianowany dr Jan Lipski. Towarzystwo, pragnąc uczynić podupadły kurort dochodowym przedsięwzięciem, zainicjowało liczne prace remontowo-budowlane – m.in. zaproszono lwowskiego architekta Wawrzyńca Dayczaka do zaprojektowania kościoła parafialnego dla Morszyna. Projektant wykonał zlecenie w 1932 roku we współpracy ze studentem architektury Tadeuszem Oleksym, a po kilku latach dobudował do świątyni klasztor franciszkanów. Kompleks kościelno-klasztorny stanął na miejscu dawnego pensjonatu Pod Gwiazdą, przy gościńcu, od strony południowej granicy parku zdrojowego. Naprzeciwko architekt wzniósł dom lekarza zakładowego z apteką i laboratorium, który pełnił także rolę siedziby zarządu uzdrowiska i komisji zdrojowej.
Udane projekty przyniosły Dayczakowi kolejne zamówienia – powierzono mu rolę urbanisty Morszyna, zatrudniając na stanowisku projektanta i kierownika rozbudowy zakładu zdrojowego, który został przezeń zaprojektowany i na nowo zaaranżowany. Wyburzono Dom Pod Kotwicą, otwierając w ten sposób perspektywę głównej alei (prowadzącej od wejścia do zakładu z gościńca) na nową pijalnię; ta zaś stała się centralnym punktem głównego placu zdrojowiska, który urządzono za dawnym parkiem zdrojowym. Była to otwarta przestrzeń z trawnikami i kwietnikami, rozdzielonymi żwirowanymi alejkami rozchodzącymi się promieniście od pijalni. Od północy zamykały ją stare, przerobione przez Dayczaka łazienki solankowe i nowe, dobudowane do nich według jego projektu, z dwukrotnie większą liczbą wanien. Oddano je do użytku – wraz z nową pijalnią – w 1933 roku. Wspomniany architekt jest też autorem nowych łazienek borowinowych z 1935 roku i kotłowni na ich tyłach, mającej ogrzewać zarówno łazienki, jak i nowy Dom Zdrojowy, który miał zamknąć plac od zachodu. Projekt tego budynku wykonał w 1935 roku inny lwowski architekt, Marian Nikodemowicz. Zarządca uzdrowiska Jan Lipski sprzeciwiał się szybkiej realizacji tej inwestycji i w tym samym roku, lub nawet nieco wcześniej, zrezygnował z pełnionych funkcji, przekazując je lekarzowi, profesorowi Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie Romanowi Renckiemu. Dom Zdrojowy ostatecznie ukończono dopiero w 1938 roku. Między nim a łazienkami, na południowo-zachodnim krańcu placu, znajdowało się źródło Pod Matką Boską. W 1937 roku zostało obudowane pijalnią w stylu klasycystycznym, również według projektu Dayczaka. Uporządkowano też las iglasty za Domem Zdrojowym i park, wytyczono aleje spacerowe, a przy nich postawiono ławki. Założenie przestrzenne zakładu wyraźnie wzorowano na rezydencjach magnackich: odpowiednikiem pałacu był reprezentacyjny Dom Zdrojowy; łazienki, kotłownia itp. stały w tradycyjnym miejscu budynków gospodarczo-użytkowych (co poniekąd odpowiadało ich funkcji); cour d’honneur wypełniały rabaty i trawniki; całość otaczał park angielski, niepostrzeżenie przechodzący w las. Pijalnia zaś przypominała wyglądem ogrodową altanę.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Weroniki Grzesiak „Modernistyczna architektura wschodniokarpackich uzdrowisk (dawne województwa lwowskie i stanisławowskie)” bezpośrednio pod tym linkiem!
Tymczasem poza granicami zakładu – zwłaszcza od strony północnej i południowej – trwała budowa prywatnych pensjonatów, sytuowanych w mniej lub bardziej chaotycznym układzie. Opracowanie planu przestrzennego całego Morszyna-Zdroju stało się potrzebą niecierpiącą zwłoki – aby powstrzymać proces „dzikiej” zabudowy do momentu opracowania wspomnianego dokumentu, zarząd zdrojowiska w latach 1935–1937 nie wydawał pozwoleń na budowę. Programy rozbudowy były ustalane na posiedzeniach zarządu Towarzystwa Lekarzy Polskich, w których jako konsultant uczestniczył też Dayczak.
Szkic tego dokumentu był gotowy najpóźniej na początku 1936 roku, gdyż już wiosną tego roku ruszyła budowa wodociągu, ściśle dostosowana do wstępnie wytyczonych ulic. Plan wodociągu jest interesujący z tego względu, że pokrywa duże połacie gruntów wówczas jeszcze niezabudowanych. Ambitne zamierzenia co do rozwoju zdrojowiska dowodzą jego popularności, co znajduje potwierdzenie w rosnącej w szybkim tempie frekwencji.
Na południe od parku zdrojowego wytyczono ciąg równoległych ulic – te spośród nich, które znajdowały się najbliżej zakładu, zostały zabudowane przed wybuchem II wojny światowej. W podobny sposób rozparcelowano północną część uzdrowiska, od strony Morszyna-Wsi. Co ciekawe, wodociąg został doprowadzony także do wsi, objął swym zasięgiem również leżący na zachód od niej duży fragment zupełnie niezabudowanej ziemi. W porównaniu z liczbą pustych działek w o wiele bliższym sąsiedztwie centrum zdrojowiska – po stronie północnej i południowej – zdumiewa skala przewidywanej zabudowy zachodniej części Morszyna-Wsi. Z kolei ta wschodnia, za linią kolejową, nie była uwzględniona w planach rozwoju urbanistycznego, choć istniały tam już nieliczne pensjonaty. Naturalną granicę przyszłego zdrojowiska od tej strony wyznaczała rzeka Bereźnica, okalająca miejscowość także od południa i północy, za którą były już tylko kompleks warzelni i źródło Bonifacy.
Wyobrażenie o wyglądzie Morszyna i panującej w nim latem 1936 roku atmosferze daje nam krótki opis z dzienników Zofii Nałkowskiej, która leczyła się wówczas w tym kurorcie:
Byłam w parku, który jest mrocznym lasem – prócz parterów kwiatowych i śpiewającego megafonu przy samym zakładzie zdrojowym. Jest tu wiejsko i pięknie, pod lasem ogromne pola koniczyny, dalej małe wzgórza i znów las. Żaden czubek jodłowy nie drgnie na poszarzałym błękicie, tak ciche jest powietrze i taki skwar. […] Cały Morszyn nie wygląda na zdrojowisko. Jego białe, niewielkie, nowoczesne wille wbudowane są wprost w łąkę, w pole, w szczerą wieś. Naokoło pagórki, ciemne od lasu.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Weroniki Grzesiak „Modernistyczna architektura wschodniokarpackich uzdrowisk (dawne województwa lwowskie i stanisławowskie)” bezpośrednio pod tym linkiem!
Zgodnie z relacją pisarki miejscowość, mimo prowadzonych w niej inwestycji, nadal posiadała na poły wiejski charakter, co Nałkowska postrzegała jako zaletę: „miły, pustynny zakątek z paroma białymi, no woczesnymi willami w ciemnej ramie lasów”.
Budowa wodociągu została ostatecznie ukończona w 1938 roku, po czym przystąpiono do kanalizowania Morszyna – już w tym samym roku planowano objąć tym udogodnieniem część mieszkaniowo-pensjonatową uzdrowiska. Dla wygody gości kanalizacja została poprowadzona także w terenie, zbudowano publiczne toalety i oczyszczalnię biologiczną. Oświetlono elektrycznie całe zdrojowisko i zamierzano przeprowadzić gazyfikację, w związku z czym rozpoczęto budowę rurociągu z Daszawy. Wyasfaltowano część dróg – pozostałe na razie pominięto ze względu na kopanie kanałów kanalizacyjnych i wodociągowych. Za prawdziwe uznać można słowa Witolda Nowickiego: „[…] może nie ma w Polsce dziś klimatycznej lub zdrojowiskowej miejscowości, która by w przeciągu zaledwie kilku lat tak się rozwinęła pod względem urządzeń, organizacji urbanistycznej i rozbudowy, jak właśnie dzisiejszy Morszyn-Zdrój”.
W przyszłości planowano budowę gmachu poczty (wraz z mieszkaniami dla kurujących się w miasteczku pracowników pocztowych), podjęto też starania o rozbudowę dworca kolejowego. Myślano też o wzniesieniu szpitala wojskowego na 120 łóżek, pensjonatu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, kąpieliska ze sztucznymi plażami, przebudowie i nadbudowie starych łazienek, bezpośrednio połączonych z nowymi, solankowymi.
Otwarcie Domu Zdrojowego w 1938 roku umożliwiło organizację pierwszego sezonu zimowego w Morszynie. Dzięki temu uzdrowisko było odtąd czynne przez dziewięć miesięcy w roku, a chorzy mogli być do niego skierowani wtedy, gdy najbardziej potrzebowali kuracji. Dom Zdrojowy posiadał własną pijalnię, która dostarczała te same wody co główna.
Aby uprzyjemnić pobyt gościom kurortu, organizowano koncerty orkiestry zdrojowej i dancingi, uruchomiono czytelnię i wypożyczalnię książek, można było także posłuchać radia lub zagrać w tenisa. Pod koniec roku 1937 zadecydowano o budowie sali koncertowej i teatralnej oraz domu handlowego i hali targowej. Inwestycje te, o imponującym, wielkomiejskim rozmachu, miano prowadzić na terenie między stacją kolejową a gościńcem, dokładnie naprzeciwko parku zdrojowego. W ten sposób chciano dopełnić plan urbanistyczny, który wydzielał centralnie położoną strefę użyteczności publicznej (usługowo-sanatoryjno-rozrywkową) od odchodzących na północ i południe dzielnic prywatnych pensjonatów i hoteli. Pierwsza z tych przestrzeni miała objąć stację kolejową, plac z teatrem i pawilonami handlowymi, budynkiem poczty, siedzibą zarządu zdrojowiska i komisji klimatycznej, apteką i gabinetem lekarza zdrojowego, a jej przedłużeniem po drugiej stronie gościńca byłby park zdrojowy z łazienkami, pijalniami i domem zdrojowym. W jej granicach mieścił się także kościół z klasztorem oraz powstały w 1935 lub 1936 roku parking samochodowy z garażami, pokojami dla kierowców, warsztatem i stacją paliw (całość projektu Dayczaka).
Gdy spojrzymy na historię czterech wschodniokarpackich zdrojowisk, łatwo zauważymy, że każde z nich posiadało inne warunki rozwojowe, co wpłynęło na zróżnicowanie ich losów. Burkut powstał najwcześniej, ale w okresie międzywojennym już nie funkcjonował, Truskawiec zaś prosperował w czasach zarówno austro-węgierskich, jak i polskich. Morszyn, choć założony w latach siedemdziesiątych XIX wieku, najbardziej rozwinął się dopiero po 1932 roku, natomiast Delatyn, mimo że oferował lecznicze solanki, nigdy nie zdobył rozgłosu porównywalnego do pozostałych wymienionych miejscowości w dobie ich największej świetności.
Dwa najsłynniejsze zdrojowiska południowo-wschodniej Polski – Truskawiec i Morszyn – odwiedzano w celu leczenia schorzeń układu trawiennego i moczowo-płciowego; picie wody mineralnej miało także dobry wpływ na układy krwionośny i nerwowy. Choć chwalono ich łagodny, podgórski klimat, nie były jednak dobrym miejscem wypoczynku dla osób zmagających się z niedomaganiami układu oddechowego. Nałkowska, opisując swój pobyt w Truskawcu, zwraca uwagę na to, że „wszystko tu jest w dole, wszystko wilgotne, skrobiące w płuca i gardło”, „spacery […] zbyt forsowne, każde źródło z wodą gdzie indziej – w wilgotnym jarze, w cieniu starych drzew. Wszędzie mokro i ciemno”. Pisarka uskarżała się również na Morszyn: „[…] zaczął padać deszcz i tę miłą, zieloną, nie przepuszczalną kotlinkę zupełnie zatkały mgły, chmury i wilgoć”. Dla odpoczynku i ogólnego wzmocnienia sił wybierano więc wyżej położone uzdrowiska i stacje klimatyczne. Znamienne, że Delatyn, mimo posiadania statusu zdrojowiska, był raczej miejscem kuracji klimatycznej – otwierał on ciąg górskich letnisk klimatycznych ulokowanych wzdłuż Prutu. Klucząc między górami, przez mosty, wiadukty i tunele, podróżujący koleją mijali rozłożone w dolinie wsie: Dorę, Jaremcze, Jamnę, Diłok (lub Diłek), Mikuliczyn, Podleśniów, Żeniec, Tatarów, Worochtę i leżącą przy samej granicy z Czechosłowacją Woronienkę.
