Pies wojny w krainie renesansu!

opublikowano: 2018-02-10 13:28
wolna licencja
poleć artykuł:
O historycznych inspiracjach, doskonałości i specyfice pracy nad powieścią osadzoną w minionych czasach rozmawiamy z Łukaszem Czeszumskim, autorem powieści „Książe”, drugiego tomu cyklu "Krew wojowników".
REKLAMA
Łukasz Czeszumski – reporter, fotograf, podróżnik, pisarz. Organizator wypraw przygodowych, pisał reportaże o walce z terroryzmem w Pakistanie i z narkotykami w Ameryce Południowej. Autor książek „Biały szlak. Reportaże ze świata wojny kokainowej”, „Legionista” oraz „Zasady wojny”. W 2016 roku wydał powieść „Uciekinier”, będącą pierwszym tomem serii „Krew wojowników”, opowiadającej o Jarosławie Burzyńskim, polskim awanturniku, który został konkwistadorem.

Przemysław Mrówka: „Ksiażę” to druga część cyklu rozgrywającego się w wieku XVI. Dotychczas pisał Pan o okresie współczesnym, wojnach narkotykowych czy Legii Cudzoziemskiej, a więc tematach raczej odległych czasowo od „Krwi wojowników”. Skąd pomysł na cofnięcie się do renesansu?

Łukasz Czeszumski : Renesans to najbarwniejszy okres w dziejach. Okres przełomu, upadku starego świata i tworzenia się nowego. Wymarzony czas, aby osadzić w nim akcję książki.

Szerzej, pomysł na tą serię zaczął się od mojego zainteresowania historią Ameryki Łacińskiej – szczególnie kultur prekolumbijskich oraz okresu konkwisty. Czytałem masę książek na te tematy, robiłem wiele notatek, odwiedzałem miejsca związane z historią i zachłannie czytałem, co tam dokładnie się działo. Co jest najtrudniejsze – zrozumieć sposób myślenia ówczesnych ludzi. Wszelkie cechy rzeczywistości, która ich kształtowała. Dlatego od historii konkwistadorów musiałem przejść do ówczesnej Europy. I to była wielka przygoda odkrywania wydarzeń z początku XVI wieku, historie równie fascynujące i barwne.

Odkrycie Missisipi przez de Soto (aut. William Henry Powell, 1853, domena publiczna).

„Legionistę” czy „Zasady wojny” pisał Pan, mając do dyspozycji wiedzę zdobytą podczas swoich podróży, tym razem musiał Pan bazować na literaturze. To spora zmiana. Utrudniało to Panu pracę? A może było to właśnie pewne nowe wyzwanie?

Technika jest podobna: zaczyna się od zebrania materiału. „Zasady wojny” czy „Legionista” miały swój początek od materiału, który został mi po reportażach i sprawach, które chciałem pokazać już w formie fikcyjnej powieści. „Legionista” to tak naprawdę książka o problemach Afryki, o pewnych paradoksach współczesnego świata. Postać głównego bohatera, legionisty, to tylko pretekst, aby te sprawy pokazać w barwny sposób. „Zasady wojny” są o zdobywaniu dostępu do złóż i dominacji nad nimi. To jakby druga warstwa, pod tą podstawową – przygodową historią pełną akcji i dynamiki. W tych książkach mogłem bardziej opierać się na autentycznych postaciach, łatwiej zrozumieć ich sposób myślenia. W „Krwi wojowników” materiałem są źródła i opracowania historyczne. To czyni sprawę o wiele trudniejszą. Historie bitew czy politycznych rozgrywek to rzecz najłatwiejsza, powszechnie dostępna. Ale aby napisać powieść, trzeba sięgnąć po wiedzę o życiu najbardziej przyziemnym, codziennym, nauczyć się czym żyły i jak żyły rozmaite stany społeczne czy zawodowe. To były lata poznawania źródeł, aby umieć się w tym świecie poruszać.

REKLAMA

Historia jest coraz częściej wykorzystywana w literaturze, zarówno przy tworzeniu powieści historycznych jak i w historii osadzonych. Ma Pan jakiegoś ulubionego pisarza tego nurtu, może kogoś, kim się Pan inspirował?

To prawda, coraz więcej jest powieści historycznych. Ja nie poruszam tematów za sprawą jakiś trendów czy mód. Każda z książek to raczej realizacja pewnego pomysłu czy projektu, który powstał długi czas wcześniej.

Sięgam po wielu autorów, trudno jednak wybrać jednego najważniejszego. W każdym tomie to są różne źródła. Pomysł na tą serię miałem już dawno, jeszcze gdy mieszkałem w Ameryce Południowej. Przygotowywałem się przez wiele lat, zanim poczułem na siłach napisać pierwszą stronę, a właściwie pół. Potem odłożyłem to, bo stwierdziłem, że nie wiem ile mógł w tych czasach kosztować arkusz pergaminu albo papieru, a taką informację chciałem zamieścić. Trzeba było znowu ruszyć do źródeł, więcej czytać aby lepiej orientować się w zupełnie podstawowych sprawach. I znowu kilka lat minęło.

Teraz mam pół szafy książek dotyczących XVI wieku, mam grube segregatory streszczeń i notatek, stos zeszytów z charakterystyką głównych postaci, wydruki z kalendarzem wydarzeń historycznych z danych lat. Ale to wszystko to tylko dodatek. Przede wszystkim mam w głowie odbicie pewnej wersji ówczesnego świata. Wersji – oczywiście. To trzeba podkreślić. To nie jest praca naukowa, tylko pewna opowieść. Historia jest jej tworzywem, daje tło. Ale najważniejsze nie są poszczególne przełomy, bitwy, podboje itp., tylko opowieść o człowieku i jego naturze.

REKLAMA

Polecamy książkę Łukasza Czeszumskiego „Krew wojowników. Tom II Książe”:

Łukasz Czeszumski
Krew wojowników. Tom II Książe
cena:
29,90 zł
Wydawca:
CL Media
Rok wydania:
2018
Okładka:
twarda
Liczba stron:
516
Format:
153 x 212 mm
ISBN:
9788394135546

Pytanie warsztatowe: gdyby miał Pan wskazać jakąś trudność w pisaniu powieści historycznych, może na przykład coś, z czego nie zdawał sobie sprawy siadając do „Uciekiniera” a wiedział już pracując nad „Księciem”, to co by to było?

Krzysztof Arciszewski, jeden z pierwowzorów głównego bohatera (domena publiczna).

Nie jestem alfą i omegą. Często sięgając do źródeł natrafiam na ciekawe anegdoty czy wydarzenia, a dotyczące okresów i miejsc z poprzedniego tomu. Zawsze chciałoby się coś poprawić, coś zmienić, tu skrócić a tam wydłużyć. Ciągle też jest to wyczucie balansu między wątkami rzeczywistymi oraz fikcyjnymi. Tu nie ma złotego środka, po prostu trzeba wybierać.

Doskonałość jest nieziszczalnym ideałem. Jednemu podoba się to, innemu co innego. U mnie jest tak, że staram się pokazać pewne historyczne zjawiska i mechanizmy w ciekawy sposób. W historii jest wiele fascynujących okresów, które nie są powszechnie znane, a zajmuje się nimi tylko garstka specjalistów. Staram się tymi książkami zachęcić czytelników do poznawania historii. Zawsze znajdziemy w niej rzeczy ponadczasowe, ogólnoludzkie. Kto zna historię, tego trudno manipulować.

Czy każdego roku będzie wydawany nowy tom tej serii?

Tego nie gwarantuję. Książki powstają po nocach, bo tylko wtedy mogę znaleźć trochę wolnego czasu. Pisanie książek to moja pasja, ale nie da się z tego utrzymać. Mam stałą pracę, rodzinę, raz-dwa razy w roku jeżdżę, aby zebrać materiał do nowych reportaży. Zostaje naprawdę niewiele czasu na pisanie, lecz staram się przemóc i to robić, a nie chcę pisać kolejnych tomów byle jak. Mówię o tym, aby czytelnicy mieli wyrozumiałość jeśli będą lekkie obsunięcia z następnymi częściami.

Niektóre sceny, jak choćby działalność grup aprowizacyjnych, opisane są tak sugestywnie, że odnieść można wrażenie, że pan je widział. Zdarzało się Panu wplatać fragmenty inspirowane tym, czego doświadczył Pan jako dziennikarz i podróżnik?

REKLAMA

Tak bezpośrednio to nie, świat się wszak sporo zmienił. Każdą scenę czy sytuację staram się gruntownie przemyśleć, wyobrazić sobie, że rzeczywiście tam jestem. Zrozumieć motywacje poszczególnych uczestników i ich czyny. W tym na pewno doświadczenie z reportażu bardzo mi pomaga. Pisząc reportaże stykałem się z bardzo szeroką plejadą najróżniejszych ludzi, często o dość ekstremalnym podejściu do życia.

Kim są bohaterowie Pana powieści? Część, jako Colonna i von Frundsberg, to postacie historyczne, co jednak z tymi fikcyjnymi? Czy tworząc ich inspirował się jakimiś postaciami, czy też są od początku do końca Pana projekcją?

Przede wszystkim sam książę, którego cechy i filozofia to odbicie autentycznych cech renesansowych władców włoskich, odzwierciedlenie pewnych dążeń epoki. Chciałem, aby Dimarco był takim spoiwem często odległych wydarzeń w całej Italii, który nada im treściwy sens. Książę to postać niejednoznaczna. W kolejnym tomie będzie więcej o jego poprzednim życiu i tym, co uczyniło go takim, jaki jest.

W poprzednim wywiadzie sugerował Pan, że Burzyński zawędruje aż na Nowy Świat. Póki co jednak mamy rok 1523, wojny włoskie trwają, wciąż czeka nas Sacco di Roma i bitwa nad Pawią… Proszę uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić, czy polski najemnik będzie uczestniczył w tych wydarzeniach?

Bitwa pod Pawią (1525 rok), największa bitwa wojen włoskich (aut. Barend van Orley, William Dermoyen, domena publiczna).

Tomów będzie łącznie sześć. W zamierzeniu etap włoski bohatera miał rozgrywać się w jednym tomie. W praktyce okazało się, że jest tu tyle ciekawych wątków i postaci, że musiałem tą część podzielić na dwa tomy. I oczywiście, najważniejsze wydarzenia tamtych lat są wciąż przed nami…

Oczywiście, będzie ostateczna rozgrywka między księciem Dimarco i Cosimo Viscorole (który przestanie działać zza kulis, do tego będzie bardzo aktywny), a obok śmierć papieża Hadriana i wybór na jego miejsce Giulio Medyceusza, będzie najazd na Francję, i oczywiście dokładny opis bitwy pod Pawią. Będzie tam o wiele więcej wątków stricte historycznych, na szczęście jest na te tematy dostępnych wiele źródeł. No, nie chciałbym za bardzo zdradzać fabuły, ale niech będzie… Burzyński pozna też miłość swojego życia.

Polecamy książkę Łukasza Czeszumskiego „Krew wojowników. Tom II Książe”:

Łukasz Czeszumski
Krew wojowników. Tom II Książe
cena:
29,90 zł
Wydawca:
CL Media
Rok wydania:
2018
Okładka:
twarda
Liczba stron:
516
Format:
153 x 212 mm
ISBN:
9788394135546
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Przemysław Mrówka
Absolwent Instytut Historycznego UW, były członek zarządu Koła Naukowego Historyków Wojskowości. Zajmuje się głównie historią wojskowości i drugiej połowy XX wieku, publikował, m. in. w „Gońcu Wolności”, „Uważam Rze Historia” i „Teologii Politycznej”. Były redaktor naczelny portalu Histmag.org. Miłośnik niezdrowego trybu życia.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone