Powrót Cyrusa Młodszego

opublikowano: 2020-06-23 12:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Po śmierci Dariusza II na tron wstępuje Artakserkses II. Czyni to wbrew woli matki, która oczekiwała, że władcą Persji zostanie Cyrus Młodszy. Nad imperium zawisło widmo wojny domowej... Conn Iggulden zaprasza w podróż do czasów, gdy Persowie rządzili terenami rozpościerającymi się od Morza Egejskiego po Indie.
REKLAMA

Cyrus usiadł na żołnierskim posłaniu. Drzwi do pomieszczenia zaryglowano, nie sposób było jednak uznać małego pokoju należącego do oficera królewskiej straży za celę więzienną. Ktokolwiek zajmował go na co dzień, dysponował zestawem olejków i pudrów, dwiema parami egipskich nożyczek, sztywnymi szczotkami do pielęgnowania paznokci i brody, a także pięknie rzeźbionymi utensyliami z kości słoniowej do czyszczenia nosa i uszu. To wszystko leżało przy umywalni w kącie pomieszczenia.

Cyrus słyszał przez ściany hałas koszar, wykrzykiwane rozkazy i ponury męski śmiech. Wbił wzrok w zamknięte drzwi i czekał. Wciąż nie rozumiał, co się właściwie stało, znał jednak Artakserksesa wystarczająco dobrze, by mieć pewność, że zostanie stąd brutalnie wywleczony i skrócony o głowę bez szansy wypowiedzenia na swoją obronę chociaż jednego słowa. Jego brat będzie triumfował, a zapewne przed śmiercią Cyrusa rzuci mu w twarz jakieś potworne oskarżenie. Nie miał co do tego wątpliwości, bo doskonale znał człowieka, z którym się wychowywał. Przynajmniej miał nadzieję, że wciąż go zna. Przecież przez długi czas przebywał daleko od domu.

Darejka z wizerunkiem Artakseksesa II (CC BY-SA 2.5)

Kiedy zapadła noc, jaskrawy księżyc wzniósł się półkolem na bezchmurnym niebie, jasno oświetlając płaskowyż. Cyrus był pewien, że nie zdoła zasnąć, położył się jednak na łóżku twarzą do ściany i zamknął oczy. W szalonym tempie przebiegały mu przez głowę najprzeróżniejsze myśli.

Nagle się obudził, nie mając pojęcia, jak długo spał. W mgnieniu oka zerwał się z posłania i stanął na wyprostowanych nogach, mrugając, bo oczy bardzo powoli przyzwyczajały się do jasnego porannego światła. Wymęczyły go długie dni w drodze, gorycz spowodowana aresztowaniem i świadomość, że niedługo chory ojciec opuści ten świat. Ku swemu zażenowaniu przespał długie godziny jak małe dziecko, obudził się jednak odświeżony i znacznie bardziej czujny niż poprzedniego dnia. I niepewny, ile życia mu jeszcze pozostało. Przesunął dłońmi po twarzy i skrzywił się, wyczuwszy na niej grube kudły niepielęgnowanej brody. Lubił być gładko ogolony, jednak dokładne golenie wymagało czasu i doskonałych cienkich ostrzy. Na umywalni należącej do oficera nie dostrzegł brzytwy. Prawdopodobnie mężczyzna skracał brodę, używając nożyczek, albo ją splatał.

Cyrus drgnął, gdy usłyszał, jak ktoś przesuwa rygiel w drzwiach. W progu stanął Tissafernes i po chwili wszedł do środka. Stanął z nietęgą miną w takim miejscu, że w niewielkim pomieszczeniu nagle zrobiło się ciasno. Strażnicy zaglądali do środka z zewnątrz, jednak nie mieli szansy dołączyć do Tissafernesa, nawet po to, by go chronić. Spoglądali tylko gniewnie na Cyrusa, podczas gdy on czekał, aż przyjaciel wyjaśni mu, co się właściwie stało.

REKLAMA

Starszy mężczyzna po chwili postanowił usiąść na posłaniu, które zaskrzypiało pod jego ciężarem. Cyrus pozostał na swoim miejscu, odwrócony plecami do ściany, a jeden ze strażników stał w progu, żeby go obserwować.

Kiedy Tissafernes na niego spojrzał, Cyrus nieznacznie uniósł brwi. Czuł się skrzywdzony i uznał, że to on powinien milczeć i czekać na wyjaśnienia.

Po chwili, która zdawała się przeciągać w nieskończoność, Tissafernes ciężko westchnął.

– Wasza Wysokość, bardzo mi przykro, że do tego doszło. Oczywiście przeciwstawiłbym się, gdyby zadecydował o tym ktokolwiek inny niż twój ojciec. – Starzec wyglądał na skrajnie wyczerpanego, jakby nie przespał nocy.

– Cyrusie, przyszedłem ci powiedzieć, że tej nocy król zakończył swoją ziemską wędrówkę. Przykro mi. Od tego poranka to twój brat jest wielkim królem, z nadania bogów władcą Persji, niech go błogosławią Mitra, Ahura Mazda i inne dobre duchy. Niech wszyscy poprzednicy z ochotą przyjmą go do swojego grona.

Mimo wstrząsu, jaki wywołała ta wiadomość, Cyrus poczuł w piersiach przypływ nadziei.

– Skoro znalazłem się tutaj z rozkazu ojca, nieważne, z jakiego powodu, Artakserkses mnie uwolni – powiedział z ulgą. – Przyszło mi do głowy, że na koniec opętał go zły duch lub demon, gdy był słaby i zmagał się z bólem. Teraz nie mają już na niego wpływu. Mogę…

Moneta z wizerunkiem Tissafernesa (fot. Classical Numismatic Group, Inc.; CC BY-SA 2.0)

Tissafernes pokręcił głową.

– Wasza Wysokość, twój brat jeszcze w nocy potwierdził ten rozkaz. Informowanie cię o tym sprawia mi ogromny ból, jednak tego ranka odbędzie się twoja egzekucja. – Mężczyzna, który był mentorem Cyrusa od jego wczesnego dzieciństwa, pogładził z zakłopotaniem stożkowatą brodę. Cyrus dostrzegł, że jest zdenerwowany. – Przyszedłem… żeby bez zbędnej zwłoki zaprowadzić cię na plac koszarowy. Nie będzie żadnego ceremoniału ani świadków, poza kilkoma strażnikami. Zachowaj do końca godność, mój chłopcze. Powierz duszę bogu i bądź gotów przed nim stanąć.

Cyrus patrzył na niego oniemiały. Nie zapytał o Spartan, których tutaj przywiódł. Wiedza o ich losie nie miała już dla niego znaczenia, nie mógł na nich liczyć. Nauczyli go jednak zachowywać spokój w chwilach, w których był on najbardziej potrzebny. Zaczął rozmyślać, a jego twarz powoli się wygładziła. Nie miał broni, chociaż mógł ją wyrwać któremuś ze strażników. To by znaczyło, że jego życie dobiegłoby końca, zanim dotarłby na plac, na którym ustawiono rusztowanie, i nim ukląkłby przed katem. Rozumiał, że ze strony Tissafernesa nie może liczyć na wsparcie, jednak starzec nie musiał być w tej chwili jego jedynym sprzymierzeńcem.

– Przed śmiercią chcę zobaczyć matkę – powiedział. – Chcę się z nią pożegnać. – Uważnie obserwował Tissafernesa i z trudem stłumił uśmieszek, gdy dostrzegł, że mężczyzna z zakłopotaniem marszczy czoło. – Nie powiedziano jej? W końcu jestem jej synem!

REKLAMA

– Głęboko wierzę, że takie sprawy rozstrzyga wielki król – odparł Tissafernes, ale bez przekonania.

Obaj mężczyźni unieśli głowy, kiedy usłyszeli na zewnątrz nagłe poruszenie wśród żołnierzy. Całkowicie skrajne emocje ogarnęły ich, kiedy usłyszeli głos kobiety. Wykrzykiwała rozkazy z absolutną pewnością, że zostaną wykonane.

Cyrus odszedł od ściany, a jego oczy rozbłysły. – Nie zapomnę roli, jaką w tym odegrałeś, Tissafernesie – powiedział.

Tissafernes natychmiast, jakby ktoś pociągnął za sznurki, zerwał się z łóżka.

– Wasza Wysokość, ja tylko wykonywałem rozkazy twojego ojca i twojego brata – odpowiedział, rozglądając się nerwowo, jakby się spodziewał, że w każdej chwili do pokoju wejdzie królowa Parysatis.

– Z drogi! – rozległ się głos, który obaj dobrze znali i który samym swoim brzmieniem usuwał wszelkie przeciwności. Tissafernes się skrzywił w oczekiwaniu, a tymczasem głos rozległ się po raz kolejny: – Wypuśćcie mojego syna, gdziekolwiek go ukrywacie! Cyrus? Gdzie mój syn?

Strażnik stojący w drzwiach odwrócił się do królowej. Cyrusowi przyszło do głowy, że mógłby teraz do niego podbiec i go udusić albo złamać kark Tissafernesowi, który nagle w małym pomieszczeniu zgiął się wpół.

Królowa Parysatis ubrana była z powodu żałoby w ciemnoniebieską szatę, a zanim przybiegła do koszar, włożyła na ręce mnóstwo złotych bransolet, które teraz pobrzękiwały przy każdym jej ruchu. Włosy miała zaczesane do tyłu pod złotą siateczką i spięte na karku. Skończyła już czterdzieści lat, lecz wciąż była piękną kobietą i poruszała się gibko jak młoda dziewczyna. Jej nadejście poprzedzał bogaty zapach róż, dodatkowo onieśmielający mężczyzn, którzy gapili się na nią jak cielę na malowane wrota.

– Cyrusie? Jesteś tam? Jest z tobą Tissafernes? Podejdźcie do mnie obaj. Nie będę was szukała w jakimś zapoconym żołnierskim pokoju. Natychmiast, Cyrusie!

Książę zachichotał z ulgą, uwalniając się od strachu, który dotąd odczuwał. Tissafernes sprawiał wrażenie, że strzelił w niego piorun, kiedy krocząc za strażnikiem, wyszedł z pomieszczenia i pokonawszy krótki korytarz, znalazł się przed królową.

Grób Dariusza II (fot. Bernard Gagnon; CC BY-SA 4.0)

– Pani, twój syn, król Artakserkses, wydał rozkaz, aby… – zaczął.

Królowa Parysatis popatrzyła na strażnika i położyła dłoń na jego obnażonym ramieniu.

– Jeżeli ten człowiek odezwie się do mnie jeszcze raz, nie ukłoniwszy się wcześniej, możesz ściąć mu głowę.

Strażnik w żaden widoczny sposób nie zareagował na te słowa, jednak Tissafernes pojął, że musi być ostrożniejszy, jeżeli nie chce zginąć nagłą śmiercią. Padł sztywno najpierw na jedno kolano, potem na drugie i wreszcie pokłonił się do samej ziemi, tak głęboko, że czołem dotknął klepiska. Cyrus zauważył z zadowoleniem, że nie jest ono zbyt czyste. Gdy Tissafernes wstawał, do jego czoła lepiły się mysie odchody.

REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem powieści Conna Igguldena „Sokół spartański”:

Conn Iggulden
„Sokół spartański”
cena:
44,90 zł
Tytuł oryginalny:
„The Falcon of Sparta”
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Tłumaczenie:
Kuś Piotr
Rok wydania:
2020
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
528
Premiera:
16.06.2020
Format:
132x202 mm
ISBN:
978-83-8062-503-7
EAN:
9788380625037

– Czy wyraziłam zgodę, żebyś powstał? – zapytała słodkim głosem królowa.

Tissafernes doznał jeszcze głębszego upokorzenia. Po raz kolejny postanowił nie wystawiać na próbę mocy rozkazów królewskiej żony. Spędził na dworze wystarczająco dużo czasu, żeby wiedzieć, że wiele problemów rozwiązuje się tutaj bardzo szybko, upuszczając krwi – ewentualne przeprosiny następują później. Znowu przycisnął czoło do klepiska i znieruchomiał w tej pozycji, jakby właśnie wyzionął ducha.

– Cyrusie. – Królowa powitała syna.

Bitwa pod Kunaksą w 401 roku p.n.e. (obraz Adriena Guigneta)

Książę ujął jej dłoń i ukląkł przed rodzicielką.

– Matko – odpowiedział. – Jestem ci wdzięczny. Ten oto Tissafernes zdaje się przekonany, że zarządzono moją śmierć.

Królowa machnęła ręką, jakby oganiała się przed muchą.

– Zaraz się zajmę wyjaśnieniem tej kwestii. Jednak nie tutaj, wobec pospólstwa. Nie będziemy roztrząsać prywatnych spraw, gdy słuchają nas służący i żołnierze. Chodź ze mną. Twoje ubranie jest okropnie brudne. Przetrzymywali cię tutaj jak zwierzę.

Zanim Cyrus zdołał odpowiedzieć, jego matka postawiła stopę na plecach Tissafernesa. Obcas wbił mu się tak mocno w skórę, że starzec zacharczał z bólu.

– Ci ludzie posunęli się w swojej arogancji zbyt daleko – powiedziała. – Ale zaradzę temu. Możesz być pewien, że się postaram, Cyrusie.

Odwróciła się, aby odejść, a Cyrus zerknął na dowódcę strażników. Jego twarz wyrażała ślepe posłuszeństwo, jednak w oczach czaił się strach. Wiedział, że jego życie będzie nie wiele warte, jeżeli nowy król zapyta go, dlaczego pozwolił, aby więzień wyszedł z aresztu jako wolny człowiek. Jednak nie mógł się sprzeciwić królowej; w rzeczy samej jeszcze nikt się na to nie zdobył. W krótkiej chwili, gdy mógłby zaoponować, królowa po prostu go minęła. Cyrus ruszył za nią, czując, że dowódca nie ośmieli się zakwestionować jej władzy. Kiedy szedł przez koszary i obserwował Nieśmiertelnych swojego ojca – w większości niekompletnie ubranych i zaskoczonych – bał się jednak, że za jego plecami padnie nagły rozkaz i żołnierze go zatrzymają.

Królowa szła szybko, ale długa suknia trochę jej utrudniała stawianie zdecydowanych kroków. Dlatego synowi, który podążał za nią i obserwował jej kołyszące się biodra, zdawało się, że kobieta po prostu płynie nad ziemią. Wielu żołnierzy, którzy wyszli na plac przed budynki koszarowe, żeby zobaczyć, co się dzieje, utkwiwszy wzrok w swojej królowej, nie było w stanie go od niej oderwać. Cyrus się uśmiechnął. Matka wciąż wywierała na mężczyznach wielkie wrażenie.

REKLAMA

– Nie pozwolę, żeby mojego syna traktowano jak przestępcę – dodała głośno.

W jej głosie brzmiało oburzenie i część spośród mężczyzn, którzy się jej przyglądali, wbiła spojrzenie w ziemię, jakby złapano ich na zachowaniu przynoszącym wstyd.

Gdyby Parysatis zawahała się albo poprosiła o zgodę na zabranie syna, zaklęcie – zdaniem Cyrusa – zapewne by prysło i któryś z żołnierzy, najprawdopodobniej spośród najwyższych rangą oficerów, powstrzymałby jego ucieczkę. Autorytetu królowej jednak nikt nie zakwestionował i zdołała doprowadzić syna aż do bramy.

Koszary znajdowały się w sporej odległości od skraju płaskowyżu. Mimo że kroczył obok królowej, Cyrus przez całą drogę był spięty, w każdej chwili obawiając się, że ktoś za nim krzyknie albo na jego ramię spadnie silna dłoń żołnierza. Nasłuchiwał odgłosu ciężkiego pobrzękiwania, jaki wydają zbroje na biegnących mężczyznach, i pot spływał mu po plecach. Przybył do rodzinnego domu niczym jagnię pomiędzy wilki i wiedział, że od skutecznej ucieczki dzieli go jeszcze daleka droga. Czas, jaki spędził w zamknięciu, wystarczył mu na przemyślenie wszystkiego, co tutaj zobaczył i usłyszał od chwili przybycia. Wnioski były oczywiste i bolesne, a rozkaz, aby go zgładzić, nie był wynikiem pomyłki.

Z opuszczoną głową, postępując krok w krok za matką, minął wartowników i razem z nią dołączył do grupy niewolników, których pozostawiła za bramą koszar. Wszyscy leżeli na ziemi i Cyrus wiedział, że od chwili, kiedy jego matka ich zostawiła, nie ośmielili się poruszyć. Teraz zerwali się na równe nogi i zanim wsiadła do otwartej lektyki, szybko wygładzili poduszki. Cyrus usiadł obok niej, a pod jego ciężarem zatrzeszczała cała konstrukcja.

– Matko… – zaczął. Kobieta pokręciła głową.

– Nie teraz, Cyrusie. Twój ojciec był upartym człowiekiem i będę musiała odbyć poważną rozmowę z twoim bratem, zanim zapomnimy o jego ostatnim dziwacznym rozkazie. Czyż jesteśmy Egipcjanami, żeby zabijać swoich najbliższych? Czy Artakserkses spłodził już potomka? Nie! Chociażby z tego powodu twój ojciec zachował się bardzo lekkomyślnie – powiedziała.

Płaskorzeźba przedstawiająca Artakserksesa II (fot. Bruce Allardice; CC BY-SA 2.0)

Cyrus powoli zamrugał, zgadzając się z jej oceną sytuacji.

– Moim… moim zdaniem ojciec nigdy nie wydałby rozkazu, żeby mnie zgładzono – odezwał się.

Matka uniosła głowę i dotknęła dłonią jego kolana. A niewolnicy właśnie podnieśli lektykę.

– Twój ojciec był królem, Cyrusie. I ponad nas wszystkich stawiał los imperium. Nie spodziewam się, że mu wybaczysz, gdy rana w twoim sercu jest świeża, ale w swoim czasie przekonasz się, że był człowiekiem ogromnie odpowiedzialnym. Dostrzegł, kim jesteś, kim się stałeś. Podjął decyzję, żeby cię usunąć. Podążając za tokiem jego rozumowania, można uznać, że to duży komplement.

REKLAMA

– Ojciec popełnił błąd – zaprotestował Cyrus. – Zawsze byłem lojalny. Cenię lojalność u moich ludzi i cenię ją także w sobie. Jestem księciem, który nie zostanie królem. Wiedziałem o tym od zawsze, nigdy nie byłem zagrożeniem dla Artakserksesa!

– Drogi chłopcze, król to ktoś, kto usuwa zagrożenia, zanim one same uświadomią sobie swoje istnienie. Imperium musi zapewniać pokój i dobrobyt milionom ludzi. Czymże jest jedno życie wobec takiego wyzwania? Nie usprawiedliwiam twojego ojca, Cyrusie. I nie pozwolę, żeby decyzją podjętą na łożu śmierci zabrał mi ukochanego syna. Nie zgadzam się na to. Ale ty pewnego dnia wybaczysz mu ten rozkaz.

Cyrus nadąsał się po jej słowach i zamilkł. Oddalił od siebie chęć posprzeczania się z matką, która tego ranka ocaliła go od śmierci. W miarę jak lektyka niesiona przez niewolników coraz bardziej oddalała się od koszar, przecinając płaskowyż i mijając intensywnie nawadniane sady oraz drzewa, nad którymi rozpinano gęste siatki dla osłony przed słońcem, coraz wyraźniej docierało do niego, że w tej chwili już by nie żył, gdyby matka po niego nie przyszła. Jego krew wsiąkałaby już w piasek koszarowego placu. Myśl ta wywołała w nim dreszcze. W pewnym sensie dzisiejszy poranek był pierwszym w jego nowym życiu, stanowił nową gałąź tego życia, swoisty wybór. Przez długą chwilę Cyrus milczał, pozwalając, aby delikatne kołysanie lektyki złagodziło jego emocje.

– Gdzie są moi ludzie, matko? – zapytał wreszcie.

– Wszyscy zginęli. Twój brat kazał ich zabić. – Matka uważnie spojrzała w twarz syna i dostrzegła na niej cień złości, której nie był w stanie ukryć. – Czy możesz go o to winić, Cyrusie? Przyprowadziłeś Spartan do samego serca stolicy kraju twojego ojca. Nie powinieneś był po prostu odesłać ich do domu? Kto wie, co się kryje w głowach tych dzikusów? Nie, w tej kwestii twój brat miał rację, mimo że śmierć tylu ludzi jest wstrząsająca. Twój brat nie dałby sobie z nimi rady bez… zresztą teraz to już nie ma znaczenia. Artakserkses jest królem, chociaż swoje rządy rozpoczął fatalnie. Wydał rozkaz, żeby cię skrócono o głowę, i tego rozkazu nie wykonano. Wysłał łuczników, żeby pozabijali twoich ludzi, i Spartanie wytłukli mu połowę oddziału, w tym królewskiego kuzyna i dwóch wysokiej rangi dowódców.

Cyrus uśmiechnął się ponuro, gdyż wiedział, że Spartanom zależało, aby po całym świecie rozniosła się wieść, jak umarli. Dla Spartan ważniejsze było, w jaki sposób mężczyzna ginął, od tego, jak żył. Wyszeptał teraz krótką modlitwę za nich do spartańskich bogów, prosząc ich, aby w Hadesie urządzili dla zabitych godne powitanie. Matka uważnie mu się przyglądała.

Ten tekst jest fragmentem powieści Conna Igguldena „Sokół spartański”:

Conn Iggulden
„Sokół spartański”
cena:
44,90 zł
Tytuł oryginalny:
„The Falcon of Sparta”
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Tłumaczenie:
Kuś Piotr
Rok wydania:
2020
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
528
Premiera:
16.06.2020
Format:
132x202 mm
ISBN:
978-83-8062-503-7
EAN:
9788380625037
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Conn Iggulden
Urodzony w 1971 r. – pisarz brytyjski, autor powieści historycznych. W Polsce ukazał się m.in. jego cykl Imperator oraz pierwsza części cyklu Zdobywca.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone