Sebastian Pilarski: w historii Legionów Polskich pamiętajmy o najważniejszym: ludzkiej historii
Natalia Pochroń: O Legionach Polskich wiemy już dość sporo, powstało wiele publikacji na ten temat. Skąd pomysł na kolejną?
Sebastian Pilarski: Historia powstania tej książki jest bardzo ciekawa. Kilka lat temu zgłosiła się do nas córka profesora Stefana Macki z albumem zawierającym kolekcję jego zdjęć. Otrzymała go od starszego rodzeństwa i chciała dowiedzieć się, jaką on ma wartość historyczną, dlatego poprosiła nas o przyjrzenie się im i wyrażenie opinii na ten temat. Jak się okazało – była to bardzo dobra decyzja. Już po wstępnej analizie wiedzieliśmy, że mamy w rękach niezwykle interesującą i oryginalną rzecz – i że zdecydowanie warto wydać ten album. To wręcz wzorcowy przykład tego, jak powinno się postępować z materiałami historycznymi.
Często zdarza się, że ludzie zgłaszają się do Instytutu Pamięci Narodowej z prywatnymi zbiorami, pamiątkami rodzinnymi?
Zgłaszają się dość często, ponieważ pion archiwalny od kilku lat prowadzi chociażby projekt Archiwum Pełne Pamięci. Wszystkie materiały – czy to wspomnienia, dokumenty, przedmioty po bliskich, czy właśnie zdjęcia – poddawane są dokładnej weryfikacji. Musimy sprawdzić, czy rzeczywiście mają wartość poznawczą. W przypadku zdjęć zgromadzonych przez profesora Mackę ani przez chwilę nie mieliśmy wątpliwości co do tego, że warto je wydać. Najważniejszą kwestią było ustalenie kwestii praw autorskich do tych zdjęć. Na szczęście należą one do córki profesora Macki, więc nie było większych problemów z ich publikacją.
Kim był Stefan Macko?
Wybitnym pedagogiem, profesorem, wykładowcą akademickim, ale przede wszystkim żołnierzem Legionów Polskich. Jego historia była w zasadzie typowa dla ludzi, którzy urodzili się na przełomie XIX i XX wieku. Zaczął szkołę, ale proces jego edukacji przerwał wybuch I wojny światowej. Wstąpił więc do oddziałów formowanych przez Piłsudskiego i zaangażował się w walkę o niepodległość.
Do Legionów Polskich został przyjęty w styczniu 1917 roku i służył w nich do kryzysu przysięgowego. Następnie jako obywatel Austro-Węgier został wcielony do armii tego kraju i trafił na front włoski – a więc mundur legionów zmienił na mundur monarchii. Można więc powiedzieć, że był świadkiem historii i jednocześnie uczestnikiem wydarzeń uwiecznionych na fotografiach. Co ciekawe, podobnie potoczyły się losy jego brata.
To znaczy?
Rudolf Macko przeszedł ten sam szlak bojowy. Również był legionistą, a do tego z zamiłowania zajmował się fotografią, stąd Stefan przejął niejako jego spuściznę – Rudolf zginął w grudniu 1917 roku na froncie włoskim. Te zdjęcia były więc formą pamiątki, którą dostał po zmarłym bracie. Nie wszystkie zostały jednak wykonane przez niego. W naszej publikacji zamieściliśmy również zdjęcia wykonane przez innych fotografów, którzy chętnie uwieczniali codzienność legionistów.
„Legioniści namiętnie lubią fotografować się i jeść ciasteczka. O ciastka jak wiadomo nader trudno, o [dobre] fotografie też” – wspominał fotograf legionowy Tadeusz Langer. Choć media na wojnie nie były czymś nowym, zdjęcia dokumentujące działania zbrojne w czasie I wojny światowej nadal były uznawane za coś unikatowego. Jak wyglądało to w legionach? Czy rzeczywiście przywiązywano tak dużą uwagę do zdjęć?
Tak, początek XX wieku to czas upowszechnienia fotografii, panowała wówczas swego rodzaju moda na uwiecznianie różnych momentów w formie zdjęć. Do tego o Legionach Polskich mówiło się, że była to najbardziej inteligentna armia w dziejach Rzeczpospolitej – trafiło do nich wielu młodych ludzi już wykształconych albo takich, którzy przerwali naukę, by pójść na front, tak jak było to w przypadku Macki. Ci ludzie mieli zapewne świadomość tego, że uczestniczą w wydarzeniach o charakterze historycznym, dlatego też chętnie je „zapisywali obrazem”.
Do tego dochodził też walor osobisty – legioniści chcieli upamiętniać siebie, swoich kolegów. Często takie fotografie traktowali jako rodzaj pamiątki czy prezentu dla bliskich. Była to naturalna, ludzka chęć uwieczniania ważnych wydarzeń, dziś też to dobrze znamy.
Jaki był los tych fotografii? Czy robiono je wyłącznie na użytek prywatny, czy wykorzystywano je też w inny sposób?
Zainteresował Cię ten temat? Kup książkę „Szlakiem legionistów między Styrem a Piawą. Kolekcja fotografii profesora Stefana Macki z lat 1915–1920”!
Zdarzało się, że wykorzystywano je do promowania idei legionowych, do zachęcania Polaków do tego, by wsparli czyn zbrojny, dołożyli swoją cegiełkę do walk o odrodzenie Rzeczypospolitej. Można to nazwać pewną formą działalności propagandowej – zdjęcia z tego okresu przyczyniły się w dużej mierze do zbudowania legendy Legionów Polskich i Józefa Piłsudskiego jako ojca niepodległości. Były świetnym narzędziem czegoś, co dziś nazwalibyśmy polityką historyczną.
Co zostało uwiecznione na zdjęciach, które prezentują Państwo w albumie?
W zasadzie wszystko, co dotyczyło legionistów. Mamy fotografie pozowane, bardziej oficjalne, ale także spontaniczne, ukazujące życie codzienne legionistów – związane z walką, ale i z ważnymi uroczystościami, jak choćby pochówki osób, które poległy w walce o niepodległość. Do tego dochodzą fotografie pokazujące defilady, ćwiczenia wojskowe, potyczki, miejsca pobytu legionistów, broń. W zasadzie wszystko, co jest esencją życia żołnierskiego.
Co te zdjęcia mówią nam o życiu codziennym legionistów?
Pokazują trudy walk o niepodległość, które często pomija się w romantycznej narracji o odrodzeniu Rzeczpospolitej. Na fotografiach widzimy żmudne szkolenie, naukę sposobów obchodzenia się z bronią, przetrwania w okopach. Ale nie tylko – pamiętajmy, że znaczna część legionistów to byli młodzi ludzie, którzy potrzebowali pewnego oddechu, odskoczni, na ile to było oczywiście możliwe w warunkach wojennych. Znajdziemy więc też sporo zdjęć przedstawiających choćby mecze piłki nożnej, która stała się ulubioną rozrywką legionistów.
Nie jest to na pewno pierwszy temat, który przychodzi nam do głowy, gdy myślimy o legionistach. Jest jednak niezwykle ważny. Zdjęcia przypominają nam, że oprócz żołnierzy byli oni przede wszystkim młodymi ludźmi, z różnymi pasjami, zainteresowaniami, ale i marzeniami. Ukazują ludzkie historie, a to zawsze jest najciekawsze.
Piszą Państwo, że warto zwrócić szczególną uwagę na fotografie z pobytu legionistów w garnizonach w Zambrowie i Twierdzy Modlin. Dlaczego?
Bo jest ich stosunkowo mało, a są bardzo ważne – na ich podstawie możemy zobaczyć, jak zachowane były te garnizony, co się z nimi stało, jak w późniejszym okresie popadły w ruinę umocnienia twierdzy modlińskiej. To stanowi również o wartości zdjęć profesora Macki – dokumentują nie tylko legiony, ale również infrastrukturę wojskową. Na ich podstawie można uzyskać więc wiele istotnych informacji dotyczących wysiłku zbrojnego legionistów i przebiegu walk o niepodległości.
I Brygada Legionów Polskich została rozformowana w 1917 roku. Państwo w swojej publikacji prezentują fotografie z lat 1915-1920. Co mówią nam one o losach legionistów po rozwiązaniu tej jednostki?
Przykładem tego, jak potoczyły się losy wielu legionistów, jest historia Stefana i Rudolfa Macków. Po kryzysie przysięgowym zostali oni wcieleni w szeregi armii austriacko-węgierskiej i wysłani na front włoski. Następnie wielu z nich trafiło do Francji, gdzie wstąpili w szeregi Błękitnej Armii generała Józefa Hallera i razem z nią powrócili do Polski, przystępując tam do walki o kształt granic, o utrzymanie niepodległości.
Ci, którzy dożyli tego momentu, w dużej mierze zaangażowali się w walki o wschodnie granice kraju, a po zakończeniu wojny polko-bolszewickiej kontynuowali karierę wojskową lub – jak Stefan Macko – zrzucili mundur i wrócili do cywilnych aktywności. Inni nie mieli tyle szczęścia i nie dożyli momentu powrotu Polski na polityczną mapę Europy. Historia Rudolfa Macki jest tego najlepszym przykładem.
Które zdjęcia zrobiły na Panu największe wrażenie, szczególnie zapadły w pamięć?
Na pewno te dotyczące codzienności legionistów. Pokazują one, że mówiąc o podkomendnych Piłsudskiego, którzy walczyli o naszą ojczyznę i którym zawdzięczamy niepodległość, mówimy o bardzo młodych ludziach, mających po dwadzieścia lat, czasem nawet mniej – to rówieśnicy dzisiejszych uczniów szkół średnich i studentów.
Mimo młodego wieku, mieli ogromne poczucie obowiązku wobec ojczyzny, byli żarliwymi patriotami. Nie bali się zaryzykować, postawić swoich losów na szali i poświęcić się idei niepodległości. Niektórzy zapłacili za nią najwyższą cenę, czego dowodem jest chociażby śmierć Rudolfa Macki.
Materiał powstał dzięki współpracy reklamowej z Wydawnictwem Instytutu Pamięci Narodowej.