Sławomir Cenckiewicz – „Atomowy szpieg” – recenzja i ocena

opublikowano: 2014-11-06 15:59
wolna licencja
poleć artykuł:
Postać pułkownika Kuklińskiego znalazła swe stałe miejsce w świadomości społecznej Polaków sześć lat temu za sprawą filmu Dariusza Jabłońskiego _Gry wojenne_. Ostatni film Władysława Pasikowskiego sprawił, że historia Jacka Stronga znów zagościła na dużym ekranie, a wraz z nią powróciła, tyleż żarliwa, co nierozstrzygalna, dyskusja: „zdrajca czy bohater”.
REKLAMA
Sławomir Cenckiewicz
Atomowy szpieg. Ryszard Kukliński i wojna wywiadów
nasza ocena:
8/10
cena:
39,90 zł
Wydawca:
Zysk i S-ka Wydawnictwo
Rok wydania:
2014
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
592
Format:
215x155 mm
ISBN:
978-83-7785-477-8

Przeczytaj też nasz wywiad z autorem książki

Pierwszą rzeczą, która przykuła moją uwagę po wzięciu do ręki Atomowego szpiega, była niecodzienna (jak na książkę historyczną) szata graficzna. Naturalnie, zdaję sobie sprawę, że wygląd w tego typu publikacjach jest sprawą drugorzędną, a o wartości każdej z prac stanowi rzetelność zawartych w niej informacji, jednak tu wydanie jest tak dopracowane, że aż się prosi, by o nim wspomnieć. Przyzwyczajeni do zadrukowanych drobnym pismem białych kartek, gdzie wyżyny inwencji graficznej stanowią wkładki ze zdjęciami na kredowym papierze, zapomnieliśmy, że książka naukowa też może być wydana atrakcyjnie. Atomowy szpieg kipi wręcz czerwienią sowieckiego sztandaru, wtrącaną gdzieniegdzie w postaci kolorowej czcionki, gdzie indziej rozlewającą się zaś na całą kartkę. Może to zbyt daleko idące skojarzenie, ale kontrastujące z czerwonym tłem duże, wyraziste cyfry numerujące kolejne rozdziały przywodzą na myśl odliczanie przed startem rakiet balistycznych, nie pozwalając zapomnieć czytelnikowi, o jaką stawkę toczyła się zimnowojenna gra. Pomijając moją subiektywną opinię, jeżeli sam autor zdobył się na kolokwialne określenie szaty graficznej mianem „bombowej”, to zrobił to nie bez kozery. Mnóstwo w niej drobiazgów, pozornie nieistotnych, ale jakże uprzyjemniających lekturę.

Przechodząc do meritum, podzielę się jeszcze jednym spostrzeżeniem. W przedmowie do swojej najnowszej książki Sławomir Cenckiewicz składa istotną deklarację o tym, że nie powstała ona z „potrzeby serca” w obronie pułkownika, ani że nie była pisana „na kolanach” przed nim. W mojej opinii, równało się to obietnicy bezstronności i braku autocenzury. Znając wcześniejsze publikacje autora, które często już z racji przedmiotu badań zawierały w sobie opowiedzenie się po jednej ze stron, byłem ciekaw obiektywizmu biografii.

REKLAMA

Należy docenić, że Sławomir Cenckiewicz niestrudzenie podejmuje tematy trudne i bardzo niejednoznaczne, a za taki bez wątpienia można uznać biografię Ryszarda Kuklińskiego. Dodatkowo, publikacje wymagające korzystania z archiwów znajdujących się w instytucjach wojskowych bywają syzyfową pracą pod względem warsztatowym, który to problem sam autor naświetla. Nie był on jednak pierwszym, który podjął się charakterystyki postaci Ryszarda Kuklińskiego, o czym zresztą sam przypomina i choć zastrzega, że Atomowy szpieg nie jest kontrapunktem dla innych publikacji, jak chociażby dla Szpiega CIA w polskim Sztabie Generalnym Franciszka Puchały, to nawiązania do innych autorów nie są rzadkością.

Polecamy:

Jak na książkę historyczną, pierwszy rozdział jest dość nietypowy. Autor kreśli w nim alternatywną (choć bardzo prawdopodobną) wizję losu pułkownika Kuklińskiego w razie dekonspiracji. Przywołuje najsławniejszych (o ile można tak ich nazwać) szpiegów okresu zimnej wojny. Wymienione zostają postaci Aldricha Amesa czy Olega Pieńkowskiego, w kontekście pracy informatora obcego wywiadu wewnątrz struktur infiltrowanych. Atrakcyjna grafika i pewien dramatyzm narracji (a także medialny charakter sporu wokół postaci Ryszarda Kuklińskiego) pozwalają przypuszczać, że książka – nie rezygnując ze swych naukowych walorów – jest ukłonem w stronę czytelników, którzy są zainteresowani głównym jej bohaterem, lecz niekoniecznie są specjalistami w tym temacie.

REKLAMA

W tekście przytoczonych zostało wiele wypowiedzi nie tylko samego Kuklińskiego (głównie z rozmów z Marią Nurowską), ale i osób z nim współpracujących (tak Polaków, jak i Amerykanów). Oprócz tego zamieszczonych zostało wiele map (głównie przedruków tych opracowywanych przez Kuklińskiego) i kopii oryginalnych dokumentów ze zbiorów IPN, jak chociażby okresowe oceny pracy pułkownika, fragmenty przygotowywanych przez niego dokumentów i innych powiązanych z nim materiałów.

Tym, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie ma to być laurka wystawiona pułkownikowi Kuklińskiemu, było przytoczenie stawiających go w niekorzystnym świetle epizodów z życia prywatnego, jak liczne intymne kontakty z kobietami. Oczywiście, znajduje to głębokie uzasadnienie w pełniejszym zrozumieniu fenomenu długoletniej, bezproblemowej współpracy Jacka Stronga z CIA. Innym, frapującym wątkiem, jest współpraca pułkownika z WSW i kontrwywiadem wojskowym Ludowego Wojska Polskiego, jednak tajemnicą pozostaje zarówno dokładny czas rozpoczęcia tej współpracy, jak i jej zakres na poszczególnych etapach kariery Kuklińskiego. Całkiem możliwe, że zaczęła się już u progu jego kariery, co również stawiałoby go w nieco innym świetle. Notabene, jest to jeden z ciekawszych wątków w książce, jak z „politycznie niepewnego” w niewyjaśniony sposób Kukliński stał się w raportach przełożonych „politycznie wyrobionym”, a w dalszej kolejności wychwalanym pod niebiosa za pracowitość i samodzielność oficerem sztabu generalnego. Możemy też znaleźć odpowiedź na często zadawane pytanie, jak w inwigilowanym środowisku oficerowi bez przeszkolenia wywiadowczego udawało się, bez rzucania na siebie cienia podejrzeń, dostarczać przez wiele lat materiałów obcemu wywiadowi.

REKLAMA

Myślę, że to dobre miejsce na małą łyżkę dziegciu w tej beczce miodu. Sama zawarta w książce biografia Ryszarda Kuklińskiego jest moim zdaniem przedstawiona rzetelnie, bez selektywnego dawkowania faktów, a hipotezy zhierarchizowane zostały według kryteriów wiarygodności, a nie stopnia dopasowania do lansowanej tezy. Jednakowoż w zakończeniu i przedmowie ujawnia się publicystyczna natura Sławomira Cenckiewicza, która nie wszystkim może przypaść do gustu, bo daleka jest od obiektywizmu. Naturalnie nikt nie odbiera autorowi prawa ostatecznego opowiedzenia się po jednej ze stron w tej (jak sam określa) „jałowej (…) dyskusji pod hasłem bohater czy zdrajca”. Pytanie tylko, czy książka historyczna to dobre miejsce na, bądź co bądź emocjonalne, rozliczanie się z III RP. Odpowiedzieć każdy z czytelników musi we własnym duchu, niemniej jednak czułem się zobowiązany nadmienić, co mnie najbardziej raziło podczas lektury. Pomimo że moja wiedza nie dorównuje z pewnością wiedzy autora (a może właśnie dlatego) nigdy nie rozumiałem jego zero-jedynkowych osądów.

Zobacz też:

Jestem usatysfakcjonowany lekturą Atomowego szpiega. Uważam, że to dobra książka, napisana w bardzo wciągający sposób, przedstawiająca postać Ryszarda Kuklińskiego i jego pracę w sposób (względnie) obiektywny. Nie jest to jednak biografia pełna, o czym sam autor wspomina, ale w świetlne dostępnych źródeł – najpełniejsza. Pełny obraz współpracy pułkownika z CIA i jego znaczenia w rozgrywce miedzy USA i ZSRR poznamy dopiero, gdy nasi sojusznicy odtajnią wszystkie dokumenty związane z jego działalnością. Do tej pory światło dzienne ujrzało zaledwie dziesięć procent z nich, a biorąc pod uwagę pośpiech urzędników zza wielkiej wody w tej materii, możemy przestać liczyć na pełniejsze publikacje przed upływem półwiecza. Do tego czasu warto sięgnąć po Atomowego szpiega chociażby po to, żeby wyrobić sobie, na ile to możliwe, własny pogląd na postać i działalność Ryszarda Kuklińskiego. Warto też w tym celu porównać obraz zaprezentowany przez Sławomira Cenckiewicza z tymi filmowymi czy zawartymi w innych publikacjach, do czego serdecznie zachęcam.

Redakcja i korekta: Agnieszka Leszkowicz

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Szymon Koziatek
Student Mechaniki i Budowy Maszyn na Politechnice Śląskiej, a wcześniej - archeologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Interesuje się historią powstania i działalności wojskowych oraz policyjnych sił specjalnych, a także okresem walki Polaków o niepodległość w XX wieku. Miłośnik zabytkowych samochodów i powieści Johna le Carré.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone