Wyszyński i Gombrowicz: myśli przeciwstawne?

opublikowano: 2021-08-15 15:44
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Stefan Wyszyński a Witold Gombrowicz – jak się do siebie mają? Wielu zapewne od razu ich przeciwstawi, umieści na antypodach. Ale czy rzeczywiście są to zupełnie inne światy? Spróbujmy spojrzeć wnikliwiej.
REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki Jerzego Sikory „Pisarstwo Prymasa Tysiąclecia”.

Nasz namysł porównawczy rozpocznijmy od następującego cytatu: „Musimy pokonać wybujały indywidualizm tkwiący w naszym narodowym charakterze, także indywidualizm grupowy, musimy go pokonać w duchu tej miłości, która budzi wieczną gotowość do poświęceń. Łatwiej umrzeć w chwale, aniżeli żyć, walcząc przez całe lata z trudnościami, z brakami i znosić cierpienia. To wymaga większego bohaterstwa w tych chwilach brzemiennych w wydarzenia i budzących tyle naszych obaw”. Kto wypowiedział cytowane słowa? Gombrowicz czy Wyszyński? Właśnie ten drugi – 1956 r. A czy nie są one w duchu autora Trans Atlantyku ?

Witold Gombrowicz w Vence (fot. Bohdan Paczowski; domena publiczna)

Paweł Rojek mówi – co niewątpliwie zaskakujące – o wcale niemałej bliskości dzieła kard. Wyszyńskiego i dzieła Gombrowicza. Jego zdaniem obaj są wielkimi nauczycielami Polaków: „Obaj oni bowiem uważali, że Polacy muszą przeżyć nowoczesność po polsku, nie rezygnując z polskiego dziedzictwa, choć traktując je refleksyjnie i z dystansem”. W całym nauczaniu kard. Stefana Wyszyńskiego wyraźnie uwidacznia się to dziedzictwo, a mianowicie związek polskości z chrześcijaństwem, które na przestrzeni wieków kształtowało tożsamość polską. Wyszyński nie był aż takim konserwatywnym strażnikiem polskiej Formy, a znowu Gombrowicz – jej aż tak liberalnym i skrajnym krytykiem. Dzieło Stefana Wyszyńskiego nie jest prostą negacją dzieła Witolda Gombrowicza, lecz jego kontynuacją i dopełnieniem. „Wyszyński nie był wcale naiwnym poczciwcem, bezrefleksyjnie przywiązanym do tradycyjnych form, a Gombrowicz nie był wcale tanim demonem, radośnie niszczącym wszelkie postaci porządku.

W istocie obaj żądali od Polaków tego samego: życia świadomego i poważnego, pełnego walki i pracy, odrzucenia wydziedziczonych przesądów, podjęcia dziejowego wysiłku stworzenia się na nowo. Celem obu wielkich wychowawców była nowa Polska, tworzona wbrew saskiej tradycji i komunistycznej współczesności. Obaj pragnęli suwerennej Formy polskiej, przyjętej świadomie i z powagą, dającej wolność tworzącą wspólnotę i nadającej jej moc. Różniło ich ostatecznie to, że jeden z nich znalazł poszukiwaną Formę w religii i tradycji, a drugi nie znalazł jej w ogóle”. Na przykład związek Wyszyńskiego z Gombrowiczem „widać w Jasnogórskich Ślubach Narodu, napisanych przez prymasa w więzieniu i odczytanych na Jasnej Górze w obecności ponad miliona wiernych 26 sierpnia 1956 roku. Ten archaizowany tekst może wydawać się żywcem wzięty z Trans-Atlantyku Gombrowicza. Nie jest to jednak skamielina saskiej mentalności, lecz świadomy pastisz, nawiązujący refleksyjnie i bynajmniej nie bezkrytycznie do sarmackiego projektu tożsamościowego. Przede wszystkim śluby skierowane były na przyszłość, a nie na przeszłość. Akt ten – podobnie jak gest króla Jana Kazimierza – miał tworzyć nową wspólnotę, a nie konserwować starą.

Śluby w istocie były rozrachunkiem z przeszłością i teraźniejszością, rozdrapywaniem ran i rachunkiem sumienia, a nie wyrazem samozadowolenia. Kluczowym elementem była deklaracja walki z narodowymi wadami, które łatwo powiązać z tym, co piętnuje się często jako dziedzictwo sarmackie i romantyczne. Lenistwo, lekkomyślność, marnotrawstwo... – katalog wad sporządzony przez Wyszyńskiego nie różni się zasadniczo od wad piętnowanych przez Gombrowicza. Wreszcie Polska nazwana jest w Ślubach »przednią strażą«, czyli – dosłownie – »awangardą chrześcijaństwa«”. Prymas mówi o „Ojczyźnie naszej świętej, chrześcijańskiej przedniej straży, poświęconej Twojemu Sercu Niepokalanemu i Sercu Syna Twego”.

REKLAMA

Gombrowicz był wprawdzie szydercą i ironistą, ale ironizował nie z narodu czy religii, lecz z ich zwyrodniałych, skostniałych form. Autor Kosmosu nie potępia w czambuł religii, a raczej rzuca pomost pomiędzy świeckością a religią. W Dzienniku napisze: „Nie róbcie ze mnie taniego demona. Ja będę po stronie porządku ludzkiego (i nawet po stronie Boga, choć nie wierzę) aż do końca moich dni; także umierając”. Literaturę można traktować „jako swoiste wyznanie wiary, dające się pogodzić z ortodoksją, ale też jako heretycki rodzaj transcendencji”. Pisarstwo Wyszyńskiego, jeśli podążymy tropem powyższego stwierdzenia, jest ortodoksyjnym wyznaniem wiary, natomiast dzieło Gombrowicza – w jakimś sensie ludzkim (jako heretyckim) rodzajem transcendencji. Gombrowicz i Wyszyński są osobami niezwykle wrażliwymi. Łączy ich współczucie wobec oprawców, prześladowców, wybaczenie – a to są przecież wartości zakorzenione w etyce chrześcijańskiej. Cały fundament etyki Gombrowicza jest zbudowany na nakazie bezwarunkowego współczucia, co uwidacznia się najbardziej w Dzienniku. Podstawą antropologii autora Ferdydurke było dążenie do indywidualizmu i autentyczności, stąd nieustanne zmagania z Formą. Prymas podobnie – cenił autentyczność i osobę ludzką w wymiarze jednostkowym (personalizm), ale i wspólnotowym: zbiorowości, narodu. Natomiast Gombrowicz kwestionował zbiorowe projekty, zobowiązania i idee.

Kard. Stefan Wyszyński (domena publiczna)

Andrzej Horubała, przywołując Zapiski więzienne, twierdzi, że ich autor powinien zaimponować Gombrowiczowi. Dlaczego? „Przecież jest to rzecz o stwarzaniu siebie, o nabieraniu mocy, o sile Formy, o triumfie inteligenta wyposażonego tylko w pióro i w notatnik, o Kościele i kościele międzyludzkim”.

Oto uwięziony Wyszyński narzuca sobie dyscyplinę. Odwołuje się do rytuału i dokładnie planuje każdy dzień. Przez sprawowanie codziennej Eucharystii i odprawianie liturgii godzin staje się cząstką Kościoła powszechnego, więc – choć samotny – uczestniczy we wspólnocie. Anektuje przestrzeń. Narrator-bohater Zapisków dąży do usakralnienia, wertykalnego ukierunkowania przestrzeni i nadania jej trwałości istnienia. Uaktywnia rejony wysokie. Język relacji przestrzennych stanowi jeden z podstawowych środków rozumienia rzeczywistości. Model przestrzenny góra–dół łączy się kulturowo i interpretuje według systemu dobro–zło, niebo–ziemia. Już w pierwszym miejscu odosobnienia ołówkiem kreśli na ścianie drogę krzyżową.

Gombrowicz w powieści Kosmos poprzez narratora-bohatera Witolda też stara się odnaleźć w obcej sobie przestrzeni – świata, a nawet całego kosmosu – poprzez jej oznaczanie jako nacechowanie sensem, a przynajmniej obłaskawienie. Jego poszukiwania mają wymiar groteskowy. U Gombrowicza spotykamy się z „narratorem-bohaterem nic niewiedzącym”. Narrator-bohater w Zapiskach więziennych również nie ma stuprocentowej pewności epistemologicznej, ale jego dążenie do usensownienia przestrzeni i świata jest dyktowane głęboką wiarą. Przestrzeń jest zagospodarowywana i uporządkowywana kolejnymi rysowanymi na ścianie celi stacjami drogi krzyżowej. Ten swoisty zabieg poznawczy od razu rozbłyskuje sensem aksjologicznym. Natomiast u Gombrowicza wszystko jest rozmamłane, w jego Kosmosie pojawiają się zaledwie hipotezy sensowności, by w finale utworu tworzone mozolnie zalążki ładu wróciły z powrotem do pierwotnej, przedustawnej postaci.

Narrator Zapisków więziennych „robi ołtarzyk, gdzie indziej w ogródku urządza kalwarię. A później wraz z osadzonymi dla śledzenia go – księdzem i siostrą – przeżywa niebywale radośnie wydarzenia roku kościelnego. W wigilijną noc, sprawując Pasterkę i śpiewając kolędy, to on jest gospodarzem obiektu, to on króluje nad pilnującymi go ubekami. Bo przecież rytuał czyni z nawet uwięzionego prymasa mistrza ceremonii. Gospodyni mimowolnie wita go pozdrowieniem »Pochwalony«. Prymas ma moc błogosławieństwa, wstawienniczej modlitwy i sprawowania sakramentów”.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Jerzego Sikory „Pisarstwo Prymasa Tysiąclecia” bezpośrednio pod tym linkiem!

Jerzy Sikora
„Pisarstwo Prymasa Tysiąclecia”
cena:
Wydawca:
Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania:
2021
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
312
ISBN:
978-83-8229-146-9
EAN:
9788382291469
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Jerzy Sikora
(ur. 1959) – polski poeta, krytyk literacki, literaturoznawca, homileta, ksiądz rzymskokatolicki. Profesor nadzwyczajny na KUL.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone