Co wiemy o poprzednikach Mieszka I?

opublikowano: 2018-11-26 17:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Lech? Popiel? A może Krak? Profesor Jerzy Strzelczyk opowiada o władcach Polski sprzed panowania Mieszka I.
REKLAMA

Mirosław Maciorowski: Wierzy pan w istnienie Popiela, pierwszego znanego z imienia władcy Polski?

Prof. Jerzy Strzelczyk: To nie jest kwestia wiary. Jestem przekonany, że go nie było. Nie ma żadnych poważnych argumentów za tym, że istniał.

A w oracza Piasta, który go obalił i założył nową dynastię?

Też za bardzo nie wierzę, choć w tym przypadku można by mieć pewne wątpliwości. W przeciwieństwie do Popiela chodzi tu bądź co bądź o protoplastę rzeczywiście panującego rodu. Trudno przyjąć, że ktoś go po prostu wymyślił.

Historię Popiela i Piasta opisał w XII w. Gall Anonim. Jego Kronika i czyny książąt czyli władców polskich traktowana jest jak źródło historyczne.

Gall (zm. po 1116) przybył na dwór księcia Bolesława Krzywoustego na początku XII w. i nie znał polskiej tradycji, był zatem zdany na innych. Jego informacje można traktować na ogół jako wiarygodne, choć nie musi to dotyczyć tego krótkiego okresu naszej „historii” sprzed Mieszka. Po prostu chciał coś o tych czasach opowiedzieć.

Zaprowadzenie chrześcijaństwa , obraz Jana Matejki (domena publiczna)

Streśćmy więc legendę o Popielu w wersji Galla Anonima:

W Gnieźnie książę Popiel wyprawia ucztę z okazji postrzyżyn dwóch synów. To w pogańskiej tradycji ważny rytuał: siedmioletnim chłopcom obcina się włosy, nadaje dorosłe imiona, a opiekę nad nimi od matki przejmuje ojciec. Na uczcie zjawiają się dwaj tajemniczy wędrowcy, ale zostają przegnani. Idą więc do chaty ubogiego oracza Piasta i jego żony Rzepki, gdzie znajdują gościnę. Podczas postrzyżyn ich jedynego syna dzieje się cud: pomnożenie jadła i picia, których jednocześnie ubywa na uczcie u Popiela. Za zgodą tajemniczych wędrowców Piast zaprasza na biesiadę także księcia, który przybywa do chaty kmiotka. Syn Piasta podczas postrzyżyn otrzymuje imię Siemowit, a potem rośnie w siłę i w końcu „król królów i książę książąt”, czyli Bóg, ustanawia go księciem Polski. Popiel zaś wraz z potomstwem zostaje przepędzony z księstwa, w dodatku prześladują go myszy. Ukrywa się przed nimi w drewnianej wieży na wyspie, ale to mu nie pomaga – ginie zagryziony.

Prawda to czy bajka?

Przez długi czas w polskiej nauce i świadomości historycznej ta wersja uchodziła za jedynie słuszną. Naturalnie uważano, że jest w niej znaczny pierwiastek legendy, ale zasadniczo nie miało to znaczenia. Nawet historycy najbardziej krytyczni wobec źródeł tłumaczyli, że to niemożliwe, by na dworze Bolesława Krzywoustego zapomniano, kto panował przed Mieszkiem I. Tym bardziej że w średniowieczu dużą rolę odgrywała tzw. pamięć dynastyczna.

Skoro w polinezyjskich kulturach nieznających pisma potrafiono przechować pamięć kilkudziesięciu przodków wstecz, to zapamiętanie kilku prostych imion, i to zaledwie sześć pokoleń wstecz, a gdyby cofnąć się aż do Popiela, to tylko dziewięć, nie przekraczało w średniowieczu zdolności nikogo w Polsce, „chyba że jakichś matołków” – pisał wybitny mediewista prof. Karol Buczek.

REKLAMA

Według Galla Anonima następcą Siemowita był Lestek, a po nim władzę miał przejąć jego syn Siemomysł, ojciec Mieszka I. Autorzy wielu opracowań tę listę trzech przedmieszkowych władców uznali za wiarygodną.

Oni mogli istnieć, ale nie musieli. Argumentem przeciw nim jest fakt, że te imiona nie pojawiły się w rodzie Piastów w kilku pokoleniach po Mieszku I. Pierwszy znany Lestek, czyli Leszek, panował dopiero w XII w., a Siemowit – w następnym stuleciu, co jednak może być efektem dość już wtedy znanej XIII-wiecznej Kroniki polskiej Wincentego Kadłubka (ok. 1150–1223), w której pojawiły się te imiona, bo mistrz Wincenty obficie korzystał z dzieła Galla.

Popiel zjadany przez myszy na obrazie Aleksandra Guagniniego

Natomiast za ich istnieniem paradoksalnie przemawia to, że Gall Anonim nie pisze o nich wiele. Jego informacje – w zasadzie same imiona i ogólniki – mogłyby w gruncie rzeczy pasować do każdego władcy. A co szkodziło, żeby ich historię upiększyć, dodać parę chwalebnych czynów z zasłyszanej tradycji czy z własnej inwencji, wynieść bohaterów, a tym samym całą dynastię? Gall jednak tego nie zrobił, co może świadczyć o tym, że był uczciwy i pisał tylko to, o czym był przekonany. Co więcej, sam zastrzegł, że o czasach przedmieszkowych pisze to, co opowiadają „starcy sędziwi”. Jakby trochę się od tego odcinał.

Ale przecież Gall przebywał na dworze polskiego księcia i zdawał sobie sprawę, że powinien napisać panegiryk na jego cześć. Barwna opowieść o przodkach władcy byłaby jego ważnym elementem.

Taki panegiryk był Bolesławowi Krzywoustemu rzeczywiście wtedy bardzo potrzebny. Po krwawej rozprawie ze starszym bratem Zbigniewem, którego ok. 1113 r. kazał oślepić [niektórzy badacze datującą to wydarzenia na 1111 r.], duża część społeczeństwa stanęła przeciw niemu, a biskup gnieźnieński Marcin obłożył go klątwą. Książę potrzebował więc ideologicznego wzmocnienia.

Wracając do tematu, przyjmijmy, że Siemowit, Lestek i Siemomysł mogli być postaciami historycznymi, ale z Piastem bym nie zaryzykował. Już pochodzenie jego imienia wywołuje spory. Niektórzy uczeni twierdzą, że to wcale nie jest imię, tylko przydomek pochodzący od zajęcia: Piast, czyli piastun, opiekun dzieci władcy.

Gall Anonim był duchownym. Czy ten fakt wpływał na treść jego zapisków?

Musiał uwzględniać oczekiwania kościelnych zwierzchników, których punkt widzenia niekoniecznie był zbieżny ze zdaniem panującego. Na początku XII w. biskupi dobrze pamiętali, że kilkadziesiąt lat wcześniej, ok. 1038 r., zaraz po śmierci Mieszka II, wybuchło powstanie ludowe (…). Wstrząsnęło ono chrześcijaństwem w państwie piastowskim i niemalże zakwestionowało jego istnienie. Dopóki więc była możliwość recydywy, przypominanie czasów pogańskich nie leżało w interesie Kościoła, który starał się zatrzeć wszelkie przedchrześcijańskie ślady w Polsce.

REKLAMA

Jak historycy próbowali wyjaśnić albo interpretować legendę o Popielu i Piaście?

Rozmaicie. Przed laty wielu badaczy po prostu brało ją dosłownie, ale im bliżej naszych czasów, tym bardziej krytyczne stały się komentarze, za którymi stoją wnikliwe badania.

Najbardziej przekonuje nowoczesna interpretacja prof. Jacka Banaszkiewicza, który uznał legendę opisaną przez Galla Anonima za echo zjawisk typowych dla różnych ludów indoeuropejskich, do których przecież należą Słowianie (…). Prof. Banaszkiewicz umieścił ją w kontekście tzw. schematu trójfunkcyjnego, teorii sformułowanej przez francuskiego badacza Georges’a Dumézila (1898–1986). Mówi ona, że indoeuropejskie wspólnoty zorganizowane były wokół trzech dziedzin życia: kapłaństwa, wojowania i produkcji. To temat na wielogodzinny wykład, skupię się więc tylko na jednym, według mnie najbardziej prawdopodobnym elemencie teorii prof. Banaszkiewicza.

Otóż jedną z cech godziwego, dobrego i wskazanego przez Boga władcy, nawet pogańskiego, jest wielkoduszność i gościnność. Tymczasem książę Popiel (czy jego ludzie) przepędził wędrowców, którzy poszli od niego do prostego oracza. Podczas uczty doszło do cudu rozmnożenia pokarmów jak w Kanie Galilejskiej. Dzięki temu na biesiadzie Piast mógł podjąć mnóstwo gości, w tym także księcia Popiela z jego dworem. Nastąpiło odwrócenie ról: prosty oracz przejął funkcję władcy. Popiel nie mógł zaspokoić potrzeb wspólnoty, a zrobił to jego sługa. Godny był więc władzy.

Opowiadanie o Popielu i Piaście, ucztach i tajemniczych wędrowcach miało na celu wyjaśnienie, jak to się stało, że na trzy pokolenia przed Mieszkiem I doszło w Gnieźnie do zamachu stanu. Panującego władcę zastąpił nowy, z rodu Piasta, wybrany przez Opatrzność. Prawdopodobnie tej legendy Gall Anonim wcale nie musiał wymyślać, mógł ją usłyszeć od kogoś na dworze Bolesława.

Ten tekst jest fragmentem książki Beaty Maciejewskiej i Mirosława Maciorowskiego „Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana”:

Beata Maciejewska, Mirosław Maciorowski
Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana
cena:
90,00 zł
Wydawca:
Agora
Rok wydania:
2018
Liczba stron:
1264
Premiera:
2018-11-28
Format:
produktu [mm]: 235 x 165

Mistrz Wincenty Kadłubek swoją Kronikę polską zaczął pisać ok. 1190 r. Korzystał z dzieła Galla Anonima, opowieść jednak wzbogacił i ubarwił. Popiel nosi u niego imię Pompiliusz (Kadłubek latynizował imiona) i jest którymś tam z kolei władcą o imieniu Pompiliusz. Mistrz Wincenty cofnął korzenie piastowskie aż do starożytności.

Nie wiemy, skąd wziął te historie, natomiast znamy europejską atmosferę intelektualną z przełomu XII i XIII w., kiedy pisał kronikę.

Galla od Kadłubka dzieli jedno stulecie. W czasach, gdy tworzył pierwszy z nich, potrzeby intelektualne polskich elit nie były jeszcze rozbudzone. Do zaspokojenia aspiracji dworu Krzywoustego Gallowi wystarczała krótka, kilkupokoleniowa perspektywa, a historia prapiastowska jest u niego zawieszona w próżni dziejowej.

REKLAMA

Natomiast w epoce Wincentego Kadłubka, który w przeciwieństwie do cudzoziemca Galla był rodowitym Polakiem, potomkiem rycerskiego rodu i w dodatku dostojnikiem kościelnym – biskupem krakowskim, sytuacja była już inna. W kulturze europejskiej trwał tzw. renesans XII w., w łacińskiej i greckiej części kontynentu nastąpił intelektualny postęp, którego echa niewątpliwie docierały na ziemie polskie. Pisząc kronikę w takich czasach, Kadłubek chciał wykazać szlachetność i ważność własnego narodu oraz państwa. Musiał więc udowodnić jego bardzo wczesną genezę w myśl przekonania, że co prastare, to czcigodne.

Mieszko obala pogańskie bałwany, grafika z XIX w. (domena publiczna)

Warto streścić również dzieje Polski według Kadłubka:

Opowieść ma formę dialogu między biskupem krakowskim Mateuszem a arcybiskupem gnieźnieńskim Janem. Według nich państwo Polaków było mocarstwem, które podbiło ludy nad Bałtykiem i rozciągało się aż do kraju Partów (starożytny Iran), Bułgarii i Karyntii. Księciem obrali Grakcha, czyli Kraka, który założył Kraków i pod którego panowaniem Polska rozkwitła. Nienazwani z imienia synowie Kraka wsławili się tym, że pokonali potwora – całożercę, który pożerał ich poddanym bydło, a gdy zabrakło krów, trzeba było dawać mu ludzi. Podłożyli mu skóry wypchane zapaloną siarką i całożerca się udusił. Jednak młodszy brat podstępnie zabił starszego, ojcu zaś powiedział, że zrobił to potwór. W ten sposób objął rządy, ale sprawa się wydała i został wygnany.

Po nim panowała jedyna córka Kraka – Wanda (…). Kraj pod jej rządami został najechany przez „tyrana lemańskiego", czyli Niemca uzurpującego sobie prawo do polskiego tronu. Wanda powstrzymała jego wojska siłą swego majestatu, a tyran, „na miecz dobyty rzuciwszy się, ducha wyzionął”.

Po Wandzie rządy przypadały ludziom czasem niskiego i niepewnego pochodzenia, ale lista pokonanych przez nich wodzów jest imponująca. Zwyciężyli m.in. Aleksandra Macedońskiego, co udało się dzięki przemyślnemu fortelowi. Jego pomysłodawca w nagrodę został władcą – Lestkiem I. Jego wnuk Lestek III pobił z kolei rzymskich wodzów: Krassusa oraz Juliusza Cezara, i to aż trzykrotnie! Cezar był zmuszony sprzymierzyć się z Lestkiem III, dlatego dał mu za żonę swą siostrę Julię.

Z tego związku urodził się Pompiliusz I, czyli Popiel I, ale dopiero jego syn Pompiliusz II to właśnie ten, od którego swą kronikę zaczyna Gall Anonim. Pompiliusz II (Popiel II) u Kadłubka jest zbrodniarzem, który za namową złej żony wytruł swoich stryjów. Z ich niepogrzebanych ciał wylęgły się myszy, które ścigały władcę, jego żonę i dwóch synów, aż dopadły ich w wieży i zagryzły.

Dalej historia Kadłubka jest zbieżna z wersją Galla Anonima: wędrowcy odpędzeni przez Pompiliusza II trafili do chaty Piasta i jego żony Rzepicy. Ich syn Siemowit został księciem, jego następcą był Lestek (u Kadłubka już czwarty), a po nim rządził Siemomysł, ojciec Mieszka I.

REKLAMA

Kadłubek często odwołuje się do greckich i rzymskich autorów.

Zgrzebna wersja Galla Anonima w czasach Kadłubka już nie wystarczała. W XII w. trwała w Europie licytacja, kto ma szlachetniejsze korzenie. Skandynawski kronikarz Saxo Gramatyk (między 1140 a 1150 – między 1220 a 1230), który przedstawił dzieje Duńczyków, także sięgał do czasów starożytnych. Kadłubek uznał, podobnie zresztą jak inni tworzący naszą tradycję historyczną, że Polacy przecież nie mogli wypaść sroce spod ogona i musieli mieć starożytną genezę.

Warto też zwrócić uwagę na polityczną aktualność tego spojrzenia: Kadłubek wykazuje, że królestwo czy wręcz imperium Lechitów jest niezmiernie stare, a jego przodkowie byli odważni i wszystkich podbijali.

Tymczasem w XII i XIII w. państwo polskie, które zdążyło się już rozpaść na dzielnice, miało poważne zatargi z zachodnim sąsiadem. Cesarze niemieccy kilkakrotnie próbowali ingerować w polskie sprawy, a w 1157 r. cesarz Fryderyk Barbarossa dotarł ze zbrojną ekspedycją aż pod Poznań. Ówczesny senior Bolesław Kędzierzawy musiał złożyć mu hołd lenny. Interesy Polski i Niemiec były wtedy po prostu sprzeczne, a Niemcy uważali się za kontynuatorów Cesarstwa Rzymskiego.

Krak według Walerego Eljasza-Radzikowskiego

Polskie elity musiały więc przeciwstawić temu silniejszą ideologię i przebić Niemców. Podobnie uczyniły elity francuskie: wy wywodzicie się od cezarów i Romulusa, a my od Priama, króla Troi. A kto to był ten Romulus? Tchórz i uciekinier, inaczej niż wybitny wódź Priam.

Nie wiemy i pewnie nigdy się nie dowiemy, kto podsunął Kadłubkowi Kraka, czterech Lestków i dwóch Pompiliuszów-Popielów. Nie bardzo wierzę, że to wyłącznie jego wymysły. Gdyby tak było, współcześni by go wyśmiali. Musiały stać za tym jakieś przekazy, czyjeś opowieści.

Gall Anonim i mistrz Wincenty nie są zgodni, gdzie są korzenie Polski – u pierwszego Popiel ma siedzibę w Gnieźnie, drugi prapoczątek kraju wywodzi z Krakowa.

Kadłubek nie mógł uznać, że ród Piasta wywodzi się z Gniezna, bo był wyrazicielem ideologii i aspiracji możnych z Małopolski, przede wszystkim z Krakowa.

Do późnego średniowiecza między Małopolską a Wielkopolską toczyła się rywalizacja o prymat w królestwie. Początkowo przewaga była po stronie Wielkopolski, ale po wspomnianym powstaniu ludowym z XI w. centrum przeniosło się do Krakowa i tu pozostało. Czasem tylko dochodziło do wydarzeń, które mogły to zmienić, jak w 1295 r., gdy Przemysł II koronował się w Gnieźnie na króla Polski (…).

Niekiedy ta rywalizacja przybierała osobliwą formę, np. wielkopolskiemu kultowi św. Wojciecha krakowianie przeciwstawili kult św. Stanisława. Każdy udowadniał, że jego patron jest ważniejszy.

Kadłubkowi udała się rzecz nieprawdopodobna, która wskazuje na to, jak dużą miał swobodę w manipulowaniu historią: w swoim obszernym dziele, na które złożyły się cztery wielostronicowe księgi, ani razu nie wymienił nazwy „Gniezno”! Prawdziwy majstersztyk. Jeśli ktoś czytał jego kronikę w średniowieczu, musiał być przekonany, że Piast i jego synowie mieszkali w Krakowie.

REKLAMA

W Geografie Bawarskim z IX w. i kilku innych źródłach pojawia się informacja, że kiedyś istniało jedno wielkie państwo słowiańskie.

Tak jak w podaniu o Lechu, Czechu i Rusie, które upowszechnił w XV w. Jan Długosz (1415–1480) w swoich Rocznikach czyli Kronikach sławnego Królestwa Polskiego. Rzeczywiście pojawiały się takie wzmianki, jednak bliżej nic o tym nie wiadomo i zapewne nie uda się tego ustalić.

Ten tekst jest fragmentem książki Beaty Maciejewskiej i Mirosława Maciorowskiego „Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana”:

Beata Maciejewska, Mirosław Maciorowski
Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana
cena:
90,00 zł
Wydawca:
Agora
Rok wydania:
2018
Liczba stron:
1264
Premiera:
2018-11-28
Format:
produktu [mm]: 235 x 165

Czy Długosz, którego uważa się za pierwszego polskiego historyka z prawdziwego zdarzenia, dodał coś nowego do tego, co napisali Gall Anonim i Kadłubek?

Oprócz retoryki i wielosłowia nic istotnego, same wymysły. Na przykład rok urodzenia Mieszka I – 921, ale to zupełnie pozbawione podstaw.

Długosz trochę zracjonalizował przekaz Kadłubka, bo przecież w XV w. nie mógł pisać, że Lechici walczyli z Aleksandrem Wielkim – nikt by w to już nie uwierzył. U niego biją Świętopełka I, wodza istniejącego do początku X w. Państwa Wielkomorawskiego, co mogło być wtedy uznane za wiarygodne.

Długosz wykombinował, jak pogodzić tradycję krakowską i gnieźnieńską – za anonimowym autorem XIII-wiecznej Kroniki wielkopolskiej [zredagowanej ostatecznie w XIV w.] przyjął, że pierwszym władcą Polski nie był wcale Siemowit, ale Piast. I to właśnie on przeniósł stolicę z Krakowa do Gniezna, a potem do Kruszwicy, gdzie zmarł.

Lech na obrazie Aleksandra Guagniniego

Dlaczego w przypadku dziejów Polski sprzed panowania Mieszka I zdani jesteśmy wyłącznie na legendy?

Nikt tu nie umiał czytać ani pisać, a Zachód żył własnymi problemami i nie zajmował się wschodem kontynentu. Słowianie do dziś są wielką zagadką. Nie wiemy, kiedy się pojawili w Europie i gdzie były ich najdawniejsze siedziby. Niektórzy uczeni, będący dziś raczej w defensywie, uważali, że korzenie Słowiańszczyzny z całą pewnością znajdują się nad Wisłą i Odrą. Ale tego poglądu nie da się obronić, bo najdawniejsze potwierdzone informacje źródłowe o Słowianach pochodzą dopiero z połowy VI w. i wcale z nich nie wynika, że zamieszkiwali tereny dzisiejszej Polski. A co było przedtem? Gdzie byli i czy może ukrywali się pod jakąś inną nazwą? Tego nie wiemy i wątpię, czy kiedykolwiek się dowiemy.

Natomiast najdawniejsze informacje wiążące Słowian z dzisiejszymi polskimi ziemiami pochodzą z IX w. W trzech niezależnych źródłach pojawia się pojęcie „Wiślan” albo kraju „Wiślech”, lokalizowanego najczęściej nad górną Wisłą. Dwa z tych źródeł podają ponadto nazwy kilku innych plemion, głównie na Śląsku, niewątpliwie prapolskich. O żadnych innych organizacjach politycznych, a tym bardziej o władcach, w ogóle nie ma mowy.

REKLAMA

Kiedy pojawiły się nazwa „Polanie” i pojęcie „dynastii piastowskiej”?

Imię Piasta znane było oczywiście z zapisków Galla Anonima i późniejszej, ale znacznie bardziej rozpowszechnionej kroniki Kadłubka. Lecz „Piastowie” jako określenie dynastii – po polsku czy też po łacinie – pojawili się dopiero na początku czasów nowożytnych. Oczywiście i wcześniej przyjmowano, że ród wywodzi się od legendarnego Piasta, ale tym imieniem dynastii nie określano. Termin „Piastowie” powstał więc późno, lecz na stałe zadomowił się w polskiej tradycji.

Każdy kraj powinien mieć jasno określoną nazwę rodu panującego, Węgrzy mieli przecież Arpadów, Rusini – Rurykowiczów, a Czesi – Przemyślidów.

Natomiast nazwy „Polanie”, od których wzięła się nazwa Polski, nie zna żadne wczesne źródło. Pierwszy raz pojawia się dopiero po 1000 r., i to nie w odniesieniu do jakiegoś plemienia, lecz już w znaczeniu państwowym – to pojęcie dotyczy wszystkich poddanych księcia Bolesława Chrobrego. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można jednak stwierdzić, że musiało istnieć już wcześniej, bo skąd by się nagle wzięła nazwa określająca całą zbiorowość?

Jakie były hipotezy na temat pochodzenia Polan i Mieszka I?

Według polskiej tradycji Mieszko I to oczywiście władca rodzimy, bo z Gniezna, ale wielu badaczy się z tym nie zgadza.

Powstały na ten temat rozmaite teorie. Warto wspomnieć np. wikińską, według której Mieszko lub któryś z jego przodków był wikingiem, podobnie jak Ruryk, założyciel państwa ruskiego. Argumenty na udowodnienie tej tezy są jednak moim zdaniem niewystarczające. Jednym z nich jest pochodzenie zagadkowego imienia Mieszka. Nie wiemy, co ono oznacza, i nie pojawia się nigdzie indziej. Tłumaczone bywało na różne sposoby, m.in. jako polska wersja skandynawskiego imienia Björn.

Niektórzy uczeni stawiali też hipotezy, że Mieszko to dopiero drugie imię księcia, nadane na chrzcie, a pierwsze, pogańskie, brzmiało Dago, czyli również było skandynawskie. Wzięło się ono z jednego z najbardziej tajemniczych dokumentów w polskiej historii, który zaczyna się od słów Dagome iudex. Jest to regest, czyli późniejsze streszczenie uroczystego aktu, w którym Mieszko I – w momencie sporządzenia dokumentu już od dawna chrześcijański władca – wraz z żoną Odą i dwoma synami powierzył swoje państwo opiece Stolicy Apostolskiej. Niektórzy uczeni uważają, że słowo Dagome to obca forma prawdziwego imienia Mieszka I.

Siemomysł na XIX-wiecznej grafice

Teorią wikińską posługiwali się nazistowscy historycy dla udowodnienia wyższości rasy nordyckiej?

REKLAMA

Tak, i dziś raczej nikt nie traktuje jej poważnie. Natomiast całkiem niedawno warszawski historyk prof. Przemysław Urbańczyk zaprezentował własną teorię, według której przodkowie Mieszka I mogli przywędrować na polskie ziemie z Moraw. Po upadku Państwa Wielkomorawskiego na początku X w. jakieś jego odpryski – ród, kilka rodów albo większa grupa – po prostu uciekły przed atakującymi ich Węgrami na północ i zatrzymały się dopiero nad Wartą. Uważam jednak tę teorię za mało prawdopodobną, chociaż pewne argumenty na jej potwierdzenie oczywiście można znaleźć.

Dlaczego tak mało wiadomo o X w.? Przecież w poprzedzających go stuleciach czy nawet w czasach antycznych źródeł powstało znacznie więcej.

Wiek X w łacińskiej Europie był stuleciem barbarzyńskim, gdy każdy walczył z każdym. Nastąpiło ogromne załamanie intelektualne, dopalił się tzw. renesans karoliński – wielkie ożywienie intelektualne, które Europa zawdzięczała Karolowi Wielkiemu i jego następcom. W ich czasach pisało się naprawdę dużo i dzięki temu źródeł mamy więcej.

W X w. ludzie po prostu nagle przestali pisać?

Tak. Mediewiści badający ten wiek wykazali, że mniej więcej od 920 do 960 r. w łacińskiej Europie niemal nic nie napisano. Nie chodzi o to, że nic się nie zachowało. Nie ma dowodów, że w ogóle powstały jakieś istotne dzieła.

Porządek karoliński oznaczał jakiś ład, tymczasem u jego kresu nastąpił nawrót barbaryzacji, a zachodnia Europa rozpadła się na wiele księstw i królestw. Nagle zabrakło na kontynencie politycznego stabilizatora, co na dodatek zbiegło się z nasileniem najazdów: od południa atakowali Saraceni (muzułmanie), od północy – wikingowie, a od południowego wschodu – Madziarzy, czyli Węgrzy. Nie było warunków do kultywowania piśmiennictwa.

Zmianę przyniosły dopiero lata 60. X w., gdy na znaczącej powierzchni dawnego państwa Karola Wielkiego ukształtowało się nowe państwo wschodniofrankijskie, które my, nieco anachronicznie, zwykliśmy nazywać niemieckim. Jego władca Otton I w 962 r. odnowił tytuł cesarski. Na prawdziwy wzlot ducha europejskiego trzeba było jednak poczekać jeszcze dwa stulecia. Wtedy w historii kultury europejskiej rozpoczęło się zjawisko nazwane renesansem XII w.

Raczej nie poszerzymy więc wiedzy o polskiej prehistorii. W pełni potwierdzonym pierwszym władcą pozostanie Mieszko I.

Co do którego istnienia nie ma wątpliwości.

W kronice Galla Anonima pierwszy raz pojawia się jednak jako bohater legendy – od urodzenia aż do siódmego roku życia był ślepy, a wzrok odzyskał dopiero podczas uczty postrzyżynowej. Opisem cudu Gall nawiązuje do tego, co nastąpi później?

Niewątpliwie, chrzest Polski to przecież także dla nas umowne narodziny polskiej państwowości.

Ten tekst jest fragmentem książki Beaty Maciejewskiej i Mirosława Maciorowskiego „Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana”:

Beata Maciejewska, Mirosław Maciorowski
Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana
cena:
90,00 zł
Wydawca:
Agora
Rok wydania:
2018
Liczba stron:
1264
Premiera:
2018-11-28
Format:
produktu [mm]: 235 x 165
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Jerzy Strzelczyk
Wybitny polski historyk, znawca średniowiecza polskiego i powszechnego. Autor kilkudziesięciu książek, z których wiele było tłumaczonych na języki obce. Jego opracowania dziejów Gotów, Wandalów, Longobardów i Słowian połabskich cieszą się niemalejącym zainteresowaniem, podobnie jak biografie Mieszka I i Bolesława Chrobrego, a najnowszy Otton I Wielki jest pierwszą polską książką o tej wybitnej postaci.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone