„Grób rybaka”: tajemnice pochówku św. Piotra

opublikowano: 2019-07-17 14:21
wolna licencja
poleć artykuł:
Mimo, że kwestia śmierci i pochówku św. Piotra Apostoła na Wzgórzu Watykańskim była przez wieki silnie zakorzeniona w chrześcijańskiej tradycji, prace archeologiczne w tej sprawie ruszyły dopiero za pontyfikatu Piusa XII. Dlaczego tak się stało? Jakie znaczenie ma miejsce spoczynku świętego? M.in. o tym rozmawialiśmy z Pawłem Lisickim, autorem książki „Grób rybaka”.
REKLAMA

Paweł Czechowski: Tradycja dotycząca miejsca pochówki św. Piotra Apostoła ma blisko 2 tysiące lat. Dlaczego nawet dziś w tej kwestii pojawia się tyle niepewnych głosów, mimo prowadzonych dotychczas badań?

Paweł Lisicki (ur. 1966) - publicysta, pisarz, redaktor naczelny i współwydawca tygodnika "Do Rzeczy". W latach 2006-2011 redaktor naczelny dziennika "Rzeczpospolita", założyciel i pierwszy redaktor naczelny tygodnika "Uważam Rze". Autor licznych publikacji w tym najnowszej pt. "Grób rybaka" (fot. Jarosław Roland Kruk/Wikipedia, CC-BY-SA-3.0).

Paweł Lisicki: No cóż, w ogóle trudno o całkowitą pewność gdy chodzi o wydarzenia dotyczące starożytności. Brakuje źródeł, brakuje świadectw a to zawsze oznacza, że trzeba posiłkować się hipotezami. Dziś historycy znajdują się w całkiem innej sytuacji. Mają dostęp do archiwów, do źródeł, niekiedy zresztą żyją jeszcze świadkowie wydarzeń. A mimo to niekiedy skrajnie różnią się w swoich ocenach. Proszę porównać co na temat Lecha Wałęsy mówią choćby z jednej strony profesor Andrzej Friszke, a z drugiej strony profesor Sławomir Cenckiewicz. Chociaż mi nieporównywalnie bliżej do postawy tego drugiego, to warto zauważyć, że wszędzie tam gdzie chodzi o coś znaczącego, doniosłego dla naszego życia, naszej tożsamości, czysty obiektywizm nie jest możliwy.

Pamiętajmy dodatkowo czym było chrześcijaństwo w czasach Piotra – niewielka liczebnie jeszcze grupą wyznawców Jezusa. Można powiedzieć, że chrześcijaństwo – nazwa narodziła się w latach 40. I w. po Chrystusie – było pewnym odłamem judaizmu. W latach 60. po Chrystusie w całym imperium może było razem kilka tysięcy chrześcijan na kilka milionów Żydów i prawie 50 milionów wszystkich mieszkańców. A więc niewielka mniejszość. Można by powiedzieć: kropla w morzu żydowskim, kropla w oceanie pogańskim. Dodatkowo Piotr został przez władze rzymskie uznany za przestępcę, na krzyżu zginął również Jezus z Nazaretu. To zaś oznacza, że wszelkie wczesne świadectwa chrześcijańskie musimy czytać w tym świetle. Były one sporządzone przez ludzi, którzy na plecach niemal czuli atmosferę zagrożenia.

zobacz też:

Jeśli wziąć to wszystko pod uwagę – niewielką liczebnie wspólnotę, to, że jej przywódca i wyznawcy zostali wyjęci przez Nerona spod prawa, wreszcie późniejsze fale prześladowań – to i tak pozostało zaskakująco wiele źródeł. Myślę, że dzisiejsze spory, tak jak to zresztą było w przeszłości, tyleż dotyczą dawnych czasów, historii, co współczesności. To stosunek do papiestwa i papieży, to stosunek do prawdziwości Nowego Testamentu ma wpływ na ocenę wiarygodności przekazów. Jestem przekonany, że gdyby nie chodziło o Piotra – pierwszego świadka Jezusa i założyciela pierwszej rzymskiej wspólnoty chrześcijańskiej, umownie mówiąc „pierwszego papieża” – to zebrane dane nie byłyby kwestionowane. W tym przypadku istnieje jednak ścisły związek między pytaniem historycznym – czy Piotr był w Rzymie, czy zginął tam śmiercią męczeńską – i kwestią teologiczną lub polityczno-teologiczną, dotyczącą jego autorytetu. Istnieje bezpośredni związek między autorytetem, władzą, pozycją papieży, a kwestią obecności Piotra w „Wiecznym Mieście”.

REKLAMA

P. Cz.: Prace archeologiczne pod Bazyliką św. Piotra, mające na celu potwierdzenie lokalizacji grobu świętego, zainicjowane zostały za czasów Piusa XII. Dlaczego papież zdecydował się na ten krok i dlaczego trzeba było czekać na takie badania niemalże do połowy XX wieku?

Papież Pius XII (fot. Michael Pitcarin, domena publiczna)

P.L.: Powodów było kilka. Po pierwsze miejsce, gdzie miał znajdować się grób, nie było gdzieś na uboczu, gdzieś w odległych parkach lub ogrodach, ale tuż pod posadzką największej świątyni katolickiej na świecie, arcydzieła architektonicznego i artystycznego. Prowadzenie tam prac wykopaliskowych przypominało trochę operację na otwartej ranie – nie chodziło tylko o prace archeologiczne, ale też o przygotowanie architektoniczne, o zabezpieczenie całej struktury. W Bazylice świętego Piotra codziennie pojawiały się dziesiątki tysięcy pielgrzymów. Ona sam była po prostu, i nadal jest, niezwykłym, nie dającym się z niczym porównać, dziełem sztuki. To zaś oznacza, że ktokolwiek chciałby zacząć na terenie Bazyliki działania, musi zachować nadzwyczajną ostrożność.

Przypomnę, że jednym z powodów, dla których Juliusz II w 1506 roku zdecydował się na zburzenie bazyliki Konstantyna i postawienie nowej, było osuwanie się gruntu i niebezpieczeństwo zawalenia się budowli. Dlatego w przypadku prac podziemnych prowadzonych pod samym ołtarzem wymagana była szczególna roztropność.

Po drugie z punktu widzenia papieży nie chodziło o ciekawostkę archeologiczną, o mniej lub bardzie istotne znalezisko, o ustalenie przeszłego, oddalonego od nas faktu historycznego, ale o coś, co należało, można powiedzieć, do istoty, co określało tożsamość papiestwa. Związek każdego papieża z Piotrem, przekonanie, że papież jest następcą Piotra, Skały, Opoki to istota papiestwa. Co by się stało, gdyby nagle się okazało, że to, na czym opierali swój autorytet wszyscy papieże przez XX wieków, nie miało podstaw? Od samego początku, od II i III w. po Chrystusie papieże odwoływali się do swego autorytetu jako do następców Piotra. Wierzyli, że jego męczeńska śmierć w Rzymie, podobnie jak śmierć Pawła, nie była przypadkiem, ale Bożym zamierzeniem, znakiem, że Bóg chciał im przekazać władze kluczy, władzę sądzenia, związywania i rozwiązywania. Do tej władzy wielokrotnie się odwoływali.

REKLAMA

Wreszcie należy pamiętać o kulcie relikwii, o pobożności, o czci, jaka otaczała szczątki Piotra. W takiej sytuacji trudno było się zdecydować na przeprowadzenie badań naukowych, które z zasady są bezstronne, zakładają dystans, obiektywizm.

Pius XII podejmując decyzję o przeprowadzeniu wykopalisk kierował się kilkoma motywami. Przede wszystkim on po prostu był całkowicie przekonany co do prawdziwości tradycji, wskazującej na podziemia pod Bazyliką, jako miejsce pochówku Piotra. Chciał też wzmocnić kult relikwii, przypomnieć katolikom, że ich wiara nie jest tylko intelektualną abstrakcją, ale jest zakorzeniona w tym co historyczne, namacalne, konkretne, materialne. Zapewne też znaczenie miała atmosfera nadciągającej wojny: może papież wierzył, że odnalezienie ciała Piotra w jakiś sposób przyczyni się do uspokojenia nastrojów?

Pomnik św. Piotra w bazylice jego imienia w Rzymie (fot. Mattis, domena publiczna).

P. Cz.: W swojej książce pt. „Grób rybaka” sprawę grobu św. Piotra określił Pan mianem największego odkrycia archeologicznego XX wieku. Dlaczego kwestia miejsca pochówku Kefasa ma według Pana aż tak wielkie znaczenie?

P.L.: Bo, jak już mówiłem, dla Kościoła rzymskiego to być albo nie być. Tu chodziło nie tylko o kwestię historyczną, ale o wiarygodność Rzymu, papiestwa, tradycji chrześcijańskiej. Nie trzeba być człowiekiem wierzącym, żeby zrozumieć ścisły związek między autorytetem papieży, a obecnością grobu Piotra w Rzymie pod Bazyliką. Przecież gdyby okazało się, że nie ma tam grobu, to łatwo sobie wyobrazić jakie miałoby to reperkusje dla papiestwa. Papiestwo okazałoby się oszustwem, a papieże fałszerzami. Ale nie tylko. W ogóle podważałoby to wiarygodność chrześcijaństwa – jeśli ciąg świadków zaczynając od II i III wieku stwierdzał, że apostoł został pochowany na Watykanie, a współczesna nauka wykryłaby, że po grobie nie ma śladu, oznaczałoby to, że tradycji, pamięci chrześcijan nie wolno ufać. To samo dotyczyłoby całego przesłania chrześcijańskiego.

REKLAMA

Polecamy książkę Pawła Lisickiego pt. „Grób rybaka.”:

Paweł Lisicki
„Grób rybaka”
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Fronda
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
440
Premiera:
24 maja 2019
Format:
160 x 225 mm
EAN:
9788380794603

P. Cz.: Czy sądzi Pan, że tym odkryciom poświęcono dotychczas należną uwagę?

P.L.: Właśnie nie! Na ten temat zaskakująco mało się pisze, mało dyskutuje. Powodów znowu jest kilka. Po pierwsze ogólny, dominujący w naszej epoce sceptycyzm, że szczególnym odniesieniem do kwestii religijnych. Obawa, żeby nie zostać oszukanym, żeby nie stać się ofiarą łatwowierności. Więc na wszelki wypadek odrzućmy wszystko.

Po drugie zeświecczenie świadomości. Dla wielu współczesnych, nawet nominalnie wierzących, relikwie są czymś mało istotnym. Wydaje się, że uszczuplają one wiarę, że czynią ją mniej doskonałą. W kulcie relikwii współcześni widzą coś na poły magicznego. Mówią: a jakie to ma znaczenie, gdzie leżą czyje kości? Duch wieje kędy chce. Ta całkowicie nowa, modernistyczna, niekatolicka mentalność powoli opanowuje zachodnich chrześcijan.

Po trzecie wielu przedstawicieli Kościoła, na czele z hierarchami, zachowuje się tak, jakby bało się tego odkrycia, jakby bało się, że podkreślając jego znaczenie zacznie im się przypisywać triumfalizm, dążenie do przewagi. Tak tylko mogę sobie choćby wytłumaczyć osobliwą informację o tym, że papież Franciszek przekazał w ostatnich dniach relikwiarz z dziewięcioma kośćmi Piotra patriarsze Bartłomiejowi z Konstantynopola – z zaskoczenia dał relikwiarz obecnemu w Rzymie biskupowi Jobowi. To coś niesłychanego – dla wszystkich wcześniejszych papieży relikwie Piotra były czymś absolutnie najcenniejszym, największym skarbem Rzymu.

Jeszcze w V i VI wieku cesarzowie i cesarzowe Bizancjum prosiły papieży – formalnie papiestwo znajdowało się pod ich kontrolą polityczną – o fragmenty relikwii. Zawsze prośby te spotykały się z odmową. Po prostu kości Piotra i Pawła były zawsze uznawane za niezbywalną część dziedzictwa Kościoła Rzymu. A dziś swoboda, łatwość, szybkość z jaką papież Franciszek oddaje to co najcenniejsze pokazuje jak bardzo zmieniła się mentalność następców Piotra. I tłumaczy też to co mówiłem: zaskakująca wstrzemięźliwość w informowaniu, w mówieniu, w pokazywaniu tych relikwii.

Bazylika św. Piotra, widok ogólny (fot. Alvesgaspar, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe).

P. Cz.: Czy możemy powiedzieć, że żywot św. Piotra Apostoła znany z Biblii i chrześcijańskiej tradycji współgra z odkryciami archeologicznymi? A może jest wręcz przeciwnie?

REKLAMA

P.L.: Moim zdaniem tak. Krytycy mówią, że w Nowym Testamencie nie ma wyraźnego stwierdzenia, że Piotr był w Rzymie. To prawda. Podobnie utrzymują, że również późniejsze wypowiedzi ojców nie są całkiem jednoznaczne. To też prawda. Dlatego potrzeba zawsze umieszczać je w kontekście, porównywać, zestawiać. Podam Panu przykład co to znaczy kontekst. 13 grudnia 1981 roku poszedłem rano na mszę do mojego parafialnego kościoła Stanisława Kostki. Ksiądz, który tego dnia odprawiał mszę i wygłaszał kazanie uderzył w tak patetyczne tony, tyle mówił o narodzie, o jego niezłomności, o potrzebie wielkiej wiary, o próbie, tyle przytaczał przykładów bohaterskiego oporu, że stojąc w kościele – a poszedłem tam nic nie wiedząc o wprowadzeniu stanu wojennego – miałem wrażenie jakiejś dziwności, osobliwości, niedorzeczności wręcz. Nic nie rozumiałem. O co mu chodzi – pytałem siebie. Dopiero kiedy wróciłem do domu i kiedy okazało się, że w telewizorze występuje generał Jaruzelski, zrozumiałem o co chodziło kaznodziei.

Święty Piotr według Petera Paula Rubensa (domena publiczna).

To tylko analogia, ale ważna. Przekazy i świadectwa chrześcijańskie z początków należy czytać w kontekście, czyli wiedzieć, że świadkowie nie mogli mówić wszystkiego, że musieli być ostrożni, że posługiwali się metaforami nie tylko dlatego, że ukrywali swą niewiedzę, ale że mogli się obawiać, że nadmiar szczegółów wywoła prześladowania, klęskę, katastrofę. Poza tym, co też ważne, obecność grobu Piotra i jego relikwii była dla nich czymś bezspornym, oczywistym.

Odkrycia archeologiczne na pewno pokazują jedno i z tym zgadzają się też sceptycy: pod Bazyliką od połowy pierwszego wieku znajdował się grób jakiegoś bardzo ważnego chrześcijanina, ku któremu skierowane były wszystkie inne. Kim on mógł być, jeśli nie Piotrem? Archeologowie udowodnili, że w tym miejscu przez wieki rzymska wspólnota zachowała ciągłość kultu. O kogo mogło chodzić, jeśli nie o Piotra, skoro za takim rozwiązaniem przemawiają sugestie Biblii i coraz wyraźniejsze świadectwa kolejnych pokoleń?

P. Cz.: Na kartach książki poświęca Pan nieco miejsca na spór między ojcem Antonio Ferruą oraz badaczką Margheritą Guarducci. Na czym polegał ten konflikt i jakie było jego znaczenie?

REKLAMA

P.L.: To ten konflikt w dużej mierze zaważył na tym, jak obecnie patrzy się na odkrycie grobu i relikwii. Spór miał przede wszystkim znaczenie ambicjonalne. Ojciec Ferrua nie mógł pogodzić się z tym, że to nie on, a profesor Guarducci dokonała najważniejszych odkryć. W dużej mierze jego zarzuty wobec niej podyktowane były złą wiarą, działał pod wpływem urażonej ambicji. Nie mógł jej wybaczyć tego, że okryła znaczenie zapisów graffiti w bezpośredniej bliskości grobu, nie chciał też przyjąć do wiadomości, że zespół, w którym pracował, przegapił obecność relikwii Piotra. Niestety, naukowcy niezależnie od wszystkiego też są tylko ludźmi. Podatni są na zawiść, na pochlebstwa, szukają uznania i poklasku, robią karierę i chcą dominować. Takie to arcyludzkie. Ksiądz Ferrua uległ tej pokusie – wszystko na to wskazuje.

Ukrzyżowanie św. Piotra na obrazie Caravaggia (domena publiczna).

P. Cz.: Kogo byłby Pan skłonny jeszcze wskazać jako postaci kluczowe względem odkryć dotyczących miejsca pochówku św. Piotra?

P.L.: Najciekawsze jest to, że osobą, która jako pierwsza znalazła kości Piotra i kazała je przenieść ze schowka, był prałat Ludwig Kaas, który do końca życia nie zdawał sobie sprawy z wagi własnego odkrycia. Na pewno ogromną role odegrał profesor Correnti, który zbadał same szczątki i pokazał, że należały one do jednej osoby, mężczyzny o krzepkiej budowie ciała, który zmarł w wieku 65-70 lat. Każda osoba, która pojawia się na kartach Nowego Testamentu godna jest uwagi.

P. Cz.: Czego jeszcze nie wiemy o „grobie rybaka”? Jakie zagadki zostały jeszcze do rozwikłania dla badaczy?

P.L.: O, tych zagadek jest wiele. Po pierwsze w jaki dokładnie sposób ciało Piotra znalazło się w grobie? Czy zostało ono wykradzione? A może ktoś przekupił żołnierzy? W jaki sposób od razu po pochówku oznaczono grób? Czy znajdował się na nim znak? Symbol? Kto dokładnie podjął decyzję wybudowania na tym grobie w połowie II wieku po Chrystusie edykuły? Dlaczego ma ona tak osobliwy kształt, nie przypominający żadnej chrześcijańskiej budowli? Kto i kiedy przeniósł zwłoki Piotra z grobu w ziemi do schowka w murze G? Dlaczego miejsce to nie zostało dokładniej oznaczone? Czy cesarz Konstantyn widział sam zwłoki Piotra? Czy pokazał je mu papież Sylwester?

Jak to się stało, że w VII, VIII wieku o dokładnym położeniu zwłok zapomniano? Kto był ostatnią osobą, która wiedziała, że szczątki Piotra nie leżą w ziemi, ale w schowku w przylegającym do grobu murze? Dlaczego je tam umieszczono? Z powodu wilgoci? Obawy przed powodzią? Strachem przed tym, że pozostawione w ziemi ulegną rozkładowi? Czy purpura przetykana złotą nicią to był dar od cesarza? Naprawdę, pytań i zagadek pozostało co niemiara.

Polecamy książkę Pawła Lisickiego pt. „Grób rybaka.”:

Paweł Lisicki
„Grób rybaka”
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Fronda
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
440
Premiera:
24 maja 2019
Format:
160 x 225 mm
EAN:
9788380794603
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Paweł Czechowski
Ukończył studia dziennikarskie na Uniwersytecie Śląskim. W historii najbardziej pasjonuje go wiek XX, poza historią - piłka nożna.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone