Kiedy słoneczniki zwiędły w lipcu. Vincent van Gogh: śmierć artysty

opublikowano: 2020-07-29 14:35— aktualizowano: 2023-07-29 05:35
wolna licencja
poleć artykuł:
29 lipca 1890 r., w wieku 37 lat, zmarł Vincent van Gogh – za życia nieznany szerszej publiczności holenderski malarz, dziś rozpoznawalny na całym świecie. Chociaż jest autorem ponad 2000 dzieł, w tym 870 obrazów, udało mu się samemu sprzedać tylko jedno płótno. Obecnie jest uważany za jedną z najważniejszych postaci w historii malarstwa.
REKLAMA
Autoportret van Gogha z 1887 roku (domena publiczna).

Vincent van Gogh urodził się 30 marca 1853 r. w holenderskiej miejscowości Groot Zundert. Długo poszukiwał swojej drogi – malować zaczął dopiero w ostatnich dziesięciu latach swojego życia, wcześniej zajmował się handlem dziełami sztuki oraz kaznodziejstwem. Prowadził życie naznaczone ubóstwem i samotnością, cierpiał przy tym na wiele zaburzeń psychicznych. Marzył o stworzeniu bractwa artystów w „żółtym domu” w Arles wraz z Paulem Gauginem. W grudniu 1888 r., w wyniku pierwszego poważnego załamania nerwowego wywołanego kłótnią z towarzyszem, obciął sobie lewe ucho. Kilka miesięcy po tym incydencie zgłosił się samodzielnie do szpitala psychiatrycznego w Saint-Rémy na leczenie.

Auvers. Vincent van Gogh i ostatnia podróż

W maju 1890 roku Vincent van Gogh zakończył dobrowolny pobyt w klinice Saint-Rémy. Udał się do Paryża, gdzie przez kilka dni gościł w domu swojego młodszego, ukochanego i najbardziej oddanego brata, Theo. Spotkał wówczas po raz pierwszy jego żonę, Joannę, oraz bratanka i swojego imiennika Vincenta Willema, urodzonego kilka miesięcy wcześniej. Z okazji narodzin najmłodszego członka rodziny namalował jeszcze w lutym „Kwitnący migdałowiec”, który miał zawisnąć na jednej ze ścian dziecięcego pokoju. Być może miał okazję ujrzeć tam swoje dzieło podczas majowych odwiedzin.

Po kilkudniowej wizycie artysta udał się na północ, do małej miejscowości Auvers-sur-Oise. Kolejny raz stanął w obliczu trudnej konfrontacji z nowym otoczeniem. Liczył na to, że tym razem zmiana umożliwi mu normalne, samodzielne i w miarę stabilne życie, bez nagłych ataków choroby. W liście do brata i Joanny, datowanym na 24 maja 1890 (a zatem trzy dni po przybyciu do Auvers) pisał o pogodzeniu się z panującym stanem rzeczy: „Odczuwam względem siebie porażkę. I czuję, że akceptuję taki los. I to już się nie zmieni”.

Van Gogh zamieszkał w pokoiku gościnnym na poddaszu kawiarni prowadzonej przez Gustave’a Ravouxa i jego rodzinę. Wynajmował izdebkę za 3,5 franka dziennie. Właściciele udostępniali mu również inne pomieszczenie, na dole, pełniące funkcję pracowni malarskiej oraz przechowywalni namalowanych płócien. Członkowie rodziny prędko polubili i przyzwyczaili się do obecności malarza, który często spożywał z nimi posiłki.

W Auvers Vincentem opiekował się doktor Paul Gachet – lekarz homeopata, miłośnik sztuki oraz mecenas artystów (m.in. Paula Cézanne’a). Mężczyźni zaprzyjaźnili się ze sobą, a van Gogh namalował nawet portret Gacheta. Był także częstym gościem w jego domu – jadał tam kolacje i tworzył w udostępnianej pracowni. Malowanie było dlań swoistą terapią i oddał mu się niemalże całkowicie. Już niegdyś pisał w liście do Theo: „Pracuję z konieczności, aby tak bardzo nie cierpieć psychicznie, aby się rozerwać”. W trakcie swojego dwumiesięcznego pobytu w Auvers stworzył około 70 obrazów.

REKLAMA

Wydawało się, że Holender wraca do zdrowia i jest spokojny. Czuwający nad van Goghiem lekarz napisał nawet do jego brata, informując o całkowitym wyleczeniu podopiecznego.

Kwitnący migdałowiec (domena publiczna).

Punkt kulminacyjny

Jednakże tak się nie stało. Równowagę artysty zakłóciły wieści o chorobie i problemach w pracy ukochanego brata. Vincent czuł wyrzuty sumienia. Zaczął postrzegać siebie jako dodatkowy ciężar dla wspierającego go finansowo i psychicznie Thea, już bez niego zmagającego się z licznymi trudnościami. Ponadto był wykończony wyczerpującą pracą i stale niepewną przyszłością, malującą się w ciemnych barwach. Ciężar egzystencji stał się nie do zniesienia.

W niedzielne popołudnie, 27 lipca 1890 roku, Vincent wyszedł na spacer. W kieszeni miał niedokończony list do brata: „No cóż, ryzykuję życie dla własnej pracy i mój rozum się w niej rozpadł. (...) Ale co możesz zrobić...”. Dotarł na pole, gdzie zatrzymał się i wyciągnął broń. Prawdopodobnie miał ją od gospodarza Ravouxa, którego przekonał do pożyczenia, twierdząc, że pragnie się pobawić, celując do wron. Skierował lufę pistoletu ku własnej piersi i pociągnął za spust. Upadł na ziemię.

Słoneczniki , jedno z najbardziej znanych dzieł malarza (domena publiczna).

Epilog

Strzał nie okazał się jednak śmiertelny – pocisk nie trafił w serce, lecz przeszedł niżej. Van Gogh nie podniósł pistoletu, by podjąć kolejną próbę samobójczą. Wstał i słaniając się z bólu, wrócił z krwawiącą raną do gospody, pozostawiając na polu broń. Ta przepadła, aby zostać odnalezioną prawie 70 lat później przez orzącego rolnika.

Vincent dotarł do kawiarni państwa Ravoux około godziny 21. Gospodarze byli zaniepokojeni, gdyż nie przybył on wcześniej na umówiony obiad. Na pytanie właściciela o to, co się stało, van Gogh odpowiedział, że próbował się zabić. Wszedł na poddasze, do wynajmowanej izdebki i padł na łóżko. Wezwany doktor Gachet oczyścił ranę, lecz nie zdecydował się na wyciągnięcie pocisku, gdyż uważał to za zbyt ryzykowne. Vincent nie chciał, by udzielano mu pomocy. Poprosił jedynie o fajkę.

REKLAMA

Lekarz, mimo protestów malarza, powiadomił bezzwłocznie Thea. Ten udał się do Auvers natychmiast po otrzymaniu listu, rzucając wszystko. Będąc na miejscu pisał do żony: „Biedak, nie zaznał wiele szczęścia i stracił już wszelkie złudzenia. Przygniata go zbyt wielki ciężar, jest tak samotny. Często pyta o Ciebie i dziecko, mówi, że nie możesz sobie wyobrazić, ile w życiu jest smutku. Ach, gdybyśmy mogli mu dać nowej otuchy do życia!”. Theo czuwał cały czas przy łóżku brata, nie odstępując go ani na moment. Agonia trwała długo. Ostatecznie Vincent zmarł 29 lipca, około 1 w nocy, w towarzystwie oddanego krewnego oraz doktora Gacheta. Ten drugi naszkicował później pośmiertny portret swojego zaprzyjaźnionego pacjenta.

Kup e-booka: „Polacy na krańcach świata: XIX wiek”

Mateusz Będkowski
„Polacy na krańcach świata: XIX wiek” (cz. I)
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
143
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-01-3

Książka dostępna jako e-book w 3 częściach: Część 1, Część 2, Część 3

Theo van Gogh (domena publiczna).

Pogrzeb odbył się 30 lipca w Auvers. Ze względu na to, że Vincent był samobójcą, ksiądz z najbliższej parafii odmówił odprawienia nabożeństwa. W pochówku, prócz świadków śmierci van Gogha, uczestniczyli: rodzina Ravoux, sąsiedzi i mieszkańcy wioski, a także paryscy przyjaciele, którym udało się przybyć pomimo krótkiego czasu od momentu otrzymania zawiadomienia.

Theo van Gogh mocno przeżył śmierć Vincenta. Nie mógł pogodzić się z tragicznymi wydarzeniami lipca 1890 r. i wkrótce ciężko zachorował. Zmarł sześć miesięcy później, 21 stycznia 1891 r. Został pochowany w Holandii, a następnie grób przeniesiono do Auvers, gdzie spoczął obok brata na cmentarzu.

Ostatnie dzieło: pożegnanie na płótnie?

Tragiczna śmierć artysty stała się impulsem do powstania wielu mitów i spekulacji odnośnie ostatniego z namalowanych przez niego obrazów. Powszechnie utarło się przekonanie, że pożegnalnym dziełem artysty było „Pole pszenicy z krukami”. Emanujący niepokojem krajobraz i wzbijające się w mroczne niebo czarne ptaki upatrywano jako zwierciadło zbolałej duszy van Gogha na godziny przed decyzją o oddaniu samobójczego strzału. Przekonanie to utrwaliła wydana w 1934 roku powieść amerykańskiego pisarza Irvinga Stone’a pt. „Pasja życia”, przeniesiona na ekrany przez Vincentego Minelliego w latach pięćdziesiątych. Zarówno w zbeletryzowanej biografii holenderskiego artysty, jak i jej ekranizacji, chwila utrwalania na płótnie chmary czarnych ptaków, wzbijających się nad złocistymi łanami, była przedstawiona jako ostatni moment w jego życiu, kiedy malował.

Tymczasem ów pejzaż powstał na początku lipca 1890 r. – a zatem na kilkanaście dni przed decyzją o realizacji zamiaru odebrania sobie życia. W tamtym czasie van Gogh pracował niezwykle intensywnie – prawie każdy kolejny dzień obfitował w nowe dzieło. Burzliwy krajobraz z krukami nie mógł być zatem tragicznym zakończeniem pracy, jak dopatrywano się tego z wielką dozą pewności, choć niewątpliwie był jednym z ostatnich obrazów w karierze Vincenta.

REKLAMA

Zdaniem Andriesa Bongera, holenderskiego marszanda i brata żony Theo van Gogha, obrazem nad którym pracował Vincent w dniu, kiedy próbował się zastrzelić, była „pełna słońca i życia” leśna sceneria pt. „Korzenie drzew”. Płótno nie zostało całkowicie ukończone, co można odczytywać jako pewnego rodzaju list pożegnalny. Teio Meedendorp i Louis van Tilborgh z Van Gogh Museum w Amsterdamie wskazują natomiast na jeszcze jedną potencjalnie ostatnią pracę, którą miałyby być „Chaty kryte strzechą pod wzgórzem”.

Pole pszenicy z krukami (domena publiczna).

Samobójstwo – czy aby na pewno?

Wieści o samobójstwie, przeważnie znanych osób, niosą ze sobą często wiele domniemań i spekulacji. Tendencja ta nie ominęła również zakwestionowania okoliczności śmierci Vincenta. Według autorów wydanej w 2011 r. publikacji „Van Gogh: The Life”, Stevena Naifeha i Gregory’ego White'a Smitha, holenderski artysta nie zmarł w wyniku strzału samobójczego, lecz oddanego przez miejscowych nastolatków. Przesłanką do tej teorii miały być krążące po Auvers plotki oraz wywiad z jednym z domniemanych uczestników owego incydentu, René Secretanem, udzielony przezeń w 1957 r., na krótko przed śmiercią. Według jego relacji wraz z bratem posiadali pistolet, z którego strzelali do wiewiórek. Często też dokuczali van Goghowi. Amerykańscy autorzy poczęli domniemywać, iż to chłopcy strzelili do malarza, a ten, aby utrzymać w tajemnicy owo wydarzenie i oczyścić ich z podejrzeń, upozorował próbę samobójczą.

Teoria ta jest jednak mało prawdopodobna. Van Gogh myślał o odebraniu sobie życia już wcześniej. O samobójczych zamiarach artysty mówiła córka gospodarza, Adeline Ravoux. Ponado dr Gachet wspominał, że rana postrzałowa miała brązowo-fioletowy kolor, powstający jedynie w wyniku oparzeń od prochu – a zatem od wystrzału z bardzo małej odległości. Choć wersja o utajonym zabójstwie nie jest całkowicie niemożliwa, nie wydaje się zgodna z rzeczywistym przebiegiem wydarzeń.

Zobacz też:

Bibliografia:

  • Bernard B., Van Gogh, tłum. A. Bihl, Wrocław 1993.
  • Grottger D., Van Gogh: samobójstwo czy utajone morderstwo?, [w:] rynekisztuka.pl, [dostęp online: 26.07.2020].
  • Kalicki W., 29 lipca 1890. Żegnaj, smutku, [w:] „Tenże, Zdarzyło się”, Kraków, Znak Horyzont, 2014, s. 654-656.
  • Mittelstädt K., Vincent van Gogh, tłum. E. W. Skowron, Warszawa, Arkady, 1974, s. 5-15.
  • Soto Caba V., Van Gogh. Życie i twórczość, tłum. K. Sanchez-Wołoszczak, Warszawa, SOLIS, 2012, s. 5-31.
  • Stone I., Pasja życia, tłum. W. Kragen, Warszawa, Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza, 2012, s. 568-574.
  • The End of a Difficult Road, [w:] vangoghmuseum.nl, [dostęp online: 26.07.2020].

Redakcja: Paweł Czechowski

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Karolina Frydel
Studentka historii oraz historii w przestrzeni publicznej (Public History) - oba kierunki na II roku studiów magisterskich, na Uniwersytecie Wrocławskim. Moimi ulubionymi epokami historycznymi są nowożytność oraz XX wiek po roku 1945. Interesuję się zagadnieniami związanymi z: pamięcią historyczną (pamięć zbiorowa, kultura pamięci) oraz teorią miejsc pamięci, rodziną Kennedych (szczególnie postaciami Jacqueline Kennedy oraz Johna Fitzgeralda Kennedy'ego), dziejami Ziem Zachodnich i Północnych (Ziem tzw. "Odzyskanych") oraz historią kultury.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone