Nie tylko Orwell – brytyjscy intelektualiści o wojnie domowej w Hiszpanii (cz. 2)

opublikowano: 2014-03-02, 19:23
wolna licencja
Przykład Wielkiej Brytanii pokazuje, że wśród intelektualistów w latach 30. dominowało poparcie dla legalnego rządu w Madrycie. Przyczyny tych postaw były jednak różnorodne...
reklama

Czytaj część pierwszą

Jaka była skala poparcia dla strony republikańskiej w brytyjskich sferach intelektualnych i literackich? Z przeprowadzonej przez „Left Review” w 1937 roku ankiety „Authors Take Sides on the Spanish War” wynika, iż zdecydowana większość angielskich, szkockich, walijskich i irlandzkich pisarzy opowiadała się zdecydowanie po stronie rządowej.

Ulica Madrytu w czasie wojny, widoczny transparent z hasłem No pasarán! (domena publiczna).

Ankietowani poproszeni zostali o udzielenie odpowiedzi na pytania: „Czy jesteś za czy przeciw ludowi i legalnemu rządowi Republiki Hiszpańskiej?” oraz „Czy jesteś za czy przeciw Franco i faszyzmowi?”. Poeta W. H. Auden (1907-1973) stwierdzał:

Popieram rząd Hiszpanii w Walencji, ponieważ jego pokonanie przez siły międzynarodowego faszyzmu będzie ogromną katastrofą dla Europy. Uczyni wojnę w Europie znacznie bardziej prawdopodobną i rozprzestrzeni faszyzm do krajów dotąd od niego wolnych, wytworzy atmosferę, w której artystom, oraz wszystkim, którym drogie są sprawiedliwość, wolność i kultura, nie dane będzie móc pracować, a może nawet istnieć.

George Baker

deklarował z kolei:

Jestem za ludem Republiki Hiszpańskiej, ludem Chin, ludem Anglii, ludem Niemiec itd. Jestem przeciw faszyzmowi, Franco, Mussoliniemu, japońskim generałom, Hitlerowi, Walterowi Chryslerowi, Arcybiskupowi Canterbury itd.

Irlandzki dramaturg i poeta, późniejszy laureat nagrody Nobla – Samuel Beckett (1906-1989) wzywał: „Naprzód Republiko!”. Krytyk literacki Cyril Connolly (1903-1974) pisał tymczasem:

Faszyzm jest zjawiskiem polegającym na wykorzystywaniu przez cyniczną mniejszość entuzjazmu większości poprzez propagandę i przemoc w rękach dyktatora. Jego celem jest osiągnięcie bogactwa rękoma biednych. Nie jest to możliwe, dopóki cały naród nie będzie wojowniczy i służalczy. Ci, którzy nie dadzą się przerobić na żołnierzy są bezużyteczni, ci, którzy są bezużyteczni są eliminowani. Wypadki hiszpańskie uczą nas, jak ta eliminacja wygląda. Intelektualistów likwiduje się na samym początku, jeszcze przed kobietami i dziećmi. Jest niemożliwe pozostać intelektualistą i podziwiać Franco, bowiem wobec destrukcji intelektu nikt nie może być nieczuły i obojętny. Ignorować teraźniejszość znaczy zaprzepaścić przyszłość.

Seksuolog Havelock Ellis (1859-1939) oświadczał: „Chociaż widzę, że dobrzy ludzie są po obu stronach, ja sam jestem zdecydowanie po stronie legalnego rządu i przeciwko Franco i faszystom”. Redaktor wpływowych pism literackich „The English Review” i „The Transatlantic Review” Ford Madox Ford (właśc. Ford Hermann Hueffer, 1873-1939) stwierdzał:

reklama
Bez wahania opowiadam się za rządem Republiki i przeciwko Franco – zarówno mymi uczuciami, jak i umysłem. W dodatku jest dla mnie zupełną oczywistością, że rząd Hiszpanii, jak rząd każdego kraju, winien być ustawiany i określany przez mieszkańców. Pan Franco próbuje ustanowić rząd za pomocą Maurów, Niemców, Włochów. Jego sukces będzie przeciwny sumieniu świata.

Poeta Brian Howard (1905-1958) deklarował:

Ludzie, prawie połowie których odmówiono możliwości nauki czytania, walczą o chleb, wolność i życie przeciw najbardziej bezwzględnej i reakcyjnej istniejącej plutokracji. Niezdolni do samodzielnego zgniecenia ludu, jego wrogowie wynajęli zagranicznych najemników [...] Z całym moim gniewem i miłością jestem po stronie ludu Republiki Hiszpańskiej.

Aldous Huxley (1894-1963), autor m.in. „Nowego wspaniałego świata” pisał:

Moje sympatie są oczywiście po stronie rządu, a szczególnie anarchistów, ponieważ anarchizm prędzej doprowadzi do pożądanych zmian społecznych niż scentralizowany, dyktatorski komunizm. Nie chcę wybierać pomiędzy dwoma systemami przemocy i dyktatury. Przemoc i dyktatura nie zaowocują pokojem i wolnością, mogą zaowocować jedynie skutkami przemocy i dyktatury, które są nam znane z historii. Mamy wybór pomiędzy militaryzmem a pacyfizmem. Dla mnie niezbędność pacyfizmu jest absolutnie oczywista.

John Lehmann (1907-1987), redaktor „New Writing” oznajmiał: „Oczywiście jestem za legalnym rządem i za ludem hiszpańskim. Żaden pisarz, który próbuje tworzyć przyszłość, zamiast jedynie babrać się w przebrzmiałych formach, nie może być po przeciwnej stronie”.

Pisarz irlandzkiego pochodzenia Cecil Day-Lewis (1904-1972) konstatował natomiast:

Walka w Hiszpanii jest częścią konfliktu rozgrywającego się właśnie na całym świecie. Postrzegam go po prostu jako walkę pomiędzy światłością a ciemnością, wobec której tylko ślepiec może pozostać obojętny. Zarówno jako pisarz, jak i członek Partii Komunistycznej jestem zobowiązany pomóc w walce z faszyzmem, zwycięstwo którego oznaczać będzie pewne zniszczenie i śmierć ludzkości.

Szkocki poeta Hugh MacDiarmid (1892-1978) deklarował:

Jako członek Partii Komunistycznej jestem całkowicie po stronie legalnego rządu i ludu Republiki Hiszpańskiej – podobnie jak większa część ludu Szkocji, gdzie w wyborach większość głosów oddana została za socjalizmem i gdzie – gdybyśmy byli niepodlegli – już dawno sami mielibyśmy socjalistyczno-republikański rząd. Szczególnie wszyscy szkoccy pisarze myślą dziś w taki sposób. Dzięki więziom z Anglią, faszyzm nigdy nie będzie samodzielnie podnieść swego łba nad Szkocją. Jeśli kiedyś doświadczymy faszystowskiego terroru w Szkocji, będzie to wina rządu w Londynie, tak jak głównie jego winą jest tragedia doświadczana przez naszych hiszpańskich towarzyszy, tragedia która musi być – i będzie – odwrócona w chwalebne zwycięstwo nad Zwierzchnościami i Mocami Ciemności i zakończy się likwidacją Franco i jego zbrodniczych wspólników.
reklama

„W Hiszpanii, i tylko w Hiszpanii, ciągle istnieje duch oporu przeciw wszelkiej biurokratycznej tyranii państwa oraz intelektualnej nietolerancji wszelkich doktryn. Z tego powodu wszyscy poeci muszą otwarcie i zapamiętale zaangażować się w tę walkę” – uważał Herbert Read (1893-1968), poeta o anarchistycznych przekonaniach. Z kolei związany z komunistami krytyk i poeta Edgell Rickword (1898-1982) pisał:

Faszyzm pokazał w Hiszpanii swą brzydką twarz, przekonał nas, że rzeczywiście jest siłą niszczycielską i degradującą człowieka. Poparcie dla ludu hiszpańskiego i jego legalnego republikańskiego rządu oznacza zwycięstwo życia nad śmiercią. Oznacza zagładę dla gangstera, łobuza i hipokryty, narodziny wolnego i szczęśliwego świata.

Inny poeta, Stephen Spender (1909-1995) wskazywał:

Jestem przeciwko Franco przede wszystkim dlatego, że on i jego zwolennicy uosabiają zabiegi arystokracji i kleru mające na celu uniemożliwienie historii Hiszpanii wykroczenie poza wieki średnie. W sprzeciwie wobec ich reakcji, aczkolwiek nie jestem ekstremistą, popieram protestantyzm intelektualistów, takich jak wielki pisarz katolicki Bergamin przeciwny materializmowi Kościoła katolickiego w Hiszpanii. Popieram w hiszpański ruch wyzwoleńczy z rodzaju tych, jakie angielscy liberałowie popierali przez cały dziewiętnasty wiek. Po drugie, jestem przeciwko Franco, gdyż wspierany przez Hitlera i Mussoliniego, jest on eksponentem międzynarodowego faszyzmu. Jeśli Franco wygra w Hiszpanii, faszyzm odniesie trzecie zwycięstwo w międzynarodowej wojnie, która rozpoczęła się w Mandżurii, następnie ogarnęła Abisynię, a teraz może zakończyć się w Hiszpanii. Jeśli Franco wygra, demokracja otrzyma poważny cios, a perspektywa nowej wojny imperialistycznej, która będzie także wojną ideologiczną, stanie się znacznie bliższa.

Poetą był także komunista Randall Swingler (1909-1967), piszący:

Wierzę, że kultura zawsze była główną siłą napędową postępu, a faszyzm jest destrukcyjny tak dla kultury, jak i dla postępu, dlatego każdy, kto opowiada się za życiem i oświeceniem, musi całym sercem opowiedzieć się po stronie hiszpańskiego rządu ludowego, który walczy, by ocalić nas przed faszyzmem i wojną.
reklama
Manuel Azaña y Diaz - prezydent Republiki Hiszpańskiej w latach 1936-1939 (domena publiczna).

Filolog klasyczny Rex Warner (1905-1986) oświadczał: „Jestem po stronie rządu republikańskiego nie tylko dlatego, że jest to legalny demokratyczny rząd, ale też dlatego, iż reprezentuje on postępowe siły cywilizacji i ludzkości

”. Valentine Ackland (1906-1969), modernistyczna poetka, pisała: „Faszyzm jest symptomem woli autodestrukcji żywionej przez chorego człowieka. Artyści żyją, by przeciwstawiać się tej woli, uosabiają ludzką walkę o życie przeciw śmierci. Popieram lud i rząd Hiszpanii. Jestem przeciw faszyzmowi”. Zaś literatka i plastyczka Pearl Binder (1904-1990) podnosiła: „Przyszłość europejskiej kultury rozstrzyga się dziś na hiszpańskiej ziemi. Wszyscy uczciwi pisarze muszą poprzeć legalny rząd hiszpański w jego bohaterskiej walce o wolność przeciw mrocznym siłom generała Franco”
. Wszystkie zacytowane wypowiedzi są symptomatyczne. Znaczna część nieprzytoczonych opinii utrzymana była zresztą w bardzo podobnym duchu.

Większość liczących się brytyjskich literatów swoją postawę wobec hiszpańskiego konfliktu określała jako sprzeciw wobec faszyzmu. Często antyfaszyzm ten motywowano politycznie, choć nieraz była to zwykła, zupełnie zrozumiała w przypadku artystów niechęć do systemu, który z zasady ogranicza swobodę myślenia i tworzenia. Wielu ankietowanych miało poglądy komunistyczne, socjalistyczne lub w inny sposób radykalnie lewicowe. Otwarcie stwierdzali oni, że solidaryzują się ze swymi zagranicznymi pobratymcami ideowymi. Dla tych autorów rewolucja nie była koszmarem, lecz raczej czymś pożądanym. Nie wszyscy jednak dostrzegali dokonujący się w Hiszpanii proces rewolucyjny. Wielu zwolenników rządu republikańskiego, kierując się doktryną dziewiętnastowiecznego liberalizmu, popierało go dlatego, że gabinet ten uchodził za legalny i wybrany demokratycznie.

Czytaj część trzecią

Zobacz tez:

Redakcja: Michał Przeperski

Korekta: Jakub Bakonyi

reklama
Komentarze
2014-03-09 16:19
Gość: Śmiech
W swej propagandzie Franco odwoływał się do wzorów katolickiej i imperialnej historii Hiszpanii. Wydał walkę obcym wpływom w kulturze i obyczajach. Eliminowano wszelkie słowa i nazwy pochodzenia obcego. Słowa cognac, cocktail i restaurant zastąpiono hiszpańskimi odpowiednikami, nawet nazwę „sałatki rosyjskiej” zmieniono na „sałatkę narodową”. Odwoływano się do idei czystości narodu konkwistadorów, wolnego od Arabów, Żydów, masonów czy bezbożnych Francuzów. Już podczas wojny domowej Rebelianci dokonywali masowych egzekucji działaczy, a nawet szeregowych członków partii Frontu Ludowego, związków zawodowych i milicji robotniczych. Rozstrzeliwano wszystkich uważanych za popleczników lewicy, np. głosujących na nią w wyborach. Narodowcy postanowili „oczyścić” kraj ze wszystkich sił będących „gangreną na zdrowym ciele narodu”- liberałów, lewicowców, ateistów, masonów i Żydów. Po zajęciu w sierpniu 1936 roku Badajoz oddziały Franco rozstrzelały ok. 2500 osób spędzonych na arenę walki byków- była to największa jednorazowa egzekucja ze strony frankistów. W zajętych miastach i wsiach wreszcie frankiści dopuszczali się masowych gwałtów, wypisując na ścianach :„Będą rodziły faszystów”. Do katolickich domów opieki trafiło 12 000 takich „dzieci frankizmu”, urodzonych w więzieniach przez zgwałcone kobiety. W strefie rebelii kościół odzyskał nadzór nad szkolnictwem, zdobył ogromny wpływ na cenzurę prasy i wydawnictw, zniesiono też rozwody i śluby cywilne. Rzeczywiście, intelektualiści się mylili. Jak to śmieszni humaniści...
Odpowiedz
2014-03-09 16:16
Gość: Śmiech
Lewicowi intelektualiści mylili się w sprawie wojny w Hiszpanii? Obóz "narodowy" w tej wojnie zwyciężył. Na długie lata, aż do śmierci Franco, zapanowała nad Hiszpanią noc obskurantyzmu. Kościół zdobył ogromny wpływ na życie społeczeństwa. Dla nacjonalistów była to walka dobra ze złem, nie przebaczono więc pokonanym. Zniesiono autonomię Katalonii i Baskonii, zakazano używania ich rodzimych języków w miejscach publicznych, zwrócono rozparcelowane już wielkie posiadłości ziemskie, unieważniono wszystkie orzeczone za republiki rozwody. Położono nawet nacisk na powrót w miastach do noszenia kapeluszy i krawatów. Zaczęto represjonować za przynależność nie tylko do organizacji lewicowych, ale też do lóż masońskich, a także za ”rozpowszechnianie idei zagrażających religii, ojczyźnie i spokojowi społecznemu”. W latach 1939- 1950 wykonano ok.23- 28 000 wyroków śmierci, do więzień trafiło 270 000 ludzi. Dziesiątki tysięcy więźniów „odkupywało winy” przez katorżniczą pracę w kamieniołomach i kopalniach. Kilka tysięcy tych więźniów zmarło przy budowie bazyliki Dolina Poległych w górach Guadarrama ku czci „bohaterów i męczenników krucjaty”. Franco wierzył, że społeczeństwem, zagrożonym przez liberałów, masonów i komunistów, należy rządzić jak armią. Oparł się na trzech siłach : Falandze, armii i kościele. Przywrócił państwowe subwencje dla kleru, obowiązkowe lekcje religii w szkołach wszystkich szczebli, krucyfiksy i obrazy Matki Boskiej w klasach. Wchodząc i wychodząc z klasy uczniowie musieli recytować „Ave Maria”, wszystkie podręczniki musiały być zgodne z nauką kościoła. Cenzurę po Falandze także przejęli działacze katoliccy. Kościół dysponował przeważającą częścią prasy, bez ograniczeń korzystał z rządowych rozgłośni radiowych, pierwszym programem TV w 1956 roku była msza święta. Prawo miało narzucić przestrzeganie Dekalogu. Prymas wzywał wiernych do denuncjacji tych, którzy pracowali w niedziele i święta kościelne. Grzywną lub aresztem karano bluźnienie, a więzieniem- rozpowszechnianie środków antykoncepcyjnych. Lansowano model rodziny wielodzietnej- Franco przyjmował u siebie, jako wzór do naśladowania, rodziny z 25-oma dziećmi. Zasiłki rodzinne wypłacano, o ile żona nie pracowała, a uboższe Hiszpanki wychodząc za mąż dostawały od państwa bezzwrotne pożyczki pod warunkiem, że nie zaczną pracy. Za cudzołóstwo lub opuszczenie męża groziło kobietom 6 lat więzienia. Za to „zabójstwo z powodów honorowych” (gdy mąż zabił żonę zaskoczywszy ją in flagranti z innym) karano...opuszczeniem miejsca zamieszkania ! „Niemoralne” filmy, książki i spektakle teatralne eliminowano, usuwano z cudzoziemskich filmów sceny erotyczne i niemoralne dialogi. Nie wolno było wydawać książek Woltaire’a, Kanta, Freuda, Prousta, Gide’a, Joyce’a, Huxley’a czy Steinbecka. W szkołach zakazano koedukacji, zalecono, by chłopców uczyli mężczyźni, a dziewczynki- kobiety. Kościół zwalczał dekolty, krótkie sukienki, kosmetyki, koedukacyjne plaże i baseny (plaże więc przegradzano!) oraz nowoczesne tańce. Biskupi potępiali noszenie przez kobiety spodni, palenie przez nie papierosów, trzymanie się za ręce lub obejmowanie przez narzeczonych. Policja pilnowała, by w parkach i kinach pary nie dopuszczały się nieobyczajności- pod karą grzywny i ogłoszenia ich nazwisk w lokalnej prasie. Na plaży nie wolno było nosić stroju kąpielowego, przeznaczonego wyłącznie do przebywania w wodzie, a policja wyprowadzała osoby łamiące ten zakaz. Monopartyjność, brak wolności słowa i zrzeszania się, autorytarne rządy dopełniały obrazu Hiszpanii po zwycięstwie obozu „tradycji”.
Odpowiedz
2014-03-09 14:57
Gość: a
Nie jest to pierwszy raz gdzie pisarze, artyści i ogólnie humanistyczni "intelektualiści" się mylili. Zakaz wolnego myślenia? w faszyzmie? fakt, ale opowiadali się za lewicą tylko dla tego że nie znali sytuacji w zsrr gdzie nie dość że zabraniano publikacji to jeszcze czystki obejmowały intelektualistów, czyli ich mordowali. Ciekawe czy z taką wiedzą tak samo gorąco opowiadali by się za republiką. Należy wiedzieć że republika była dla nich uosobieniem snów, socjalistyczna, kojarzona romantycznie z równością (w rzeczywistości co wiemy dziś, równa w socjalizmie jest tylko bieda) i prawością.Gdyby zamiast lewicowych rządów były tam rządy prawicowe i katolickie to już pseudo literaci nie używali by argumentów "legalnego demokratycznie wybranego rządu" tylko popierali by światową rewolucje bo socjalizm to coś czego by pragnęli (typowe zakłamanie takich ludzi). Głupota humanistów chyba nigdy się nie skończy, nie umiesz matmy to jesteś humanistą! można by rzec. Dziś jest podobnie ludzie z tego kręgu pomimo przykładów historycznych, czyli znanej nam historii zsrr czy chin dalej postulują socjalizm i komunizm jako najlepsze rozwiązania, nie dostrzegają, że ten ustrój był już dziesiątki razy wypróbowywany na różne sposoby, w różnych miejscach na kuli ziemskiej, i zawsze doprowadzał do tego samego, biedy i śmierci obywateli w różnego rodzaju czystkach. Oni jednak dalej "dajcie nam władzę, tym razem się uda", to chyba einstein powiedział że def głupoty to robić wciąż to samo licząc na inny wynik. Nie jest to jednak jedyny przykład kompletnej głupoty "artystów" (dziś każdy może nim zostać co pokazuje jak "elitarny" to klub), jakieś 2-3 lata temu czytałem artykuł hołdysa w którym kontrował wałęsę w sprawie rewolucji islamskiej w egipcie. Główna myśl była taka, że wałęsa obawiał się rewolucji twierdząc ,że nie wiadomo co z tego wyniknie a hołdys był entuzjastą bo "wierzył że lud chce dobrze, więc rewolucja musi się skończyć wspaniale" i że zachód też kiedyś bał się solidarności bo lepszy znany komuch (prl) niż nieznany demokrata (wałęsa). Tak więc rewolucja w egipcie będzie dobra bo przeprowadzają ją ludzie i na pewno po jej zakończeniu nie będzie kraju skrajnie islamistycznego, i nie potrzeba dyktatora trzymającego muzułmanów za "pysk" bo to tacy sami ludzie jak my tylko w turbanach. Dziś widzimy kto miał jak zwykle racje, coraz głośniejsze przebąkiwania a zasypaniu, lub wysadzeniu piramid, bo allacha obrażają, zamachy na turystów, niepokoje bo skrajnie islamska partia wygrała i jej prezydenta zmuszono do ustąpienia. I kto miał rację panie hołdys? Jak nam życie to będzie tam tylko gorzej tak jak w libi aktualnie. Pokazuje to że humaniści, poeci, pisarze, którzy w przypadku hiszpańskiej wojny domowej się mylili , mylą się też dzisiaj (choć wiem ze podałem tylko jeden przykład), czy ma sens w ogóle słuchać takich ludzi?
Odpowiedz
o autorze
Michał Gadziński
Absolwent Instytutu Historycznego oraz Instytutu Nauk Politycznych UW. Interesuje się historią XIX i pierwszej połowy XX wieku. Pasjonat historii, kultury i polityki krajów anglosaskich.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone