Pan Tadeusz - między historią a literaturą

opublikowano: 2015-06-23 17:45
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Przeczytajmy raz jeszcze „Pana Tadeusza”, by odkryć tropy prowadzące do prawdziwych wydarzeń historycznych w 1812 r.
REKLAMA

Zobacz też: „Pan Tadeusz” – reż. A. Wajda – recenzja i ocena filmu

Strona tytułowa pierwszego wydania "Pana Tadeusza"

SOPLICOWO. „O roku ów! kto ciebie widział w naszym kraju![...]/Ciebie lud zowie dotąd rokiem urodzaju,/A żołnierz rokiem wojny; dotąd lubią starzy/O tobie bajać, dotąd pieśń o tobie marzy” (Księga XI, „Rok 1812”). Jeden z najbardziej znanych cytatów z „Pana Tadeusza” przypomina wielkie wydarzenie historyczne, jakim było przekroczenie przez Napoleona Niemna i początek wojny z Rosją. Cesarz, choć nie pojawia się w Soplicowie, jest obecny niemal w całej epopei, zaś credo wyczekujących go niczym zbawiciela brzmi: „Bóg jest z Napoleonem, Napoleon z nami)”.

Akcja „Pana Tadeusza” rozpoczyna się, gdy tytułowy bohater przybywa do dworku w Soplicowie, z którego w ostatniej księdze wyruszy z Wielką Armią na Moskwę. Adam Mickiewicz kończy swe arcydzieło tak, jakby ta wyprawa była zapowiedzią wielkiej wiktorii, nie zaś druzgocącej klęski. W XII księdze mamy bowiem ogólne „Kochajmy się!”, podniosłego poloneza, tęgie picie i toasty za ogólną pomyślność oraz szczęście zaręczonych par, w tym Tadeusza i Zosi. Szczęśliwym młodym chyba nawet nie przyszło do głowy, że być może widzą się po raz ostatni.

Soplicowo, „dwór szlachecki, z drzewa, lecz podmurowany”, to matecznik polskości, skansen patriotyzmu w tradycyjnym wydaniu. Wracający z miasta pan Tadeusz przechadza się po domu i ogląda te same co kiedyś portrety wiszące na ścianach. Każdy z nich przedstawia ważnego bohatera najnowszej historii Polski: są Kościuszko, Rejtan, Jasiński z Korsakiem na szańcach Pragi, czyli przypomnienie rzezi rosyjskiej w 1794 r. Jest wreszcie zegar kurantowy, który wystarczy pociągnąć za sznurek, „by stary Dąbrowskiego posłyszeć mazurek”. Przybysz słucha więc na powitanie pieśni legionów „Jeszcze Polska nie umarła”, z refrenem „Marsz, marsz Dąbrowski do Polski z ziemi włoskiej…”. Jenerał Dąbrowski zjawi się w tej okolicy w 1812 r. wraz z armią Napoleona. A wraz z nim inni wielcy wodzowie.

Ilustracja do Księgi I "Pana Tadeusza" (aut. Michał Elwiro Andriolli)

MICKIEWICZ. „Urodzony w niewoli, okuty w powiciu,/Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu”. Adam Mickiewicz doskonale zapamiętał te wydarzenia, wiosnę wielkich nadziei. W 1807 r. powstało Księstwo Warszawskie, wprawdzie nie Rzeczpospolita, ale tylko namiastka, lecz powszechnie oczekiwano ciągu dalszego, także na Litwie, która ponownie chciała połączyć się z Koroną, zaś zalety owej unii Mickiewicz podkreśla w arcypoemacie wielokrotnie.

Nasz wieszcz był rozmiłowany w Napoleonie i nie zmienił zdania nawet po moskiewskiej klęsce wodza. Można przypuszczać, iż pojawiające się w „Panu Tadeuszu” dytyramby na cześć „boga wojny”, wkładane w usta różnych bohaterów, są w istocie sądami samego poety. Nic dziwnego, że do napoleońskiej armii wciela swego Tadeuszka, jednego z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów, jakiego stworzyła polska literatura. Choć, jak się przekonamy, czytając kolejne księgi, nie jest to bohater wcale malowany w tak romantycznej manierze, jak byśmy mogli się spodziewać.

REKLAMA

TADEUSZEK. „Tępy nie był, lecz mało w naukach postąpił,/Choć stryj na wychowanie niczego nie skąpił”. Jak można by, na szkolną modłę, scharakteryzować naszego bohatera? Panie nauczycielki radziły w dawnych czasach, by zaczynać od opisu zewnętrznego. Jak pamiętamy, w filmie Andrzeja Wajdy pana Tadeusza odtwarzał Michał Żebrowski, młodzian wysoki i przystojny, na którym jak na modelu leżał mundur Księstwa Warszawskiego. Niestety, oryginał był mniej imponujący. Tylko posłuchajmy: „Nazywał się Soplica; wszyscy Soplicowie/Są, jak wiadomo, krzepcy, otyli i silni,/Do żołnierki jedyni, w naukach mniej pilni…”.

Nie ma co ukrywać, Tadeuszek był raczej dość ograniczonym młodzieńcem, a pieniądze stryjaszka przeznaczone na nauki synowca w wielkim mieście szły w znacznej mierze na marne. Co się okaże już podczas pierwszej po powrocie na wieś kolacji, kiedy siedząca obok Tadeusza Telimena próbuje z nim konwersować w petersburskim stylu. O cokolwiek zapyta, Tadeuszek rumieni się jak sztubak, który nie przygotował się do lekcji, więc w końcu kokota litościwie zmienia temat rozmowy na bardziej prozaiczny.

Ilustracja do Księgi II "Pana Tadeusza" (aut. Michał Elwiro Andriolli)

Nie ma wątpliwości, że to kolejny z Sopliców „do żołnierki jedyny”. Nie przypadkiem nosi imię Naczelnika, na razie jednak „Kościuszkowskie miano” mu nie ciąży i w niczym nie ogranicza. Liczący sobie „lat blisko dwadzieścia” „młody panek”, znudzony naukami w Wilnie, liczy na to, „że sobie pozwoli używać na wsi długo wzbronionej swobody”. Co mu się uda w bardzo ograniczonym wymiarze, trudno przecież za wielki erotyczny wyczyn uznać seksualną inicjację z Telimeną, która od razu, jakby powiedzieć mało poetycko, bierze sprawy w swoje ręce. (Co zresztą wieszcz pozostawia bardziej domysłom czytającego, niż przedstawia).

Serce Tadeusza jest jednak przeznaczone komu innemu, ale wątki romansowe tym razem pozostawiamy. W istocie bowiem młodzieniec skazany jest na bycie bohaterem. Może nie całkiem przypomina typowego herosa romantycznego, który miał tylko dwa pragnienia: napisać wiersz i zginąć w bitwie, co jednak wynika z jego niedouczenia. Nie ma w żadnej z ksiąg wzmianki, by czytał bądź cytował poetów. Życiowe decyzje podejmuje za niego Sędzia, a jak w finale się dowiemy, także ojciec, o którego istnieniu nie wie. A kiedy się naprawdę zakochał, musi uciekać z Soplicowa, dokąd powróci w rodzinne strony tylko na chwilę.

REKLAMA

Tekst jest fragmentem Pomocnik Historycznego POLITYKI „1812. O roku ów. Wyprawa Napoleona na Moskwę” :

cena:
19,99 zł
Okładka:
klejona
Liczba stron:
124
Ilustracja do Księgi III "Pana Tadeusza" (aut. Michał Elwiro Andriolli)

Chcąc nie chcąc, jest bohaterem swych czasów, niepodobnym do młodzieńców z wcześniejszych pokoleń, którzy snobowali się na zachód i łatwo przyswajali tamtejsze nowinki, także rewolucyjny zapał. To się zmieniło, gdy na Litwie zapanowało patriotyczne poruszenie, co chwali Podkomorzy w perorze, będącej wielką pochwałą swojskości i prowincjonalności, zabarwionej jednak patriotycznie: „Chwała Bogu, że teraz jeśli nasza młodzież/Wyjeżdża za granicę, to już nie po odzież,/Nie szukać prawodawstwa w drukarskich kramarniach/Lub wymowy uczyć się w paryskich kawiarniach./Bo teraz Napoleon, człek mądry a prędki,/Nie daje czasu szukać mody i gawędki./ Teraz grzmi oręż, a nam starym serca rosną,/Że znowu o Polakach tak na świecie głośno;/Jest sława, a więc będzie i Rzeczpospolita![...]/Zawżdy z wawrzynów drzewo wolności wykwita”.

Innymi słowy, kiedy brzmi oręż i ojczyzna wzywa, nasza młodzież staje na wysokości zadania, co się przecież miało okazać nie tylko w 1812 r.

KSIĄDZ ROBAK. „Takim kwestarzem tajnym był Robak podobno:/Często on z panem Sędzią rozmawiał osobno”. Pytanie, które może się tutaj pojawić, brzmi: a skąd właściwie na litewskiej prowincji wiedziano o wiekopomnych czynach „boga wojny” i jego zamiarze przekroczenia Niemna? Jak nadmienia sam Mickiewicz, wiadomości ze świata nie miały łatwego dostępu do litewskich zaścianków: „Sława czynów tylu,/Brzemienna imionami rycerzy, od Nilu/ Szła hucząc ku północy, aż u Niemna brzegów/Odbiła się, jak od skał, od Moskwy szeregów,/Które broniły Litwę murami żelaza/Przed wieścią dla Rosyi straszną jak zaraza”.

Zatem owe skały to rodzaj cenzury prewencyjnej stosowanej przez zaborcę. Ale pozostawała pieśń gminna, która nie zna granic ni kordonów. Przynosili ją ze sobą żebracy, nie tacy zwyczajni, lecz z żołnierską przeszłością, także byli legioniści, którzy gdy w najbliższym otoczeniu nie widzieli „ani jarmułek, ani czerwonych kołnierzy”, czyli ani Żydów, ani Rosjan, chętnie opowiadali o dalekich wyprawach z Napoleonem, budząc powszechny podziw, współczucie i litość. Jako byli bohaterowie zasługiwali przecież na lepszy los. Ważną rolę w uświadamianiu ludu odgrywali też kwestarze przybywający „z obcego klasztoru”, którzy przemycali gazety zakazane w rosyjskim zaborze.

REKLAMA
Ilustracja do Księgi IV "Pana Tadeusza" (aut. Michał Elwiro Andriolli)

Takim kwestarzem był też ksiądz Robak (czyli ukrywający się pod habitem banita Jacek Soplica), który często znikał na jakiś czas, a potem pojawiał się z nowymi wieściami, zaś nie były to tylko opowieści zwykłego świadka zdarzeń. Kwestarz raczej nie przechwalał się, kiedy opowiadał zażywającym tabaki: „Czy uwierzycie Państwo, że z tej tabakiery/Pan jenerał Dąbrowski zażył razy cztery?”.

I to właśnie Robakowi sławny generał kazał powtórzyć: „Obaczymy się w Litwie, może nim rok minie…”. Był zatem, jak byśmy dzisiaj powiedzieli, kimś w rodzaju agitatora, który badał nastroje szlachty na Litwie, ale podtrzymywał też na duchu wątpiących, takich choćby jak niejaki Skołuba, skarżący się: „wszak to ile w kalendarzu/Jest świąt, na każde święto Francuzów nam wróżą…”.

To właśnie Robak przekaże Sędziemu dobrą nowinę: „Obok Francuzów ciągnie polskie wojsko całe,/Nasz Józef, nasz Dąbrowski, nasze orły białe![...]/Już są w drodze, na pierwszy znak Napoleona/Przejdą Niemen i – bracie Ojczyzna wskrzeszona!”.

Po bitwie z Rosjanami, którzy przybyli, by pokarać najeżdżających Soplicowo sąsiadów, jedynie ksiądz Robak zachowuje zimną krew i w krótkich żołnierskich słowach rozdaje polecenia, jak w zaistniałej sytuacji należy się zachować. „Tymczasem, kto miał udział najczynniejszy w bitwie,/Ten nie może bezpieczny zostać się na Litwie”. Wśród nich był Tadeusz. Za Niemnem czekał na nich „zastęp narodowy”.

JANKIEL. Drugim bohaterem „Pana Tadeusza” wypełniającym tajną misję jest Żyd Jankiel, który również czasami znikał, wyprawiał się za Niemen chyba nie tylko po nowe melodie, które potem tak pięknie wygrywał na cymbałach. Kiedy przychodzi co to czego, okazuje się, że przywiózł też z Królewca „groty do lanc w pakach”. Jankiel „miał także sławę dobrego Polaka”. Polubił pieśni narodowe, to on ponoć pierwszy przywiózł i upowszechnił w powiecie pieśń, którą „wygrały Włochom polskie trąby legionów”, czyli „Jeszcze Polska nie umarła”.

Ilustracja do Księgi V "Pana Tadeusza" (aut. Michał Elwiro Andriolli)

Kiedy jednak Jankiel próbuje storpedować zajazd na Sopliców, porywczy Klucznik brutalnie przywoła go do porządku: „Precz stąd, Żydzie![...]/Nie tkaj palców między drzwi, nie o ciebie idzie”. Słowem, nie wystarczyło być dobrym Polakiem, by być akceptowanym przez panów szlachtę. Co jednak w niczym nie zmieni patriotycznych zamiarów Jankiela.

TARGOWICA. MOSKWA. „Aż Klucznik pojął mistrza, zakrył ręką lica/I krzyknął: „Znam! Znam głos ten! to jest Targowica!”. Można wątpić, czy niezaglądający do ksiąg mickiewiczowskich od czasów szkolnych pamiętają – i czy wówczas w ogóle zwrócili na ten szczegół uwagę – iż mianowicie ksiądz Robak działając pro publico bono, próbuje jednocześnie osiągnąć cel całkiem osobisty. Powiedzmy nawet mocniej, po prostu uprawia prywatę. Pojawia się tu zatem, jak w opisanym w XII księdze koncercie Jankiela, „fałszywy akord jak syk węża”, co Klucznik rozpoznał od razu i wypowiedział straszne słowo Targowica.

REKLAMA

Goni Robaka zła przeszłość, grzechy młodości, kiedy to, wtedy pod robiącym duże wrażenie w powiecie nazwiskiem Jacek Soplica, zabił Stolnika Horeszkę, który najpierw wykorzystywał jego sławę mołojecką, a potem, kiedy zorientował się, że młodzieniec kocha się z wzajemnością w jego córce, kazał mu podać do stołu czarną polewkę. Czyli dostał kosza, za wysokie progi. Jak pamiętamy, działając z chęci zemsty, w furii wypalił do niedoszłego teścia ze strzelby wyrwanej z rąk jednego z Moskali oblegających właśnie dwór Horeszków.

Mógłby to być doskonały wstęp do kariery na usługach zaborcy, co Jacek Soplica wyzna Gerwazemu w czasie swej przedśmiertnej spowiedzi: „Moskwa mnie uważała gwałtem za stronnika,/Dano Soplicom znaczą część dóbr nieboszczyka,/Targowiczanie potem chcieli mnie zaszczycić/Urzędem. – Gdybym wtenczas chciał się przemoskwicić”.

Wie, że „najpierwsze magnaty” szukałyby jego względów, także szlachta, a nawet gmin, bo tym, „którzy służą Moskwie się wybacza”. Jak widać, lata niewoli zrobiły już swoje. Wiedział o tym wszystkim Jacek Soplica, ale jak powie – „nie mogłem”. Gdyby mógł, pewnie w czasach ostatniego zajazdu na Litwie byłby kimś takim jak major Płut, zruszczony Polak w armii rosyjskiej, który bardziej dokucza byłym rodakom niż rodowity Rosjanin Ryków, którego nawet zapraszano na uczty do Soplicowa.

Ilustracja do Księgi VII "Pana Tadeusza" (aut. Michał Elwiro Andriolli)

O tej smutnej sprawie z przeszłości przypomni sam ksiądz Robak Sędziemu już w Księdze VI: „Wiesz także, że część gruntów od zamku dziedzica/Zabrała i Soplicom dała Targowica”. W tej kwestii autor jest nad podziw wyrozumiały dla swego bohatera, na co niegdyś zwracał uwagę Tadeusz Boy-Żeleński: „Żywiąc głęboki kult cnót rycerskich, poeta obojętniejszy był znacznie na kazuistykę cnót cywilnych. Wedle jego sugestyj, główna zbrodnia i grzech Jacka to zabójstwo; o przejętym majątku zabitego mówi się raczej drugoplanowo i dość pobłażliwie. Tymczasem ta druga sprawa wydaje się bodajże cięższa. Zabić w afekcie, z urażonej dumy i miłości, to zbrodnia, ale niekoniecznie hańba. Ale przyjąć z rąk moskiewskich łupy po zamordowanym to dopiero przygważdżałoby postępek Jacka. Tymczasem widzimy, że Soplicowo żyje i tyje z tego zysku, otoczone powszechnym szacunkiem”.

REKLAMA

Tekst jest fragmentem Pomocnik Historycznego POLITYKI „1812. O roku ów. Wyprawa Napoleona na Moskwę” :

cena:
19,99 zł
Okładka:
klejona
Liczba stron:
124

INSUREKCJA. JAKOŚ TO BĘDZIE. Teraz jednak, kiedy zbliża się Napoleon, a stacjonujące w okolicy wojska rosyjskie czują się coraz mniej pewnie, Robak usilnie namawia Sędziego do wszczęcia powstania, które jeszcze przed przybyciem cesarza rozprawiłoby się z zaborcą. Oczami wyobraźni widzi, jak Napoleon, witając powstańców litewskich, „Pyta: pod czyją wodzą? – Sędziego Soplicy![...]/Ach, któż by potem pisnąć śmiał o Targowicy?”.

[) ] (https://histmag.org/grafika/articles2015/pantad/Ksiega_8.JPG) Ilustracja do Księgi VIII "Pana Tadeusza" (aut. Michał Elwiro Andriolli)

Coraz bardziej angażując się w przygotowania wojenne, staje się wręcz lustratorem namawiającym, jak byśmy powiedzieli językiem współczesnej publicystyki, do rozliczeń. Niedwuznacznie bowiem daje do zrozumienia, że nie wszyscy są godni tego, by powitać wybawiciela Napoleona i następnie korzystać z odzyskanej wolności: „Więc nie dość gościa czekać, nie dość i zaprosić,/Trzeba czeladkę zebrać i stoły pownosić,/A przed ucztą potrzeba dom oczyścić z śmieci;/Oczyścić dom, powtarzam, oczyścić dom, dzieci!”.

Co po swojemu rozumie klucznik Gerwazy namawiając dobrzyński zaścianek na wyprawę przeciw Soplicom: „Czy Robak nie powiadał, że wprzód nim przyjmiecie/W dom wasz Napoleona, trzeba wymieść śmiecie?”.

Cały ów zawarty w podtytule zajazd szlachecki – w przededniu wielkich historycznych wydarzeń – wydaje się zresztą rzeczą zdumiewającą, tym bardziej że należało się spodziewać interwencji Rosjan, co zresztą następuje, z wszystkimi konsekwencjami. Cała intryga jest zresztą mocno skomplikowana, a dla cudzoziemca po prostu niezrozumiała. Dlatego wiarygodnie brzmi anegdota, którą opowiadał ktoś będący na pokazie „Pana Tadeusza” w Nowym Jorku. Tubylec wychodząc z seansu miał streścić akcję arcydzieła w takim oto skrócie: Polacy zaczęli się bić między sobą, przyjechała rosyjska policja i zaprowadziła spokój.

„Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie,/Ja z synowcem na czele, i – jakoś to będzie”. To wielokroć cytowane zdanie Sędziego dla niektórych badaczy naszego literackiego pisma świętego ma dowodzić, iż bohaterowie, choć z Litwy, wyznają filozofię bardzo rozpowszechnioną w całej Rzeczpospolitej – może nawet stosowaną do czasów dzisiejszych? – a głoszącą, iż ważniejsze od dobrze przygotowanego działania jest krzepiące przekonanie, iż zawsze przecież jakoś będzie. Również z tych powodów „Pan Tadeusz” bywał krytykowany, a do jego najznakomitszych przeciwników należał Cyprian Kamil Norwid, zauroczony wprawdzie geniuszem poetyckim Mickiewicza, ale niepojawiającymi się na kartach epopei postaciami. W słynnym liście do Józefa Ignacego Kraszewskiego ironizował: „Zapewne, że ukochany Ojczysty Poemat Narodowy »Pan Tadeusz« to jest poemat narodowy, w którym jedyna figura serio jest Żyd… Zresztą: awanturniki, safanduły, facecjoniści, gawędziarze i kobiet narodowych dwie: 1. jedna – Telimena: metresa-moskiewska, 2. druga – Zosia: pensjonarka. Zapewne, że poemat ów arcynarodowy, w którym jedzą, piją, grzyby zbierają i oczekują, aż Francuzi przyjdą zrobić im Ojczyznę…”.

REKLAMA
Ilustracja do Księgi X "Pana Tadeusza" (aut. Michał Elwiro Andriolli)

NAPOLEON. „I pewnego dnia przyszli:/Konie, ludzie, armaty, orły dniem i nocą/Płyną; na niebie gorą tu i ówdzie łuny,/Ziemia drży, słychać, biją stronami pioruny”. To nie zwyczajny wódz nadciąga, lecz heros z mitologii, wyzwoliciel narodów. Mickiewicz, który na własne oczy widział wkraczające wojska, nie zapomni tego obrazu nigdy. Jednak nie wszyscy na Litwie reagowali w taki sposób. Można przypuszczać, że nie wszyscy widzieli w Napoleonie wyzwoliciela, który doprowadzi do ponownego zjednoczenia Litwy z Polską. W świeżej pamięci miano przecież kampanię 1806–07 zakończoną pokojem w Tylży, który nie wskrzeszał dawnej Rzeczpospolitej. Był też powód bardziej prozaiczny: wycofujące się przed Napoleonem wojska rosyjskie ogołociły kraj z zasobów, a teraz nadciągała ogromna armia, którą trzeba będzie nakarmić. Rok ów rzeczywiście był rokiem urodzaju, co Mickiewicz podkreśla w XI księdze dwukrotnie, zapewne również dlatego, iż, jak zanotowano w kronikach, rok poprzedni był nieurodzajny, więc nie można było sięgnąć do zapasów. Wyobraźmy sobie choćby położenie Soplicowa: „W mieście pobliskim stanął główny sztab książęcy,/A w Soplicowie obóz czterdziestu tysięcy…”. Jak zapewnić aprowizację dla takiej armii? Zgroza!

Mickiewicz logistyką nie ma zamiaru się zajmować, jeżeli pozwoli swym bohaterom mieć zastrzeżenia do osoby cesarza, to są to pretensje motywowane wyłącznie patriotyczną troską i obawą przed zgorszeniem publicznym. Mamy na przykład scenę, gdy przed wodzami stacjonującymi w Soplicowie zjawia się wielce zasłużony Maciek z Dobrzynia, lecz podczas uczty „milczy kwaśno”, co nie uszło uwadze jenerała Dąbrowskiego, który domaga się wyjaśnień. „Ha! Rzekł Maciej, słyszałem, widzę, co się dzieje![...]/Ale, Panie, dwóch orłów razem się nie gnieździ,/Łaska pańska, Hetmanie, na pstrym koniu jeździ/ Cesarz wielki bohater! Gadać o tym wiele![...]/Pamiętam, że Pułascy, moi przyjaciele,/Mawiali poglądając na Dymuryjera,/Że dla Polski polskiego trzeba bohatera,/Nie Francuza ani też Włocha, ale Piasta/Jana albo Józefa. Lub Maćka – i basta”.

REKLAMA
[) ] (https://histmag.org/grafika/articles2015/pantad/Ksiega_11.JPG) Ilustracja do Księgi XI "Pana Tadeusza" (aut. Michał Elwiro Andriolli)

Maćkowi nie podobają się zdecydowanie niektóre zachowania przybyszów: „Sam widziałem, kobiety w wioskach napastują,/Przechodniów odzierają, kościoły rabują![...]/Cesarz idzie do Moskwy daleka to droga,/Jeśli Cesarz Jegomość wybrał się bez Boga!”.

Szlachta nie mogła też być zachwycona rewolucyjną decyzją Napoleona, który po wkroczeniu do Wilna ogłosił, że znosi poddaństwo chłopów. W „Panu Tadeuszu” soplicowscy chłopi też zostają wyzwoleni, ale jest to spontaniczny i suwerenny gest przyszłych gospodarzy, Zosi i Tadeusza, który nawet pije „zdrowie spółobywateli, wolnych, równych, Polaków”. Zaraz jednak pojawia się Gerwazy, strażnik odwiecznych szlacheckich wartości, i usiłuje pomysł wyperswadować szlachetnej Zosi: „Wszak wolność nie jest chłopska rzecz, ale szlachecka!”. Nie tylko Gerwazy ma podobne zapatrywania na kwestię chłopską.

Różnie się mówi o rzeczywistym zapale wojennym na Litwie. Tak czy siak – jakoś było.

SIELANKA. SWARY. „A szlachta ciągle pije i wiwaty wznosi: Napoleona, Wodzów, Tadeusza, Zosi”. „Pan Tadeusz” kończy się w nastroju podniosłym i sielankowym. Gdyby zebrać wszystkie wątki, które w ostatniej księdze znajdują szczęśliwe zakończenie, moglibyśmy powiedzieć, że to bodaj największy happy end, jaki zna polska literatura. Niestety, jedynie tymczasowy. Ale Mickiewicz był wdzięczny Napoleonowi za wielkie nadzieje. Urodzony w 1798 r. poeta naprawdę nie miał już takiej drugiej wiosny w swym życiu, zwłaszcza kiedy wszedł w „wiek męski, wiek klęski”.

Ilustracja do Księgi XII "Pana Tadeusza" (aut. Michał Elwiro Andriolli)

Zmiana tonów następuje dopiero w epilogu, gdzie rozgoryczony wieszcz pisze o „zapóźnionych żalach, potępieńczych swarach” rodaków. Jest tu mowa o porachunkach emigrantów po powstaniu listopadowym, lecz niewykluczone, że znajdują się wśród nich także ci, którzy w 1812 r. poszli na Moskwę z Napoleonem. Taki właśnie pomysł filmowy miał Andrzej Wajda, pokazując w prologu swej ekranizacji głównych bohaterów po latach, postarzałych i poszarzałych, na paryskim bruku. Koniec filmu jednak wiernie ilustrował ostatnią księgą, reżyser nie próbował tym razem dopisywać ciągu dalszego, jak to zrobił w „Popiołach”, gdzie w finale widzieliśmy Rafała Olbromskiego wracającego spod Moskwy.

Niemniej pytanie, co się dalej stało z bohaterami epopei, jest kuszące. Co z Tadeuszem? Czy zginął w bitwie pod Borodino, czy może tylko odniósł rany?... Może wrócił cało do Zosi do Soplicowa, w którym jednak wschody i zachody słońca nigdy już nie były tak piękne jak na wiosnę 1812 r.

Tekst jest fragmentem Pomocnik Historycznego POLITYKI „1812. O roku ów. Wyprawa Napoleona na Moskwę” :

cena:
19,99 zł
Okładka:
klejona
Liczba stron:
124
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Zdzisław Pietrasik
Autor tygodnika Polityka.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone