Polska, Litwa i „Dzienniki” – Michał Römer, człowiek, który wyprzedził swoją epokę

opublikowano: 2018-11-10 18:28
wolna licencja
poleć artykuł:
Wydawana nakładem Wydawnictwa Ośrodka KARTA sześciotomowa seria „Dzienników” Michała Römera, stanowi wyjątkowy zbiór pisanych dzień po dniu przez 34 lata notatek opisujących skomplikowane dzieje polsko-litewskich relacji. Nie tylko ukazują one Römera jako wybitnego intelektualistę i trafnego obserwatora świata, ale dają czytelnikowi wgląd w jego osobowość oraz relacje z rodziną i przyjaciółmi. W dwóch wywiadach profesorowie Leszek Zasztowt ze Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego i Rimantas Miknys z Instytutu Historii Litwy w Wilnie opowiadają o kulisach polsko-litewskiej współpracy nad wydaniem „Dzienników”.
REKLAMA

Marek Teler: Dzięki działalności Ośrodka KARTA udało się doprowadzić do wydania czterech tomów „Dzienników” Michała Römera, a w listopadzie 2018 r. i lutym 2019 r. ukażą się dwa ostatnie. Kiedy po raz pierwszy pojawił się pomysł wydania zapisek Römera w Polsce i dlaczego musieliśmy czekać na to aż 70 lat?

Prof. Leszek Zasztowt – historyk, zajmuje się dziejami Europy Środkowo-Wschodniej i Rosji w XIX i XX w., od 1998 r. związany ze Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego, w przeszłości m.in. dyrektor Instytutu Historii Nauki PAN (2007-2015). W 2014 r. został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi.

Leszek Zasztowt: Nie wiem, czy czekaliśmy aż 70 lat. Michał Römer zakończył pisanie swoich,,Dzienników” na kilka dni przed śmiercią, a zmarł 22 lutego 1945 roku w Wilnie. Zastrzegł również, że,,Dzienniki” można będzie udostępniać dopiero 25 lat po jego śmierci. Czyli najwcześniej po roku 1970. Powinno się wiec raczej powiedzieć o około połowie wieku oczekiwań.

Pomysł wydania,,Dzienników” Michała Römera pojawiał się już od dawna w rozmowach historyków polskich i litewskich. Sądzę, że nasilenie tych rozmów nastąpiło we wczesnych latach 80. (po zniesieniu stanu wojennego w Polsce i rozpoczęciu pierestrojki w ZSRR) oraz na początku lat 90. ubiegłego stulecia, kiedy po odzyskaniu niepodległości przez oba kraje kontakty polsko-litewskie stały się łatwiejsze.

Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że to jest niezastąpione źródło do dziejów naszej części Europy, a zwłaszcza Litwy i Polski. Nota bene napisane w całości po polsku (39 zeszytów o objetości od 35 do 1450 stron; łacznie około 20 tys. stron). Wspominał o tym źródle Czesław Miłosz („Szukanie ojczyzny”). Wiedział o,,Dziennikach” Jerzy Giedroyc. Na wydanie naciskał prezydent Litwy Vytautas Landsbergis. Słowem ludzie z najwyższych kręgów kultury i polityki obu krajów. Wśród historyków polskich propagujących ideę edycji należy wymienić: Piotra Łossowskiego, Jerzego Ochmańskiego, Juliusza Bardacha, Wiktora Sukiennickiego, Jana Jurkiewicza, Zbigniewa Solaka, Jana Sawickiego, Krzysztofa Tarkę. Wśród historyków litewskich: Vytautasa Andriulisa, Česlovasa Laurinavičiusa, Alvydasa Nikžentaitisa, Egidijusa Aleksandravičiusa, Antanasa Kulakauskasa, Broniusa Makauskasa, Egidijusa Motiekę i – przede wszystkim – Rimantasa Miknysa.

Michał Pius Römer (fot. Cropped by me, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.5).

Rolę spiritus movens pełnił na początku nestor polskich historyków, profesor Juliusz Bardach (1914-2010). W polsko-litewskiej grupie, która rozpoczęła swoją działalność na początku 1998 roku znaleźli się: Česlovas Laurinavičius, Bronius Makauskas, Rimantas Miknys, Jan Sawicki, Jan Tadeusz Nowak, Jan Jurkiewicz, Zbigniew Solak i Krzysztof Tarka. Właśnie ta grupa przygotowała pięć tomów za lata 1918-1922, które jednak nie zostały opublikowane.

Główną przeszkodą dla polskiego wydania była konieczność zdobycia wieloletniego grantu, z którego środków możliwym byłoby sfinansowanie tak gigantycznej edycji. Ostatecznie na szczęście, mimo niepowodzenia w rozpoczęciu wydania,,Dzinników”, ukazało się kilka fundamentalnych monografii, w tym najważniejsza, autorstwa Zbigniewa Solaka. Jego śmierć w 2004 roku dodatkowo skomplikowała całą sytuację z polskiej, ale i z litewskiej strony. Doktor Solak był – w mojej opinii – główną wówczas osobą, na której spoczywała cała odpowiedzialność, a do tego osobą o najwyższych kompetencjach.

REKLAMA

Ze strony litewskiej edycję podjęto w Instytucie Historii Litwy, gdzie pod redakcją Rimantasa Miknysa w 2007 roku ukazał się pierwszy tom w języku litewskim (choć nie w porządku chronologicznym, bowiem,,Dzienniki” zaczynają się od 1911 roku), obejmujący lata 1918-1920. Obecnie mamy już pięć tomów litewskich obejmujących lata 1915-1923 z przerwami. Pierwszy tom w języku polskim przygotowany przez zespół na czele ze Zbigniewem Solakiem obejmujący tzw.,,Dzienniki Legionowe” Römera (1915-1916) opublikowany został w 2008 roku nakładem Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie.

Reasumując, dopiero Ośrodek KARTA nie tylko zdobył odpowiednie środki na podjęcie edycji, ale także potrafił stworzyć zespół, który korzystając z dokonań poprzedników, rozpoczął z sukcesem edycję. Trzeba podkreślić, że w zespole tym – co mogę stwierdzić z autopsji – obok Rimantasa Miknysa (wydawcy wersji litewskiej,,Dzienników”) oraz redaktora Jana Sienkiewicza z Wilna (osoby, która w całości po raz pierwszy po autorze przeczytała i odczytała, wręcz rozszyfrowała, pełną wersję,,Dzienników”), znaleźli się także redaktor Agnieszka Knyt z KARTY (dzięki niej i jej skrupulatności utrzymane jest tempo edycji) oraz konsultanci, recenzenci i redaktorzy: Grzegorz Nowik (Instytut Studiów Politycznych PAN), Hubert Łaszkiewicz (KUL, UW) i moja skromna osoba. Warto podkreślić, że obszerne fragmenty zarówno tekstu, jak i przypisów do obecnego wydania były przygotowane jeszcze przez doktora Zbigniewa Solaka (dotyczy to tomu 2 i 3 obecnej edycji). Jego dobry duch czuwa więc nad wszystkim, co wiąże się z edycją,,Dzienników”.

(fot. Małgorzata Sopyło, Ośrodek KARTA)

M.T.: „Dzienniki” Michała Römera zawierają wiele trafnych spostrzeżeń na temat odradzającej się w początkach XX wieku polskiej i litewskiej państwowości. Która myśl dotycząca spraw politycznych najbardziej Pana zaskoczyła podczas lektury „Dzienników”?

L.Z.:,,Dzienniki”, których pierwsze tomy obejmujące okres przed i w trakcie I wojny światowej czytałem z oryginału w Wilnie na początku lat 90. ubiegłego stulecia, były dla mnie – osoby, której rodzina związana była z tym środowiskiem – szokiem. To było jak rozmowa z duchami. Jakieś wileńskie,,Dziady” w nowej, absolutnie nieoczekiwanej wersji. Podróż w czasie. Pamiętam, że w ówczesnej Bibliotece Litewskiej Akademii Nauk (obecnie im. Eustachego i Emilii Wróblewskich) przeżywałem to jak szczególny rodzaj,,wniebowstąpienia”. Nigdy nie miałem okazji rozmawiać na te tematy ani z dziadkiem (zmarł w 1944 roku przed moim urodzeniem), ani z ojcem (unikał wspomnień). A tu nagle jasny wykład całości wydarzeń z genialnymi komentarzami o ludziach, miejscach, obyczajach, zdarzeniach, ale też o myślach i ideach. Było tak, jakby ktoś z rodziny opowiedział mi o tym co się wydarzyło w bezpośredniej rozmowie.

Niewątpliwie jednak największym zaskoczeniem dla mnie było uświadomienie sobie, że sprawy nie są tak proste i jasne jak z pozoru wyglądają. Oczywiście już wówczas wiedziałem, że Wilno to była stolica Wielkiego Księstwa Litewskiego, które stanowiło jeden z dwóch równoprawnych członów Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Jednak wychowany w Polsce w PRL-owskiej szkole, nota bene całkiem przyzwoitej, nie zdawałem sobie sprawy z różnic, jakie już dawniej istniały pomiędzy Polską a Litwą. Wręcz przeciwnie, wychowany na Mickiewiczu, byłem przekonany, że to jest również, albo nawet przede wszystkim,,,Polska właśnie” (by użyć nazwy znanej serii literackiej i cytatu z „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego).

REKLAMA

Polecamy książkę „Dzienniki. Tom IV. 1920–1930” autorstwa Michała Römera:

Michał Römer
„Dzienniki. Tom IV. 1920–1930”
cena:
Wydawca:
Ośrodek KARTA
Okładka:
twarda
Liczba stron:
668
Data i miejsce wydania:
I, Warszawa 2018
ISBN:
(tom IV): 978-83-65-979-29-2

Byłem przekonany, że różnice pomiędzy Polską etniczną a Litwą były w okresie międzywojennym właściwie niedostrzegalne. Tymczasem czytając Römera uświadomiłem sobie, że tak wcale nie było. Że obok polskiego Wilna, było Wilno żydowskie, ruskie (białoruskie), a nawet rosyjskie (emigracja) i było też Wilno litewskie (deprecjonowane w polskiej tradycji). A więc oprócz Polaków mieszkali tam też inni. Uświadomienie sobie tej dość – wydaje się – prostej sprawy pociągnęło za sobą poważne (jak wówczas sądziłem) przemyślenia o charakterze politycznym. Jak można było z takiej mieszanki narodowości, wyznań religijnych i wspólnot etnicznych (byli tam przecież także Ormianie, Karaimi, Niemcy, Holendrzy, Francuzi, a nawet Szkoci i Włosi – druga żona mojego dziadka Maria pochodzła z włoskiej rodziny Rewerelli), stworzyć jedno państwo i jakie ono powinno być? Chyba takie państwo nie mogłoby mieć charakteru narodowego, ale jeśli nie, to jaki?

Tzw. pas neutralny na granicy Polski i Litwy istniejący w latach 1920-1923 (fot. Mix321, opublikowano na licencji GNU Licencja Wolnej Dokumentacji v. 1.2).

Okazało się, że,,Dzienniki” Römera dają na to pewną próbę odpowiedzi. Właśnie środowisko wileńskich krajowców starało się zawrzeć jakiś rodzaj nowej unii wewnętrznej pomiędzy mieszkańcami Litwy historycznej. Projekt ten nie udał się, ale pewne pomysły pozostały. Na pewno w tego rodzaju środowiska wielowyznaniowym i wieloetnicznym nie jest możliwe tworzenie państwa stricte narodowego, które opiera się na jednej tylko narodowości. Próbowali tego Rosjanie do I wojny światowej, próbowali też Polacy w okresie międzywojennym. Oba projekty nie wytrzymały próby czasu. Römer i wileńscy krajowcy proponowali rodzaj porozumienia,,ponad podziałami”, by użyć dzisiejszego sformułowania. Wydaje się, że była to ciekawa propozycja nie tylko w momencie jej powstania (przed rokiem 1914), ale także później.

Osobiście uważam, że pod tym względem zarówno krajowcy, jak i Römer jako myśliciel, wyprzedzili swoją epokę o pół wieku, a w przypadku Europy Środkowo-Wschodniej nawet o prawie wiek. U korzeni takiego podejścia leży – jak sądzę, a na pewno tak sądził Römer – brak akceptacji dla wszelkich postaw nacjonalistycznych, szowinistycznych, rasistowskich, ksenofobicznych i antysemickich. Niezależnie z jakich kręgów narodowych tego rodzaju postawy się wywodzą. Od razu wyraźnie widać, że Römer myślał jak dzisiejsi Europejczycy z Zachodu. Osiągnął więc dzisiejszy poziom,,wtajemniczenia” właściwy zjednoczonej Europie w jej idealnym, lub raczej wyidealizowanym modelu. A w każdym razie wyartykułował podobne przemyślenia jeszcze przed wielką wojną lat 1914-1918.

REKLAMA

M.T.: Zapiski polsko-litewskiego prawnika pokazują też jego prywatną sferę życia. Jaki obraz Römera jako człowieka można nakreślić na podstawie jego „Dzienników”?

L.Z.: Nie podejmę się analizy prywatnej sfery życia Michała Römera. Mogę jednak stwierdzić, że jest to prawdopodobnie jeden z nielicznych, a być może jedyny taki,,Dziennik” z tego okresu (później dojdą,,Dzienniki” Gombrowicza, Dąbrowskiej i wielu innych), w którym życie emocjonalne i osobiste autora zostało opisane z taką szczegółowością i tak analitycznie. Mamy więc świadectwo epoki, świadectwo kultury osobistej pewnej uprzywilejowanej grupy społecznej w osobie Römera. To także może być szokiem dla współczesnego czytelnika.

Otóż, okazuje się, że autor był człowiekiem niezwykle wrażliwym i uczuciowym, spostrzegawczym i krytycznym także względem samego siebie. Co jednak uderza najbardziej w tych fragmentach osobistych? Można by to określić słowami właściwymi naszemu dzisiejszemu jezykowi: Römer miał klasę. To był bardzo elegancki dżentelmen, który – mimo, że nie był do tego zmuszany (a świadkiem jego wzlotów i upadków był tylko Stwórca) – za punkt honoru postawił sobie bycie uczciwym względem nie tylko samego siebie, ale przede wszystkim wobec innych. Jest więc zaprzeczeniem popularnego mniemania, że arystokracja i szlachta ziemiańska stosowała odrębne kategorie etyczne w podejściu do bliźnich, w zależności od ich pozycji społecznej.

Römer kocha matkę, choć zdaje sobie sprawę z jej świadomego unikania kłopotów. Kocha swoje córki, których postępy i dojrzewanie sprawiają mu niezwykłą radość i satysfakcję. Ale kocha też prostą dziewczynę, którą udało mu się uratować z niezwykle trudnej sytuacji życiowej. Okaże się, że ta miłość będzie najważniejszą miłością jego życia, choć tragicznie zakończoną. Jednocześnie sekwencje poświęcone opisom stanów ducha autora, jego emocjonalnym rozdarciom i uczuciom, są niezwykłą opowieścią literacką. Zadziwia wrażliwość, delikatność, szczerość i troskliwość. Ta strona,,Dzienników” jest – moim zdaniem – gotowym scenariuszem na melodramat lub film o romantycznej miłości. Na pewno nie gorszy od słynnej,,Pretty Woman” z Julią Roberts i Richardem Gere. Niestety bez happy endu.

Konferencja „Ład Europy Środkowo-Wschodniej. Polska i Litwa w Dziennikach Michała Römera” (fot. Małgorzata Sopyło, Ośrodek KARTA)

M.T.: Michał Römer był zwolennikiem polsko-litewskiej współpracy i „solidaryzmu politycznego” obydwu państw, które jak wiemy w dwudziestoleciu międzywojennym pozostawały ze sobą w napiętych stosunkach. Co przesądziło o niemożności realizacji postulatów i nadziei Römera?

L.Z.: Oczywiście była to kwestia zajęcia Wilna przez,,zbuntowane dywizje litewsko-białoruskie” Wojska Polskiego dowodzonego przez gen. Lucjana Żeligowskiego i w rezultacie przyłączenie miasta do Polski. Cóż można powiedzieć na ten temat. Sytuacje ekstremalne skutkują często niespodziewanymi decyzjami. Gdy zastanawiam się i staram się znaleźć wytłumaczenie decyzji Römera, dochodzę do wniosku, że jego świadomość, stan jego duszy i umysłu już wcześniej zapowiadały ten krok. Jego miłość do Litwy była bezwarunkowa. Oczywiście czuł się też, a może nawet przede wszystkim, Polakiem. Jednak jego litewska dusza nie mogła zaakceptować tego, że odwieczna stolica Litwy będzie jedynie polskim miastem na wschodzie kraju. Stolicą województwa.

REKLAMA

To był cios w serce, a przyjęcie tego faktu i uznanie status quo byłoby całkowitym zaprzeczeniem całej drogi życiowej Römera. Zdawał sobie sprawę, że Litwinów jest w Wilnie zaledwie garstka inteligencji. To jednak – jak sądzę – nic nie zmieniało od strony historycznej i ideologicznej. Römer był niezwykle konsekwentny w swych przemyśleniach i w swoich wyborach. Uważał, że Wilno powinno być litewskie. Forma owej litewskości Wilna mogła być poddana dyskusji, politycznym i dyplomatycznym negocjacjom. Jednak niepodległa Litwa bez Wilna to była dla Römera absurdalna abstrakcja. Pod tym względem jego stanowisko było oczywiście tożsame w 100% ze stanowiskiem rządu i opinii publicznej tworzącej się Republiki Litewskiej.

Polecamy książkę „Dzienniki. Tom IV. 1920–1930” autorstwa Michała Römera:

Michał Römer
„Dzienniki. Tom IV. 1920–1930”
cena:
Wydawca:
Ośrodek KARTA
Okładka:
twarda
Liczba stron:
668
Data i miejsce wydania:
I, Warszawa 2018
ISBN:
(tom IV): 978-83-65-979-29-2

Natomiast już po wyjeździe na Litwę kowieńską Römer starał się w miarę swych możliwości służyć pomocą Polakom, działać na rzecz porozumienia litewsko-polskiego. Był często wykorzystywany przez litewskie czynniki rządowe do podejmowania różnego rodzaju negocjacji, czy też prób nawiązania kontaktu, zwłaszcza ze środowiskiem wileńskim jego dawnych przyjaciół. Sądzę jednak, że w dość krótkim czasie całkowicie włączył się i zasymilował w środowisku litewskim i w gruncie rzeczy odchodził od spraw wileńskich. Na pewno też nie identyfikował się z kimkolwiek w życiu politycznym ówczesnego polskiego Wilna.

Słowem włączenie Ziemi Wileńskiej vel Litwy Środkowej do Polski w 1920 roku przesądziło sprawę. Od tego momentu Römer jest już nie tylko obywatelem Republiki Litewskiej, ale też jest jej gorącym patriotą. Zarzuca się mu czasami koniunkturalizm w tym okresie. Dotyczy to przede wszystkim jego stosunku do autorytarnych rządów,,wodza narodu” Antanasa Smetony po roku 1926. Jak wiadomo w Republice Litewskiej, podobnie jak w Rzeczypospolitej Polskiej rok ten stał się datą przełomową, po której nastały rządy autorytarne. Rzeczywiście, nawet w,,Dziennikach” widoczne są próby usprawiedliwiania tych rządów, a nawet tworzenia swoistych,,teorii” uzasadniających potrzebę rządów tzw. silnej ręki. Faszyzm był popularny, a litewskie rządy tego czasu Piotr Łossowski porównuje do łagodnego reżymu Antonio Salazara w Portugalii.

Konferencja „Ład Europy Środkowo-Wschodniej. Polska i Litwa w Dziennikach Michała Römera” (fot. Małgorzata Sopyło, Ośrodek KARTA)

Pamiętajmy jednak, ze Römer znał osobiście tych wszystkich ludzi, także Smetonę i Voldemarasa, jeszcze z dawnych czasów. Sam zaś w 1926 roku miał 46 lat, a to jest moment w życiu każdego intelektualisty, kiedy odczuwa on wzmożoną potrzebę zaszczytów i akceptacji. Trudno być rewolucjonistą zbliżając się do pięćdziesiątki. Tak więc nie krytykowałbym bardzo Römera za tę słabość, która niewątpliwie podważa do pewnego stopnia jego deklarowane zawsze przywiązanie do demokracji. Pamiętajmy, że okres rządów Smetony był dla Römera okresem największych sukcesów zawodowych. W latach 1927-1939 był wszak rektorem Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie, najpoważniejszego uniwersytetu w Republice.

REKLAMA

M.T.: Pana dziadek, działacz polityczny i poseł na Sejm Wileński i Ustawodawczy RP Aleksander Zasztowt, był przyjacielem Michała Römera. Czy mógłby Pan opowiedzieć więcej na temat łączącej ich znajomości?

L.Z.: Niestety informacje rodzinne nie zachowały się z powodów wspomnanych wyżej. W świetle,,Dzienników” wydaje się, że w pierwszym okresie wileńskim (do 1920 roku), mój dziadek był jedną z nielicznych osób w Wilnie, którym Römer ufał i z którymi zgadzał się od strony światopoglądowej i – do pewnego stopnia – także politycznej. Obaj sympatyzowali z ówczesnym socjalizmem i to – jak sądzę – stanowiło istotny element tej przyjaźni. A musiała być ona dość bliska, skoro Römer zostawił dziadkowi swój testament, gdy postanowił wstąpić do Legionów Piłsudskiego. Liczył się niewątpliwie ze śmiercią. Dziadek miał być również wykonawcą jego testamentu. Na szczęście tak się nie stało.

Obaj również związani byli ze środowiskiem wileńskich krajowców, choć – co trzeba wyraźnie podkreślić – Römer odgrywał w nim znacznie poważniejszą rolę niż mój dziadek. Związani byli także z wileńską masonerią. O tym już nic bliżej nie mogę powiedzieć z racji braku wiarygodnych źródeł. Oczywiście fakt ich przynależności do masonerii jest powszechnie znany dzięki książkom przede wszystkim Ludwika Hassa i Leona Chajna.

Natomiast w sytuacji ostatecznej, jaką była niewątpliwie konieczność wyboru pomiędzy Polską a Litwą, obaj podjęli zgoła odmienne decyzje. Römer, kandydat na premiera przyszłej Litwy złączonej unią z Polską (co forsował naczelnik Józef Piłsudski, a Römer odmówił), opowiedział się za niepodległą Republiką Litewską ze stolicą w Kownie. Mój dziadek natomiast, mimo lewicowych poglądów politycznych, jednoznacznie głosował za Polską – za połączeniem Ziemi Wileńskiej z Rzecząpospolitą.

Paradoksem historii jest fakt, że Römer zmarł w Wilnie w 1945 roku pod koniec wojny, jako odstawiony na bok profesor sowieckiego uniwersytetu (obawiając się aresztowania w każdej chwili przez NKGB), zaś mój dziadek – inżynier i właściciel firmy projektowej i budowlanej w Wilnie przed wojną, zmarł w wypadku rok wcześniej, pełniąc odpowiedzialną funkcję stróża na budowie. Sądzę, że obaj zostali,,przemieleni” przez historię i odchodzili zdruzgotani jej młyńskimi kołami. Warto pamiętać i podkreślić, że ani Römer, ani mój dziadek nie byli sympatykami sowietów i ich wersji,,socjalizmu” vel komunizmu. Choć – jak sądzę – próbowali w jakiś sposób dostosować się do zaistniałej sytuacji. Obaj obawiali się bolszewików, a ich bezwzględność była im dobrze znana jeszcze z okresu wojny 1920 roku. W pełni zdawali sobie sprawę z zagrożenia ze strony zarówno dawnej, jak i nowej bolszewickiej Rosji.

REKLAMA
Wizerunek Michała Römera (domena publiczna).

M.T.: Konferencja „Ład Europy Środkowo-Wschodniej. Polska i Litwa w Dziennikach Michała Römera” pokazała, że polsko-litewska współpraca naukowa jest możliwa. Jaką lekcję możemy wyciągnąć z „Dzienników” Michała Römera, jeśli chodzi o budowanie przyszłych relacji polsko-litewskich?

L.Z.: Jestem być może romantykiem i zbytnim optymistą, poza tym warszawska perspektywa nie jest – jak sądzę – najlepsza dla oceny całej sytuacji. Widać to wyraźnie w różnicach stanowisk środowisk naukowych i akademickich po obu stronach, zwłaszcza w zestawieniu z jakże odmiennymi często poglądami polityków. Natomiast należałoby się zapytać mieszkańców Polski i Litwy o przyszłość i perspektywy relacji polsko-litewskich. Ważne byłoby znać zdanie na temat tych relacji jakie reprezentują Polacy mieszkający w Republice Litewskiej i Litwini mieszkający w Polsce. Tyle co do spraw generalnych.

Natomiast co do współpracy naukowej, zwłaszcza w zakresie nauk historycznych, humanistyki i nauk społecznych, przyszłość wydaje się napawać pewną nadzieją. Szczególnie środowiska historyków czynią bardzo wiele, aby znaleźć nie tylko wspólny język, ale także aby dyskutować nawet najboleśniejsze kwestie. Uczestniczę od lat w tym dialogu i mam nadzieję, że będzie on kontynuowany. Trzeba podkreślić, że różnice interpretacyjne dotyczące dziejów pierwszej Rzeczypospolitej, okresu porozbiorowego, a nawet okresu międzywojennego, nie są – w mojej opinii – tak wielkie, aby nie można było otwarcie analizować wszystkich napotykanych kontrowersji. Oczywiście środowiska akademickie, w tym historycy, nie są monolitem. Oprócz historyków,,liberalnych” (tych jest chyba większość po obu stronach) są też i,,jastrzębie”. Trzeba do tego wszystkiego podchodzić z należytym dystansem i nie ulegać zbytnio emocjom.

W zdaniu podsumowującym naszą konferencję pozwoliłem sobie podać dwa słowa, jako hasła wskazujące przesłanie Römera, które zawarte jest według mnie właśnie w,,Dziennikach”. Pierwsze z nich jest tak stare jak cała nasza szlachecka tradycja dawnej Rzeczypospolitej wyrażona w formule:,,Kochajmy się”.,,Kochajmy się”, ale rozumnie i choć z odrobiną sympatii (jeśli euforia uczuć nie jest możliwa). Drugie jest współczesne: pamiętajmy o empatii. Bądźmy empatyczni zarówno emocjonalnie, jak poznawczo. Pomijając fakt, że takie podejście wzbogaca, to również zrozumienie argumentów drugiej strony jest zawsze krokiem w dobrym kierunku. Historia być może nie jest najlepszą nauczycielką życia, ale gdy analizujemy jej koleje oczyma naszych sąsiadów, wzbogaca to zawsze nasze własne rozumienie przeszłości. Badania porównawcze – komparatystyka, mają wielką przyszłość. Jest nadzieja.

Polecamy książkę „Dzienniki. Tom IV. 1920–1930” autorstwa Michała Römera:

Michał Römer
„Dzienniki. Tom IV. 1920–1930”
cena:
Wydawca:
Ośrodek KARTA
Okładka:
twarda
Liczba stron:
668
Data i miejsce wydania:
I, Warszawa 2018
ISBN:
(tom IV): 978-83-65-979-29-2
***

Marek Teler: Opracowanie przypisów do sześciu tysięcy stron „Dzienników” Michała Römera z pewnością nie należało do najłatwiejszych zadań. Na jakie wyzwania i trudności natrafił Pan w czasie swojej pracy?

REKLAMA
Prof. Rimantas Miknys – historyk, dyrektor Instytutu Historii Litwy. Wykłada w katedrze historii Wileńskiego Uniwersytetu Pedagogicznego. Specjalizuje się w dziejach społeczeństwa litewskiego w XIX i na początku XX w. oraz historią relacji między Litwinami, Polakami i innymi narodowościami zamieszkującymi tereny Litwy, ze szczególnym uwzględnieniem Wilna. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.

Rimantas Miknys: Mając na uwadze, że „Dzienniki” obejmują okres, w którym świat – i w wymiarze całych społeczeństw, i jednostkowym – przeżywał pewien przełom, praca z przypisami była w pewnym stopniu wyzwaniem. Dlaczego? I Litwa, i Polska jako społeczeństwa przeszły, wraz z innymi zbiorowościami społecznymi Europy Środkowo-Wschodniej, ze starego modelu do nowego, opartego na normach nowoczesnego społeczeństwa i ujawniających się już w XIX wieku demokratycznych zasadach samoorganizacji: rodzina została oddzielona od rodu, jednostka – od stanu.

Właśnie w tym czasie rosła mobilność ludzi i w społeczeństwie, promowana była niwelacja różnic. Trwało konstruowanie nowej tożsamości społeczeństwa, ujawniały się coraz wyraźniej różnice między wspólnotami etnicznymi swoją i sąsiadów (i starych, i nowych). Za elementy łączące już całą społeczność, a nie tylko jej część, czyli elitę, zaczęto uważać pochodzenie, obyczaje, tradycje, pamięć historyczną, długotrwałe wspólne zamieszkiwanie tego samego terytorium.

Römer jest w centrum tych procesów. Tekst „Dzienników” wprowadza czytelnika w sytuację człowieka, który się znalazł na styku tradycji historycznej i nowoczesności. Wprowadza i od razu wiele wyjaśnia, bądź zaprasza do wspólnych przemyśleń… I wszystko to dlatego, że autor tekstu jest człowiekiem, który reflektuje siebie i otoczenie na gruncie historycznym. W pamiętnikarstwie taki pogląd należy do rzadkości. W „Dziennikach” Römer nie tylko opisuje, ale i analizuje, ocenia te procesy, zachowania polityków, przede wszystkim polskich i litewskich, swojego środowiska i własne. Szykując zatem tekst do publikacji, trzeba było mieć nie tylko wiedzę encyklopedyczną, ale i głębsze pojęcie, skąd i dlaczego pojawiają się te lub inne myśli i oceny autora.

Nieraz przychodziło więc korzystać z monografii i studiów, których zwyczajnie nie czytałbym i analizował tak uważnie. Z drugiej strony, byłem tylko „śrubką” obok innych redaktorów. Nie wyobrażam sobie pracy bez kolegów: rzeczowego, niezwykle pracowitego Jana Sienkiewicza i uważnej, ciągle dopytującej o szczegóły redaktor Agnieszki Knyt.

M.T.: Rodzina Römerów od pokoleń związana była z masonerią, sam Michał od 1911 roku należał do loży „Litwa”. Jaką rolę w życiu Römera odgrywała przynależność do loży wolnomularskiej i w jaki sposób opisuje ją w swoich dziennikach?

R.M.: Udział w loży masońskiej Michał Römer łączył przede wszystkim z planami realizacji swojej koncepcji odrodzenia państwowości Litwy, którą wypracował jako krajowiec w latach 1906–1913. Istotę tej koncepcji stanowiła federacja Polski i Litwy historycznej, jaką miał być związek dwóch samodzielnych demokratycznych państw, zapewniający ich istnienie w złożonej sytuacji geopolitycznej i w pierwszym rzędzie gwarantujący wyzwolenie się z zależności państwowej od Rosji. Według autora, zbudowanie takich nowoczesnych, demokratycznych, bliskich sobie pod względem kulturalnym i politycznym państw oraz ich związek miałyby służyć ochronie kultury zachodniej przed ekspansją kultury bizantyńskiej.

REKLAMA

Jednakże w warunkach coraz większego upolitycznienia litewskiego ruchu narodowego i wzrostu wpływu narodowej demokracji na polski ruch narodowy, rosła też wzajemna nieufność i podejrzliwość tych ruchów, przede wszystkim inteligencji litewskiej i polskiej, co prowadziło do zewnętrznej i wewnętrznej konfrontacji litewsko-polskiej. Z tego powodu wynikły też problemy w kontaktach środowisk o poglądach demokratycznych, trzeba było bowiem jakoś łączyć ze sobą reprezentowane przez nie wąskie interesy wspólnot narodowych z ogólnymi zasadami demokracji i potrzebami kraju. W tych warunkach Römer, dążący do zbliżenia inteligencji dwóch narodów, ważna rolę przypisywał strukturom organizacyjnym masonerii w Wilnie i możliwym kontaktom na tym gruncie. Jak wiadomo, wolnomularze byli i są propagatorami ideałów miłości wzajemnej, braterstwa i swobody ducha ludzkości.

Uroczystości z okazji włączenia Wilna w granice Polski w 1922 r. (domena publiczna).

Jak świadczą zapisy w „Dziennikach” o zebraniach loży, autor żywił nadzieję, że włączenie do wspólnych struktur organizacyjnych umożliwi zjednoczenie działaczy polskich, litewskich i białoruskich w Wilnie do realizacji wspólnego celu – odbudowy państwowości Litwy historycznej. Później, w latach 1920–1923, próbował wykorzystać je do uregulowania stosunków międzypaństwowych Polski i Litwy, zwłaszcza w rozwiązaniu problemu Wilna. Z drugiej strony, głoszone przez wolnomularzy idee stanowiły bodziec do samowychowania autora w duchu humanizmu, umacniały jego postawę demokratyczną, czyniły odporniejszym na stanowy tradycjonalizm i konserwatyzm najbliższego otoczenia.

W ustępach, w których jest mowa o zebraniach loży masońskiej, do pewnego czasu nie znajdujemy takich terminów, jak „loża”, „wolnomularze” itp., strony jednak z takimi tekstami są oznaczone określonymi symbolami (nota bene, do dziś nierozszyfrowanymi), a uczestnicy zebrań nazywani są na przykład „związkiem ścisłym”.

Polecamy książkę „Dzienniki. Tom IV. 1920–1930” autorstwa Michała Römera:

Michał Römer
„Dzienniki. Tom IV. 1920–1930”
cena:
Wydawca:
Ośrodek KARTA
Okładka:
twarda
Liczba stron:
668
Data i miejsce wydania:
I, Warszawa 2018
ISBN:
(tom IV): 978-83-65-979-29-2

M.T.: W przeciwieństwie do większości członków swojej rodziny Michał Römer, rozdarty między Polską a Litwą, wybrał życie w Litwie. Skąd, Pana zdaniem, to szczególne przywiązanie Römera do państwa litewskiego?

R.M.: Sądzę, że w odpowiedzi na to pytanie można byłoby napisać niejedną monografię, a przynajmniej kilkadziesiąt artykułów naukowych. Zaryzykuję zawarcie odpowiedzi w kilku tezach, które zresztą można weryfikować i nad nimi dyskutować. Otóż uważam, że Römer miał szczególnie silne poczucie Ojczyzny, kraju rodzinnego. Nie ulega wątpliwości, że podłoże tego poczucia stanowiła skala wartości tradycji rodowej – służba Ojczyźnie, obrona jej wolności. Walki o wolność i niepodległość, powstania, spiski – to była żywa epopeja, która chłonął on w rodzinie od najwcześniejszego dzieciństwa.

REKLAMA
Inicjały Michała Römera na murze rezydencji w Bogdaniszkach (fot. Manorku, opublikowano na licencji GNU Licencja Wolnej Dokumentacji v. 1.2).

Swój wpływ na niego w okresie dzieciństwa miało też auksztocko-litewskie środowisko, w jakim funkcjonował dwór. W rodzinie rozmawiano ze służbą po litewsku, mimo że i ojciec, i matka uważali się za Polaków. Polskość i litewskość w sensie języka i tradycji kulturalnej nie były jeszcze wtedy ze sobą skłócone. Oprócz tego na kształtowanie się osobowości Römera niewątpliwy wpływ miał krajobraz Litwy północno-wschodniej. Wszystko to formowało zasadnicze elementy światopoglądu i percepcji rzeczywistości przez Römera.

Z drugiej strony, obecne w tym były również świadome wybory, których bazę stanowiły wiedza i pojęcia, przyswojone przezeń podczas studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie (1901–1902) i w Szkole Nauk Politycznych w Paryżu (1902–1905). Dzięki tym studiom potrafił on uporządkować swoje poczucie Ojczyzny i przekuć je w określoną pozycję społeczną. „Szedłem i idę własną drogą, często może nierozumiany przez moich najbliższych” – pisał w jednej z autobiografii, zauważając, że mimo to „całą linię mego życia czynnego ze wszystkimi jaskrawymi epizodami mej przeszłości łączy jedna twarda logika, jeden ścisły ideał. Ideał, który wyrażają pojęcia >>obywatel<< i >>obywatelskość<<”. W praktyce życiowej i społecznej Römera znajdowały one różny wyraz, zawsze jednak kojarzyły się z Litwą.

Na początku XX wieku, gdy na ówczesnej mapie politycznej Litwy nie było, Römer utożsamiał się z Litwą historyczną (obecne terytorium Litwy i Białorusi). Widząc, że unosząca się fala nacjonalizmu polskiego i litewskiego może rozbić ten kraj na osobne części, wzniecić wśród zamieszkujących go narodów (Litwinów, Polaków, Białorusinów…) głębokie antagonizmy i długotrwałe waśnie z powodu spornych terytoriów, Römer stworzył specjalną ideologię „krajową”. Po wydarzeniach 1919 roku, kiedy konflikt między Polską i Litwą, Polakami i Litwinami stał się chronicznym zarzewiem wojny, Römer zdecydowanie stanął po stronie Litwinów. Rozumiał, że procesów wyrosłych na podłożu ideologii nacjonalizmu nie da się powstrzymać.

W swoich książkach i artykułach nieraz odnotowywał, że okoliczności, jakie zaistniały po 1919 roku, dopomogły współczesnej demokracji w budowaniu tylko państw narodowych. Taką zaś zdolność na ziemiach byłej Litwy historycznej w warunkach konstelacji geopolitycznej lat 1917–1919 okazali tylko Litwini. Znając pragnienie autora ujrzenia Litwy jako państwa, nie dziwimy się jego wyborowi opuszczenia w 1920 roku Łomży i powrotu do Litwy. Był logiczny i konsekwentny zarówno w poczuciu Ojczyzny, jak i w swoich zasadach.

Logo Uniwersytetu Witolda Wielkiego, widok współczesny (fot. Lokyz,

M.T.: O Römerze nie mówi się w polskich szkołach, a jego decyzja pozostania w Litwie sprawiła, że oceniano go w naszym kraju raczej negatywnie. Jak postać Römera postrzegana jest w historiografii litewskiej i jaką opinię ma wśród Litwinów?

R.M.: I dla historiografii, i w ogóle dla społeczeństwa litewskiego Römer jest jednym z głównych twórców nowoczesnej Litwy. Jest on wspominany szczególnie często teraz, gdy Litwa obchodzi stulecie odrodzenia państwowości. Jest on znany i bardzo wysoko oceniany jako historyk i opiniodawca litewskiego odrodzenia narodowego, autor do dziś konceptualnie aktualnego studium „Litwa” (Lwów, 1908). Z jego nazwiskiem kojarzone jest odrodzenie lóż wolnomularskich w Litwie na początku XX wieku. Bodajże najczęściej wymieniany jest i ceniony jako wybitny specjalista prawa konstytucyjnego Litwy międzywojennej, twórca nowoczesnego konstytucjonalizmu litewskiego. Nie zapomina się i o tym, że Römer przez długi czas był członkiem Najwyższego Trybunału Litwy, należał do Rady Stanu. Z jego postacią łączy się powstanie i rozwój nowoczesnego Uniwersytetu Litewskiego, a od 1930 roku Uniwersytetu Witolda Wielkiego – był profesorem i rektorem tegoż Uniwersytetu w trzech kadencjach.

Historycy i politycy często podnoszą jego zasługi w budowaniu państwa litewskiego, w szczególności kiedy w 1932 roku jako sędzia narodowy ad hoc pomyślnie reprezentował Litwę w sporze z Niemcami w Trybunale Haskim o sposoby zarządzania Krajem Kłajpedzkim. Szeroko omawiane są jego zasługi dla stosunków między Polską i Litwą, Polakami i Litwinami w trudnym okresie lat 1918–1939, gdy proponował niezwykłe na owe czasy sposoby ich regulowania. Stworzono o nim niejeden film dokumentalny, napisano mnóstwo artykułów i książek biograficznych, wspomnień, wznawiane są jego prace akademickie i publicystyka, tłumaczone z polskiego i publikowane po litewsku teksty jego „Dzienników”.

Tuż po odzyskaniu niepodległości Litwy, w latach 1990–1992, w popularnym miesięczniku „Kultūros barai” publikowane były fragmenty „Dzienników” z lat 1911–1945, ważne dla historii politycznej Litwy, odzwierciedlające życie kulturalne Litwy międzywojennej. Do dziś ukazało się (pełnego tekstu, bez wprowadzania skrótów) siedem tomów Dzienników z lat 1918–1923. Można zatem śmiało stwierdzić, że nazwisko Michała Piusa Römera było znane i wypowiadane z szacunkiem nie tylko za jego życia, ale jest tak też obecnie.

Polecamy książkę „Dzienniki. Tom IV. 1920–1930” autorstwa Michała Römera:

Michał Römer
„Dzienniki. Tom IV. 1920–1930”
cena:
Wydawca:
Ośrodek KARTA
Okładka:
twarda
Liczba stron:
668
Data i miejsce wydania:
I, Warszawa 2018
ISBN:
(tom IV): 978-83-65-979-29-2

M.T.: W swoich zapiskach Römer nazywał Litwę „Kopciuszkiem narodów”, zapomnianym w międzynarodowych stosunkach. W jaki sposób możemy odczytywać to określenie – czy mógłby Pan rozwinąć tę myśl?

R.M.: Sądzę, że Römer miał tu z pewnością na uwadze przede wszystkim to, że Litwa nie była postrzegana i traktowana jako ważki czynnik państwowy w zapewnianiu pewnej stabilności regionalnej w Europie Środkowo-Wschodniej. Stworzona przezeń w latach 1913–1916 ideologia „krajowa”, czyli zmodyfikowana wersja odbudowy w latach 1919–1939 Rzeczypospolitej Jagiellonów jako federacji, konfederacji czy związku wolnych, demokratycznych i równoprawnych państw, a zwłaszcza proponowane przezeń w latach 1932–1934 projekty realizacji koncepcji Pan-Europy, zmierzały właśnie do tego celu.

W jego interpretacji demokratyzm i równość praw uznawane były za podstawę wzajemnych relacji nowoczesnych, demokratycznych, bliskich sobie pod względem kulturalnym i politycznym państw. Odrzucał wszelki szowinizm, imperializm, hegemonię polityczną, kulturalną czy militarną. Taki typ stosunków między państwami w regionie Europy Środkowo-Wschodniej nie tylko uznawał za rękojmię przetrwania społeczeństw obywatelskich i państw demokratycznych w trudnej sytuacji geopolitycznej, ale i traktował jako element obrony kultury i wartości zachodnich w regionie środkowo- i wschodnioeuropejskim przed ekspansją kultury bizantyńskiej. Podkreślał konieczność przede wszystkim uwolnienia się od zależności i knowań Rosji imperialnej, a później totalitarnej bolszewickiej.

Kraje Bałtyckie oznaczone na mapie Europy (fot. Hayden120, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Unported).

Z drugiej strony, miał też na uwadze stałe zagrożenie dla regionu ze strony Niemiec z ich ówczesnym ekspansywnym germanizmem. W latach 1932–1934 widział przeciwwagę dla tych zagrożeń w takim naturalnym, jego zdaniem, regionalnym tworze, jak Związek Bałtycki czy Federacja Bałtycka, do której miałyby wejść Litwa, Łotwa i Estonia. Projektowane przyłączenie się do tego związku Polski i Finlandii tworzyłoby już szerszy blok regionalny, obejmujący Europę Środkową i Skandynawię i stanowiłoby fundament pod realizację koncepcji Pan-Europy oraz skutecznie broniłoby niezależności narodów Europy Środkowo-Wschodniej.

We wszystkich swoich rozważaniach podkreślał rolę Wilna jako ośrodka politycznego, kulturalnego i ekonomicznego nie tylko dla Litwy, której jest niekwestionowaną historyczną stolicą, ale i dla ziem byłej Rzeczypospolitej – formujących się i później już powstałych na tych ziemiach państw. Nieprzypadkowo Römer, określając główną przeszkodę w powstaniu takiego związku regionalnego i konstrukcji Pan-Europy, zauważa, że „tu, na naszym terenie, powstanie związku uniemożliwia jednostronne rozwiązanie problemu Wilna i Litwy Wschodniej, przynajmniej do czasu, aż Polska zaproponuje Litwie możliwy do przyjęcia kompromis lub zgodzi się na rewizję tej kwestii”.

Przynależność Wilna do Polski była przezeń traktowana jako jedno z zagrożeń pacyfikacji Europy, czynnik braku stabilności. Sądzę, że z takiego pojmowania kwestii, takiej logiki rozważań wypływa określenie Litwy jako „Kopciuszka narodów”, zapomnianego w stosunkach międzynarodowych.

M.T.: Konferencja „Ład Europy Środkowo-Wschodniej. Polska i Litwa w Dziennikach Michała Römera” pokazała, że polsko-litewska współpraca naukowa jest możliwa. Jaką lekcję możemy wyciągnąć z Dzienników Michała Römera, jeśli chodzi o budowanie przyszłych relacji polsko-litewskich?

R.M.: Jasne, że lektura „Dzienników”, wgłębianie się w ich treść pozwala wiele się nauczyć, jak należy konstruować stosunki polsko-litewskie na szczeblu państw i narodów. Sądzę, że można w nich nawet znaleźć sporo recept, zwłaszcza w sposobach rozwiązywania problemów mniejszości narodowych, organizowania współpracy regionalnej.

Moim zdaniem, najważniejsze jest jednak to, że same Dzienniki tworzą perspektywę dobrych stosunków polsko-litewskich na przyszłość. Dlaczego? Dlatego, że publikowane teksty dają czytelnikowi możliwość poznania i przemyślenia od nowa gorących kart z przeszłości Litwy i Polski, zrozumienia, skąd się wzięły różnice w ideach Niepodległości i ich realizacji, pojęcia różnic w mentalności naszych społeczeństw, ukształtowanych przez procesy historyczne, wpływy poszczególnych osobowości itp. Sama zatem lektura Dzienników może stać się dobrą lekcją i dla polityka, i dla działacza kulturalnego, i dla zwykłego obywatela.

Polecamy książkę „Dzienniki. Tom IV. 1920–1930” autorstwa Michała Römera:

Michał Römer
„Dzienniki. Tom IV. 1920–1930”
cena:
Wydawca:
Ośrodek KARTA
Okładka:
twarda
Liczba stron:
668
Data i miejsce wydania:
I, Warszawa 2018
ISBN:
(tom IV): 978-83-65-979-29-2
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marek Teler
Student V roku dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, absolwent VIII Liceum Ogólnokształcącego im. Króla Władysława IV w Warszawie. Autor książki „Kobiety króla Kazimierza III Wielkiego”. Interesuje się mediewistyką i genealogią dynastyczną.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone