Wit Stwosz - Niemiec, który oczarował Kraków

opublikowano: 2019-10-22 16:58
wolna licencja
poleć artykuł:
Wit Stwosz przybył z Norymbergi do Krakowa, by wykonać niezwykle ważny projekt – ołtarz, który ozdobi Kościół Mariacki. Nad Wisłą spędził prawie 20 lat, a jego zdolności oczarowały mieszkańców miasta. Mimo to w pewnym momencie o nim zapomniano, a na powrót zainteresowania czekał aż do XIX wieku.
REKLAMA
Wit Stwosz, wizerunek XIX-wieczny (aut. Józef Polkowski, Aleksander Lesser, domena publiczna).

Wit Stwosz to artysta, którego pierwsze lata życia skrywają pewne znaki zapytania. Nieznana jest dokładna data jego narodzin – najprawdopodobniej są to okolice roku 1447. Do pewnego momentu dyskusje wzbudziło też miejsce urodzenia – zakłada się jednak, że mistrz przyszedł na świat w Horbie, mieście położonym nad brzegami rzeki Neckar, które dziś znajduje się w granicach niemieckiego landu Badenia-Wirtembergia.

Skąd takie nieścisłości? Artysta był w różny sposób opisywany w XV-wiecznej dokumentacji, co mogło prowadzić do pewnych domysłów i niedomówień. Jedna z teorii głosiła nawet, że był on… rodowitym krakowianinem, co miało wynikać np. z akt konsystorskich diecezji krakowskiej, gdzie był on określony jako „Vittus sculptor de Cracovia” („Rzeźbiarz Wit z Krakowa”). W tym przypadku chodziło jednak zapewne po prostu o miejsce pobytu.

Nie ulega jednak wątpliwości, że Stwosz trwale zapisał się w dziejach przede wszystkim dwóch miast: wspomnianego „Grodu Kraka” oraz frankońskiej Norymbergi, znanej, tak jak i dawna polska stolica, z piękna swych licznych zabytków. Nim twórca przybył nad Wisłę, powstały jego pierwsze ważne prace, m.in. figury Chrystusa i św. Jana Chrzciciela oraz ołtarz z Nördlingen. Także w pierwszym okresie norymberskim Wit Stwosz pobierał nauki od Nikolausa Gerhaerta (Mikołaja z Lejdy), rzeźbiarza niderlandzkiego, którego twórczość silnie wpłynęła na jego własny styl.

W Norymberdze zadomowił się na tyle, że otrzymał prawa obywatelskie i mógł czuć się formalnie pełnoprawnym członkiem tamtejszej społeczności. W pewnym momencie pojawiła się jednak okazja, by ze swoją sztuką wyruszyć na wschód – do najważniejszego miasta Małopolski. Pierwszy raz w Krakowie zjawił się najprawdopodobniej w 1475 roku, a na stały pobyt zdecydował się dwa lata później. Jak się miało okazać, w Królestwie Polskim spędził prawie dwie pełne dekady.

Wit Stwosz i najważniejsza świątynia Krakowa

Kościół Mariacki, najważniejsza świątynia miejska Krakowa (fot. Piotrekwas, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Poland).

Już na początku czasów krakowskich artystę zatrudniono do tworzenia dzieła, które zostało przez potomnych okrzyknięte jego opus magnum. W 1477 roku, w okolicach 25 maja, rozpoczął prace nad ołtarzem Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny w Kościele Mariackim. Fakt, że do dziś krakowianie oraz turyści z całej Polski i świata mogą cieszyć oczy poliptykiem, wyniknął z małej katastrofy, która wydarzyła się w 1442 roku – zapadło się wówczas sklepienie mariackiego prezbiterium, grzebiąc w swoich gruzach poprzedni ołtarz, wykonany w XIV wieku. Po ponad trzydziestu latach zdecydowano się w końcu na zlecenie stworzenia nowego ołtarza, a że wówczas między Krakowem i Norymbergą panowały ożywione stosunki, to w końcu w projekt zaangażowano Stwosza.

Warto przy tym zwrócić uwagę, że wybór Niemca podyktowany był także swoistą posuchą wśród rzeźbiarzy na miejscu – tuż przed przybyciem Wita do Krakowa w mieście, w świetle źródeł, znajdowało się zaledwie trzech artystów parających się formami rzeźbiarstwa, z czego Wawrzyniec z Magdeburga i Wawrzyniec ze Stradomia być może powinni zostać uznani nawet za jedną i tę samą osobę, opisaną w dokumentach, podobnie jak Stwosz, raz z miejscem pochodzenia, a raz z miejscem ostatniego pobytu.

REKLAMA

Nieco lepiej sytuacja z rzeźbiarzami wyglądała już w momencie, kiedy Wit Stwosz na stałe osiadł w Krakowie i oddał się wytężonej pracy – to m.in. dzięki niemu w mieście pojawił się Jorg Huber z Passawy, który przybył jako pomocnik artysty. Stwoszowi trzeba zresztą oddać, że szybko wpisał się w towarzystwo artystów i rzemieślników, zapisał się bowiem oczywiście do cechu malarzy, snycerzy i szklarzy, gdzie kilkukrotnie pełnił funkcję starszego cechu – pierwszy raz w 1484 roku, a następnie w latach 1489, 1491 i 1495.

W okresie krakowskim prace nad ołtarzem mariackim zajęły artyście nieco ponad 12 lat. Trzeba od razu zaznaczyć, że dzieło powstawało w specyficznych do pewnego stopnia dla artysty warunkach – Stwosz tworzył u samego schyłku średniowiecza, w okresie późnego gotyku, a z kolei świątynia, której ozdobą miał zostać ołtarz, w dużej mierze powstała jeszcze w ubiegłym stuleciu. To wymusiło pewną ugodę – ołtarz nie mógł nazbyt kontrastować z ogólną koncepcją budowli. Ciężko przy tym stwierdzić, czy mistrz Wit posiadał szczegółową wiedzę na temat ołtarza poprzedniego. Do naszych czasów w każdym razie podobne informacje nie przetrwały.

Arcydzieło rzeźbiarza z Norymbergii

Poliptyk (czyli ołtarz „wielokrotnie złożony”) można nazwać dziełem ogromnym. Pierwotnie jego wysokość wynosiła 18 metrów, szeroki był z kolei na 11 metrów, dzięki czemu niemal w całości wypełniał prześwit prezbiterium. Rozmiary były podyktowane względami praktycznymi – wierni znajdowali się bowiem w pewnym oddaleniu od obiektu.

W centralnej części ołtarza znajduje się przedstawienie wspominanego już Zaśnięcia Maryi Panny – Matka Boska widnieje w otoczeniu apostołów, skrzydła zaś ukazują obserwatorowi znane z Ewangelii wydarzenia: Zwiastowanie, Boże Narodzenie, Pokłon Trzech Króli, Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie i Zesłanie Ducha Świętego. Po zamknięciu szafy ołtarzowej uwidaczniają się z kolei różne sceny dotyczące życia Matki Boskiej oraz Jezusa Chrystusa.

Ołtarz Mariacki, najważniejsze dzieło Wita Stwosza (fot. Robert Breuer, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported).

Dzieło Stwosza w kolejnych wiekach stanowiło źródło zachwytów i licznych inspiracji, lecz – o czym warto wspomnieć – na przestrzeni dziejów zdarzały się sytuacje, przez które mieszkańcy Krakowa mogliby pożegnać się z zabytkiem. W XVIII wieku pojawiła się koncepcja zastąpienia ołtarza wersją nowszą, co związane było z ogólną modernizacją wnętrza kościoła znajdującego się przy miejskim Rynku. W 1939 roku z kolei, w obawie przed grabieżą prowadzoną przez okupanta, zdemontowano ołtarzową nastawę i ukryto ją w Krakowie oraz Sandomierzu, Niemcy jednak po pewnym czasie niestety dotarli do skrzyń, w które zapakowano w częściach drogocenny ładunek. Dzieło Wita Stwosza trafiło do… Norymbergi. W przeciwieństwie do wielu zagrabionych i zaginionych dzieł, których nie udało się odzyskać, ołtarz z Kościoła Mariackiego trafił z powrotem do Polski. W 1946 „podróżował do domu” tym samym pociągiem, co inny skarb światowej sztuki – „Dama z gronostajem” autorstwa Leonarda da Vinciego.

REKLAMA
POLECAMY

Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!

Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!

Ołtarz Wita Stwosza i prezbiterium Kościoła Mariackiego (fot. Bart Van den Bosch, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0).

Stworzenie ołtarza zajęło Stwoszowi mniej więcej dwanaście lat i dwa miesiące. Prace zakończono w końcówce lipca 1489 roku, a autor otrzymał spory majątek za swój trud – zapłata wynosiła 2808 florenów, co stanowiło wówczas równowartość całorocznego budżetu miasta Krakowa. Jest przy tym wielce prawdopodobne, że rzeźbiarz zainkasował jeszcze więcej pieniędzy, niż wspomniana kwota – nie ma się jednak czemu dziwić, zważywszy na znaczenie Kościoła Mariackiego, znajdującego się przecież w centralnym punkcie ówczesnej stolicy. Co ciekawe istnieje możliwość, że Stwosz, prócz swojego geniuszu, przemycił w ołtarzu także własny wizerunek, znajdujący się w scenie „Ukrzyżowania”. Nie ma jednak stuprocentowej pewności co do tych przesłanek.

Inne dzieła mistrza

Choć Ołtarz Mariacki to bez wątpienia najbardziej znane dzieło Stwosza, to w trakcie swojego pobytu w Krakowie nie poprzestał on jedynie na pracach nad tym obiektem. Co więcej, zdolności artysty sprawiły, że Kraków zyskał wyjątkowy status jednego z najważniejszych ośrodków rzeźbiarskich ery późnego gotyku w Europie Środkowej. Do innych znanych prac okresu krakowskiego należy m.in. płaskorzeźba przedstawiająca Chrystusa w Ogrójcu, znajdująca się obecne w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie, a pierwotnie – jak sądzą badacze – umieszczona na cmentarzu, który kilka wieków temu znajdował się w bezpośrednim sąsiedztwie Kościoła Mariackiego. Tematyka nie była więc przypadkowa, gdyż Chrystus modlący się w ogrodzie oliwnym to motyw przypominający wiernym o ludzkiej, śmiertelnej naturze tej postaci i skłaniający do własnej refleksji nad śmiercią.

Pozostając wciąż w tematyce mariackiej świątyni, innym znanym dziełem, jakie wyszło spod dłuta Stwosza, jest kamienny krucyfiks zamieszczony na ołtarzu wieńczącym od strony wschodniej południową nawę. Ufundowany został przez Henryka Slackera, królewskiego mincerza, i zachwyca odbiorców dbałością szczegółów dotyczących postaci Chrystusa – m.in. doskonałym odwzorowaniem napięcia mięśni.

Nagrobek Kazimierza Jagiellończyka w katedrze na Wawelu, rysunek XIX-wieczny (aut. Maksymilian Fajans, domena publiczna).

Wit Stwosz zasłynął też dziełami związanymi z tematyką funeralną – to według jego projektu odlano w brązie płytę nagrobną Filipa Kallimacha, związanego z Krakowem humanisty i literata włoskiego. Mimo, że odlew wykonano w Norymberdze (w pracowni Vischerów), to twór ten ma związek z Krakowem – można go bowiem oglądać w dominikańskim kościele pw. Świętej Trójcy. Ponadto Stwosz wykonał także płytę nagrobną biskupa Pitora z Bnina (Włocławek) oraz arcybiskupa gnieźnieńskiego, prymasa Zbigniewa Oleśnickiego (nie mylić z krakowskim kardynałem o tym samym imieniu i nazwisku).

REKLAMA

O kunszcie Stwosza powinno świadczyć też to, że po śmierci Kazimierza Jagiellończyka, która nastąpiła 7 czerwca 1492 roku, to właśnie on otrzymał zlecenie wykonania królewskiego nagrobku. Praca była nasycona symbolami, bo ów nagrobek typu tumbowego miał przede wszystkim stanowić dla kolejnych pokoleń świadectwo sławy monarchy. Część właściwa grobowca jest na górnej płycie zwieńczona płaskorzeźbą przedstawiającego samego władcę, z kolei boki zdobione są „płaczkami” – żałobnikami dzierżącymi różne herby związane w jakiś sposób z postacią monarchy (np. herb ziemi dobrzyńskiej przypomina o potwierdzeniu przekazania owych terenów spod panowania krzyżackiego pod panowanie polskie, co nastąpiło właśnie za rządów Kazimierza). Motywy zwierzęce też posiadają odpowiednie znaczenia – rzeźbione sokoły zapewne miały stanowić symbol dobra, nietoperz z kolei można uznać za oznakę choroby, która w nagły sposób pozbawiła Jagiellończyka żywota.

Wit Stwosz pozostawił po sobie jeszcze jeden ślad w Krakowie, choć niezwiązany bezpośrednio z jego twórczością. Uważny turysta, idąc staromiejską ulicą Grodzką, zauważy przy budynku pod numerem 39 pamiątkową tablicę, która przypomina, że obiekt ten był miejscem zamieszkania rzeźbiarza. Była to jedna z nieruchomości zakupionych przez Stwosza i wiele może wskazywać na to, że mieściła się tu jego pracownia, w której wykonywał pomniejsze projekty.

Wit Stwosz: schyłek życia

W 1496 roku artysta opuścił Kraków i udał się do Norymbergi. Prawdopodobnie nie planował się tam osiedlać, jednak krótki wyjazd zamienił się z czasem w stały pobyt. W drugim okresie norymberskim stworzył jeszcze około dwudziestu różnorakich dzieł, m.in. kolejne krucyfiksy, Epitafium Pawła Volckamera czy tzw. Ołtarz Bamberski.

Niestety powrót do Niemiec okazał się niezbyt fortunny dla artysty – powierzając swoje pieniądze bankierowi Jakubowi Bonerowi, Stwosz w ostatecznym rozrachunku utracił sporą część majątku, na który tyle lat pracował w Królestwie Polskim. Zdesperowany rzeźbiarz starał się podrobić weksel Bonera, by odzyskać chociaż część pieniędzy, fałszerstwo wyszło jednak na jaw. Choć mógł grozić mu nawet stos, Stwosz otrzymał koniec końców „tylko” karę napiętnowania, czyli wypalenia znaków na ciele skazańca (co wykonywał miejski kat). Został też publicznie potępiony, mieszkańcy miasta odwrócili się od niego, a wszelkie zlecenia mógł przyjmować jedynie po uzgodnieniu z radą miejską. Sytuacja poprawiła się po ułaskawieniu wydanym w 1505 przez cesarza Maksymiliana Habsburga.

Tzw. Ołtarz Bamberski, jedno z dzieł Wita Stwosza z ostatniego etapu życia (fot. Berthold Werner, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa–na tych samych warunkach 3.0 niezlokalizowana).

Wit Stwosz zmarł w 1533 roku, w wieku ok. 85 lat, co było jak na owe czasy wyjątkowo sędziwym wiekiem. Pod koniec życia zmagał się z trudnościami związanymi z prawdopodobną utratą wzroku. Co ciekawe, mimo sławy wielkiego mistrza, przez wiele lat był twórcą zapomnianym. W Polsce dopiero w XIX wieku połączono go ponownie z wykonaniem ołtarza w Kościele Mariackim, wówczas też wzrosło znów zainteresowanie mistrzem, który z Norymbergi przyniósł do Krakowa wyjątkowy kunszt i unikalne zdolności, które trwale zapisały się w polskiej sztuce późnego średniowiecza.

Bibliografia:

  • Dobrowolski Tadeusz, Wit Stwosz. Ołtarz Mariacki, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1980.
  • Grzęda Mateusz, Ołtarz Mariacki, [w:] Tysiąc skarbów Krakowa. Dzieje i sztuka, Międzynarodowe Centrum Kultury, Kraków 2018.
  • Małecki Jan M., Historia Krakowa dla każdego, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014.
  • Rożek Michał, Przewodnik po zabytkach i kulturze Krakowa, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa-Kraków 2000.
  • Rożek Michał, Wit Stwosz. Kod ideowo-kulturowy, Wydawnictwo Petrus, Kraków 2014.

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

POLECAMY

Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!

Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Paweł Czechowski
Ukończył studia dziennikarskie na Uniwersytecie Śląskim. W historii najbardziej pasjonuje go wiek XX, poza historią - piłka nożna.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone