Plemienne scrabble - co było przed państwem Mieszka I?

opublikowano: 2015-12-20, 16:00
wszelkie prawa zastrzeżone
W przyszłym roku będziemy obchodzić 1050 rocznicę chrztu Polski. Wydarzenie to uznaje się za moment powstania polskiego państwa. A co było wcześniej?
reklama

Zobacz też: Chrzest Polski i początki państwa polskiego

Zobacz też: Imperium Lechitów nie istniało – baza artykułów

Mieszko I (domena publiczna)

Szkolna wersja narodzin Polski. Polanie, Polska i Polacy to triada pojęć definiujących podstawy naszej tożsamości narodowej, wywodzonej od starodawnego plemienia, które dało dynastię władców piastowskich. Stopniowo podporządkowali oni sobie sąsiednie ludy, które uznały wiodącą rolę Polan w jednoczeniu pokrewnych sobie plemion polskich, zwanych kiedyś lechickimi. Kulminacja budowy państwa terytorialnego nastąpiła pod rządami naszego pierwszego historycznego władcy Mieszka I, który objął władzę zwierzchnią nad terytorium, które nazywał państwem gnieźnieńskim. Własnym nawróceniem w 966 r. dał on przykład poddanym, którzy zgodnie poszli w ślady swojego władcy. Dało to początek chrześcijańskiemu państwu przetrwałemu aż do dzisiaj.

Ta piękna opowieść, znana już każdemu uczniowi, ma jedną zasadniczą wadę – jest w znacznej części nieprawdziwa! Dotyczy to głównie jej plemiennego początku, który jest utkany z domysłów o tak niskim poziomie wiarygodności, że co najwyżej możemy go nazwać wizją legendarną. Na usprawiedliwienie jej zwolenników można powiedzieć, że źródła historyczne dotyczące tego okresu są bardzo nieliczne i niejasne. Tym bardziej jednak trzeba unikać nadinterpretacji przedstawianych jako prawdziwa historia.

Stagnacja kulturowa. Jej weryfikację trzeba zacząć od wprowadzenia w czasy wcześniejsze, kiedy starożytni komentatorzy dostrzegli w Europie środkowo-wschodniej Sklavinów, czyli Słowian. Problem ich pochodzenia jest pewnie nierozstrzygalny na obecnym stanie wiedzy archeologicznej i historycznej. Ani bowiem skromne źródła pisane, które przetrwały do dzisiaj, ani znaleziska archeologiczne nie mogą rozstrzygnąć okoliczności pojawienia się w VI w. na mapie Europy nowego ludu, który mógł przywędrować z innego regionu lub być kontynuatorem wielowiekowej tradycji lokalnej. Nowy impuls do tej dyskusji mogą wnieść chyba tylko przeprowadzone na masową skalę badania DNA kości ludzi pochowanych we wczesnym średniowieczu w Polsce i w innych częściach Europy. Może pozwoli to ustalić przebieg procesów demograficznych i powiązania genetyczne pomiędzy mieszkańcami różnych części kontynentu.

reklama

Nie ma to jednak większego znaczenia dla sformułowania odpowiedzi na pytanie, jaka była sytuacja na ziemiach polskich przed wejściem państwa piastowskiego na scenę geopolityczną Europy środkowo-wschodniej w drugiej połowie X w.

Aż do początków IX w. zdawała się tu dominować prosta kultura nastawiona na przystosowanie i przetrwanie, a nie rozwój i ekspansję. Nie widać elit manifestujących swój status, wyróżniających się zasobnością materialną. Brak jest śladów szerszego otwarcia na zewnątrz w postaci przedmiotów importowanych z większej odległości. Nie ma wiele broni, ale też i bogactw, których trzeba by bronić przed potencjalnym zagrożeniem. Poza nielicznymi wyjątkami nie widać miejsc, które można by uznać za centralne – np. ośrodków kultowych. Niewyspecjalizowana gospodarka rolno-hodowlana uzupełniana zbieractwem i polowaniem nie dostarczała nadwyżek, które można było przejąć w celu sfinansowania jakiegoś projektu politycznego.

Pojawienie się grodów. Po stuleciach stagnacji kulturowej dopiero IX w. przyniósł wyraźniejsze zmiany odzwierciedlone w znaleziskach archeologicznych. Najważniejszą nowością było budowanie grodów otoczonych drewniano-ziemnymi wałami. Ich wznoszenie zmieniało topografię polityczną, gdyż ustanawiały one miejsca centralne, wokół których skupiały się relacje społeczne i gospodarcze. Nie wiemy, czy te pierwsze umocnione osady spełniały raczej funkcje obronne, czy też raczej symboliczne, jako materialna manifestacja istnienia lokalnych ośrodków władzy.

Wskazują one jednak, że nastąpiło dzielenie niezróżnicowanej dotąd sieci osad wiejskich na ześrodkowane wokół grodów „komórki”. Ich twórcy i zarządcy stanowili elity społeczno-polityczne, które wykazywały naturalną skłonność do wzajemnego konkurowania o status, wpływy, wielkość kontrolowanego terytorium i zyski z zajmowania centralnej pozycji w strukturze organizacyjnej. Chęć wzmacniania i powiększania zakresu swojej władzy mogła prowadzić do bezpośredniej konfrontacji, czego skutkiem był upadek jednych centrów i wzrost znaczenia innych.

reklama

O ile z VII–VIII w. znamy tylko izolowane przykłady z Podlasia (Haćki) i Mazowsza (Szeligi), gdzie Słowianie zbudowali wyniesione osady otoczone wałami, a z VIII w. nieliczne umocnione osady z Małopolski, to później grody pojawiły się we wszystkich regionach. Uznaje się to za wskaźnik przyspieszenia rozwarstwiania społeczeństw, wśród których wyłaniały się elity manifestujące swoją obecność wstawianiem w krajobraz kulturowy obiektów uderzających swoją wielkością.

Pułapka u Geografa Bawarskiego. Zbiegiem okoliczności zachował się krótki dokument z tego czasu. Jest to tekst spisany po 844 r. w którymś ze wschodniofrankijskich klasztorów, np. w Fuldzie. Autor go nie podpisał, więc w XIX w. nazwano go Geografem Bawarskim. Jest to jedyne źródło pisane (tzw. „Zapiska karolińska”), które umożliwia jakiś wgląd w okres dynamicznych zmian uchwyconych przez archeologów. Zawiera ono swego rodzaju briefing – poręczny skrót wiedzy na temat ziem położonych na wschód od granic państwa wschodnio-frankijskiego, ustalonych wówczas na Łabie i Dunaju. Tę notatkę sporządzono dla króla Ludwika Niemieckiego, który zapewne zażądał informacji o ludach zamieszkujących na wschód od jego państwa. Zlecenie wykonano, próbując zebrać dostępną wówczas wiedzę. Najwyraźniej była ona daleka od dokładności, co skutkuje dziś kłopotami interpretacyjnymi.

Władca dostał nieuporządkowany geograficznie spis nazw jakichś ludów, którym przypisano konkretne liczby jakichś civitates. Unikatowość tego tekstu sprawiła, że pochylały się nad nim pokolenia polskich mediewistów wiedzionych nadzieją znalezienia wskazówek oświetlających sytuację, która poprzedziła wyłonienie się państwa piastowskiego. Badacze uznali, że jest to lista zorganizowanych terytorialnie plemion, zaś civitates skwapliwie utożsamili z ich grodami. Nazwy „etniczne” – zniekształcone przez piszącego po łacinie autora – spolszczono z pomocą prostych skojarzeń: Prissani to Pyrzyczanie, Milzane to Milczanie, Verizane to Wierzyczanie, Opolini to Opolanie itd.

reklama

Tekst jest fragmentem Pomocnika Historycznego POLITYKI „Narodziny Polski”:

cena:
24,99 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Polityka
Rok wydania:
2015
Okładka:
klejona
Liczba stron:
156
Format:
A4

Taki zabieg pozwolił wyrysować mapy, na których owe plemiona umieszczono w miejscach, gdzie znajdują się utożsamione z nimi nazwy geograficzne: Pyrzyce, Milsko, Wierzyca, Opole itd. Względną siłę tych organizacji ustalono, kierując się liczbą civitates przypisaną im przez Geografa Bawarskiego. Puste miejscach na takich mapach stopniowo zapełniano plemionami wymyślanymi przez historyków i archeologów (np. Staropodlasianie, Płocczanie lub Sandomierzanie), co pozwoliło pokryć cały obszar dzisiejszej Polski organizacjami terytorialnymi.

Projekcja plemion. Przy tym w dyskusjach nad okresem przedpaństwowym starannie unikano precyzyjnego zdefiniowania wczesnośredniowiecznego plemienia słowiańskiego. Pozwalało to intuicyjnie przypisywać takiemu tworowi cechy rozbudowanej organizacji identyfikowanej nazwą i trwale zajmującej konkretne terytorium. Mogło się ono rozrastać w miarę, jak małe plemiona przekształcały się w wielkie plemiona, a te tworzyły jeszcze większe związki zarządzane przez plemiennych książąt. W połowie X w. ten układ miał zostać zdominowany przez centralnie położone plemię Polan, którego władcy dali nowemu państwu dynastię piastowską.

Zaprowadzenie chrześcijaństwa , obraz Jana Matejki (domena publiczna)

Niestety, nikt nie potrafił opisać mechanizmu tej ewolucji, w wyniku której terytoria pokrewnych sobie plemion zostały stopniowo połączone w scentralizowaną organizację państwa wczesnośredniowiecznego. Największą słabością tej atrakcyjnej przez swoją prostotę wizji jest brak jakichkolwiek wiarygodnych informacji o istnieniu kluczowych dla tego rozumowania Polan, od których wywodzono wszak nazwę państwa i jego mieszkańców. Niepewność dotyczy również wielu innych polskich plemion (np. słynnych Wiślan i Wolinian), których długotrwałe istnienie wydaje się coraz bardziej wątpliwe.

reklama

Te wątpliwości wynikają z postępu badań antropologicznych nad społeczeństwami tradycyjnymi, wśród których nie stwierdzono funkcjonowania trwale rozpoznawalnych dużych organizacji terytorialnych. Tak chętnie opisywane w XIX w. plemiona afrykańskie, amerykańskie czy australijskie okazały się konstrukcjami samych badaczy, którzy starali się podzielić opisywane populacje na jakieś wyraźnie wydzielone ugrupowania charakteryzujące się odmienną kulturą.

Organizacje wodzowskie. Dzisiejsza antropologia zrezygnowała już z wydzielania i opisywania istniejących obiektywnie plemion, wprowadzając znacznie mniej precyzyjne pojęcie etniczności jako subiektywnego postrzegania świata. Pozwala ona poszczególnym ludziom rozpoznawać swoich i obcych, jest jednak zmienna, nietrwała i zależna od aktualnej sytuacji. Nigdzie, poza obszarami względnie izolowanymi, nie stwierdzono społeczności o trwałej jednorodności kulturowej. Wręcz przeciwnie, podkreśla się dynamikę i przenikanie się różnych sfer – np. języka, religii czy kultury materialnej, których zasięgi nie pokrywają się ze sobą.

Społeczności przedpaństwowe opisuje się dzisiaj raczej, odwołując do koncepcji tzw. organizacji wodzowskich, w których nie obiektywnie istniejące podobieństwa kulturowe, lecz wola konkretnych ludzi decyduje o powstaniu i trwaniu większych organizacji. To wódz, który dzięki swoim umiejętnościom (np. militarnym), charyzmie i zwykłemu szczęściu zdobył dominującą pozycję społeczną, poddaje swojej kontroli różne sfery życia społecznego. Jego władza jest jednak uwarunkowana zgodą zwolenników, którym musi zapewniać zewnętrzne bezpieczeństwo i wewnętrzny dobrobyt, co przekłada się na ich poparcie polityczne. W przeciwnym razie mogą go obalić i przejść pod skrzydła lepiej rokującego ich oczekiwaniom sąsiada albo wybrać nowego kandydata do przywództwa spośród obecnych w każdym społeczeństwie konkurentów do władzy.

reklama

Taki system jest obarczony ciągłą niepewnością, gdyż nieustanne konkurowanie o przywództwo nadawało sytuacji politycznej ogromną zmienność – jedne ośrodki władzy trwały i rosły w siłę, a inne upadały. Tę dynamikę zdaje się odzwierciedlać mnożenie się grodów, których żywot mógł być równie krótkotrwały jak kariera ludzi, którzy zainicjowali ich budowę. To bowiem konkretni ludzie, a nie podobieństwa kulturowe, jednorodność językowa czy wspólna nazwa etniczna decydowali o spójności organizacyjnej ponadlokalnych populacji.

Drużyna Mieszka. Taki system wielu konkurujących ze sobą ośrodków władzy mógł trwać długo, nie wyłaniając wyraźnego lidera. Działo się tak, dopóki wspólne zagrożenie nie zmusiło pomniejszych wodzów do połączenia sił albo gdy jeden z nich wprowadził do swojej organizacji nowatorskie rozwiązania militarne, polityczne lub gospodarcze, które pozwoliły mu podporządkować sobie słabszych sąsiadów. Mógł to być proces przypominający efekt kuli snieżnej, która w miarę wzrostu nabiera szybkości i niszczycielskiej siły.

Tak zrobił Mieszko I, który wedle relacji Ibrahima ibn Jakuba z 965 r. otoczył się przyboczną drużyną, utrzymywaną dzięki zyskom z odnoszonych z jej pomocą sukcesów wojennych. Zastąpienie doraźnej mobilizacji, jako reakcji na konkretną sytuację (obrona lub atak), stale gotową do działania siłą militarną uzależnioną od decyzji jednego człowieka dało też skuteczne narzędzie szybkiego rozstrzygania sporów.

Ta innowacja pozwoliła Mieszkowi I wyrwać się spod kontroli „demokracji wiecowej” i narzucić swoje niekwestionowane jedynowładztwo. Zostało ono wkrótce wzmocnione przez – potwierdzone chrztem władcy – wypromowanie nowej religii, która miała ideologicznie zunifikować rosnące państwo. Najwyższa władza polityczna została wtedy ostatecznie zmonopolizowana przez ród Mieszka, z którego, jak napisał Gall Anonim, wywodzili się przyrodzeni panowie królestwa, nazwani później Piastami.

Tekst jest fragmentem Pomocnika Historycznego POLITYKI „Narodziny Polski”:

cena:
24,99 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Polityka
Rok wydania:
2015
Okładka:
klejona
Liczba stron:
156
Format:
A4
reklama
Komentarze
2022-05-23 13:20
Mariusz
"Dotyczy to głównie jej plemiennego początku, który jest utkany z domysłów o tak niskim poziomie wiarygodności, że co najwyżej możemy go nazwać wizją Na usprawiedliwienie jej zwolenników można powiedzieć, że źródła historyczne dotyczące tego okresu są bardzo nieliczne i niejasne. Tym bardziej jednak trzeba unikać nadinterpretacji przedstawianych jako prawdziwa historia". Pański artykuł też nosi takie znamiona . To jakby innym mówić och prawicie legendy bo mało wiemy o tym czasie a samemu pisać co w tedy na pewno było. Bez sensu . Często znajdowane są na terenie Polski np. groby całopalne gdzie pochowani są wojownicy z elementami uzbrojenia. Wandalowie , kultura Przeworska , Celtowie , Wikingowie a pan pisze o osiadłym nie wyspecjalizowanym trybie życia . Bardzo słaby artykuł i to w dodatku archeologa?. Rozumiem że może jakaś specjalizacja określonym okresem czasu. Nie wiem jak to zinterpretować. Ogólnie artykuł na 1 w 6 stopniowej skali .
Odpowiedz
2021-05-19 15:02
Słowianin
Brak obwarowań grodów przed IX w nie jest mocnym argumentem w XI w kijów stolica Rusi był nieobwarowany, co może oznaczać że, nie mieli przed kim budować wałów obronnych. Natomiast w VIII i IX w na naszych ziemiach toczyły się walki pomiędzy plemionami o prymat w państwie który ostatecznie wygrali tak zwani Piastowie. Myślę iż, istniało jakieś państwo wcześniej o charakterze przypominającym raczej państwo Perskie nie zaś Rzymskie Cesarstwo które było pierwszym nowożytnym Państwem na świecie i późniejsze twory państwowe były tworzone na wzór rzymski zwłaszcza że, wiązało się to ściśle z przyjęciem Chrześcijaństwa. Wystarczy popatrzeć na Niemcy które powstały dopiero w XIX w, co nie oznacza iż, państw niemieckich nie było wcześniej biorąc pod uwagę taki twór jak Święte Cesarstwo Rzymskie których cesarzami bywali Niemcy chociaż państwa niemieckiego nie było (Pisanie o Cesarstwie Rzymskim narodu niemieckiego uważam za przesadę i nadużycie ).
Odpowiedz
2016-03-21 18:14
Poszukiwacz
Cieszy mnie fakt, że coraz więcej osób szuka odpowiedzi na wyżej postawione pytanie, za co także dziękuję autorowi, natomiast zawiodłem się, co do niezbyt dużej ilości treści. Wprawdzie jest kilka wartościowych informacji, ale zdecydowanie proponuję porównać z tym obszernym i zaskakującym tekstem: https://myslenienieboliblog.wordpress.com/2016/02/24/obledna-historia-polski/
Odpowiedz
2016-01-16 19:34
Sclavania igitur...
Każdego, kto chce poznać co merytorycznego do powiedzenia nt. pochodzenia Słowian mają panowie xyz, inni czytelnicy oraz ja (Sclavania igitur), zapraszam na forum pod artykułem "Potomkowie Wandalów, pogromcy Cezara... Legendarne dzieje Polaków". Nie ma sensu, aby dyskusję na ten sam temat prowadzić pod dwoma artykułami i aby reagować na agresję, pomówienia oraz kompleksy pana xyz'a.
Odpowiedz
2016-01-03 15:22
xyz
... Chciałbym tylko dodać, że zwyczajnie ubolewam nad tym, co tu się dzieje. To samo było na tarace, historykach.org, archeowieściach, teraz autochtoniczne burdy na histmagu. Niedługo nie da się w ogóle czytać portali historycznych, żeby nie zobaczyć we wpisach pod artykułami obraźliwych postów Adriana Leszczyńskiego pod coraz to nowszymi nickami, wyzywającego polską naukę od najgorszych i głoszącego objawioną prawdę, że Polacy... byli w raju przed Adamem i Ewą, a już na pewno siedzieli w Gorzowie Wielkopolskim zanim na ziemi pierwsza małpa pomyślała, żeby może wyprostować się trochę i poskakać na dwóch łapach ;)
Odpowiedz
2016-01-03 15:18
xyz
Po raz kolejny pytam: skąd ten chorobliwy nacjonalizm u wnuka Bojków, mniejszości etnicznej na pograniczu Polski i Ukrainy, ani Polaków, ani Ukraińcow i te paranoiczne bronienie odwiecznej bytności Słowian między WIsłą a Odrą? To jakieś pseudopatriotyczne zakręcenie na punkcie dowodzenia wszystkiego wbrew wyśnionej złej nauce niemieckiej? Tak trudno przyjąć, że na przełomie er żyli tu głównie Celtowie i Germanie, a Słowianie weszli w lasy Małopolski dopiero po nich, by potem się przez kilkaset lat rozejść dalej na zachód i południe? To jakiś dyshonor, że Słowian nie było w Gorzowie Wielkopolskim kiedy po Palestynie chodził Jezus Chrystus? Dyskusja nad meritum nie ma sensu, kiedy ktoś kompensuje sobie jakieś braki / ubytki umysłowe, psychiczne (kulturowe?) i jest całkiem głuchy na argumenty, w dodatku nie chce nawet zrozumieć tłumaczeń, że pisze nieprawdę. Wyczuwam tu jakieś kompleksy i gorliwość neofity Polaka (w dodatku od razu szowinisty), co by sporo tłumaczyło.
Odpowiedz
2015-12-31 11:09
xyz
Widzę, że i tu dotarł pan Adrian Leszczyński, gorliwy popularyzator autochtonizmu Słowian na terenie Gorzowa Wielkopolskiego i okolic. Niezrozumiałe jest ta zapamiętanie w bronieniu urojonych siedliszcz Słowian w Polsce od tysięcy lat na podstawie jakiejś tam haplogrupy. Przyczepi sie nawet do tematu, który z etnogenezą nie ma prawie nic wspólnego. Ale najważniejsze jest czytanie ze zrozumieniem: Profesor Urbańczyk mówi, że jest generalnie za allochtonizmem, ale w szerzeniu się kultury i językach Słowian mogło trochę pomóc narzucanie innym swojej słowiańskości. Czyli że język szerzył się trochę szybciej niż geny. Nie ma to nic wspólnego z genami sprzed 2 tysięcy lat, bo kim by nie byli mieszkańcy Polski w latach przed 400-500 n.e., ich geny przejęli napływowi i już nie poznasz tubylca od napływowego... ignoranci i dyletanci mają swoją świętą wojenkę, cóż... taki widać musi być ten internetowy polski folklor. "nie gj"
Odpowiedz
2019-12-02 11:29
Marian wsr1 herbu Strzala
Do wszystkich: panowie, przestancie sie klocic. Wszyscy macie po czesci racje ze Slowianie a wiec i Polacy byli na poczatku naszej ery na ziemiach miedzy Wisla, Odra, Niemnem i Karpatami. Sa o tym wzmianki u Tacyta, Philemona, Pliny the Elder's, Claudiusa Ptolemy i Ibrahima kiedy pisza o bursztynie i drogach jego transportu zbad Baltyku i Morza Polnocnego do Rzymu, Grecji i blizszego czy dalszego Wschodu.
Macie tam wiadomosci o plemionach Galindians, Aesti, Sudovians, Venedi, Veltae, Ossoioi, Carboni.... Marcus Vipsanius Agrippa (64-12BC) wymienia Vistule (Wisla) jako rzeke graniczna pomiedzy plemionami germanskimi a tymi zwiazanymi z Sarmatia. Zas Ptolemy (c. 100 - 170 AD) mowi w drugim wieku naszej ery o " ...wielkich ludziach Venedi (Venethi) ktorzy zamieszkuja bardzo wazne miejsce na dolnej prawobrzeznej Wistuli". Przeciez tam miescily sie punkty przerzutowe bursztynu z Sambii i tam powstawaly pierwsze prymitywne warsztaty obrobki bursztynu. Bursztyn byl tylko towarem sprzedawanym na poludnie Europy w pierwszych wiekach. Dopiero w III w. miejscowe plemiona zaczely uzywac bursztynu do wlasnej dekoracji i uzytku religijnego a to znaczylo o podniesieniu zamoznosci tych plemion
( sprawdzcie w badaniach pochowkow z pierwszych wiekow na Suwalszczyznie i Litwie).
To Ptolemy wspomina o Calisii w basenie rzek Warty, Prosny i Noteci i innych miejsc rozlozonych w odleglosciach dystansu jednego dnia marszu (15-30 km) umozliwiajacych bezpieczna wymiane na ustabilizowanych traktach handlowych starozytnosci. Podkreslal on funkcjonalnosc i stabilnosc administracyjnych struktur plemiennych w pierwszych wiekach na tych barbarzynskich wedlug niego terenach.
2016-01-02 13:31
Ernest Owczar
@xyz Pańska wiedza kończy się na publikacjach z lat 60-tych.
2016-01-02 10:13
Sclavania igitur...
@xyz: "...na podstawie jakiejś tam haplogrupy", "ich geny przejęli napływowi i już nie poznasz tubylca od napływowego..." Powyższe cytaty twojej "mądrości" pokazują, że nie masz pojęcia o czym piszesz. Ignorancja (żeby nie użyć mocniejszego sformułowania) jest jak widać twoją najmocniejszą stroną. Szkoda mi cię, bo swoimi wpisami raczysz się mocno ośmieszać. Pragnę wspomnieć, że to właśnie polski król allochtonistów - prof. Godłowski twierdził, że Słowian fizycznie nie było na ziemiach polskich przed V/VI w., więc tym samym nie mogło tu być ich genów. Nawet jeśli około VI w. byli tu jacyś "miejscowi Niemcy" (sic!), to musieli stanowić wyraźną mniejszość, aby ulec ekspresowej asymilacji ze strony licznych hord Słowian. Zresztą sam Grzesiu J. pisał, że pozostali w Polsce "Germanie" to głównie babcie i dziadki. Zatem ich geny musiały wyginąć po VI w., bo z kim dziadek lub babcia miał płodzić potomstwo? Zgodnie z tezami allochtonistów genów słowiańskich przed V/VI wiekiem nie powinno być wcale na ziemiach polskich i wschodnio-niemieckich. Tymczasem te geny są i stanowią wysoki odsetek wśród zbadanych szkieletów. I choćbyś zaklinał rzeczywistość nie zmienisz tego. Z utęsknieniem czekam na badania kopalnego DNA z terenu Polski, to może wówczas trochę zmądrzejesz i przestaniesz się ośmieszać pisaniem prypeckich bzdur. Nie omieszkam ci tego wszystkiego wypomnieć i zażądam przeprosin.
2015-12-30 09:46
Sclavania igitur...
Cieszy mnie, że w niniejszym artykule dostrzegalna jest stopniowa zmiana narracji ws. pochodzenia Słowian. Nie ma tu już definitywnego stwierdzenia, że w V/VI w. Słowianie na bank przyszli "skądś" na ziemie polskie. (W "Pomocniku Historycznym Polityki" w dwóch artykułach pani Agnieszka Krzemińska sama sobie zaprzecza - raz pisze definitywnie, że jest pewne, iż przyszli, później pisze o genetyce i nie wyklucza ich miejscowego pochodzenia). Znaczy to, że wśród archeologów dostrzegalna staje się wartość badań genetycznych, zwłaszcza archeogenetycznych. Cieszy mnie to. Badania archeogenetyczne dawnych szczątków ludzkich są na terenie Polski na etapie początkowym. Przeprowadzono badania kopalnych szczątków mtDNA, ale akurat geny żeńskie są mniej obrazowe od męskich, których badania są na etapie wręcz zerowym. W tej chwili wiem tylko o jednym męskim szkielecie zbadanym przez genetyków - to "wojownik z Rogalina koło Hrubieszowa", opisywany m.in. tu na histmagu. Szkielet ten nosił hg R1a - najpopularniejszą wśród Słowian. Niestety nie znam subkladów tego "genu". I to wszystko na temat badań archeogenetycznych męskich genów z Polski. Pocieszający jest fakt, iż powstał zespół do zbadania genów YDNA dawnych mieszkańców Polski pod kierunkiem prof. Figlerowicza, Piontka i Koćki-Krenz. Nieco więcej pracy zrobiono na terenie Niemiec, gdzie najpierw wykryto R1a w Eulau an der Saale (Saksonie-Anhalt), potem z jaskini Liechtensteinhöhle (Dolna Saksonia), a całkiem niedawno Mathieson wykrył kolejne liczne klady R1a w Halberstadt-Sonntagsfeld, Esperstedt oraz w Bergrheinfeld koło Schweinfurtu. Wszystkie odkrycia miały miejsce na terenach, o których wiadomo, że były zamieszkiwane przez Słowian kojarzonych (słusznie!) z haplogrupą R1a. Szkielety, z których pobrano próbki datuje się na drugie i trzecie tysiąclecie p.n.e. i wiąże się głównie z kulturą ceramiki sznurowej. Już te odkrycia dość mocno podważają wymysły niejakiego politykiera G. Kossiny i jego zwolenników. Zresztą nie tylko badania kopalnego YDNA świadczyć mogą o słowiańskości ziem polskich i wschodnioniemieckich, ale także różnorodność markerów DNA na tych terenach. Ponadto ważny jest podział R1a na subklady. Ich geograficzne uporządkowanie świadczy o długotrwałości zamieszkania danej populacji genetycznej na danym terenie. Stoi to w sprzeczności z tym, co głosił prof. Godłowski, iż do V/VI w. Słowian w Polsce fizycznie nie było. Osoby, które wtórują tym głosom zwyczajnie się dziś ośmieszają. Więcej na temat genetyki (choć to zaledwie mały promil tego, co można by było napisać), a zwłaszcza nt. geografii genetycznej i wniosków z niej płynących, napisałem w komentarzu pod artykułem "Potomkowie Wandalów, pogromcy Cezara... Legendarne dzieje Polaków". Autochtonizm Polaków (Słowian) w Środkowej Europie wspierają ponadto badania antropologiczne. Znamienny jest tu przykład dra Roberta Dąbrowskiego, który przekonany do allochtonizmu Słowian chciał to udowodnić za pomocą badań. Niestety z badań wyszło mu coś zupełnie odwrotnego, o czym dziś głosi. Również i moja skromna osoba, póki nie zgłębiła mocno tematu, wierzyła w encyklopedyczne mity o tym, że Słowianie cudownie się wykluli na bagnach Prypeci i rozmnożyli niczym komary, zalewając w oka mgnieniu pół Europy. Ale cieszę się, że nawet prof. Urbańczyk opisuje problem pochodzenia Słowian już w wyraźnie innej tonacji, nie upierając się zawzięcie przy teorii allo. Co do opisów dawnych kronik, bo i o nich wspomina Autor, to w zdecydowanej większości mówią one jasno, że Polacy (Słowianie) pochodzą od Wandalów / Wenedów. Absolutnie żadna z kronik nic nie wspomina o przyjściu Słowian do Polski ze wschodu. Jedna wspomina o tym, że Polacy przyszli z Bałkanów (Nestor), co nie ma żadnego potwierdzenia, bo jak wiadomo migracja Słowian miała kierunek dokładnie odwrotny.
Odpowiedz
o autorze
Przemysław Urbańczyk
Mediewista archeolog, profesor zwyczajny Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Członek Komitetu Narodowego do Spraw Współpracy z Europejską Fundacją Nauki (ESF) PAN oraz członek Komitetu Nauk Pra- i Protohistorycznych PAN. Opublikował ponad 240 tekstów z zakresu historii i archeologii wczesnego średniowiecza Polski, Europy Środkowo-Wschodniej, Skandynawii i wysp północnego Atlantyku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone