Pułapki historii. Historiografia chrztu Polski od średniowiecza do współczesności
Zobacz też: Chrzest Polski i początki państwa polskiego
Tak samo, jak każde wypowiedziane zdanie zawiera jakieś „ja” – perspektywę osoby wypowiadającej je, dzieło historyczne zawsze oddaje sposób myślenia epoki, w której powstało. Historia nie jest ciągiem suchych faktów, ale raczej narracją, opowiadaną i interpretowana na różny sposób przez kolejne pokolenia badaczy. Każde z nich inaczej spoglądało na dorobek swoich poprzedników oraz wydarzenia przez nich opisywane. Każde było osadzone w specyficznym kontekście kulturowym i posiadało inne doświadczenia. Spojrzenie na historiografię pozwala nam często zdobyć zupełnie inną perspektywę historii, ale także nieustannie przypomina nam o tym, że sami nie jesteśmy obiektywni.
Chrzest Mieszka I w 966 r. był wydarzeniem, które szczególnie często reinterpretowano. Nic dziwnego, w końcu akt ten wprowadził nas w obręb cywilizacji zachodniej, a więc także w pewien sposób stał się początkiem naszej historii. Z powodu niewielkiej ilości informacji jakie zachowały się na temat tego wydarzenia oraz jego wagi, dziejopisarzom trudno było trzymać się czystych faktów. Często puszczali wodze wyobraźni, wykorzystywali swoją erudycję by zapełnić luki w przekazach, polegali na pragmatyce, moralistyce, aluzjach oraz symbolach. W artykule tym chciałbym przybliżyć dzieje tego wydarzenia od najstarszych przekazów o nim, aż po historiografię marksistowską lat 50. Późniejsze prace uznaje za element trwającej dyskusji i pozostawiam ich omówienie innym.
Jak pisano historię w średniowieczu
Historiografia średniowieczna rozwijała się w środowiskach kościelnych, bądź dworskich. W obu przypadkach wielką rolę odgrywał element dialektyki. Chrześcijańska teologia dziejów zakładała linearne spojrzenie na historię, której początkiem jest Stworzenie świata, po nim następuje Odkupienie go przez Jezusa Chrystusa, a kresem jest Sąd Ostateczny. Historiografia święta opisywała historię Kościoła, a świecka dzieje władców i dynastii. Niezależnie od spojrzenia, władcy oraz Kościół musieli do czasu Sądu umożliwić zbawienie jak największej rzeszy ludzi. Akcent kładziono na chronologię bądź na opowiadanie. Roczniki oraz kroniki kładły nacisk na odpowiednie uporządkowanie wydarzeń, dokonywano przy tym daleko idącej selekcji. Bardzo często rok, w którym nie toczyła się wojna, nie zmarł książę, bądź nie narodził się jego potomek, był pomijany w roczniku, bądź zapisywano lakonicznie: „było spokojnie”. Z kolei gesta – dzieje/czyny, bądź gatunek nazwany historią, skupiały się na przedstawieniu całościowej narracji, często głęboko zinterpretowanej. Same fakty były traktowane dużo luźniej, często gubiono chronologię, bądź dopisywano lub pomijano całe fragmenty opowieści.
Jak pisała Brygida Kurbis: Kto ambitniejszy, ten próbował swoich sił w narracji wieloznaczeniowej, zapominając często o konkretach, ten zaś, kto poszukiwał rzeczowej precyzji, ten wprowadzał do przekazu i rok i miejsce, jeżeli ich tam nie znajdował. Rok mógł wynikać z innego tekstu źródłowego o tym samym fakcie, albo z synchronizacji z innym wątkiem dziejowym, miejsce stawało się owym chcianym miejscem wydarzenia.
Chrzest Polski według kronikarzy i annalistów
Pierwsza wzmianka o chrzcie polski pochodzi z Rocznika Jordana. Pochodzi on z około 970 r. i jest kontynuacją Rocznika fuldajskiego, mimo że nie zachował się do naszych czasów znamy jego treść dzięki oparciu na nim dalszej tradycji rocznikarskiej w Polsce. Jego zapiski zostały przekazane przez Rocznik Rychezy z początku XI wieku do Rocznika dawnego kapituły krakowskiej, a później jego odpisy znajdujemy w wielu innych księgach. Przekazywał on trzy następujące po sobie zapiski:
965 - Dobrouka venit ad Miskonem (Dobrawa przybywa do Mieszka);
966 – Mysko dux baptizatur (Książę Mieszko zostaje ochrzczony);
967 – Boleslaus Magnus natus est (Narodził się Bolesław Wielki).
Później te roczne odstępy w kolejnych wydarzeniach były inspiracją dla kronikarzy do stworzenia historii o Dobrawie żądającej, by Mieszko się ochrzcił.
Pierwszym przykładem interpretacji dziejów chrztu księcia była opowieść Galla Anonima. By zrozumieć jego podejście do historii trzeba spojrzeć na nadany jej tytuł. Cronica et gesta ducum sive principum Polonorum, czyli Kronika i czyny książąt czyli władców polskich, przedstawia dzieje Polski właśnie przez pryzmat dokonań ich władców. Dzieło sławiło zleceniodawcę Galla – Bolesława Krzywoustego, ale z trzech ksiąg pierwsza opowiada również o jego przodkach. Kronikarz buduje alegoryczną wizję historii, w której Bóg wybrał ród Piastów do rządzenia długo przed chrztem Mieszka. Książęta rodu piastowskiego mieli przygotowywać kraj do nawrócenia na chrześcijaństwo już od wybrania Siemowita na władcę. Państewko Piastów mogło rosnąć dzięki temu, że jego władcy byli pracowici i waleczni. Odzyskanie wzroku przez Mieszka w wieku 7 lat miało być zapowiedzią chrztu, która nie mogła być jednak prawidłowo odczytana przez jego otoczenie. Gall krytycznie podchodził do religijności Piastów. Zaraz przed przytoczeniem wzmianki o nawróceniu księcia widnieje informacja, że miał on tkwić w błędach pogaństwa i posiadać siedem żon.
Polecamy e-book Marcina Sałańskiego „Wyprawy krzyżowe. Zderzenie dwóch światów”:
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Nie wytłumaczone jest dlaczego je porzucił dla Dobrawy, ale powodem chrztu miała być właśnie ona. Czeszka odmówiła poślubienia go, dopóki nie porzuci religii słowiańskiej, później czekała z dzieleniem z nim łoża małżeńskiego, aż Mieszko przyswoi obyczaj chrześcijański i prawa kościelne. Opowieść ta miała przejść do historiografii polskiej na całe wieki. Zarówno ogromna rola Dobrawy, jak również siedem żon i ślepota Mieszka zostały włączone do tekstu wielu późniejszych dzieł.
Wincenty Kadłubek rozwinął niektóre wątki opowieści Galla. Według niego Dobrawka nie chciała przyjąć Mieszka za męża nim […]całe królestwo polskie wraz z samym królem nie otrzymało znamienia wiary chrześcijańskiej. To przejście od chrztu księcia, do automatycznego założenia chrztu całego organizmu politycznego jest znamienne dla historiografii średniowiecznej. Poza tym w kronice Mieszko ma tytuł króla, Kadłubek daleki jest od zakładania koronacji królewskiej pierwszego władcy Polski. Nie ma na myśli króla w sensie koronowanego władcy chrześcijańskiego, ale nazwawszy poprzedników Mieszka królami, nie mógł postąpić inaczej z kolejnym Piastem. Kronikarz rozwija symbolikę liczby siedem występującej w podaniu. Siedem lat ślepoty oznacza dla tych, którzy żyją w schrystianizowanej Polsce siedem łask, a porzucone siedem nałożnic oznacza odrzucenie siedmiu grzechów głównych. Tłumaczeniom tym towarzyszą liczne cytaty z Pisma Świętego. Wiemy, że Wincenty Kadłubek dorównywał najwybitniejszym umysłom Europy Zachodniej, a jego kronika była dziełem, które odpowiadało ówczesnym modom w pisarstwie historycznym. Średniowiecze upodobało sobie tego typu powiązania między zdarzeniami, a wyższym porządkiem. Praktycznie wszystko można było odnieść do Biblii, by przedstawić, że ten świat odpowiada wyższemu porządkowi.
W klasycznym opracowaniu Johana Huizingi, Jesień średniowiecza, czytamy: Nie ma drugiej wielkiej prawdy, której umysł średniowieczny byłby równie pewny, jak prawdy słów Listu św. Pawła do Koryntian: Videmus Nun per speculum in aenigmate, tunc autem facie ad faciem. (teraz widzimy niejasno, jak w zwierciadle, lecz później twarzą w twarz.)
Kadłubek nie umiał inaczej tłumaczyć wydarzeń, które miały miejsce bez mała 200 lat przed jego narodzinami. Czytając Galla i zapiski rocznikarskie znajdował odniesienia do symboliki biblijnej.
Ale średniowieczne pisarstwo popełniało innego rodzaju błędy. Kolejne roczniki zmieniały przedmiot chrystianizacji. Najstarsze roczniki przekazują, że to Mieszko został ochrzczony. W kolejnych sprawa się komplikuje. Rocznik świętokrzyski zaświadcza, że Mieszko ochrzcił się cum suis milibus – ze swoimi wojownikami, a późniejszy Rocznik małopolski twierdzi już, że książę ochrzcił się cum Polonis. Z kolei Kronika wielkopolska przekazuje całkowicie błędne daty najważniejszych wydarzeń. Chrzest miał mieć miejsce w roku 931 a Bolesław urodził się w 938 roku. Ciekawą wersję opowieści o chrzcie przekazuje rocznik Sędziwoja z Czechla. Mieszko miał odzyskać wzrok przy chrzcie, który w dodatku odbył się w Pradze.
Między średniowieczem a renesansem
W powyższych interpretacjach chrztu brakuje jednak wyraźnego powodu, dla którego Mieszko zdecydował się na ten krok. Sam fakt jest tłumaczony albo jako element boskiego planu, albo wymóg Dobrawy, która pojawia się u boku księcia również bez wyraźnego powodu. Zmienia się to u Jana Długosza, autora dzieła Roczniki, czyli kroniki słynnego Królestwa Polskiego. Według przepowiedni wieszczków pod rządami Mieszka kraj miał zakwitnąć, jednak mimo że książę prowadził zwycięskie wojny, pomyślność kraju przekreślał brak potomka. Chociaż władca miał siedem nałożnic, żadna z nich nie dała mu dziecka. Rozwiązanie podpowiedzieli mu dopiero chrześcijanie przybywający na jego dwór z sąsiednich krajów. W końcu historia układa się w jasny ciąg przyczynowo-skutkowy. Przed podjęciem decyzji Mieszko musiał naradzić się ze starszyzną, część panów oraz możnych opierała się jego pomysłowi. Taki tok rozumowania podpowiadał Długoszowi otaczający go świat. Król w XV wieku był otoczony przez swoją radę, a decyzje często napotykały na opór możnych, bądź stanów. Dlaczego inaczej miało być w przypadku tak ważnego aktu jak chrzest? Decyzja została w końcu podjęta dzięki interwencji sił wyższych, Bóg natchnął księcia oraz część jego radców we śnie. Czy Długosz mógł uważać, że gdyby nie ta interwencja ostateczna decyzja mogła rozbić się o opór możnych? Dalej kronikarz uwspółcześnia historię jeszcze bardziej. Przybywającą do Polski Dąbrówkę witają wszystkie stany, których ówczesne państwo Polan mieć nie mogło. Nie wyobrażał sobie on również Kościoła w państwie bez istnienia ściśle wyznaczonej sieci diecezjalnej, dlatego przypisuje Mieszkowi utworzenie arcybiskupstw w Gnieźnie i Krakowie oraz siedmiu podległych im biskupstw.
Nie należy oceniać tych interpretacji zbyt krytycznie. Dzieło Długosza nie ma sobie równego w ówczesnej historiografii europejskiej, jest zwieńczeniem pisarstwa średniowiecznego i zapowiedzią nowej epoki. Autor pracował nad nim przez 25 lat od 1455 r. do śmierci w roku 1480, przeprowadził gruntowne badania źródłowe, uczył się nawet języków obcych, by niektóre epizody opisać przy pomocy obcych dokumentów. Opis chrztu jest próbą racjonalizacji oraz przełożeniem wydarzenia na współczesną sobie rzeczywistości.
Polecamy e-book Michała Beczka – „Wikingowie na Rusi”
Książka dostępna również jako audiobook!
Elementy dialektyki dziejów kościelnych oraz nową – renesansową, formę połączył Marcin Kromer w swoim dziele Kronika Polska. Naród Polski istniał już w czasach biblijnych, ale po Potopie Polacy mieli zatracić wiarę w Boga i ulec pogaństwu. Zaczęli wyznawać tych samych bogów co Rzymianie oraz Grecy, lecz pod innymi nazwami. Kromer przytacza pierwotne wierzenia Słowian na modłę popularnych w jego czasach teksów antycznych. Religia Słowian odmalowana jest na tle świętych gajów, ołtarzy i kapłanów składających rytualne ofiary z bydła (znamienne dla obrazu religii greckiej oraz rzymskiej), wszystkie święta były hucznie obchodzone wśród tańców, uczt i śpiewów. Informacja o samym chrzcie jest podobna do przekazywanej przez Długosza. Obu historyków dzieli mniej niż sto lat, spojrzenie na fakty polskiej historii nie zmieniło się, ale ich oprawa uległa diametralnemu przeobrażeniu. Pod wieloma względami to samo można powiedzieć o kulturze średniowiecza i odrodzenia, z pozoru przeczyły sobie, jednak przy bliższym spojrzeniu widać między nimi ciągłość.
Nowe podejście do źródeł
Tutaj chciałbym zrobić przeskok aż do schyłku Rzeczypospolitej i wielkiego dzieła Adama Naruszewicza – Historia narodu polskiego. Z pomysłu i pod patronatem Stanisława Augusta Poniatowskiego powstała nowa wersja historii polski oparta na ogromnym materiale źródłowym. Naruszewicz, dzięki wsparciu króla, mógł zaangażować cały zespół sekretarzy do tworzenia odpisów niezliczonych źródeł, powstały w ten sposób tak zwane Teki Naruszewicza – zbiór dokumentów źródłowych, z którego korzystały później kolejne pokolenia historyków. Novum było także opisywanie historii kultury, ustroju, społeczeństwa i gospodarki. Wcześniej zainteresowaniem historyków była zazwyczaj wyłącznie historia polityczna. W związku z patronatem władcy, pojawił się w dziele konkretny zamysł historiozoficzny – podkreślenie budującej roli silnej władzy królewskiej w dziejach Rzeczypospolitej i potępienie samowoli szlacheckiej.
Naruszewicz nie stara się opisywać początków panowania Mieszka, brak źródeł oznacza dla niego brak możliwości opowiedzenia historii. Autor nie pozwala sobie na tak dalekie jak poprzednicy snucie dywagacji, jednak i on daje się czasem ponieść interpretacjom. Powodem przyjęcia chrztu przez księcia była kalkulacja polityczna. Według historyka Niemcy nienawidzili Słowian i pod pozorem gorliwości chrześcijańskiej starali się „wyplenić ich ród” - dopiero chrzest pozbawiał Teutonów najważniejszego argumentu do prowadzenia wojny. Mimo że opatrzność boża oraz chęć posiadania potomka są wzmiankowane w tekście (w końcu źródła o tym mówią), jednak schodzą zdecydowanie na plan dalszy. W Polsce miały przed chrztem księcia istnieć skupiska chrześcijan, które ostały się na obszarze państwa Wiślan po upadku państwa Wielkomorawskiego, do którego należały przez jakiś czas tereny południowej Polski. Kwestia ta nurtowała polskich uczonych jeszcze przez długi czas, a nawet współcześnie istnieją głosy przyjmujące możliwość przeniknięcia chrześcijaństwa na tereny polskie przed 966 r. Mało krytyczne podejście do źródeł objawia się w opisie szczegółów wydarzenia. Według źródeł czeskich chrzest Mieszka miał przeprowadzić kapłan Borowid, a ojcem chrzestnym księcia był Dobiesław Persztyn – marszałek dworu Dąbrówki. Nie ma podstaw by stwierdzać tak szczegółowe informacje o tym wydarzeniu. Naruszewicz przedstawia za poprzednikami obraz sieci diecezjalnej stworzonej przez Mieszka, dodając informacje o przydzieleniu im przywilejów i dziesięcin, powołuje się w tym na niezachowane dokumenty, które spłonęły, ponieważ wówczas nie było w Polsce wielu murowanych gmachów. Największą fantazję autor pokazał pod koniec zapiski o roku 966. Naruszewicz opisuje gorliwość Polaków w nowej wierze, przedstawiając obraz szlachty co niedziele dobywającej w kościele w czasie odśpiewywania Chwała Tobie Panie szabel na znak gotowości obrony wiary. Być może wtrącenie to związane jest z szukaniem odwiecznych cech narodowych Polaków. Tezy o istnieniu cech narodów były bardzo popularne w XVIII i XIX w.
Zobacz też: Chrzest Polski i początki państwa polskiego
Dla historiografii polskiej w drugiej połowie XIX wieku najważniejszy był spór pomiędzy szkołą krakowską oraz szkołą warszawską. W Krakowie propagowano konserwatywne i pesymistyczne podejście do dziejów Polski, uznawano, że winę za rozbiory ponoszą Polacy, którzy popełnili w swoich dziejach zbyt wiele błędów. Z kolei w Warszawie, pod wpływem pozytywizmu, skupiającego się na rozwoju społeczeństwa, lansowano wizję, w której pod koniec dziejów Rzeczypospolitej zaszły pozytywne zmiany, jednak to państwa ościenne przerwały pomyślną modernizację kraju. Uwidacznia się w ten sposób rozwój myślowy historiografii, która stała się przedmiotem zaciekłych sporów, a nie jedynie reinterpretacja poprzedników przez wprowadzenie nowej metody. Spór między szkołami historycznymi nie wpływał bezpośrednio na obraz chrztu, ale stymulował rozwój badań i popularyzował ich wyniki. Dodatkowo w tamtym czasie udało się przełamać zbieracko-antykwaryczny i bezkrytyczny stosunek do zabytków przeszłości. Jednym z założycieli szkoły krakowskiej był Józef Szujski, postanowiłem zajrzeć do jego popularnego czterotomowego podręcznika - Dzieje Polski.
Chyba najważniejszą informacją, jaką podaje autor jest fakt, że nawrócenie Mieszka nie było nawróceniem narodu. W przeciwieństwie do poprzednich opracowań, nie spotykamy się z automatycznym założeniem, że po chrzcie zniszczono posągi bóstw pogańskich, a ludność Polski stała się gorliwa w wyznawaniu chrześcijaństwa. Powodem przyjęcia chrztu miała być chęć uniknięcia walki z „Niemczyzną”. W tym miejscu zdaje się, że Szujski, poniesiony duchem panslawizmu, żałuje, że Mieszko odstąpił od sprzymierzenia się ze Słowianami połabskimi. Książę musiał w dodatku stanąć do walki przeciw swoim „słowiańskim braciom”, którzy heroicznie bronili swoich bogów i niepodległości przeciw „ogromnej moralnej i materialnej przewadze”. Informuje nas też, że Mieszko erygował w 968 roku biskupstwo w Poznaniu, jednak stwierdza, że było ono podległe metropolii w Magdeburgu, mimo że w rzeczywistości jako biskupstwo misyjne podlegało bezpośrednio stolicy apostolskiej.
Historiografia ideologizowana
Ostatnim przykładem, który przytoczę jest podrozdział dotyczący chrztu w podręczniku historii Polski pod redakcją Henryka Łowmiańskiego z 1958 roku. Reprezentuje on podejście marksistowskie do dziejów. Trzeba je tak nazwać z dwóch powodów: po pierwsze był to podręcznik, w którym przedstawiano materiał zgodnie z teorią materializmu historycznego – jest to teoria zakładająca, że stosunki społeczne, polityczne oraz ideologiczne są podporządkowane walce klas związanej ze stosunkami ludzi w procesie produkcji. Po drugie jest on związany z oficjalną doktryną pisarstwa historycznego we wcześniejszym okresie PRL-u. Doszukiwano się wtedy na siłę walki klas w wielu wydarzeniach i mocno akcentowano gospodarcze aspekty historii. Podręcznik jako powód przyjęcia chrztu przez Mieszka podaje potrzebę odnalezienia nowego systemu wierzeń i poglądów, by skonsolidować swój obóz. Możni chcieli podporządkować organizacji państwowej całe społeczeństwo. Przed chrztem w Polsce nie istniały rozbudowane formy hierarchii społecznej, a religia chrześcijańska miała umożliwić ich stworzenie. Było to wejście na kolejny stopień w marksistowskiej dialektyce dziejów – feudalizm, po którym następuje kapitalizm, a w końcu komunizm. Podejście to z czasem zostało odrzucone, ale szkoła marksistowska długo świeciła tryumfy również w nauce Zachodniej.
W tym miejscu warto zakończyć ten szkic, kolejne pojawiające się opracowania oraz monografie należą już bardziej do współczesnej historiografii i ciągle są dyskutowane. Po przejrzeniu dorobku kolejnych pokoleń dziejopisarzy nasuwa się pytanie w jaki sposób obecnych badaczy ocenią ich następcy. Dzieje historiografii są zarówno fascynującym studium mentalności człowieka oraz otaczającej go kultury, jak również przestrogą dla współczesnych historyków, by nie czuli się zbyt pewni w przeświadczeniu o swoim obiektywizmie.
Bibliografia:
- Andrzej Grabski, Dzieje historiografii, Poznań 2006.
- Andrzej Grabski, Zarys dziejów historiografii polskiej, Poznań 2000.
- Brygida Kürbis, Refleksje kronikarzy nad chrystianizacją Polski, [w:] Nasza Przeszłość, t. 69, 1988, s. 97-114.
- Jerzy Wyrozumski, Dzieje Polski piastowskiej (VIII w. – 1370), Kraków 2003.
Redakcja: Antoni Olbrychski