Czy kapitan Nemo był polskim arystokratą?

opublikowano: 2022-11-13 14:50
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Juliusz Verne upierał się, aby powieściowy kapitan Nemo był polskim arystokratą, który szuka zemsty na Rosji za śmierć najbliższych. Francuski wydawca „Dwudziestu tysięcy mil podmorskiej żeglugi” miał jednak inne zdanie...
REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki Adama Węgłowskiego „Labirynt Verne’a, czyli drugie życie kapitana Nemo”.

„Polski arystokrata, którego córki zostały zgwałcone, żona zabita uderzeniem siekiery, ojciec zmarł pod knutem, Polak, którego wszyscy przyjaciele zginęli na Syberii i którego narodowość znika z Europy pod rosyjską tyranią” — byłem zaszokowany, kiedy wiele lat temu przeczytałem tak brutalną charakterystykę kapitana Nemo, pochodzącą ponoć z listu Verne’a do jego wydawcy Pierre’a-Jules’a Hetzela. Cytat ten wypatrzyłem w posłowiu tłumacza Konrada Frejdlicha do książki Kiryłła Andriejewa Potrójne życie Juliusza Verne’a (raczej kiepskiej, za to radzieckiej, co gwarantowało wydanie w czasach PRL-u). Co więcej, ten wymowny ustęp miał jeszcze interesujący ciąg dalszy: „Jeśli ten człowiek nie ma prawa topić rosyjskich fregat wszędzie, gdzie je tylko napotka, to wówczas zemsta jest tylko pustosłowiem. Ja w tej sytuacji zatapiałbym je i nie miałbym wyrzutów: aby czuć w tej sprawie inaczej niż ja, trzeba by nigdy nie znać uczucia nienawiści”.

Kapitan Nemo grający na organach (rys. Alphonse-Marie-Adolphe de Neuville)

Czy ta korespondencja z czasów Dwudziestu tysięcy mil podmorskiej żeglugi (powieści publikowanej od 20 marca 1869 roku do 20 czerwca 1870 roku na łamach „Magasin d’education et de récréation”, a przygotowywanej zapewne już od roku 1866) — faktycznie istnieje? Verne rzeczywiście chciał zrobić swojego bohatera Polakiem walczącym przeciw Rosji, zapewne uczestnikiem powstania styczniowego z lat 1863–1864, czyli jednego z wielu zrywów niepodległościowych w zniewolonym przez cara kraju nad Wisłą? Czy to aby nie konfabulacja? Z takim pytaniem w głowie poszedłem do prawdziwego vernisty, dr. Krzysztofa Czubaszka, prezesa Polskiego Towarzystwa Juliusza Verne’a.

Szef PTJV rozwiał moje wątpliwości. Podkreślił, że w starych biografiach — typu Andriejewa — jest zawartych mnóstwo wydumanych informacji, które w ostatnich latach (w rzetelnych pracach biograficznych Williama Butchera czy Herberta R. Lottmana) są rewidowane. Lecz zaznaczył jednocześnie, że na podstawie listów Verne’a możemy ustalić, co w jakim momencie pisał i że faktycznie pojawia się w nich postać kapitana Nemo jako polskiego powstańca.

REKLAMA

Mało tego. Prezes Czubaszek stwierdził, że w tylu miejscach wymienia się wybiórczo fragmenty owej interesującej korespondencji z czasów powstawania Dwudziestu tysięcy mil podmorskiej żeglugi, że w 2013 roku postanowił listy te w całości przełożyć na język polski. „Może pan je wykorzystać, proszę bardzo” — zaproponował.

Dzięki temu już bez odwoływania się do verneologicznych prac w języku ojczystym Czarodzieja z Nantes możemy teraz dokładnie przeanalizować, co siedziało w jego głowie. Prześledźmy walkę Verne’a z wydawcą w obronie swojego pomysłu. Jak komentował Lottman, biograf Verne’a, pisarz podjął „spór — niemal wojnę — z wydawcą o charakter centralnej postaci, ekscentrycznego kapitana Nemo — i to w chwili, gdy rękopis spoczywał już na biurku Hetzela, niemal gotów do druku”89.

29 (?) kwietnia 1869

Załóżmy, że Nemo jest Polakiem, a zatopiony statek jest rosyjski. Czy będzie choć cień sprzeciwu wobec tego? Nie, po stokroć nie! […] Ale nie zapominaj, […] co było pierwszym zamysłem książki, prawdziwym, logicznym, pełnym. Polak — Rosja.

Ponieważ nie możemy tego powiedzieć wprost — to z pewnego punktu widzenia byłoby drażliwe — pozwólmy się domyślać, że tak właśnie mogło być. 8 maja 1869 Pamiętaj, co pisałem w moim ostatnim liście. Gdyby Nemo był Polakiem, którego żona padła martwa pod knutem, a dzieci pomarły na Syberii, to co ów Polak zrobiłby, gdyby nadarzyła się mu możliwość zemsty? Gdy[1]byś był tym Polakiem, zachowałbyś się tak samo, i ja tak jak ty. Musisz przyznać, że była to sytuacja oczywista i niepotrzebująca wyjaśnienia […]. Hetzel najwyraźniej nie zaakceptował pomysłu z polskim powstańcem, bo w odpowiedzi Verne zaczął swoje stanowisko moderować.

Pierre-Jules Hetzel

15 maja 1869

Najlepiej, gdyby Nemo walczył z całym społeczeństwem. Byłaby to idealna sytuacja, jednak trudna do przyjęcia, ponieważ brak motywów takiej walki.

REKLAMA

Gorszym rozwiązaniem jest walka banity z tymi, którzy skazali go na wygnanie, Polaka przeciwko Rosji. To byłoby akurat zrozumiałe. Odrzuciliśmy ten pomysł ze względów czysto komercyjnych.

Teraz, gdy została tylko walka Nemo przeciw urojonemu i równie jak on tajemniczemu przeciwnikowi, nie mamy do czynienia z niczym więcej jak tylko pojedynkiem między dwiema postaciami. To znacznie umniejsza wagę problemu.

Nie, jak sugerujesz, trzeba trzymać się niepewności, i tak zrobimy.

17 maja 1869

Trzeba zachować niepewność co do jego narodowości oraz osoby, a także przyczyn, jakie popchnęły go do tak dziwacznej egzystencji. […]

Teraz, mój drogi Hetzelu, zauważ to: […] w przypadku kapitana Nemo […] tłumacząc go w inny sposób, zmieniasz go do tego stopnia, że nie mogę go rozpoznać.

Musisz zrozumieć, że jeśli postać ta wymagała przeróbek — do czego jestem całkowicie niezdolny, bo przez dwa lata żyję z nią i nie potrafię widzieć jej inaczej — nie wystarczyłby na to jeden dzień, na który musiałem się zatrzymać w Paryżu, ale co najmniej miesiąc — co dla mnie było niemożliwe.

Nautilus w ataku (rys. Henri Théophile Hildibrand)

Jednym słowem: list twój bardzo mnie zmartwił. Myślę jednak, że dojdziemy do celu, postępując jak zwykle. Przeczytaj cały tekst od nowa, jeśli masz czas i siły. Przekaż mi swe spostrzeżenia, a ja wezmę pod uwagę wszystko to, co będzie możliwe. Postąpię tak jak zawsze i w końcu znajdziemy wspólne rozwiązanie. Wszystko, co tu powiedziałem, dotyczy kapitana Nemo.

Tu na moment przerwijmy, aby nie stracić orientacji. Verne pisze, że pierwotny pomysł z ukazaniem Nemo jako Polaka walczącego przeciw Rosjanom został odrzucony z przyczyn komercyjnych. „Verne chciał, żeby to był Polak, pokrzywdzony przez Rosjan. Zamiar był ewidentny. Hetzel mu to wyperswadował z powodów merkantylnych (bo książki źle by się sprzedawały w Rosji), ale i dyplomatycznych. Obawiał się, że taka książka mogłaby zagrażać stosunkom między Francją a Rosją! — tłumaczył mi Krzysztof Czubaszek. — Dziś wydaje się to śmieszne, żeby rząd przejmował się jakimś pojedynczym wydawcą. Ale wtedy było ich mniej, a Hetzel był jednym z największych. Jeśli doszłoby do zadrażnienia dyplomatycznego, odbiłoby się to na jego interesach nie tylko w Rosji, ale i we Francji. Nie zapominajmy też, że Hetzel wiele lat spędził na emigracji w Belgii. Miał kłopoty z powodów politycznych. Patrzono więc mu na ręce”.

REKLAMA

Niemniej Verne pamiętał o pierwotnym założeniu swojej książki. Tak wynika z dalszych listów.

11 (?) czerwca 1869

Nie piszę listu w sprawie kapitana Nemo; jeśli nie mogę wyjaśnić jego nienawiści, to albo przemilczę jej przyczyny, tak jak nie powiem nic o całym jego życiu, narodowości itp. — albo, jeśli to konieczne, zmienię zakończenie.

Nie chcę dać żadnego politycznego kolorytu tej książce. Ale załóżmy na chwilę, że Nemo wiedzie takie życie powodowany nienawiścią do niewolnictwa, by oczyścić morza z handlarzy niewolników, którzy już nie istnieją, to moim zdaniem byłoby to błędne założenie.

Mówisz: ależ on zachowuje się haniebnie! Odpowiadam: nie. Nie zapominaj, jakie było pierwotne założenie książki. Oto polski szlachcic, którego córki zostały zgwałcone, żona zabita siekierą, a ojciec zmarł pod knutem; Polak, którego wszyscy przyjaciele giną na Syberii i którego naród znika z Europy pod tyranią Rosjan! Jeśli ten człowiek nie ma prawa zatapiać rosyjskich fregat gdziekolwiek je spotka, to zemsta jest niczym więcej niż pustym słowem. Ja w tej sytuacji zatapiałbym, i to bez wyrzutów sumienia. Nie czując tego tak jak ja czuję, nie da się poczuć żadnej nienawiści!

Juliusz Verne

Ale zostawmy Polaka i Rosjan. Czytelnik i tak się domyśli, jeśli zechce, w zależności od jego charakteru. Nie mówię ani o knucie, ani o Syberii, jako że byłoby to zbyt oczywiste. Nie chcę uprawiać polityki, na której się mało znam i która nie ma z tym nic wspólnego.

Jednak, powtarzam, chcę, żeby było dobrze i jeśli trzeba, to zmienię rozstrzygnięcie co do zatopionego statku.

Co do zakończenia powieści: pociągnięcie na nieznane wody, rzucenie w objęcia Maelstromu, w co Aronnax i jego towarzysze nie wątpią, ich zamysł pozostania, kiedy słyszą tę złowieszczą nazwę, łódź uniesiona z nimi wbrew ich woli — to będzie Nautilus i jego dowódca!

REKLAMA

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Adama Węgłowskiego „Labirynt Verne’a, czyli drugie życie kapitana Nemo” bezpośrednio pod tym linkiem!

Adam Węgłowski
„Labirynt Verne’a, czyli drugie życie kapitana Nemo”
cena:
Wydawca:
Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA
Rok wydania:
2022
Okładka:
twarda, pudełko introligatorskie
Liczba stron:
272
Redakcja:
Alicja Berman
ISBN:
978-83-66172-49-4
EAN:
9788366172494

Ten tekst jest fragmentem książki Adama Węgłowskiego „Labirynt Verne’a, czyli drugie życie kapitana Nemo”.

Hetzel postawił więc na swoim. Pomysł z polskim powstańcem przepadł. Można się zastanawiać, dlaczego tak drażniła go ewentualna antyrosyjska wymowa książki, a później w Tajemniczej wyspie nic nie robił sobie z antybrytyjskiej, gdy kapitan Nemo stał się Hindusem.

Pytanie, czy w rękopisach Verne’a został jakiś ślad po poprawianej pierwotnej wersji. Jak dowiedziałem się od prezesa Czubaszka, podejmowano próby odszukania ewentualnej „oryginalnej wersji” Dwudziestu tysięcy mil podmorskiej żeglugi z Nemo będącym polskim powstańcem. Na przykład wśród materiałów zgromadzonych w Bibliotece Narodowej Francji. Jednak bez rezultatu, bo — jak tłumaczył mi prezes PTJV — takiej wersji po prostu nie ma. „Trzeba bowiem zdać sobie sprawę z realiów kontaktów Verne’a z wydawcą. Pisarz nie przynosił Hetzelowi gotowej powieści, którą wydawca przyjmował lub odrzucał. Jak można wnioskować z przedstawionej korespondencji, oni byli w ciągłym kontakcie (listownym, tak jak dziś mejlowym) i Verne wprowadzał uwagi Hetzela na bieżąco” — wyjaśnia Krzysztof Czubaszek. Zaznacza przy tym, że brak „oryginalnej wersji” nic nie zmienia, gdyż jego zdaniem i tak skończyło się na tym, że Nemo nie miał być Polakiem, lecz faktycznie nim był przez całą powieść Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi. Nie ma w niej bowiem ani słowa, które by takiemu pochodzeniu tajemniczego mściciela przeczyło. Verne usunął tylko całą dosłowność. Przecież sam pisał w korespondencji do wydawcy: „Czytelnik i tak się domyśli, jeśli zechce, w zależności od jego charakteru. Nie mówię ani o knucie, ani o Syberii, jako że byłoby to zbyt oczywiste”.

REKLAMA
Kapitan Nemo na Nautilusie (rys. Alphonse-Marie-Adolphe de Neuville)

Czy którykolwiek z jego czytelników się domyślił? Kto wie… Chyba nie przypadkiem data zaatakowania przez Nemo w Dwudziestu tysiącach mil podmorskiej żeglugi okrętu pod banderą jego zaprzysięgłego wroga (autor nie ujawnia oczywiście, jaką) pokrywa się z terminem, w którym na trasie wędrówek kapitana doszło do rzeczywistej tajemniczej katastrofy rosyjskiej fregaty z carskim synem na pokładzie? Czyż zatopienie statku rosyjskiego księcia nie byłoby wymarzoną zemstą polskiego powstańca?

Czy zatem którykolwiek z czytelników się domyślił? Nie wiemy. Ja podejrzewałbym pewną osobę: pomysłodawczynię Dwudziestu tysięcy mil podmorskiej żeglugi. „Pierwotny pomysł najbardziej znanego dzieła Juliusza Verne’a został mu, jak się wydaje, podsunięty przez innego pisarza — a dokładniej, pisarkę: George Sand” — sugeruje biograf Herbert R. Lottman.

George Sand! Lepiej znana jako przyjaciółka i kochanka Fryderyka Chopina, największego polskiego kompozytora. Rozstała się z nim w 1847 roku, a wielki pianista — tak ukochany przez Polaków — zmarł dwa lata później.

„Autorka i przyjaciółka Hetzela, z którym związała się w czasach rewolucji 1848 roku, w wieku lat sześćdziesięciu jeden była czymś w rodzaju narodowego monumentu — kontynuował Lottman wątek o Sand. — W wiele lat po tym, jak wygasły ich relacje zawodowe, pozostawała z Pierre’em-Jules’em Hetzelem w bardzo zażyłych stosunkach. Było czymś naturalnym, że wydawca wysyłał jej pierwsze książki swego nowego autora.

Sand spędziła oto sześć miesięcy u wezgłowia umierającego towarzysza Alexandre’a Moreau. Opowieści Verne’a, jak wyznała w napisanym latem 1865 roku liście z podziękowaniami, «pozwoliły mi na chwilę zapomnieć o głębokim bólu i ukoić żal. Jedno tylko mnie martwi, gdy chodzi o te książki: że je skończyłam i nie mam kolejnego tuzina do przeczytania». To wtedy Sand wysunęła ową sugestię, którą Juliusz Verne będzie wspominał jako źródło ambitnego zamierzenia, mającego przez cztery lata mobilizować większą część jego twórczej energii: «Mam nadzieję, że wkrótce uda się Pan w głębiny mórz i umieści swoich bohaterów w owych obiektach do nurkowania, które Pańska wiedza i wyobraźnie zdolne są udoskonalić»”.

REKLAMA

Sand, przedstawicielka literatury przez wielkie L, nie stroniła więc od Verne’a, tak czasem pogardzanego przez „poważną” krytykę! Ciekawym zbiegiem okoliczności w 1864 roku oboje wydali nieco podobne książki: ona — Laurę, podróż do wnętrza kryształu, on — Podróż do wnętrza Ziemi. Inspiracja działała najwyraźniej w obie strony, bo kiedy w 1875 roku Sand opublikowała historyjkę dla dzieci Pylinka (La Fée Poussière), ewidentnie oczarowana była fantastycznymi aspektami Verne’owskiej Podróży do wnętrza Ziemi. Zajrzawszy do obu dziełek, raczej nie można mieć co do tego wątpliwości. Pylinka jest opowiastką, w której mała dziewczynka dzięki tajemniczej wróżce poznaje fazy ewolucji życia na naszej planecie, jej geologię, styka się z kopalnymi roślinami i prehistorycznymi zwierzętami. Krótko mówiąc, jest to bajka o treści podobnej do fabuły przygodowej Podróży do wnętrza Ziemi.

Czy Verne’owi spodobała się ta towarzyska gierka i dlatego w roku 1878, dwa lata po śmierci Sand, dał jej nazwisko bohaterowi Piętnastoletniego kapitana, a w 1885 roku wydał Mateusza Sandorfa? — pytanie to pozostaje otwarte.

Kapitan Nemo i ośmiornica (rys. Alphonse-Marie-Adolphe de Neuville)

Lecz wróćmy do czasów Dwudziestu tysięcy mil podmorskiej żeglugi. Sand mogła dowiedzieć się o pomyśle z Polakiem Nemo od Hetzela. Jeśli nie, to — wyczulona od czasów Chopina na sprawy polskie — mogła coś podejrzewać w czasie lektury. Bo po Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi na pewno sięgnęła i zapewne ucieszyła się, że jej książki znajdują się w biblioteczce kapitana Nemo na „Nautilusie” (inna sprawa, że — jak zwrócił mi uwagę pewien vernista — Nemo miał w swojej podwodnej biblioteczce mnóstwo książek, a profesor Aronnax nie zauważył, albo nie chciał zauważyć, żadnej po polsku; a może to byłaby zbyt daleko idąca podpowiedź co do prawdziwej narodowości kapitana?).

REKLAMA

Wiemy, że Sand nie mogła się już doczekać kolejnych eskapistycznych opowieści Verne’a. Eskapistycznych, choć niekoniecznie błahych. Z jednej strony Verne, owszem, chciał ekscytować technicznymi nowinkami. „Dziś jestem zajęty pracą i błądzę gdzieś w Nowej Zelandii” — oznajmił Hetzelowi, nawiązując do losu rozbitków, bohaterów Dzieci kapitana Granta. „Przygotowuję też naszą podróż w głębiny i wraz z bratem projektujemy całą maszynerię niezbędną do tej wyprawy. Sądzę, że zastosujemy elektryczność, choć nie zostało to jeszcze do końca zdecydowane” — przytacza jego słowa Lottman. Z drugiej strony w swych Dwudziestu tysiącach mil podmorskiej żeglugi „nie życzył sobie żadnych akcentów humorystycznych. Kiedy Hetzel zasugerował, by wprowadzić jakiś lżejszy akcent — małego Chińczyka ocalonego z rąk chińskich piratów (rozweseliłby «Nautilusa») — Verne zupełnie zignorował tę herezję”.

Czy Sand wiedziała o pochodzeniu Nemo, możemy tylko spekulować. Chociaż, czytając o kapitanie „Nautilusa” grającym rozdzierające dźwięki na organach na pokładzie swego okrętu podwodnego, bezwiednie przychodził mi na myśl „jej” Chopin. Czy miała podobne skojarzenia, a może zastanawiała się, dlaczego kapitan ma na pokładzie organy, a nie fortepian?

Cóż, zdecydowanie więcej tu pytań niż odpowiedzi.

Spekulować można też o tym, jakie były inne inspiracje Verne’a. Niewątpliwie miał pod ręką dosłownie tysiące notatek, które — jak pisze Lottman — sporządzał podczas lektury pism poświęconych podróży i geografii, np. „Le Tour du monde”. Zapożyczone sformułowania czy pomysły na konstruowanie akcji wskazują, że sięgał też po liczne inspiracje literackie. Choćby takie, jak „morska” twórczość Poego, Moby Dick (1851) Hermana Melville’a, Pracownicy morza (1866) Wiktora Hugo czy Morze (1861) Jules’a Micheleta. Notabene ten ostatni był również autorem kilku książek o kwestiach polsko-rosyjskich, ze szczególnym uwzględnieniem znaczenia postaci Tadeusza Kościuszki dla Polski i demokracji. Przypomnijmy, że na pokładzie „Nautilusa” wisiał właśnie portret Kościuszki — wodza powstania, które w 1794 roku miało ocalić Polskę przed upadkiem, lecz zakończyło się klęską.

Inspiracje inspiracjami, ale… może Verne kierował się przy pisaniu Dwudziestu tysięcy mil podmorskiej żeglugi czymś bardziej osobistym? Może czynił kapitana Nemo Polakiem, ponieważ… sam pochodził z Polski?

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Adama Węgłowskiego „Labirynt Verne’a, czyli drugie życie kapitana Nemo” bezpośrednio pod tym linkiem!

Adam Węgłowski
„Labirynt Verne’a, czyli drugie życie kapitana Nemo”
cena:
Wydawca:
Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA
Rok wydania:
2022
Okładka:
twarda, pudełko introligatorskie
Liczba stron:
272
Redakcja:
Alicja Berman
ISBN:
978-83-66172-49-4
EAN:
9788366172494
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Adam Węgłowski
Ur. 1975. Dziennikarz miesięcznika „Focusa Historia”, w którym zajmuje się m.in. historycznymi śledztwami. Pisuje też do „Tygodnika Powszechnego”, „Śledczego”, „W podróży”, „Zwierciadła”.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone