Jerzy Paramonow: burzliwe dzieje
Kiedy Milicja Obywatelska zionęła nienawiścią do Paramonowa, ludność Warszawy miała do niego wyjątkowo serdeczny stosunek – uważano go nawet za pewnego rodzaju bohatera, który niestrudzenie walczy z „mentownią”, czyli milicją, co opiewano w podwórkowych balladach:
Warszawa w kwiatach, mentownia w strachu;
Bo znany gliniarz, poszedł do piachu;
Tam leży ręka, tu leży głowa;
To jest robota Paramonowa;
To była taka dziecinna gra;
Gdy Paramonow humorek ma;
Na prawo ręka, na lewo głowa;
To jest robota Paramonowa.
Dajcie mi młotek Paramonowa;
Będę zabijał, będę mordował;
Tu leży ręka, tam leży głowa;
To jest robota Paramonowa;
Na Ogrodowej ktoś głośno wrzasnął;
To Paramonow młotkiem go trzasnął;
A pod Polonią banda morowa;
Chwali robotę Paramonowa
(…)
Pokrótce, na podstawie zachowanych akt IPN, historię Paramonowa opisali Alex Kłos i Bogdan Wróblewski w artykule Ręka i głowa Paromonowa w „Gazecie Wyborczej”.
Przyszły bohater warszawskich ballad Jerzy Paramonow, młody chłopak w wieku 24 lat, wzrostu raczej niedużego, urodził się w Skierniewicach w roku 1931. Co robił podczas II wojny światowej za bardzo nie wiadomo. Wiemy jedynie, że ukończył 6 klas szkoły podstawowej, a potem jego edukacją zajęła się ulica.
Jerzy Paramonow – zobacz też:
Latem 1955 roku Paramonow był w Warszawie i pracował na stanowisku magazyniera w Domu Książki. 19 sierpnia jak co dzień kończył prace późnym wieczorem. Na przystanku tramwajowym na Wolskiej spotkał go dzielnicowy, sierżant Stanisław Leśniak. Nie wiadomo do końca co się wówczas stało – zgodnie z zeznaniem milicjanta, Paramonow uderzył go trzy razy młotkiem w głowę. Milicjant przeżył, ale w ciężkim stanie trafił do szpitala. W wyniku ataku młodego magazyniera stracił oko.
Paramonow ze zdobycznym pistoletem musi się ukrywać. Dzień późnej okrada sklep w Miedzyborowie. Ze skradzionym utargiem w wysokości 10 tysięcy złotych trafia do miejscowości Sade Budy gdzie kradnie rower. Niecały tydzień później wraca do Warszawy, gdzie okrada sklep i restaurację. Opanowany żądzą zysku jedzie na Podwale, chcąc znaleźć wspólników. Tak poznaje Kazimierza Gaszczyńskiego, z którym od tamtej pory zacznie współpracować.
Tak zaczyna się przestępczy rajd: sklep na Saskiej Kępie, sklep MHD, potem jeszcze jeden sklep. Paramonow i Gaszczyński wyjeżdżają z Warszawy do Anina. Tam podczas napadu na sklep ranią klienta. Potem jeszcze nieudana próba napadu na plebanię w Skierniewicach i udany rabunek w sklepie.
Kulminacyjny punkt w zbrodniczej karierze Paramonowa miał jednak miejsce w nocy z 21 na 22 września 1955 roku, kiedy w przerwie zbójeckiego rajdu pił wódkę u swojego szwagra. Potem panowie ruszają „w tango” po Warszawie, a odwiedziwszy kilka lokali razem z przygodnie poznaną Władysławą Buraczyńską jadą taksówką po Marszałkowskiej. Zatrzymuje ich sierżant Zdzisław Łęcki patrolujący Śródmieście na rowerze. Był to ostatni dzień jego życia.
Jerzy Paramonow – przeczytaj również:
Paramonow zabija go pod oknami komendy na Wilczej. Strzelił trzy razy, dwie kule dosięgnęły celu. Z budynku wybiegają zaalarmowani milicjanci. Przestępca biegnie zrujnowanymi podwórkami. Na placu Konstytucji kradnie taksówkę i ucieka. Udaje mu się zgubić pościg. Po długotrwałym kluczeniu trafia w końcu na Pragę, do swojego kompana Gaszczyńskiego.
Ostatni bandycki rajd to wyprawa po miastach Polski: Płock – Kutno – Łowicz – Skierniewice – Piotrków Trybunalski – Łódź – Łuków. Idzie im jednak coraz marniej: ostatniego napadu nie udaje im się nawet dobrze zrealizować. Ostatecznie 2 października, kiedy zmęczeni spali w stogu siana koło Dworca Wschodniego, aresztowali ich sierżant Skiba i starszy sierżant Ostrowski.
Proces był krótki: 21 listopada 1955 roku Paramonowa powieszono w więzieniu na Mokotowie, Gaszczyński zaś otrzymał dożywocie – wyjdzie z więzienia po dwudziestu latach.
Skąd wzięła się legenda Paramonowa? Pewnie stąd, że był pierwszym, który w taki sposób wystąpił przeciwko władzy państwowej reprezentowanej przez milicję. Raniąc milicjanta młotkiem w głowę, niejako przypadkiem stał się symbolem walki z ustrojem, przykładem antykomunizmu.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz