Paweł Lisicki – „Grób rybaka” – recenzja i ocena

opublikowano: 2019-07-09 08:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Działalność ewangelizacyjna Piotra Apostoła należy do centralnych zagadnień historii chrześcijaństwa. „Grób rybaka” Pawła Lisickiego to nie tylko apologia katolickiej Tradycji o pochówku Kefasa na Wzgórzu Watykańskim. To także relacja, odsłaniająca kulisy brutalnej walki o wpływy, towarzyszącej poszukiwaniom grobu Apostoła.
REKLAMA

Paweł Lisicki – „Grób rybaka. Śledztwo w sprawie największej tajemnicy watykańskich podziemi” – recenzja i ocena

Paweł Lisicki
„Grób rybaka”
nasza ocena:
7/10
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Fronda
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
440
Premiera:
24 maja 2019
Format:
160 x 225 mm
EAN:
9788380794603

Autor nie zwleka i zrazu tłumaczy czytelnikowi, jakie znaczenie ma poszukiwanie w watykańskich podziemiach kości człowieka, który swój ziemski bieg zakończył blisko dwa tysiąclecia wcześniej. Przekonanie o nieprzerwanej sukcesji biskupów Wiecznego Miasta od czasów Szymona Piotra – owej Opoki, na jakiej Chrystus miał zbudować wspólnotę wiernych, pozostawało uzasadnieniem powagi Urzędu Nauczycielskiego i prymatu Rzymu (właśnie – „Stolicy Piotrowej”) w Kościele powszechnym ([Ekklesia katholikos]). Negacja męczeńskiej śmierci i pochówku Szymona Piotra właśnie w Rzymie oznacza, że konstytuowana stuleciami Tradycji struktura doktrynalna rozsypuje się jak domek z kart. Skoro galilejski rybak pisał swoje listy z literalnego Babilonu (twierdzi tak, skądinąd, coraz mniej poważnych badaczy), o ile można w ogóle uznać jego autorstwo, skoro chrześcijańskie pisma z I wieku nie dostarczają bezpośrednich dowodów służby Piotra w Rzymie, skoro po ucieczce z więzienia w 44 roku uczeń Jezusa jakoby umarł w zapomnieniu, cała Tradycja jest wyrazem późniejszych pretensji Rzymu do uzyskania teologicznego i organizacyjnego prymatu w tym swoistym konglomeracie lokalnych zborów, jakim było pierwotne chrześcijaństwo. Zgodnie ze stanowiskiem biblijnej hiperkrytyki, dopiero następne pokolenia przyniosły narodziny idei Stolicy Piotrowej – agregatu lokalnych Kościołów, a powtarzająca się w dziełach chrześcijańskich autorów od schyłku II wieku opowieść o śmierci Piotra w Cyrku Nerona miała kształtować symboliczny kapitał, niezbędny do ugruntowania pozycji Rzymu w rywalizacji z Konstantynopolem.

Wskazane stanowisko istotnej części współczesnych badaczy Lisicki z definicji odrzuca. Już od pierwszych stron stara się wykazywać słabość biblijnej hiperkrytyki, zarzucając jej autorom stronniczość i ideologiczne uprzedzenia. Przyjmuje wyjątkową narrację: obrona Tradycji opartej na Ewangeliach, Dziejach Apostolskich, Listach i pismach wczesnochrześcijańskich przeplata się ze swoistym sprawozdaniem, jakie zdaje Lisicki ze śledztwa, podjętego w Rzymie jeszcze w roku wybuchu II wojny światowej, kiedy z polecenia Piusa XII w podziemiach Bazyliki Świętego Piotra rozpoczęto poszukiwania grobu o newralgicznym dla chrześcijaństwa znaczeniu.

Czy współczesna nauka dysponuje dowodami teorii, której broni Lisicki? Autor przedstawia świadectwa pisanej Tradycji, którą potwierdzać mają odkrycia archeologiczne. Poza mglistymi aluzjami Ewangelii Jana, Dziejów Apostolskich i pawłowego Listu do Rzymian, dysponujemy obecnym w pierwszym Liście Piotra sformułowaniem: „Babilon” – według egzegezy, symbolicznym określeniem Rzymu, z którego Kefas pisać miał swoje listy. Świadomość śmierci Piotra w Rzymie mieli m.in. Gajusz, Klemens Aleksandryjski, Tertulian czy Ireneusz, episkopos Lugdunum (wszystkie relacje z przełomu II i III wieku). Te właśnie przekazy, jeszcze z okresu tworzenia się ortodoksji po wystąpieniu Markiona i herezji montanistów, stanowiły podstawę „Historii Kościoła” Euzebiusza z Cezarei i późniejszej Tradycji.

REKLAMA

Według Lisickiego, źródła pisane korespondują ze znaleziskami. W podziemiach Bazyliki odkryto miejsce pochówku z I wieku, w stronę którego skierowane były inne groby, co wskazuje na jego centralne znaczenie. Odnaleziono także pomnik grobowy z II stulecia i skrytkę w murze z III wieku z inskrypcjami oraz kośćmi jednego mężczyzny, zmarłego w wieku 60-70 lat, o sylwetce zgodnej z wizerunkiem Piotra, utrwalonym w Tradycji. Właśnie na murze z III wieku odkryto napis: „PETROS EN I”, mający wskazywać na osobę pogrzebanego. Przy okazji, redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy” próbuje obalić hipotezę o przeniesieniu szczątków Apostoła do Katakumb przy via Appia. Dochodzić ma do tego jedność Tradycji o śmierci Piotra w Rzymie, brak świadectw wskazujących inne miejsce kaźni Apostoła, a także fakt, iż nawet w okresie burzliwych sporów doktrynalnych pomiędzy Zachodem a Wschodem (schizma akacjańska, wielka schizma wschodnia) Konstantynopol nigdy nawet nie próbował podważyć przekazu o męczeńskiej śmierci Kefasa w Rzymie.

Zaopatrzony w takie argumenty, Lisicki uderza w biblijną hiperkrytykę. Przekonująco wskazuje, że zgromadzone poszlaki, układające się w logiczną całość, w przypadku badań nad sprawami świeckimi pozwoliłyby już dawno osiągnąć naukowy konsensus. Skoro jednak sprawa dotyczy historii Kościoła, badawcze orientacje pozostają – według autora – wypadkową współczesnej mody, postnowoczesności, political correctness i antychrześcijańskich uprzedzeń. Niestety, sam autor, jednoznacznie zajmując miejsce w tym sporze, nie ustrzegł się form kategoryzowania adwersarzy, które ujemnie wpływają na odbiór jego pracy. Uczeni podważający tradycję o pobycie i śmierci Piotra w Rzymie to najczęściej „mędrkowie” bądź „racjonaliści” – przy czym to drugie określenie także pełni u Lisickiego funkcję etykietki, by nie rzec – obelgi.

Inaczej, rzecz jasna, Lisicki odnosi się do prof. Margherity Guarducci, dzięki której tyle wiemy o zakątkach watykańskich podziemi. Z prawdziwą dbałością o detale autor przedstawia kolejne etapy prac wykopaliskowych w Rzymie. Wraz z postępami wysiłków badawczych główną kwestią stawał się konflikt pomiędzy jezuitą o. Antonio Ferruą a właśnie Guarducci, późno dopuszczoną do projektu, odpowiedzialną jednak za prawdziwy przełom w poszukiwaniach. Niepocieszony o. Ferrua, którego błędy włoska archeolog z powodzeniem wykazała, zakulisowymi intrygami rekompensował sobie niemożność otwartego ataku na Guarducci, cieszącą się poparciem papieży: Piusa XII i Pawła VI. Dopiero w 1978 roku rusza bezceremonialna nagonka na badaczkę z Uniwersytetu Rzymskiego. Zwłaszcza polski czytelnik natychmiast zada sobie pytanie: jak wytłumaczyć zdumiewającą bezczynność Jana Pawła II nie tylko wobec krzywdy Guarducci, ale i w sprawie dalszych badań grobu Piotra?

REKLAMA

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Pawła Lisickiego „Grób rybaka” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

Lisicki stawia to pytanie, pozostawiając wszakże czytelnika z banalną konstatacją: „Być może również na te pytania przyniesie odpowiedź czas” (s. 347-348). Autor z najwyższą delikatnością dotyka tu generalnego problemu pontyfikatu papieża-Polaka: Karol Wojtyła przyjął inne priorytety, nie orientował się w podziałach watykańskich stronnictw, wiele spraw pozostawił własnemu biegowi. Dlaczego jednak przełom w śledztwie, już po śmierci krewkiego mnicha i ofiary jego ataków, przyniósł dopiero pontyfikat Benedykta XVI? Spekulując o przyczynach stosunku jezuity do Guarducci, Lisicki pisze o urażonej dumie i ambicji, jak ognia unikając wniosku, że pewną rolę w konflikcie mogła jednakowoż odegrać płeć zainteresowanej, nazywanej przez Ferruę nie inaczej, jak tylko „jakąś kobietą”.

Ze spójnością wywodu kontrastuje liczba zdumiewających, banalnych pomyłek autora, najczęściej poza meritum pracy. Błędnie datuje panowanie cesarza Domicjana (s. 70), myli datę pontyfikatu i śmierci Grzegorza I Wielkiego (s. 317), chcąc zaś zarysować historyczny kontekst początku prac archeologicznych pod Bazyliką, słynne wystąpienie sejmowe ministra Józefa Becka ze słowami o honorze umieszcza w 1939 roku, ale w... czerwcu.

REKLAMA

Problematyczne są także niektóre ze spekulacji Lisickiego, pozbawione należytego zakorzenienia w materiale źródłowym. Konsternację budzi fragment, w którym Lisicki autorytatywnie stwierdza, że „pierwszymi wyznawcami Chrystusa najczęściej zostawali ludzie bogatsi, lepiej wykształceni i wywodzący się z arystokratycznych rodzin” (s. 82). Na miano hipotezy nie zasługują też raczej spekulacje na temat roli Poppei Sabiny w rzekomej inspiracji prześladowań chrześcijan w 64 roku. Przekonanie o żydowskich podszeptach, stojących za prześladowaniami chrześcijan przez Nerona, eksponuje autor bez podania źródłowych przesłanek. Kłopotliwa w odbiorze jest także uwaga ze s. 387: „(...) wszystkie znane nam z historii przykłady wskazują, że uczniowie rozpraszali się po klęsce przywódcy, uznając, że zdarzenia historyczne są wystarczającym znakiem danym przez Boga” (s. 387). Lisicki chce tutaj zaakcentować „palec Boży” w dziejach chrześcijańskiej wspólnoty. Czy rozproszyli się zatem arianie, nestorianie, lollardzi, husyci?

Pod względem edytorskim publikacja utrzymuje najwyższy standard. Rezultaty prac wykopaliskowych dokumentuje kilkadziesiąt fotografii. Kluczowe osoby dramatu poznajemy dzięki reprodukcjom dzieł sztuki, a także zdjęciom. Zachęcająco wygląda graficzny szablon spisu treści, a w pracy z książką pomaga indeks osobowy. Jednakże i warstwie ilustracyjnej trafić można na wpadkę. Na s. 365 zamieszczono ilustrację przedstawiającą rekonstrukcję wizerunku św. Pawła, który błędnie podpisano jako… należącą do Piotra. Niestety, dziesiątki literówek nie pozwalają wystawić laurki odpowiedzialnej za redakcję i korektę Pani Agnieszce Pawlik-Regulskiej. Nieprzyjemnie w publikacji katolickiego wydawnictwa prezentują się literówki w słowach: „zmartwychwstanie” albo „Kościół”. Na przedpremierową gorączkę wskazują nawet daty dostępu do źródeł internetowych, ostatnie z końca kwietnia br.

Lisicki pisał swoją najnowszą książkę z pozycji apologetycznych. Nie umniejsza to rzetelnego przeglądu świadectw, wskazujących na prawdziwość rzymskokatolickiej Tradycji. Wierzącemu (i nie tylko) czytelnikowi pozostanie wszakże w pamięci obraz machinacji watykańskich stronnictw i koterii, instrumentalnie traktujących nawet kwestię tej rangi, co poszukiwanie grobu założyciela rzymskiego Kościoła. To oczywiście atut pracy, mimo iż Lisicki nie idzie o krok dalej i unika kategorycznych sądów. „Grób rybaka” warto polecić każdemu, kto zadał sobie choć raz pytanie: na ile wiarygodne są historyczne partie chrześcijańskich ksiąg biblijnych, jak łączy się z nimi Tradycja, co na to Królestwo Nauki? Odpowiedź nie jest wyczerpująca, stanowi jednak ważny głos w dyskusji.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Pawła Lisickiego „Grób rybaka” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Łukasz Ścisłowicz
Łukasz Ścisłowicz (ur. 1985). W 2009 roku ukończył studia na Wydziale Historyczno-Pedagogicznym Uniwersytetu Opolskiego. Od lat pracuje w sektorze edukacji prywatnej. Autor książki "Cesarstwo Rzymskie. Ograniczona monarchia czy autokracja? Pryncypat" (2015) oraz zbioru zadań "Matura z historii. Arkusze maturalne" (2018). Interesuje się historią instytucji politycznych i społecznych w starożytności, ze szczególnym uwzględnieniem następujących zagadnień: zbiorowa świadomość, społeczne podziały i konflikty, ideologia i władza w świecie rzymskim.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone