Pieśń o Rolandzie: kim był hrabia Roland i czemu zginął w wąwozie Roncevaux?
Pieśń o Rolandzie – przeczytaj nasz drugi tekst o hrabim Rolandzie jako wzorze średniowiecznego rycerza
Obciążeni uzbrojeniem, prowadzący ciężkie tabory Frankowie, jak piszą historycy, musieli ulec przed lekko uzbrojonym i znającymi trudny teren Baskami, w efekcie czego owego feralnego, letniego dnia życie straciło wielu przybyszów z północy, w tym (jak podają źródła) seneszal Eggihard, palatyn Anzelm i wspomniany hrabia Roland (także pisany jako Hroudland), margrabia frankijskiej części Bretanii. Jak podają Annales Regni Francorum śmierć wszystkich rycerzy z tylnej straży, wraz ze wspomnianymi wybitnymi dowódcami położyła się jak ciemna chmura na sercu króla. Klęska jakiej doznały wojska Karola Wielkiego w Roncevaux przyniosły daleko idące reperkusje. Przede wszystkim, pierwszy raz wojska frankijskie okazały się słabsze, co pogrzebało mit o ich niezwyciężonym charakterze. Chcąc zabezpieczyć granice z Hiszpanią Karol musiał też zmienić swoją politykę względem Akwitanii, w której groziły mu reakcje antyfrankijskie. Utworzono z niej w efekcie oddzielne królestwo, rządzone przez syna Karola, Ludwika. Nawet dekady po bitwie próbowano zmazać odium hańby – przeciwnikami stali się zatem liczni muzułmanie, a tragiczne ofiary stały się legendarnymi herosami oraz obrońcami wiary. Hrabia Roland w upiększonej legendzie stał się wzorem do naśladowania, idolem średniowiecznych młodzieńców i dziewcząt.
Pieśń o Rolandzie czyli jak stworzyć legendę
Bitwa w wąwozie Roncevaux, mające miejsce w 778 r., stała się motywem przewodnim powstałego na początku XII wieku poematu rycerskiego Pieśń o Rolandzie, który łącząc bohaterską narrację z prawdą historyczną opowiada o wyprawie Karola Wielkiego do Hiszpanii. Na plan pierwszy wysuwają się kwestie przyjaźni rycerskiej miedzy hrabią Rolandem a Oliwierem, zdrada niejakiego Ganelona, a w finale opowieści triumf chrześcijaństwa nad islamem. 20 000 dzielnych rycerzy Karola miało bowiem ulec setkom tysięcy Saracenów, ale ich bohaterstwo z kolei było tak wielkie, że dopiero zdrada niejakiego Ganelona miała wspomóc muzułmanów. Nawet po śmierci Rolanda i jego ludzi Karol miał z kolei zawrócić i wybić wojska Marsyla. Pieśń tym samym służyła pokrzepieniu serc chrześcijańskich rycerzy, wzywanych do walk w wyprawach krzyżowych. Utwór powstały w epoce rodzącego się ruchu krucjatowego w istocie rzeczy był swoistym apelem, apologią krzyżowca, obrońcy christianitas, jego autor zaś do czasów Karola Wielkiego przenosił wzorce społeczne epoki feudalnej oraz realia kulturowe XI/XII wieku.
Jak przypuszcza się, był nim niejaki Turold, najprawdopodobniej biskup Bayeux, choć badacze nie są w tej sprawie zgodni. Sam poemat powstać mógł już w X/XI w., kiedy zaczął być wykonywany przez wędrownych kuglarzy. Badania źródłowe wykazały, że już ok. 1000 r. bardzo popularne na terenie dzisiejszej Francji był sprzężone imiona Roland Oliwier, a wedle Wilhelma z Malmesbury już w roku 1066 przed bitwą pod Hastings pewien wędrowny kuglarz, aby zachęcić do walki, śpiewał o Rolandzie i bitwie w Roncevaux. Warto zaznaczyć, że w świetle ówczesnych badań poemat nosi znamiona wydarzeń mających miejsce między rokiem 1078 a 1118. Próbowano także szukać podobieństw z innym chanson de gest tego okresu, czyli Pieśnią o Cydzie i obecnie zgodnie uznaje się, iż sama legenda Rolanda zaczęła powstawać już w IX-XI wieku, zarówno w formie ustnej, jak i być może pisanej, spisana została jednak dopiero po 1118 r. jako genialne dzieło człowieka nasiąkniętego poprzednimi działami oraz sukcesami epoki krucjat. Było ono bardzo popularne aż do XV/XVI wieku - cała późniejsza literatura heroiczna garściami czerpała inspiracje z tej pieśni sławiącej dzielnego Rolanda i jego miłość do pięknej Francji, dla której zdolny był nawet umrzeć. Pytanie tylko: kim był sam Roland?
Kim był hrabia Roland – prawdziwa twarz bohatera „Pieśni o Rolandzie”
Jak podają źródła, w wąwozie Roncevaux zginęli m. in. Anzelm, Eggihard i Roland. O wszystkich nich wspomina czołowy historyk epoki karolińskiej Einhard. Pisał on, iż w tej bitwie wśród wielu innych padł Eggihard, stolnik królewski, Anzelm, komes pałacowy i Roland, namiestnik bretońskiego pogranicza. Ta rzecz nie została na razie pomoszczone (…) albowiem napastnicy po bitwie przepadli bez wieści. Istnienie Eggiharda potwierdza ponadto nagrobek z inskrypcją wskazującą datę śmierci na 15 sierpnia 778 roku. W przypadku Rolanda jego istnienie oprócz źródeł pisanych potwierdzają znalezione monety z jego imieniem na jednej stronie oraz Karola Wielkiego na drugiej. Kim był dokładnie? Jak podają źródła został mianowany margrabią marchii bretońskiej, gdzie odznaczył się w walkach z zachodnią Bretanią. Roland towarzyszył Karolowi Wielkiemu ponadto w jego wyprawach przeciwko Sasom, Longobardom i Awarom. Jako jeden z waleczniejszych palatynów przyszłego cesarza bardzo często przebywał na dworze i, jak przypuszcza się, znajdował się w bliskich relacjach z Karolem Wielkim. Gdy w XI/XII wieku powstał mit rycerza idealnego, jakim był Roland, starano się nawet przekonać, że był on w istocie naturalnym synem Karola.
Dlaczego to Roland stał się herosem powstałej wieki później Pieśni o Rolandzie ? Trudno powiedzieć. Wiele wskazuje, iż prawdziwe znaczenie Rolanda zatarło się gdzieś po drodze, gdy jego oblicze budowano wokół mitu, mającego na celu pokrzepienie serc chrześcijańskich rycerzy. Po dziś dzień przy Puerto Ibaneta stoi kolumna upamiętniająca wydarzenia z roku 778 roku, a krypta w kościele pielgrzymkowym Sancti Spiritus na trasie do Santiago de Compostela wysklepia się nad miejscem gdzie Karol kazał ponoć zbudować grób dla zmarłych Franków z Rolandem na czele. Mieszkający w okolicy Baskowie przez lata wiedzieli mniej więcej co się stało i kim był Karol Wielki, jednak sama pamięć o Rolandzie zatarła się. Podobnie było z licznymi pomnikami hrabiego w Bremie, Brandenburgii, Halle, Magdeburgu, Zerbst i Stendal. Mężczyzna w zbroi z mieczem w dłoni przez lata kojarzony był jako symbol wolności mieszczan, z czasem zaś zaczęto te pomniki wiązać z postacią Rolanda, jednak samo jego znaczenie gdzieś się zatraciło. Roland stał się legendą. Podobnie jak i sama bitwa.
Polecamy e-book Antoniego Olbrychskiego – „Pojedynki, biesiady, modlitwy. Świat średniowiecznych rycerzy”:
Tło wydarzeń mitycznych i historycznych
Wydarzenia z sierpnia 778 roku swój początek mają w delegacji Sulejmana al-Arabiego, namiestnika Barcelony i Gerony, która przybyła do przebywającego w Paderborn w środkowych Niemczech Karola Wielkiego. Posłowie waliego oferowali przyszłemu cesarzowi zwierzchnictwo nad Barceloną i Geroną oraz ziemiami przyszłej Marchii Hiszpańskiej w zamian za wsparcie militarne przeciwko emirowi Kordoby Abd ar-Rahman I z dynastii Umajjadów. Propozycja ta była dla Karola świetną okazją by rozszerzyć granice jego własnego Królestwa, jednocześnie zaś miała znaczenie prestiżowe, gdyż pojawiła się przy tym okazja by pójść w ślady Karola Młota, który pokonał Saracenów prawie pół wieku wcześniej. Nie można jednakże implikować Karolowi motywacji dewocyjno-krucjatowej. Ten wybitny władca na pewno zdawał sobie sprawę z położenia chrześcijan w ziemiach emira Kordoby. Rządzona przez Rahmana Andaluzja w owym okresie była krajem mądrze zarządzanym, w którym nie było mowy o prześladowaniu religijnym – obok meczetów spokojnie stały kościoły i synagogi. Nie zmienia to jednak faktu, iż podejmowanie walk z niewiernymi było już wtedy popularne.
Możliwość ekspansji w Hiszpanii był dla Karola atrakcyjna również ze względu na fakt, iż kolejna wyprawa pozwoliłaby wojowniczemu Karolingowi dalej utrzymywać w ryzach jego wielmożów - armia pozostawała dzięki wyprawom zdolna do walki, a same zdobycze dawały ziemie i łupy potrzebne by zachować sympatię możnych. Karol bez powodu jednak nie mógł przyjąć propozycji Sulejmana. Szybko jednak znaleziono odpowiednie casus belli - Saraceni mieli ponoć przygotowywać atak na państwo Franków. Karol wobec tego zarządził mobilizację i w kwietniu 778 roku wszystko było już gotowe.
Stanąwszy na czele wojsk złożonych z Franków, Alemanów i Burgundów Karol wkroczył do kraju Basków. Wojska złożone z Prowansalczyków, Akwitańczyków, Longobardów oraz Bawarów szły zaś w kierunku Barcelony. Jakież musiało być ogromne zdziwienie Karola, gdy okazało się, że chrześcijańscy mieszkańcy Pampeluny i okolic nie chcą ofiarować jego wojskom wody i żywności. Co więcej, nie chcieli też poddać się władzy chrześcijańskiego króla. Dopiero po oblężeniu Pampeluna uległa. Połączywszy się z siłami maszerującymi w kierunku Barcelony wojska Karola zostały nieprzychylnie przyjęte także w Saragossie, której obrońcy woleli być rządzeni przez emira Kordoby niż przez nieznanego im króla z północy. Podczas oblężenia miasta Karol zrozumiał, iż został przez Sulejmana oszukany. Pojmawszy go wydał rozkaz do odwrotu, podczas którego jego wojska były nękane przez oddziały baskijskich rebeliantów. Rozgniewany Karol, którego wyprawa okazała się prawdziwym fiaskiem, przybywszy do Pampeluny wydał rozkaz zburzenia jej murów i rozebrania wież. Przypuszcza się, iż uczynił to w obawie przed przyszłymi rebeliami Basków. Zdarzenie to, jak uważają badacze, stało się jednak bezpośrednim powodem baskijskiego ataku w wąwozie Roncevaux.
Polecamy e-book Marcina Sałańskiego „Wyprawy krzyżowe. Zderzenie dwóch światów”:
Książkę można też kupić jako audiobook, w tej samej cenie. Przejdź do możliwości zakupu audiobooka!
Bitwa i jej następstwa
Najbardziej szczegółową relacje z wydarzeń mających miejsce w wąwozie Roncevaux przekazał wzmiankowany już Einhard. Karolinski kronikarz tak pisał o klęsce władcy:
Wojsko szło wydłużonym szykiem, jak tego wymagała ciasnota wąwozów, a Baskowie, rozstawiwszy po górach zasadzki – jest to do zasadzek miejsce wyborne z powodu ciemnych i gęstych lasów – napadli na koniec taboru i straż tylną, zepchnęli je w dolinę i w bitwie wycięli doszczętnie, wozy zrabowali i pod osłoną nadchodzącej nocy z największą szybkością rozproszyli się na wszystkie strony. Wspomogła Basków lekkość uzbrojenia i znajomość miejsca. Franków krępował zaś ciężki rynsztunek i niekorzystne położenie.
Bardzo podobna relacja znajduje się w Annales, których podkreślał dodatkowo, że Frankowie byli lepiej wyposażeni, ale i to nie uchroniło ich przed klęską. Czemu więc wojska Karola przegrały? Oba przekazy podkreślają obciążenie Franków i lekkość oraz znajomość terenu ze strony Basków. O ile frankijski konny czy pieszy wojownik obciążony był w owym okresie kolczugą, długą lub okrągłą tarczą, mieczem oraz włócznią, przypuszcza się, że baskijscy rebelianci odziani tylko w utwardzane skóry walczyli za pomocą krótkich włóczni, a na mniejszym dystansie używali długich sztyletów. Uzbrojenie to wydaje się o tyle prawdopodobne, iż podobne tradycje militarne mogły przetrwać by znacznie później pojawić się w formacjach aragońskich almogawarów. Pod względem wyposażenia Frankowie mieli więc druzgocąca przewagę, przegrali jednak pod względem taktycznym. Trudno jednak powiedzieć na ten temat coś więcej, podobnie jak o tym kto stanął na czele Basków. Czy była to zwykła chłopska partyzantka czy jednak oddziały zorganizowane pod czyimś dowództwem? Pojawiają się hipotezy mówiące, iż na czele Basków atakujących wojska Karola Wielkiego stanął książę Gaskoni Lupus II.
O ile o samej bitwie nie wiemy za dużo, o tyle o jej następstwach już tak. Niezwyciężone wojska Karola straciły swoją reputację a południowa granica państwa karolińskiego stała się niepewna jak nigdy wcześniej. Władca zmuszony był do utworzenia samodzielnego państwa akwitańskiego, na tronie którego zasiadł jego nowonarodzony syn Ludwik. Jak na ironię, to co nie udało się Frankom z królem, udało się im bez niego: z czasem podbito spory pas hiszpańskiej ziemi tworząc tzw. Marchię Hiszpańską. Frankowie z Akwitanii wykorzystali zarówno niesnaski wśród Arabów, jak i napływ do ich państwa Gotów, zawsze gotowych do walki oraz uprawy roli – cechy ważne dla rozwoju każdej pogranicznej społeczności. A co z Roncevaux? Po dziś dzień stanowi przykład idealnego zmitologizowania jedynej klęski Karola Wielkiego, która jak na ironię urosła do roli jego największego zwycięstwa.
Zobacz też:
Polecamy e-book Marcina Sałańskiego „Elita władzy w Królestwie Jerozolimskim (1174–1185)”:
Bibliografia:
- Annales Regni Francorum: inde AB A. 741 usque AD A. 829 qui dicuntur Annales Laurissenses Maiores et Einhardi, ed. G. H. Pertzi, Monumenta Germaniae Historica. Scriptores Rerum Germanicarum, Impensis Bibliopolii Hahniani, Hannoverae 1895.
- Einhard, Życie Karola Wielkiego, tłum. J. Parandowski, Biblioteka Narodowa, Wrocław 1950.
- Faber Gustav, Merowingowie i Karolingowie, tłum. Z. Jaworski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1994.
- Fischer-Fabian Siegfried, Karol Wielki, tłum. B. Ostrowska, Świat Książki, Warszawa 2002.
- McKitterick Rosamond, Królestwa Karolingów 751-987. Władza, konflikty, kultura, tłum. B. Hlebowicz, M. Wilk, PWN, Warszawa 2011.
- Riché Pierre, Karolingowie: ród który stworzył Europę, tłum. A. Kuryś, Volumen, Warszawa 1997.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz