Potęga i manewr. Czołgi ciężkie i zastosowanie wojsk pancernych do 1942 r.
Czołg nie jest wynalazkiem XX w. Projekt pojazdu dysponującego pancerzem, ruchliwością i siłą ognia, czyli wozu bojowego zawierającego cechy czołgu, zawarł w Kodeksie Arundel w 1485 r. Leonardo da Vinci. Dopiero w XX w. istniejące już pojazdy gąsienicowe dostosowano do walki z myślą o przełamaniu impasu jaki panował na frontach I wojny światowej. Narodzinom konstrukcji przystosowanej do nowych wyzwań towarzyszył entuzjazm środowiska inżynierów, co skutkowało wysypem projektów lekkich i ciężkich czołgów. Równolegle do tanich konstrukcji inżynierowie postulowali utopijne wizje maszyn superciężkich. Ich symbolem może być 120-tonowy niemiecki Kolosalwagen, liczący 27 członków załogi. Koniec wojny przekreślił jednak realizację projektu. Efektem współpracy inżynierów brytyjskich i amerykańskich w 1917 r. był czołg Mark VIII. Wehikuł łączył cechy czołgu ciężkiego i lekkiego – jego waga wynosiła 39 ton, zaś pancerz przedni miał 12 mm grubości, czyli mniej niż w późniejszym niemieckim czołgu lekkim Panzer I.
Pomysły międzywojnia
Po zakończeniu I wojny światowej znaczny wkład w rozwój czołgów ciężkich wnieśli Francuzi. Stocznia Forges et Chantiers de la Mediterranee (FCM) otrzymała kontrakt na budowę 40-tonowego pojazdu. W rezultacie inżynierowie w latach dwudziestych opracowali Char FCM 1A, zbliżony do niemieckich i brytyjsko-amerykańskich projektów. Nowością była jednoosobowa wieża. Symbolem czołgów ciężkich był Char FCM 2C – pojazd o masie blisko 70 ton wyprzedzał swoje czasy. 67-tonowy niemiecki Tygrys Królewski wprowadzony do służby w 1944 r., będący najcięższym użytym bojowo czołgiem, ustępował masą francuskiej konstrukcji. Warto zresztą dodać, że jeden z francuskich czołgów podano modernizacji i w rezultacie osiągnął on wagę 75 t. Standardowa wersja wehikułu miała długość 10 m, szerokość prawie 3 m, a wysokość 4 m. Pojazd był uzbrojony w jedno działo kalibru 75 mm oraz 4 karabiny maszynowe kalibru 8 mm. Do środka standardowo ładowano 124 pociski artyleryjskie i 9504 pocisków do karabinów maszynowych. Czołg miał być wyposażony w sześciocylindrowe silniki firmy Chenu (wg innych źródeł Mercedes-Benz GIIIa), ale zamontowano w nich sześciocylindrowe jednostki napędowe firmy Maybach. Pojazd FCM 2C rozwijał prędkość 12 km/h, zasięg wynosił 150 km, a na tym dystansie spalał aż 1280 litrów paliwa! Pokonywał rowy o szerokości nawet 4 metrów i ściany o wysokości do 1,20 m. Podczas walk w 1940 roku czołgi te nie odegrały większej roli: z 10 egzemplarzy wojnę przetrwał jeden. Powojenne losy ocalałego czołgu owiewa tajemnica. Po latach znalazł się w Muzeum Broni Pancernej w Kubince pod Moskwą.
Doświadczenia lat 1914–1918 u wielu wojskowych ugruntowały pogląd, że przebieg przyszłego konfliktu będzie podobny do wojny pozycyjnej. Dominującą rolę przypisywano zatem artylerii, piechocie i wojskom inżynieryjnym. Doceniano transport samochodowy, ale jednocześnie wykluczano możliwości masowego użycia wojsk zmotoryzowanych jako decydującego czynnika łamiącego opór przeciwnika.
Przeczytaj również:
- Dziwadła Hobarta w Normandii: czołgi na każdą okazję
- Werknummer 74375. Krótka historia pancernej zdobyczy
Przyszłość wojsk pancernych określało zaangażowanie nowego pokolenia oficerów. Prym w pracach teoretycznych należał do brytyjskich wojskowych. Szczególne zasługi w tej dziedzinie mieli J.F.C. Fuller oraz Basil Liddell Hart. Wkrótce ich koncepcja zwróciła uwagę Francuza, mjr. Charlesa de Gaulle'a, oraz Niemca, płk. Heinza Guderiana. Wymienieni podzielali pogląd, że nowa jakościowo armia to siły pancerne, lotnictwo, artyleria i piechota zmotoryzowana, współdziałające w szybkim manewrze okrążającym. Masowe uderzenie czołgów, niczym niegdyś kawalerii, miało prowadzić do zwycięstwa. W ich rozumieniu awangardę atakujących stanowić miała grupa oficerów wchodząca w skład wojsk pancernych. Wysoki stopień mechanizacji niósł potrzebę kształcenia. W tych okolicznościach pojawiła się potrzeba studiowania doświadczeń wojen manewrowych, np. kampanii napoleońskiej z 1806 r. Reformowanie myśli wojskowej pod kątem przyszłej wojny sprawiło, że tezy i założenia zawarte w przełomowych pracach z zakresu wojny manewrowej przenoszono do regulaminów wojsk samochodowych. Co ciekawe, proces szerzenia idei mechanizacji armii następował pomimo oporu środowisk związanych z kawalerią. Mimo to zamysł zastąpienia konia i lancy motorem i pancerzem stawał się coraz bardziej popularny w armii niemieckiej. Zmianę doktryny armii Republiki Weimarskiej Heinz Guderian opisał następująco:
Można powiedzieć, że to Brytyjczycy nauczyli Niemców używać czołgów. Regulamin ten (Provisional Instructions on Tank and Armoured Car Training part 2) dał nam, w przejrzysty sposób i niezbędne wskazówki do rozpoczęcia badań, a przy tym zapewniał nam przecież konieczną swobodę w rozwoju. Według angielskiego regulaminu do 1933 r. prowadzono teoretyczne szkolenie korpusu oficerskiego wojsk samochodowych dla przyszłych wojsk pancernych.
Polecamy e-book: „Polowanie na stalowe słonie. Karabiny przeciwpancerne 1917 – 1945”
Równolegle do prac teoretyków i szkolenia wojsk, trwały prace praktyków. Kontynuowano podjęty pod koniec I wojny światowej wyścig technologiczny między Niemcami, ZSRR, Francją, Wielka Brytanią oraz pozostałymi krajami. Część konstruktorów, koncentrując wysiłki nad uzyskaniem czołgów ciężkich lub superciężkich, dążyła do połączenia dużej siły ognia i pancerza kosztem manewrowości. Współzawodnictwo wykształciło wiele interesujących konstrukcji. W 1926 r. zakłady Vickers opuścił 32-tonowy A1E1 Vickers Independent. Pięciowieżowa konstrukcja okazała się nieudana. Obecnie jedyny egzemplarz czołgu można oglądać w zbiorach muzealnych w Bovingnton Tank Museum w Wielkiej Brytanii. Kiepski debiut nie spowodował zastopowania rozwoju konstrukcji, przeciwnie – brytyjski koncept wielowieżowego pojazdu rozwinęli Rosjanie.
Doświadczenia końca lat 30.
Opracowany w 1932 r. 50-tonowy T-35 wyposażony został w pięć wież. W dwóch zainstalowano karabiny maszynowe (ich całkowita liczba wahała się między 6 lub 7), w kolejnych dwóch armaty 45 mm, a w wieży dowódczej działo 76 mm. Takie rozwiązania czyniły pojazd silniej uzbrojonym niż pierwowzór brytyjski. Rozwijał jedynie prędkość 30 km/h, spalając 1000 l paliwa na dystansie 100 km. Załoga liczyła 11 osób. Dla porównania, obsada francuskiego FCM 2 C składała się z 12 osób. Między 1932 a 1933 r. mierzącego niemal 10 m długości pancernego kolosa poddano licznym testom i próbom. Pojazd prezentował się okazale podczas parad na moskiewskim Placu Czerwonym. Łączne wyprodukowano 61 egzemplarzy. W 1937 r. T-35 poddano modernizacji, wieżę o kształcie walca zastępując stożkową. Pochyły pancerz ścian wieży zwiększał możliwość odbicia pocisków ppanc. Ponadto pogrubiono pancerz czołgu, co doprowadziło do uzyskania wagi 55 ton. Zabiegi modernizacyjne z 1937 r. okazały się niewystarczające dla wyzwań, jakie przyniosła wojenna rzeczywistość po 22 czerwca 1941 r.
Rankiem 1 września 1939 r. w leningradzkich zakładach im. Kirowa odbyła się próba nowej pancernej konstrukcji. Ciężki czołg o niespotykanym wyglądzie, noszący nazwę KW (inicjały Klimenta Woroszyłowa, ówczesnego marszałka i komisarza, czyli ministra obrony ZSRR), wyposażono w jedną wieżę, co stanowiło odejście od standardowego modelu czołgów ciężkich, które w latach 30. dysponowały co najmniej dwiema wieżami. Pojazd pokonał kilka kilometrów. Jego twórcy oraz załoga próbnej jazdy otworzyli nowy rozdział w dziejach broni pancernej.
Tego samego dnia na polskie równiny ruszyły czołgi Wehrmachtu. Tym samym zagony pięciu dywizji pancernych wraz z lotnictwem przystąpiły do realizacji zasady Blitzkriegu – wojny błyskawicznej. Jej zalety ujawniły się już podczas wspólnych sowiecko-niemieckich manewrów lat 20. na poligonach w ZSRR i w czasie wojny domowej w Hiszpanii w latach 1936–1939. Do połowy 1941 r. pancerne siły Wehrmachtu i wspierające je samoloty Luftwaffe (co wymagało rozwiniętej łączności i ścisłej koordynacji działań) opierając się na założeniach brytyjskiej koncepcji wojny pancernej wykonywały skoncentrowane, punktowe uderzenia przełamujące linie obronne i wychodzące w przestrzeń operacyjną, co pozwoliło Niemcom opanować większą część Europy w zaskakująco krótkich kampaniach. Armia ZSRR również uczestniczyła w podziale kontynentu. Między wrześniem 1939 r. i czerwcem 1940 r. Armia Czerwona zajęła wschodnią Polskę, część Finlandii, państwa nadbałtyckie oraz Besarabię. Trwająca 96 dni, między 30 listopada i 5 marca 1940 r., tzw. wojna zimowa, czyli konflikt sowiecko-fiński pokazał niewydolność armii Stalina, która przy ogromniej przewadze, nie była w stanie pokonać małego państwa.
W przededniu wojny sowiecko-niemieckiej zarówno III Rzesza jak i ZSRR dysponowały największymi armiami świata. O potencjale obu sojuszników świadczy relacja zamieszczona we wspomnieniach Heinza Guderiana. Autor Achtung Panzer! opisał epizod dotyczący wizyty radzieckiej delegacji w niemieckich zakładach zbrojeniowych wiosną 1941 r. Jej członkom dano możliwość zapoznania się z konstrukcjami gospodarzy. „Szybki Heinz” pisał:
Rosjanie oglądając nasz czołg typu IV, nie chcieli wierzyć, że to nasz najcięższy typ czołgu. Wciąż powtarzali, że ukrywamy przed nimi nasze najnowsze konstrukcje. Komisja nalegała na to z taką natarczywością, że fabrykanci i oficerowie zbrojeniowi wyciągnęli wniosek: Rosjanie zdaje się mają cięższe czołgi niż my.
Ocena okazała się nad wyraz trafna.
Polecamy także:
Czerwona Armia Pancerna – wady i zalety
W trakcie pierwszego półrocza walk na froncie wschodnim czołgiści Panzerwaffe, przyzwyczajeni do łatwych zwycięstw, opanowali kontynentalną Europę, uczestniczyli w walkach w Afryce Północnej oraz zawojowali ogromne obszary dochodząc pod Moskwę. Do wojny z ZSRR dowództwo OKW (das Oberkommando der Wehrmacht) skierowało ponad 3 mln żołnierzy i 3300 czołgów rozlokowanych w 19 dywizjach pancernych i zmotoryzowanych. Co zaskakujące, w przeddzień niemieckiego najazdu ilość czołgów Armii Czerwonej wynosiła ponad 20 tys.
Ustępując jakościowo i liczebnie, Wehrmacht jednak zdołał zadać Armii Czerwonej kolosalne straty. Źródeł jej słabości było wiele. Do najważniejszych można zaliczyć czystki w Armii Czerwonej z 1937 r. (spośród pięciu sowieckich marszałków rozstrzelano trzech), co przełożyło się na jakość dowodzenia na wszystkich szczeblach. Jedną z ofiar był marszałek Michaił Tuchaczewski. Dziś jego nazwisko kojarzy się z bitwą warszawską 1920 r. i klęską czerwonoarmistów, Lenin nie był jednak tak mściwy jak Stalin i oszczędził ówczesnego głównodowodzącego Frontu Zachodniego, który nie uzyskał dla bolszewików zwycięstwa. W rezultacie Armia Czerwona, w pierwszej połowie lat 30. poddawana z jego inicjatywy licznym modernizacjom, przekształcała się w groźną agresywną siłę. Energiczny marszałek miał wizję utworzenia sił zmotoryzowanych Armii Czerwonej, realizujących wojnę manewrową, i dążył do jej realizacji. O jej możliwościach mogli się przekonać zachodni obserwatorzy w trakcie manewrów pod Kijowem w 1935 r. kiedy to zaserwowano im imponujący pokaz masowego desantu wojsk powietrznodesantowych i manewry szybkich czołgów.
Polecamy e-book: „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych”
W 1937 r. stratega i weterana wojny polsko-bolszewickiej rozstrzelano na rozkaz Stalina. Tym samym rozpoczęła się dekapitacja Armii Czerwonej, która pozbawiła ją wielu utalentowanych dowódców, m.in. Konstantego Rokossowskiego. Polityce czystek wtórowała stagnacja łączności, co przekładało się na chaotyczne dowodzenie dużymi związkami zmechanizowanymi. Ponadto liczne usterki sprzętu na tle słabo rozwiniętych jednostek zaplecza logistycznego i niski poziom kultury technicznej charakteryzowały Armię Czerwoną zarówno w 1935 jak i w 1941 r. Do tego dochodziły wielokrotnie zmieniająca się doktryna użycia i modernizowana struktura wojsk pancernych, brak inicjatywy dowódców w atmosferze panującego w armii terroru, czy pospieszne szkolenie personelu. Czystki przeżyli w większości lojalni ale niekompetentni wychowankowie pokolenia stalinowskich szkół oficerskich. Symbolem atrofii Armii Czerwonej było często stawiane przez jej żołnierzy w meldunkach z 22 czerwca i w pierwszych miesiącach wojny pytanie Co mamy teraz robić ? W tych okolicznościach posyłano czołgistów w bój. Ich orężem były maszyny stanowiące trzon sowieckiego oręża pancernego. Tutaj warto wspomnieć o czołgach pływających typu T-37, T-38 i T-40, których łączna liczba wynosiła ponad 4 tys. Pozostałe maszyny typu BT-2, BT-5 i BT-7, czyli czołgi szybkobieżne, oraz czołg średni T-28, mimo ich liczebności, manewrowości i dobrego uzbrojenia na niewiele się zadały.
Zobacz też:
- 1941: rok improwizacji
- Krótka historia długiego karabinu. Karabin przeciwpancerny wz. 35 – przyczynek do tematu
Mimo niemożności sprostania Niemcom, Rosjanie dysponowali szczególnym wozem bojowym. Relacja uczestnika „Operacji Barbarossa” Gerda Ahlschwelde opisuje wrażenie jakie na Niemcach zrobiło jedno z pierwszych spotkań z ciężkimi czołgami sowieckimi:
Natknęliśmy się na grupę rosyjskich czołgów. Maszyny te, jeśli chodzi o opancerzenie i uzbrojenie miały nad nami ogromną przewagę we wszystkich rodzajach broni jakie mieliśmy do dyspozycji. Nawet celne strzały odbijały się. Po zakończeniu walki stwierdziliśmy, że jeden z nich miał 70 trafień, a mimo to nie odniósł najmniejszych uszkodzeń, które uczyniły by go niezdolnym do walki. Cała sytuacja była dla nas deprymująca. Nie spodziewaliśmy się tak dużej zbrojnej i technicznej przewagi Rosjan.
Wypowiedź dotyczy możliwości czołgów ciężkich KW-1 i KW-2. Pierwszy wspomniany wcześniej wyposażony był w armatę 76,2 mm, drugi zaś w haubicę 152 mm. Walki toczone po 22 czerwca 1941 r. udowodniły, że siła ognia, opancerzenie oraz względna manewrowość są po stronie radzieckich czołgistów. Zdjęcia z pancernych pobojowisk lata 1941 r. dokumentują niewrażliwość radzieckich czołgów ciężkich na ogień niemieckich armat przeciwpancernych. Zdarzyły się wypadki, kiedy pojedynczy KW-1 lub KW-2 hamował na parę godzin znaczne siły niemieckie. Niemcy rozważali użycie zdobycznych egzemplarzy radzieckich czołgów ciężkich w niezrealizowanej „Operacji Herkules”, czyli desancie na Maltę.
Mimo niewątpliwych zalet obie konstrukcje miały poważne wady spowodowane nie tylko słabą łącznością, kiepskim dowodzeniem czy taktyką walki. Niedoskonały był element przenoszenia mocy – sprzęgło główne i boczne. Skala awaryjności wywołana tymi wadami oraz niewłaściwym obchodzeniem się ze sprzętem spowodowała, że do 1942 r. KW-2 zniknęły z pól bitewnych. Fakt ten zbiegł się z ówczesnymi potrzebami Armii Czerwonej. W warunkach niedoboru, defensywy strategicznej i naporu wroga zrezygnowano z produkcji zbyt skomplikowanych, drogich i pracochłonnych maszyn. W połowie 1942 r. Stalin oświadczył:
Czołg jest za ciężki. Jego masy nie wytrzymują mosty, trzeba je objeżdżać, co powoduje stratę czasu. To niedopuszczalne. Taki czołg nie jest nam potrzebny.
Wojnę miały wygrać masowo produkowane czołgi średnie T-34.
Spodobał ci się nasz artykuł? Podziel się nim na Facebooku i, jeśli możesz, wesprzyj nas finansowo. Dobrze wykorzystamy każdą złotówkę! Kliknij tu, aby przejść na stronę wsparcia.
Bibliografia:
- Baryatinsky M., Czołg Jozef Stalin, Warszawa 2010.
- Bieszanow W., Stalin – grabarz Armii Czerwonej. Twardy pancerz, Warszawa 2013, s. 164.
- Braun G., Marsz wyzwolicieli [w:] YouTube, dostęp: 17.02.2014 r. <[https://www.youtube.com/watch?v=34jOf-NFMlM]>
- Ford R., Tajna broń III Rzeszy, Głuchołazy 2014.
- Frieser K.H., Legenda Blitzkriegu, kampania zachodnia 1940, Wrocław 2014.
- Guderian H., Achtung Panzer! Uwaga Czołgi!, Warszawa 2012.
- Guderian H., Wspomnienia żołnierza, Warszawa 1991.
- Kiński A., Czołg ciężki Char 2C, „Nowa Technika Wojskowa” 2000, nr 6.
- Koper S., Przemysł i technika dwudziestolecie międzywojenne, t. 19, Warszawa 2013.
- Ledwoch J., IS, vol. III, Warszawa 2008.
- Magnuski J., Czołg ciężki IS, „Typy broni i uzbrojenia” nr 31, Warszawa 1974.
- Mannerheim C. G., Wspomnienia, Gdynia 1996.
- Overy R., Why allies won, Londyn 1995.
- Pawłowski E. K., Chwała i zdrada, Wojsko Polskie na wschodzie 1943–45, Warszawa 2010.
- Porter D., Hitler's secret weapons, the essential facts and figures Germany's secret weapon program, London 2010.
- Ratajczyk L., Historia wojskowości, Warszawa 1980.
- Różański P., Walki 1. Armii WP o Kołobrzeg 7–18 marca 1945 roku, „Technika Wojskowa Historia” 2014, nr 2; 20.
- Sikorski W., Przyszła wojna, Warszawa 1979.
- Slepyan K., Partyzanci Stalina, Poznań 2008, s. 165.
- Szczerbicki T., Pojazdy Ludowego Wojska Polskiego, Łódź 2014.
- Śledziński K., Tankiści. Prawdziwa historia czterech pancernych, Kraków 2014.
- Witkowski I., Broń pancerna Rzeszy, t 2, Warszawa 2008.
- Żygulski E., Pancerne kolosy, „Poligon” 2014 , nr 2.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz